Ewangelia wg św. Marka cz. 25

          Tytuł “Mesjasz Synem Bożym” jest do zaakceptowania ponieważ wszyscy jesteśmy synami lub córkami Boga.

          Jezus doskonale wiedział, że ambicje uczonych sięgają ponad prawdę historyczną, że ponosi ich fantazja i głód spektakularnych odkryć naukowych. Trzeba być ostrożnym przed wielkimi autorytetami naukowymi. Oni też się mylą. Najczęściej znani, wielcy uczeni dokonują tylko kilku odkryć (lub jedno) w swoim życiu. Reszta to korzystanie z osiągniętego dorobku lub przelewanie próżnego w próżne. No, może trochę przesadziłem. Albert Einstein wszystko, co odkrył, uczynił przed trzydziestką. Potem odcinał już tylko kupony swojej popularności. Wobec nowych nauk (fizyki kwantowej) był już bezradny.

          Jezus w perykopie “Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie” (Mk 12,38–40) mówił: “Strzeżcie się uczonych w Piśmie” (Mk 12,38). Podane są przywary i słabości uczonych. Autor zmierza do wniosku, że nie można im ufać bezgranicznie. Czy Jezus nie lubił uczonych? Nic podobnego. W ekonomii Bożej odkrywanie tajemnic zostało rozłożone na tysiące lat.                    

          “Grosz wdowi” (Mk 12,41–44) to perykopa iście Chrystusowa. W niej zawarta jest praktyczna prawda o prawdziwej miłości do bliźniego. Nie liczy się ciężar gatunkowy daru, ale intencja: “Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony” (Mk 12,43). Gdy ma się mało, należy dawać mało. Gdy ma się więcej, nie należy skąpić. Tak jest świat urządzony, że do niektórych pieniądz spływa jak rzeka. Inni żebrzą o grosze. Bogaci zobowiązani są dzielić się z biednymi. Dlaczego? Bo tak naprawdę nic nie należy do człowieka, a to, co posiada, jedynie dzierżawi od Boga. W końcu nic nie zabiera ze sobą. I ta myśl powinna towarzyszyć każdemu.

          Jezus wychodząc ze świątyni mówi: “Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” (Mk 13,2). Oprócz przekazu teologicznego informuje On, że świątynia jest „materią”, a więc jest czymś niedoskonałym i żywot jej jest skończony. Podobnie niszczone były kościoły w czasie wojen. Niejedna osoba pyta, dlaczego Bóg nie uchronił swoich przybytków? Nie uchronił właśnie z powodu marności „materii”. Nie należy więc przejmować  się zbytnio rzeczami mniej ważnymi. Ważne jest, kto zamieszkuje świątynię (imię Boga). Jak mówi Kohelet: “bo wszystko jest marnością” (Koh 3,19). Podobne nauki należy przyjmować rozsądnie, ale, jak się mówi, jeno w sercu żal.

          W perykopie “Początek boleści” (Mk 13,5–8) Jezus nawiązuje do poprzedniej perykopy “Zniszczenie świątyni” (Mk 13,1–4). Zaznacza: “To się musi stać” (Mk 13,7). Czyżby świat był zdeterminowany? Nie, to tylko wielka umiejętność antycypacji (wyprzedzanie, przewidywanie). Szykuje się wielka zawierucha. Jezus przestrzega: “Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł” (Mk 13,5). Jezus zapowiada jeszcze gorsze zdarzenia: “Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu; będą miejscami trzęsienia ziemi, będą klęski głodu. To jest początek boleści” (Mk 13,8). Po co Jezus to czyni? Przecież Jego przyjście, z założenia, miało rozkwitnąć nową nauką, powszechną miłością, a tu zapowiadane jest zwycięstwo zła?! Trudno to pojąć.

          Jezus ujawnia mechanizm funkcjonowania świata. «Tam gdzie pojawia się wielkie dobro, symetrycznie powstaje wielkie zło». I odwrotnie. To jakaś dziwna symetria. Katecheza chrześcijańska zrzuciłaby winę na szatana. Nic z tego. To nie szatan rządzi światem (bo go nie ma), ale człowiek ze swoją wolną wolą. Do czego potrzebna jest symetria dobra i zła (wagi i przeciw wagi)? Czemu to ma służyć? Człowiek nie może być tylko i wyłącznie dobry lub zły.

          Wielkie dobro (Akt Zbawczy Jezusa) to nagromadzony wielki potencjał (funkcjonał) i moc. Nagromadzona energia potrzebuje ujścia i rozładowania. Wielkie dobro domaga się bliskości Boga. Paradoksalnie dobry świat zmierza do unicestwienia przez zjednoczenie się z Bogiem. Tak też się stanie, ale nie teraz. Zamysł Boga jest inny. To ludzie sami doprowadzą do eschatologicznego końca. Nie grzechem, ale właśnie miłością. Grzech zostanie pokonany na ziemi, nie w niebie. Przyjdzie moment, że ludzkość zapragnie Boga całą swoją duszą i ciałem. Wtedy przyjdzie Jezus Chrystus i będzie koniec, a zarazem początek nowego Świata, Nieba i Ziemi.

          Jeżeli Jezus mówi, że “to jest początek boleści” (Mk 13,8), to znaczy, że ludzkość ma szansę odnowy. To, co wydaje się okrutne, staje się zbawcze. Trudno zrozumieć Boga. Kto jednak rozumie, za wszystko będzie Mu dziękował.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *