Opłatek (komunia) jest znakiem Ciała Zmartwychwstałego w sensie mistycznym, który stał się “duchem ożywiającym” (1 Kor 15,45). Traktowanie komunii (substancji opłatka) jako realnego Ciała Chrystusa jest niezrozumieniem pojęcia sakramentu, który jest znakiem (nałożoną treścią na widoczną substancję sakramentu). Substancja jest tylko nośnikiem treści sakramentu. Nie ona stanowi sacrum, lecz jej treść.
Cuda eucharystyczne potwierdzają w Eucharystii znaki, a nie rzeczywistość prawdziwego ciała czy krwi Jezusa Chrystusa. Jeżeli badana krew z cudów eucharystycznych wykazuje grupę AB krwi Jezusa, to należy odbierać wyniki badań jako «cud znaku», a nie rzeczywistej krwi Jezusa.
Kościół katolicki nadaje Eucharystii wartość mistyczną, i słusznie. Kościół protestancki traktuje jedynie jako pamiątkę pożegnalnej wieczerzy: “to czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19; por. 1 Kor 11,25). Protestanci widzą w Eucharystii jedynie ucztę braterską.
Uczta eucharystyczna jest czymś innym niż zwykła wieczerza (agapé): “wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13). Ofiara mszy nie jest rozumiana przez Magisterium Kościoła jako osobna, odrębna od ofiary Chrystusa dokonanej raz na ołtarzu krzyża, lecz jest uobecnieniem i uczestnictwem w tej ostatniej: “Ofiara Chrystusa i ofiara eucharystii są jedną ofiarą”(KKK 1367). Świat stale potrzebuje zadośćuczynienia za bieżące grzechy.
Podczas każdej Mszy ponawia się zbawcze działanie Jezusa. Pełne uczestniczenie we Mszy Świętej jest udziałem wiernych w męce Ukrzyżowanego i zjednoczeniem się ze śmiercią Jezusa w Jego Zbawczej roli: “Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,5). Eucharystia jest uznana za najważniejszy przejaw działania Bożego, które dokonuje się przez Chrystusa i Kościół w świecie (por. KKK 1325). Oprócz wyzwolenia z grzechów niesie też zmartwychwstanie.
Średniowieczne, tradycyjne pojęcie transsubstancji (transsubstancja przeistoczenie, opłatka ogłoszona została przez papieża Innocentego III w roku 1215. przeistoczenia) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa należy sprowadzić jedynie do historii tradycji Kościoła: “Pouczony o tym i pełen niezachwianej wiary, że to, co się zdaje być chlebem, nie jest chlebem, chociaż takie wrażenie daje smak, lecz ciałem Chrystusa, a co się zdaje być winem, nie jest winem, choć się tak smakowi wydaje, ale krwią Chrystusa, umocnij serce twoje, pożywając ten chleb jako duchowy i rozwesel oblicze twej duszy” (katecheza Cyryla Jerozolimskiego 315–386).
Warto przypomnieć słowa mnicha z Corbie, Ratramnusa (zm. 868): “Chrystus jest przyjmowany jak rzeczywiście obecny w sakramencie, ale przyjmowany w sensie duchowym, a nie jako rzeczywistość fizykalna”. Jego osoba uległa z czasem zapomnieniu, a pisma zostały przypisane Janowi Szkotowi Eriugenie i potępione na synodzie w Vercelli w 1050 r.
Trudno jest przyjąć słowa papieża Pawła VI: “Po dokonanym przeistoczeniu postacie chleba i wina nabierają nowego bez wątpienia znaczenia i nowego zadania, ponieważ nie są już pospolitym chlebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu; ale dlatego przybierają nowe znaczenie i nowy cel, że zawierają nową «rzeczywistość», którą słusznie nazywamy ontologiczną. Pod wspomnianymi bowiem postaciami nie kryje się już to, co było przedtem, lecz coś zupełnie innego, a to nie tylko ze względu na przeświadczenie wiary Kościoła, ale w rzeczy samej, ponieważ po przemianie substancji, czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej „rzeczywistości”, obecny nawet ciałem, chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni”. (Misterium fidei, 3 września 1965 r.).
Eucharystia to ciągła ofiara Jezusa. Chrystus nas bez przerwy zbawia, tzn. dostarcza aktu miłości. Jego miłość starcza na zbliżanie się naszych nieczystych dusz do Boga (w modelu konceptualnym ofiara Eucharystyczna Jezusa powoduje, że zbliżamy się po promieniu do Boga, czujemy Jego coraz większe „ciepło” – żar miłości, i przez to jesteśmy bardziej szczęśliwi).
Po wieczerzy Jezus z trzema uczniami udaje się do ogrodu Getsemani. Jezus zachęca uczniów do odpoczynku, sam zaś udaje się na modlitwę. Już sam fakt, że Jezus pragnie modlitwy wskazuje, że nie jest jeszcze Bogiem. To wszystko, co pokazał dotychczas było niezwykłym darem Ojca. Bóg przysposabiał Jezusa na swojego Syna. Obdarowywał Go zdolnościami i swoją mocą. Brakowało Jezusowi jeszcze aktu wywyższenia do chwały Ojca.