Jezus pokazuje ostatni akt swojego człowieczeństwa: “i począł drżeć, i odczuwać trwogę” (Mk 14,33). Świadkami byli Piotr, Jakub i Jan. Trzej najwierniejsi uczniowie, z którymi łączyły Jezusa więzy niemal rodzinne. Miał on odwagę żalić się do nich: “Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie” (Mk 14,34). Wiedział też, że uczniowie zwątpią: “Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy” (Mt 26,31). Powołuje się na mądrość życiową: “Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada” (Mt 26,31). Jednocześnie ogłasza: “Lecz gdy powstanę” (Mt 26,32). Tymi słowami Jezus ujawnia, że o wszystkim wie i jest świadomy scenariusza jaki Go czeka. Piotr protestuje: “Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię” (Mt 26,33). O ironio losu. Jak łatwo głosić wzniosłe słowa, a jak trudno je wykonać! Jezus sprowadza Piotra na ziemię, mówiąc: “Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz” (Mt 26,29). Piotr jest pewny swego. Niepodobna, aby on wyparł się Jezusa, Nauczyciela i bliskiego swojego Przyjaciela.
Jezus prosi uczniów o czuwanie z Nim. Jest smutny. Potrzebuje wsparcia, pociechy, bliskości przyjaciół. “Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44). Pot z krwi jest znanym przypadkiem zachodzącym w chwili ogromnego stresu. Krwawy pot świadczy o bólu i duchowej cierpieniu. Jezus jest nieprawdopodobnie ludzki w swoim udręce. Sam siebie ogołaca z wielkości herosa, wielkiego bohatera. Niestety uczniowie, choć słyszeli o zdradzie i męce, zmęczeni wydarzeniami dnia, szybko zasnęli. Jezus pozostaje sam. Modli się do Ojca słowami: “Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26,39). W słowach tych jest nuta żalu. Przecież, to Ty chciałeś, abym wziął na siebie ten niebotyczny ciężar. Z trwogi pomija, że z własnej i nieprzymuszonej woli podjął to wyzwanie. Dręczony trwogą męki i śmierci, zdaje się na wolę Ojca. Wie, co Go czeka. Ukazane cierpienie potwierdza całe człowieczeństwo Jezusa. Jezus, mimo że będzie obdarzony chwałą Ojca, umrze jak człowiek, bez taryfy ulgowej.
W dalszej części perykopy “Modlitwa i trwoga konania” (Mk 14,32–42) autor przekazuje ważne przesłanie Jezusa: “Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mk 14,38). Pokusa to atrakcyjność zła. Na czym ona polega?
Tak to już jest, że niektóre rzeczy są dla człowieka wspaniałe, inne dobre, szkodliwe czy wręcz złe. Człowiek jest ciągle zmuszany do podejmowania wyboru.
Atrakcyjność zła jest pokusą, z którą musi zmierzać się człowiek. Jej istnienie jest naturalne. Nie należy doszukiwać się celowego działania kogokolwiek (np. szatana). Zło niejednokrotnie dostarcza bodźców przyjemnych. Nie znaczy to jednak, że są one etycznie poprawne. Ciało ludzkie jest łase na silniejsze bodźce, bo one aktywizują przemiany metaboliczne. Ciało co innego pragnie niż ludzkie serce. Konflikt ten jest z zamysłu Bożego, aby człowiek ciągle dokonywał wyboru. One pokazują, czy jest on bliżej doskonałości duchowej, czy bliżej instynktu zwierzęcego.
Ciała uczniów są zmęczone. Domagają się snu. Duch przegrywa z ciałem. Zamiast towarzyszyć Jezusowi w Jego trwodze, zasypiają i ciężko ich dobudzić. Wreszcie Jezus przerywa brutalnie ich sen: “Dosyć. Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca” (Mk 14, 41–42).
Kolejna perykopa “Pojmanie Jezusa” (Mk 14,43–50) jest samodzielną redakcją Marka. Jest w niej też wątek osobisty: “A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich” (Mk 14,51–52). Przyjmuje się, że tym młodzieńcem był sam ewangelista. Marek był synem Marii (Dz 12,12) z Betanii. Rodzina była spokrewniona z Barnabą. Jezus gościł u Marii, tym samym mógł spotkać się z Markiem. Autor zostawia ślad, że widział na własne oczy Jezusa. Trudno jednak powiedzieć, czy uczestniczył w Jego misji.
Samo pojmanie Jezusa jest podobne do opisu u Mateusza. Wątpliwe jedynie jest zdanie: “Ale Pisma muszą się wypełnić” (Mk 14,49; Mt 26,54). Widać wyraźnie, że Mateusz i Marek korzystali z tego samego źródła wiedzy, lub że jeden z nich jest pierwszym autorem, a drugi korzystał z prac pierwszego. Osobiście dostrzegam w tym styl Mateusza. W jego koncepcji teologicznej bardzo mu zależało na nawiązywaniu do proroctw Starego Testamentu.