Egzegeza Ewangelii wg św. Jana 10

          Jak pisze autor Ewangelii, nikt nie zrozumiał Jezusa. Dla ówczesnych jest to wspaniała lekcja teologii. Sedno chrześcijaństwa. Jezus jest idealnym obrazem Boga. Wiara w Chrystusa jest wiarą w Ojca. Ontologicznie dwie postacie, w Akcie działającym Jeden Bóg. Jedna wola, jedno tchnienie, jedno działanie, ta sama miłość, ta sama Istota Sprawcza.

         Jezus przekazuje słuchaczom informację o swoim dalszym losie. Ujawnia, że jest z innego świata. Mówi o sobie jakby był już wywyższony. Czy ma do tego prawo? Prawda z przyszłości jest jej zapowiedzią. Jezus daje do zrozumienia o swoim powołaniu i godności, jaka Go czeka. Mówi, że wszystko usłyszał (odczytał ze stanu Prawdy) od Ojca. Znakiem Boga jest Jego imię: «Ja Jestem». Podobnie i Jezus przywołuje to Imię i określa siebie. 

         Jak pisze autor Ewangelii, wielu uwierzyło w Niego, tym samym otworzyło się na Prawdę. Jezus to pochwala i obiecuje: “i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32).

          Gdyby ateiści tylko zechcieli i pozwolili sobie na niewielkie choćby zawierzenie Najwyższemu, tak na próbę, i pełnym sercem otworzyliby się na Boga, to na tej transcendentnej autostradzie spłynęłyby na nich łaski od Niego. W Boga nie należy tylko uwierzyć, ale trzeba Go przyjąć jak członka rodziny, jak własnego Ojca i Przyjaciela.    

          Jezus przekomarza się z Żydami. Rozmowa jest dość otwarta, szczera,  ale i brutalna. Dlaczego Żydzi powiedzieli Jezusowi: “Myśmy się nie narodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga” (J 8,41)? Widać, robiono rozeznanie pochodzenia Jezusa. On trzyma się jednej wersji: “Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę” (J 8,42). Nie mogąc wygrać na argumenty, obrzucają się inwektywami. Wzajemnie sobie zarzucają pochodzenie od diabła i opętanie. Ostatecznym argumentem Jezusa jest ujawnienie swojej preegzystencji: “Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58).

          Żeby nie było niedomówień, jestem przeciwny preegzystencji ontologicznej. Natomiast w świetle pojęcia Aktu działającego, dopuszczam antycypację wsteczną. Niemniej nie bardzo mi się podoba taki sposób rozumowania, bo  niczemu on nie służy. Zresztą nie o prawdę tu chodzi, ale grę słów.

          Faryzeusze nie byli skorzy przyjąć tłumaczenia Jezusa. Poddenerwowani Jego wywodami porwali kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus musiał ukryć się, wychodząc ze świątyni.

          Bardzo pouczająca jest perykopa: “Uzdrowienie niewidomego od urodzenia”(J 9,1–41). Przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice?»  Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże»” (J 9,1–3). W zasadzie to zdanie, po części, odpowiada na pytanie, dlaczego Jezus (Bóg) nie reaguje na ludzkie prośby i nie spełnia ludzkich życzeń. Odpowiedź jest prosta, choć szokująca – Bóg nie może. Bóg nie chce determinować życia  ludzkiego. Człowiek otrzymuje wolną wolę, aby sam brnął przez życie i stawiał czoło się własnemu losowi. Kiedy rodzi się kalekie dziecko, to jak mówi Jezus: “Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,3). Tu Jezus suponuje, że Bóg może wpływać na losy świata w szczególnych przypadkach, gdy ma względem człowieka specjalne zamiary. 

          Jezus uzdrawia niewidomego, tym samym czyni znak wyjątkowy. Pokazuje, że jest Panem i od Boga pochodzi. Faryzeusze prowadzą drobiazgowe śledztwo. Chcą poznać mechanizm cudu. Nie potrafią sobie poradzić w rozmowie z uzdrowionym. Mówi on językiem prostym i logicznym: “Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić” (J 9,33).

          Jezus puentuje naukę udzieloną faryzeuszom:  “Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: «Widzimy», grzech wasz trwa nadal” (J 9,41).

          Aby przewinienie było grzechem, musi być czynem świadomym. Ktoś powie, że lepiej nie znać prawa naturalnego, co jest dobre, a co złe, bo mniejszą ponosi się odpowiedzialność. Nierozumny nie wie, że grzechem jest właśnie niechęć do rozeznania wartości etycznych czynów. Nie można chować głowy w piasek. Bóg dał człowiekowi rozum, aby się nim posługiwał. Nie można uciec od odpowiedzialności, zasłaniając się niewiedzą. To prymitywne i infantylne (postawa niedojrzała).

          W perykopie “Dobry Pasterz” (J 10,1–21) pokazany jest Jezus jako brama do owczarni. Kto przejdzie przez nią będzie zbawiony. Tu znajduje się słynny werset, na który często powołują się znawcy przedmiotu: “Ja przyszedłem po to, aby [owce] miał życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Znaczy, że bieda nie jest darem Boga. Jak można dostrzec, przyroda jest pełna obfitości. Obwinianie więc Boga za ubóstwo jest nieuprawnione. Jezus jest dobrym Pasterzem, który dba o swoje owce. Przypomina, że są jeszcze owce z innej owczarni, które będzie musiał przyprowadzić, tak aby stała się jedna owczarnia, jak jeden jest Pasterz. To przypomnienie komponuje się z omawianym wcześniej tematem eschatologicznym, gdzie suponuję i przedstawiam hipotezę, że koniec świata może nastąpić nie przez grzech, ale przez jedną wielką Miłość. Miłość pociągnie ludzkość ku Bogu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *