Nie przypuszczałem

          Nie przypuszczałem, że ludzka wiedza rozwinie się do tego stopnia, iż zmusi mnie do ponownego przemyślenia fundamentów egzystencji. Choć często wybiegałem myślami w przyszłość, nie sądziłem, że u schyłku życia przyjdzie mi zrewidować to, co uważałem za niepodważalne: światopogląd, wiedzę przyrodniczą, prawa natury, duchowość, kanony wiary, a nawet zasady moralne.

          W trakcie moich poszukiwań natrafiałem na myśli mądrych ludzi, które głęboko mnie poruszały i skłaniały do refleksji. Do dziś pamiętam, jak wstrząsnęły mną słowa Schopenhauera: „świat jest ułudą”, czy też myśl Kanta: „nie ma możliwości poznania istoty rzeczy”. Uświadomiłem sobie wówczas, jak ograniczone są nasze zmysły i narzędzia poznawcze. To, co uznajemy za oczywiste, może być jedynie cieniem prawdy – odbiciem rzeczywistości, której nigdy w pełni nie pojmiemy.

          Najtrudniej było mi zakwestionować kanony wiary. Religia przyjęta w młodości głęboko się zakorzenia i trudno ją poddać rewizji. A jednak konieczność poszukiwania prawdy i przewartościowania własnych przekonań stała się dla mnie siłą napędową.

          Okazuje się, że świat materialny zajmuje jedynie pośrednie miejsce. Cała rzeczywistość wywodzi się z duchowości – to ona nadaje kształt temu, co widzialne. Te prawdy były już wielokrotnie przybliżane, ale przez długi czas nie traktowano ich poważnie. Dziś nauka zaczyna potwierdzać, że mieli rację. Warto podkreślić: nie chodzi tu o negację tradycji, lecz o gotowość do jej ponownego, głębszego przemyślenia.

          Poszukiwania u kresu życia bywają trudne – chociażby ze względu na różne dolegliwości, jak częściowa utrata wzroku – ale z drugiej strony wypełniają wolny czas i zachęcają do aktywności intelektualnej.

          Współczuję tym, którzy nie doznali jeszcze impulsu do duchowego odrodzenia. Jak mówi przysłowie: „Głupi się rodzisz, głupi umrzesz”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *