Nieporozumienia biblijne cd. 3

          W Księdze Rodzaju znajdujemy następujące słowa: „Kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga” (Rdz 9,6). Ten fragment uderza swoją surowością i jednocześnie głębią teologiczną. Niewątpliwie dostrzec tu można echo starożytnych kodeksów prawnych, w szczególności prawa Hammurabiego, którego słynna zasada „oko za oko, ząb za ząb” (lex talionis) funkcjonowała jako narzędzie sprawiedliwości i odstraszania w społeczeństwach Bliskiego Wschodu.

          Nie jest tajemnicą, że autorzy biblijni — hagiografowie — w swej pracy często sięgali po znane im teksty i tradycje pozabiblijne, przekształcając je jednak w duchu objawienia. To, co może budzić niepokój współczesnego czytelnika, to fakt, że w omawianym wersecie prawo odwetu zostaje powiązane bezpośrednio z Osobą Boga i godnością człowieka. Przelać krew zabójcy — nie tylko jako wymiar ludzkiej sprawiedliwości, ale jakby w imię samego Boga. Kara staje się uzasadniona nie tyle z racji społecznej potrzeby porządku, ile ze względu na naruszenie obrazu Bożego w człowieku.

          Warto również zauważyć, że fragment przywołanego wersetu odwołuje się bezpośrednio do wcześniejszych słów z Rdz 1,26: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”. Wprowadza to interesujące napięcie: z jednej strony godność człowieka wynika z jego podobieństwa do Boga, z drugiej — to właśnie ta godność jest powodem surowej kary za morderstwo. Człowiek jako obraz Boga staje się wartością absolutną, a naruszenie tej wartości domaga się sprawiedliwości równie absolutnej.

          Fragment ten skłania do głębszej refleksji: czy przelana krew naprawdę może naprawić naruszenie obrazu Boga? Czy nie lepszym wyrazem podobieństwa do Boga byłoby miłosierdzie, a nie odwet? W miarę rozwoju objawienia biblijnego, zwłaszcza w Nowym Testamencie, odnajdujemy zupełnie inną odpowiedź — tam, gdzie Stary Testament mówi o sprawiedliwości, Chrystus mówi o przebaczeniu. Może więc ten werset z Księgi Rodzaju trzeba odczytywać jako etap przejściowy — jako początek refleksji nad wartością życia ludzkiego, która dopiero z czasem dojrzewa do pełni w świetle Ewangelii.

          Opowieść o pomieszaniu języków budowniczych wieży Babel (Rdz 11,1–9), zawarta w Księdze Rodzaju, należy do najbardziej zagadkowych i niepokojących fragmentów Tory. Z pozoru ukazuje ona jedynie próbę ukarania ludzkiej pychy, jednak głębsza lektura rodzi pytania o sens i cel tego boskiego działania. Komu miało to służyć? Dlaczego Bóg, który stworzył człowieka jako istotę społeczną, postanowił rozdzielić ludzi przez odebranie im wspólnego języka?

          Zwykły czytelnik — zarówno współczesny, jak i starożytny — mógłby oczekiwać, że święty tekst będzie prowadził ludzkość ku jedności, wzajemnemu zrozumieniu i pojednaniu. Tymczasem historia Babel zdaje się iść w przeciwnym kierunku: zamiast budować wspólnotę, Bóg wprowadza rozproszenie i niemożność porozumienia się. Czy to nie sprzeczne z ideą harmonii i braterstwa?

          Aby zrozumieć ten epizod, warto spojrzeć na niego nie tylko jako na opowieść o karze, ale również jako na symboliczną przestrogę. Budowniczowie wieży chcieli „uczynić sobie imię”, a ich celem była nie tylko techniczna potęga, ale też uniezależnienie się od Boga. W tym kontekście interwencja Boga może być odczytana jako zatrzymanie procesu, który prowadził nie do jedności, ale do tyranii uniformizmu — do świata, w którym różnorodność zostaje zredukowana do jednej narracji, jednej władzy, jednej ambicji.

          Pomieszanie języków nie musi więc oznaczać wyłącznie rozbicia wspólnoty. Można je także interpretować jako początek różnorodności kultur, języków i tożsamości, które – choć często utrudniają komunikację – są zarazem źródłem bogactwa ludzkiego doświadczenia. Z perspektywy biblijnej nie chodzi więc o to, by wszyscy mówili jednym językiem w sensie dosłownym, ale by nauczyli się słuchać siebie nawzajem mimo różnic.

          W świetle Nowego Testamentu, szczególnie w scenie zesłania Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2,1–11), dostrzegamy swoistą odpowiedź na wydarzenia z Babel. Tam, gdzie kiedyś doszło do pomieszania języków, teraz dochodzi do cudownego zrozumienia — każdy słyszy Dobrą Nowinę we własnym języku. To symboliczny znak, że pojednanie i porozumienie są możliwe nie przez ujednolicenie, ale przez działanie Ducha, który szanuje różnorodność.

          Zatem historia wieży Babel nie musi być odczytywana jedynie jako wyraz boskiego gniewu. Może to raczej przypomnienie, że prawdziwa jedność ludzkości nie może opierać się na pysze i technicznej potędze, lecz na pokorze, wzajemnym szacunku i otwartości na drugiego człowieka — nawet jeśli mówi innym językiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *