Pierwsza Księga Samuela (cd. 2)

          Nawiązując do wczorajszego tekstu, w świetle teologii chrześcijańskiej oraz późniejszej refleksji biblijnej, sformułowanie o zesłaniu “złego ducha od Pana” należy rozumieć jako próbę starotestamentowego autora wyjaśnienia psychicznego i duchowego upadku Saula. Upadek ten wiąże się bezpośrednio z jego nieposłuszeństwem wobec Boga oraz odrzuceniem Bożego prowadzenia. Nie chodzi tu o aktywne działanie Boga w kierunku zła, lecz o opis dramatycznych konsekwencji oddalenia się człowieka od Boga — zarówno na poziomie duchowym, jak i psychicznym.

          Współczesna egzegeza podkreśla, że tekst ten odzwierciedla semicką mentalność starożytnego Bliskiego Wschodu, w której wszelkie wydarzenia, zarówno dobro, jak i zło, przypisywano Bożemu dopuszczeniu. Autor natchniony nie rozróżnia jeszcze w pełni pomiędzy Bożym przyzwoleniem a bezpośrednim działaniem Boga. Dlatego też to, co dzisiaj moglibyśmy określić mianem skutków załamania psychicznego, duchowego kryzysu czy moralnego zagubienia, zostało wyrażone w kategoriach teologicznych jako “zesłanie złego ducha“. Trzeba jednak pamiętać, że Bóg, który jest miłością (por. 1 J 4,8), nie może być sprawcą zła ani duchowego cierpienia człowieka.

          Z perspektywy współczesnego czytelnika cieszy fakt, że dostępne są artefakty potwierdzające wiarygodność historycznego przekazu Pierwszej Księgi Samuela. Niemniej jednak, nie do przyjęcia są częste w tekstach starotestamentalnych antropomorfizmy, które przypisują Bogu ludzkie emocje, zamiary czy sposoby działania. Ich obecność wymaga krytycznego podejścia hermeneutycznego, które uwzględnia rozwój objawienia oraz historyczno-kulturowy kontekst powstawania tych tekstów.

          Praktyka wywoływania duchów była stanowczo zakazana przez Prawo Mojżeszowe (por. Kpł 19,31; 20,6.27; Pwt 18,11), jako forma bałwochwalczego kontaktu ze światem duchów, niezgodna z wiarą w jedynego Boga. Tym bardziej zaskakuje, że autor Pierwszej Księgi Samuela ukazuje, iż Bóg dopuszcza skutki tego aktu zabobonnej wiary Saula i wykorzystuje je do przekazania mu zapowiedzi klęski i śmierci (por. 1 Sm 28,19; 31,1n). Z punktu widzenia teologii chrześcijańskiej, jak również krytyki historyczno-literackiej, trudno jednak uznać, by Bóg autentycznie posłużył się zakazaną praktyką spirytystyczną jako narzędziem objawienia. Raczej należy widzieć w tej scenie symboliczną ilustrację ostatecznego duchowego zagubienia Saula i dramatycznych konsekwencji jego nieposłuszeństwa wobec Boga. W ujęciu teologicznym jest to moment nie tyle interwencji Bożej, co odsłonięcia pustki, w jaką popada człowiek odcinający się od źródła życia i prawdy.

          Słowa dotyczące podziału łupów między walczących zasługują na szczególne uznanie: “Jednakowy udział mieć będą ci, którzy uczestniczyli w walce, i ci, którzy pozostali przy taborze — jednakowo się podzielą”. I dalej: „Tak zostało od tego dnia na przyszłość: ustalono to jako prawo i zwyczaj dla Izraelitów, trwające aż do dnia dzisiejszego” (1 Sm 30,24–25).

          To nie tylko praktyczne rozwiązanie konfliktu wewnętrznego w grupie Dawida, lecz także wyraz głębokiej zasady moralnej i duchowej: wspólnota ludu Bożego nie opiera się jedynie na efektywności działań czy zasługach w walce, ale na solidarności i sprawiedliwości. Wszyscy — zarówno ci na pierwszej linii frontu, jak i ci pełniący funkcje pomocnicze, logistyczne czy ochronne — mają jednakową godność i uczestniczą w owocach zwycięstwa.

          W ujęciu teologicznym ten fragment można odczytywać jako zapowiedź późniejszego nauczania Chrystusa, który w przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20,1–16) pokazuje, że wartość człowieka nie zależy jedynie od czasu i intensywności pracy, ale od łaski i miłosierdzia Bożego. Takie spojrzenie burzy mechaniczne rozumienie zasługi i kieruje ku etyce komunii.

          W kontekście współczesnym zasada wyrażona w 1 Sm 30,24 ma istotne znaczenie dla życia społecznego i kościelnego. Przypomina, że nie można marginalizować tych, którzy pracują w ciszy, w tle, bez rozgłosu. W każdej wspólnocie — parafialnej, zakonnej, rodzinnej czy narodowej — potrzebna jest sprawiedliwa dystrybucja dóbr, uznanie dla różnych ról i szacunek wobec tych, którzy służą w mniej widoczny sposób.

          To również wezwanie do przezwyciężenia logiki „tylko zasług”, która może prowadzić do podziałów, rywalizacji i zazdrości. Prawdziwa wspólnota opiera się na wzajemnej trosce i równym udziale w owocach dobra, które wypracowuje się razem — choć na różne sposoby.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *