Księga Hioba to jedna z najważniejszych i najbardziej filozoficznych ksiąg Starego Testamentu, zaliczana do literatury mądrościowej – obok Księgi Koheleta czy Psalmów. Zawiera głębokie rozważania nad naturą cierpienia, sprawiedliwości Bożej, ludzkim losem oraz wiarą wystawioną na próbę. Autor księgi pozostaje nieznany, a jej powstanie datuje się na okres między VI a IV wiekiem przed Chr. Struktura dzieła składa się z prologu narracyjnego, części poetyckiej (obejmującej dialogi Hioba z przyjaciółmi oraz z Bogiem) oraz epilogu, w którym Hiob zostaje nagrodzony.
Centralną postacią utworu jest Hiob – człowiek sprawiedliwy, bogobojny, zamożny, otoczony rodziną i szacunkiem społecznym. Nie popełnił żadnego grzechu, a mimo to doświadcza bolesnego upadku: traci majątek, dzieci i zdrowie. Księga przedstawia paradoks cierpienia osoby niewinnej i stawia pytanie: dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie tych, którzy nie zasłużyli na karę?
Motyw ten pozostaje niezwykle aktualny i bliski współczesnemu odbiorcy. Wielu ludzi, również dzisiaj, czuje się przytłoczonych losem, który wydaje się niesprawiedliwy i niezasłużony. Wierzący zmagają się z pytaniem o sens cierpienia i często – jak Hiob – kierują do Boga swoje żale, próbując zrozumieć, dlaczego spotyka ich nieszczęście.
Dla mnie osobiście lektura Księgi Hioba byłaby bardziej przejrzysta, gdyby nie obecność w niej postaci Szatana. Mój własny system poznawczy, który określam jako filozoteizm, odrzuca Szatana jako byt rzeczywisty. W księdze Szatan występuje jednak jako oskarżyciel, który poddaje w wątpliwość bezinteresowność wiary Hioba, sugerując, że jego pobożność wynika wyłącznie z dobrobytu, jakim się cieszy.
Gdy Hiob traci wszystko, jego trzej przyjaciele – Elifaz, Bildad i Sofar – odwiedzają go z zamiarem pocieszenia, jednak szybko przyjmują postawę oskarżycieli. Zakładają, że skoro Hiob cierpi, to musiał zgrzeszyć. On jednak stanowczo odrzuca tę logikę – czuje się niewinny, choć jednocześnie jest zdezorientowany i załamany. W swoich monologach zwraca się bezpośrednio do Boga – z pytaniami, pretensjami, a nawet oskarżeniami – jednak nie odrzuca Go. Nie buntuje się przeciwko istnieniu Boga, lecz szuka zrozumienia.
Przełomowy moment następuje, gdy Bóg odpowiada Hiobowi „z wichru” (Hi 38,1; 40,6). Nie tłumaczy przyczyn jego cierpienia, lecz ukazuje ogrom swojej mocy i niezbadanej mądrości. Przesłanie jest jasne: człowiek nie jest w stanie ogarnąć boskiego planu ani ocenić sprawiedliwości według ludzkich kategorii. Hiob, poruszony i pokorny, uznaje swoją małość wobec Boga, przeprasza za słowa wypowiedziane w rozpaczy. Zostaje nagrodzony: odzyskuje zdrowie, majątek, a jego życie zostaje przedłużone – ma również nowe dzieci.
Jednak ten finał budzi we mnie pewien opór. Dla przeciętnego czytelnika historia Hioba może wydawać się kuriozalna, a nawet okrutna. Można wręcz doszukiwać się w postępowaniu Boga cech negatywnych – zdaje się On testować człowieka, jakby jego życie było przedmiotem eksperymentu. Paradoksalnie to nie Bóg, lecz Hiob staje się ostatecznym symbolem dobra, wierności i moralnej wyższości, nawet kosztem teologicznego wizerunku Boga.
Nagroda, jaką Hiob otrzymuje na końcu, nie wydaje mi się adekwatna do poniesionych strat. Nie mam tu na myśli dóbr materialnych, lecz utratę rodziny, którą z całą pewnością kochał. Nic nie jest w stanie w pełni wynagrodzić bólu po śmierci bliskich. Nowe dzieci nie zastąpią tych, które odeszły. Ostateczne przesłanie Księgi Hioba jest więc trudne do przyjęcia w sposób bezwarunkowy.
A jednak – mimo wszystkich wątpliwości – Księga Hioba pozostaje jednym z najgłębszych dzieł biblijnych. Stawia pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Dotyka samego sedna ludzkiej egzystencji: sensu życia, sensu cierpienia, relacji z Bogiem w chwilach próby. Pokazuje, że nawet w obliczu cierpienia niezawinionego można zachować pokorę i godność. I choć nie daje jednoznacznej odpowiedzi, uczy, że warto szukać – nawet jeśli odpowiedź nigdy nie nadejdzie w pełni.