Bóg, stwarzając świat, postanowił, że element losowości nada mu urozmaicenie i dynamikę. Dzięki temu drobne, przypadkowe zdarzenia — jak choćby to, że mucha usiądzie na cudzym ramieniu czy że rozbije się szklanka — nie mają większego znaczenia w wielkiej całości historii zdarzeń. A jednak właśnie z takich pozornie nieistotnych epizodów tkana jest nasza codzienność. Życie płynie niepostrzeżenie, niczym rzeka zmieniająca swój nurt pod wpływem drobnych kamyków.
Losowość sprawia, że dochodzi do wydarzeń całkowicie nieprzewidzianych. Nawet to, co wydaje się szczególnie bliskie Bogu — kościoły, świątynie, miejsca kultu — mogą ulec zniszczeniu w wyniku katastrof naturalnych, wojen czy ludzkiej lekkomyślności.
Nie oznacza to jednak, że nad światem nie czuwa Duch Boży, czy Boża Opatrzność. Być może nawet w tych pozornie chaotycznych zdarzeniach kryje się głębszy sens — trudny do dostrzeżenia z ludzkiej perspektywy, lecz widoczny w pełnym obrazie, znanym jedynie Stwórcy.
Jednak na losowość wydarzeń niekiedy nakłada się nadzwyczajna, wręcz niezrozumiała ingerencja Boga (cudowne uzdrowienia itp) — wynikająca z Jego absolutnej niezależności lub z tajemniczej, duchowej komunikacji z człowiekiem. Być może to właśnie w splocie przypadku i Opatrzności rodzi się prawdziwy kształt naszego życia.
Ludzki mózg kieruje funkcjonowaniem ciała, lecz równocześnie — dzięki wewnętrznej wrażliwości i sprawczości uruchamia procesy duchowe. One to tworzą autostradę komunikacji z Bogiem, a ich intensywność wyznacza głębię i siłę relacji z Nim.
Ci, którzy zaniedbują przestrzeń duchową i koncentrują się głównie na życiu konsumpcyjnym, ograniczonym do zaspokajania potrzeb ciała wybierają egzystencję na poziomie biologicznym. Natomiast ci, którzy świadomie angażują się w życie duchowe, budują w sercu i duszy most porozumienia z Bogiem. Dzięki temu mogą odbierać Jego subtelne wskazówki, stające się drogowskazem w codziennych wyborach.
Bóg rzadko przemawia w sposób spektakularny, widowiskowy. Częściej objawia się w delikatnych impulsach, w przeczuciu dobra, w nagłym zrozumieniu czy w pokoju serca po podjęciu właściwej decyzji. W ten sposób rodzi się duchowe zaufanie — przekonanie, że nawet jeśli droga wydaje się niepewna, prowadzi ona ku dobru.
Z czasem człowiek zaczyna patrzeć na świat inaczej: codzienne wydarzenia, nawet błahe lub trudne, stają się elementami większej układanki. Losowość, która początkowo jawiła się jako chaos, okazuje się przestrzenią, w której Bóg zaprasza do współtworzenia historii życia. Tak duchowe i materialne wymiary splatają się w jedną, harmonijną całość, a życie zyskuje głębię i sens, niemożliwe do odnalezienia w czysto materialnym trybie istnienia.
Bóg dał człowiekowi wolną wolę oraz zdolność wsłuchiwania się w głos sumienia, w którym zapisany jest stan prawdy. Nie narzuca się, lecz niejako „ukrywa” — pragnąc być nieustannie poszukiwany, bo właśnie w tym poszukiwaniu objawia się autentyczna miłość do Niego.
Dzięki tym darom człowiek w natchnieniu spisał w świętych księgach swoje odczytane w sumieniu doświadczenie Boga, nazywając je Objawieniem. Tradycja mówi, że Pismo Święte ma dwóch autorów — Boga i człowieka. Z szacunku dla Stwórcy można tak powiedzieć, ale trzeba pamiętać, że z powodu ludzkiej niedoskonałości człowiek tworzy jedynie obrazy prawdy. Sama Prawda jest zbyt głęboka, by dało się ją w pełni wyrazić ludzkim językiem.
Każda religia jest ludzkim obrazowaniem rzeczywistości nadprzyrodzonej i zasługuje na szacunek. Przyjęło się uważać, że judaizm jest pierwszą religią monoteistyczną, lecz nie jest to prawdą — przykładem jest kapłan Melchizedek (Rdz 14,18).
Pismo Święte nie jest faktograficznym zapisem historii, lecz obrazowaniem wiary. Każdy może odczytywać jej sens nieco inaczej. Bóg objawia się w każdym człowieku, stosownie do jego zdolności i wrażliwości.
Nie mam pokusy, by krytykować całe narody, ale mam odwagę oceniać działania konkretnych osób. Wojny nie są dziełem zwykłych ludzi, lecz ich przywódców. Nie mam nic przeciwko Żydom, Rosjanom czy Niemcom, ale mam poważne zastrzeżenia do działań Netanjahu, Putina czy Hitlera.
Z mojego rozeznania wynika, że święte księgi przez wieki ulegały modyfikacjom, a pierwotne przesłania były niekiedy zniekształcane. Dlatego, aby uniknąć długotrwałego odczytywania ich pierwotnego sensu, być może trzeba — korzystając z dzisiejszych możliwości poznawczych — na nowo, w świetle rozumu, sformułować kanony wiary.
Zmiana dotychczasowych doktryn może być trudna, bo są one głęboko zakorzenione w umysłach i sercach wiernych. Jednak warto odważnie spojrzeć na epistemologię XXI wieku. Być może nadszedł czas na nowe aggiornamento (aktualizację, ponownie sformułowanie) wiary. Gdyby Kościół katolicki podjął się takiej odnowy, mógłby odzyskać zaufanie swoich wiernych.
Jeżeli w rzeczywistości nadprzyrodzonej nie istnieje czas, wówczas tradycyjnie rozumiany czyściec – jako stan stopniowego oczyszczania duszy – traci rację bytu. Proces oczyszczenia zakłada bowiem następstwo zdarzeń, a to możliwe jest jedynie tam, gdzie czas płynie. Jeśli więc czyściec istnieje, jego „przestrzeń duchowa” (stan przynależny do przestrzeni duchowej) należy ulokować w obrębie rzeczywistości, w której czas jest obecny i realny, czyli w wymiarze związanym ze światem ziemskim. W takim ujęciu dusze osób zmarłych pozostają w pobliżu ziemskiego porządku istnienia tak długo, aż osiągną stan wymaganego oczyszczenia i doskonałości. Dopiero wtedy mogą przekroczyć granicę ku wieczności, w której czas przestaje istnieć, a wszystko trwa w pełni dokonane.
Modlitwy, odpusty i Msze święte ofiarowane za zmarłych mogą skrócić lub złagodzić ten proces oczyszczenia. Cierpienia czyściowe wynikają z odczucia oddalenia od Boga i świadomości własnych braków, a radość z pewności, że zbawienie nastąpi wkrótce.