Po lekturze Starego Testamentu można zaryzykować tezę, że Bóg nie do końca osiągnął zamierzony cel swojego Objawienia. Został bowiem ukazany w świetle zafałszowanym – nie jako Ojciec pełen Miłości i Miłosierdzia, lecz raczej na wzór ludzkiego króla, który nagradza posłusznych i surowo karze nieposłusznych. Może obraz ten był jedynie etapem w procesie, który miał doprowadzić człowieka do pełniejszego poznania prawdziwego oblicza Boga.
Można przypuszczać, że Bóg zapragnął ukazać się ludziom w sposób bardziej bezpośredni, a zarazem niezwykle spektakularny. W tym celu, wykorzystując jedność natury boskiej i ludzkiej, postanowił objawić się w ludzkim ciele. Wybrał więc Człowieka – Jezusa z Nazaretu – i obdarzył Go szczególnymi prerogatywami, zdolnością głębokiej więzi ze Stwórcą oraz misją głoszenia prawdy o Bogu. Jezus, w pełni otwarty na głos swojego sumienia, odczytał w nim Boży zamysł i całkowicie poddał się woli Ojca.
Koncepcja ta mogła wydawać się paradoksalna, a nawet kuriozalna. Z perspektywy ludzkiej była mało prawdopodobna, dlatego też wymagała potwierdzenia w znakach, które przekraczały naturalne możliwości człowieka. Cudowne uzdrowienia, słowa pełne mocy oraz niepowtarzalna siła Jego nauki były tylko zapowiedzią tego, co miało nastąpić. Ostatecznym znakiem prawdy o Jezusie stało się jednak zmartwychwstanie – wydarzenie, które miało być nie tylko dowodem Jego jedności z Bogiem, ale również zapowiedzią powszechnego zmartwychwstania całej ludzkości.
Chrześcijańska idea Objawienia polega więc na przejściu od wizji Boga jako sprawiedliwego Sędziego do doświadczenia Boga-Ojca, który przez Jezusa Chrystusa objawił się jako Miłość. To właśnie w Nim Bóg odsłonił ostateczny sens swojego planu: nie jest nim kara ani nagroda w doczesności, lecz wieczne życie w zjednoczeniu ze Stwórcą.
Na tej podstawie miała narodzić się nowa religia, dostosowana do etapu dojrzewania ludzkości do Prawdy nadprzyrodzonej. Niestety, w jej kształtowaniu posłużono się metodami i wzorcami już znanymi, przez co popełniono wiele błędów. Wiedza naukowa – szczególnie przyrodnicza – znajdowała się wówczas jeszcze w powijakach, dlatego nie potrafiono jej odpowiednio wykorzystać. Zamiast tego bazowano na dotychczasowych praktykach przekazywania i utrwalania w świadomości ludzi wiedzy o charakterze ezoterycznym, często posługując się indoktrynacją i wymagając bezwzględnego posłuszeństwa wierze.
Takie podejście miało swoje konsekwencje. Z jednej strony pozwoliło ukształtować silne struktury wspólnotowe i zapewnić szybkie rozprzestrzenienie się nauki Chrystusa, z drugiej jednak przyczyniło się do powstania wielu wypaczeń, sporów doktrynalnych i nadużyć. Objawienie, które miało być przede wszystkim doświadczeniem miłości i wolności, zbyt często przedstawiano w kategoriach przymusu, lęku i kontroli. W ten sposób duchowa nowość przesłania Chrystusa została częściowo przykryta przez schematy myślenia epoki, które opierały się na autorytecie i podporządkowaniu.
Historia pokazuje jednak, że wraz z rozwojem świadomości, wiedzy i kultury, chrześcijaństwo stale powracało do swego źródła – do prawdy o Bogu jako Miłości. W kolejnych epokach coraz wyraźniej dostrzegano, że religia nie powinna być narzędziem zniewolenia, lecz drogą do wolności wewnętrznej, odpowiedzią człowieka na zaproszenie do życia w komunii ze Stwórcą. Objawienie nie przestaje być aktualne, ale wymaga ciągłego odczytywania w świetle nowych doświadczeń i odkryć ludzkości.
Na początku chrześcijanie opierali się przede wszystkim na ustnym przekazywaniu doktryny wiary. Proces utrwalania jej w formie pisanej dopiero się rozpoczynał. Powstawały pierwsze zapiski słów Jezusa w tzw. logiach – krótkich sentencjach i naukach przypisywanych Nauczycielowi.
W badaniach biblijnych rekonstruuje się także tzw. źródło Q (od niem. «Quelle» – „źródło”), hipotetyczny zbiór wypowiedzi Jezusa, który mógł stanowić podstawę dla redakcji Ewangelii Mateusza i Łukasza. Jako pierwszy wysunął tę teorię P. Wernle (1899). Nie zachowała się jednak żadna materialna kopia tego dokumentu – jego istnienie wnioskuje się z porównań tekstów ewangelicznych.
Do najstarszych pism chrześcijańskich należy «Didache» („Nauka Dwunastu Apostołów”), powstała ok. 90–100 r., zawierająca wskazania liturgiczne i moralne, dotyczące chrztu, Eucharystii i życia wspólnoty. Równolegle rozwijała się korespondencja apostolska, adresowana do pierwszych wspólnot. Najstarszym znanym tekstem Nowego Testamentu jest 1 List do Tesaloniczan św. Pawła, datowany na ok. 50 r.
Pierwsza z Ewangelii – Ewangelia Marka – została spisana ok. 65–70 r., a więc 30–40 lat po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. To czas na tyle odległy, że świadkowie naocznych wydarzeń stopniowo odchodzili, a tradycja ustna zaczęła się kształtować w formę literacką. Z tego względu badacze zwracają uwagę, że Ewangelie nie są stenograficznym zapisem słów Jezusa, lecz redakcją kerygmatu – czyli wiary Kościoła w świetle zmartwychwstania. Narracja ewangelistów była kształtowana zarówno przez pamięć wspólnoty, jak i przez ich własne spojrzenie teologiczne. Ewangelia Marka, która wyróżnia się prostotą i zwięzłością, uchodzi dziś za najstarszą i najbliższą pierwotnej tradycji. To właśnie z niej korzystali – i rozwijali ją – Mateusz i Łukasz, tworząc swoje Ewangelie.
W moje ocenie, przekaz ewangeliczny jest skażony i wymaga ponownej gruntownej reinterpretacji dostosowanej do poziomu intelektualnego obecnych czasów.