Z perspektywy zwykłego człowieka świat wydaje się prosty i nieskomplikowany. Dekalog w sposób klarowny wskazuje zasady moralnego postępowania, stanowiąc drogowskaz w codziennym życiu oraz obietnicę szczęścia wiecznego.
Dla naukowców natomiast świat jawi się jako niezwykła koncepcja — złożony projekt, precyzyjny mechanizm, którego działania nie da się w pełni opisać zwykłym, potocznym językiem. To rzeczywistość pełna tajemnic, wymagająca nieustannego poznawania, badań i refleksji. Jak już pisałem, do zrozumienia świata subatomowego konieczne było stworzenie i zaadaptowanie narzędzi matematycznych, często zupełnie nieprzyswajalnych dla „zwykłych zjadaczy chleba”.
Nieustannie próbuję tłumaczyć zawiłości nauki, lecz w niektórych przypadkach jest to wręcz niemożliwe. Wymagają one od zainteresowanych całkowicie nowego spojrzenia na świat — innej orientacji umysłowej, większej wyobraźni, a przede wszystkim odmiennego sposobu myślenia. Przykładem jest moje przekonanie o dynamicznej naturze Stwórcy i Jego dzieła stworzenia. Sama definicja istnienia poprzez działanie (jak w przypadku wiatru) nie dla wszystkich jest zrozumiała ani przekonująca. Ludzka wyobraźnia domaga się konkretu, podstaw bytowych, na których można oprzeć własne rozumienie rzeczywistości. Jak pisałem, owe podstawy stanowią formę, która pozwala w umyśle tworzyć obrazy — w ten sposób człowiek może samodzielnie wyobrażać sobie zarówno Boga, jak i najmniejsze obiekty materialne.
Drugą trudnością pozostaje uznanie, że świat, w swej istocie, jest „wyobrażeniem”, jak twierdził Arthur Schopenhauer. Nie oznacza to, że nie istnieje on fizycznie, lecz że dla człowieka ważniejszy jest sposób, w jaki świat jest przez niego odbierany i interpretowany. To, co postrzegamy zmysłami lub tworzymy w umyśle, staje się naszą rzeczywistością — jedyną, do której mamy bezpośredni dostęp. Podobne refleksje pojawiają się w literaturze. Adam Mickiewicz w Odzie do Młodości również poruszał motywy iluzoryczności świata i życia, wskazując, że prawdziwe istnienie ujawnia się dopiero w duchowym zjednoczeniu i wspólnym działaniu. Johann Wolfgang Goethe z kolei uważał, że większość ludzi żyje w ułudach, które mają na celu maskowanie prawdziwej natury rzeczywistości. W tym sensie nasz świat może być nie tyle obiektywnym faktem, ile zbiorem wrażeń, symboli i obrazów, które tworzą spójną, choć niekoniecznie realną wizję istnienia.
Coraz częściej chodzi mi po głowie hipoteza, że „stworzenie” nie polegało na powołaniu do istnienia realnej, bytowej rzeczywistości, lecz raczej na stworzeniu wizji — wrażenia, że świat istnieje. Może dla Stwórcy właśnie takie działanie byłoby prostsze, zgodne z Jego naturą — naturą, która objawia się w działaniu, a nie w materialnej formie?
Jeśli tak, to całe stworzenie mogłoby być niczym innym, jak Boskim aktem wyobraźni — doskonałym snem Boga, w którym my, świadomi uczestnicy, odkrywamy cząstkę Jego twórczej mocy i współuczestniczymy w dziele kreacji.
Nam, żyjącym, pozostają doświadczenia mistyczne — iskry wieczności, które zapalają w nas pragnienie poznania źródła wszystkiego. To one są zarzewiem przyszłości, bo świat stworzony nie przemija, lecz trwa w nieskończonym „teraz” Boga. Doświadczenia mistyczne polegają na pełnym zjednoczeniu się z naturą Boga, na przekroczeniu granic własnego „ja”, aby w Jego świetle odnaleźć prawdziwe istnienie — jedność, która jest początkiem i końcem wszelkiego bytu.
Każde doświadczenie jak modlitwa, trwanie przed Bogiem, odbieranie Boskich znaków, harmonii Wszechświata i inne przeżycia składają się na to, co nazywamy życiem, istnieniem. “On jest w nas, a my w Nim” (J 4,20). Ten duchowy mariaż stanowi mistyczny cel i sens, który, żyjąc w rzeczywistości materialnej, nie zawsze jest zauważalny i akceptowany. Tworzymy sobie własne światy i rzeczywistości, uważając je za najlepsze. Być może kiedyś będziemy uważać je za największą pomyłkę. Rezygnujemy z doskonałości, która jest nam ofiarowywana. Czy nie są szczęśliwsi Ci, którzy z pokorą przyjmują swój los i świat im dany na tacy?
Może właśnie w tej prostocie, w tym cichym „tak” wypowiedzianym wobec życia, objawia się prawdziwa mądrość. Nie w nieustannym szukaniu, lecz w trwaniu. Nie w pragnieniu więcej, lecz w zrozumieniu, że wszystko już jest — w nas i wokół nas. Bo Bóg nie ukrywa się w niedoścignionych sferach, lecz przemawia w każdym geście, w każdym oddechu, w każdej chwili, która trwa.
Kiedy przestajemy walczyć z rzeczywistością, zaczynamy dostrzegać, że to, co wydawało się niedoskonałe, jest częścią doskonałego planu. Wtedy znika lęk, a pojawia się pokój — ten, którego świat dać nie może, lecz który od zawsze mieszka w ciszy naszego serca.