Wobec wiedzy i jej granic musimy sobie uświadomić, że istnieją rzeczy i zjawiska, których w żaden sposób nie da się wykryć, choć nasz umysł podpowiada, że one istnieją. Przykładem są wszelkie hipotezy dotyczące ciemnej materii czy (ciemnej energii). Nauka zakłada, że muszą one istnieć, skoro bez ich obecności nie da się wyjaśnić zachowania Wszechświata. A jednak – mimo coraz doskonalszej aparatury – nie udało się ich bezpośrednio zaobserwować. To pokazuje, że rozum potrafi przeczuwać coś, co wykracza poza granice empirycznego doświadczenia.
Podobna sytuacja towarzyszy człowiekowi od wieków w odniesieniu do Istoty Boskiej. Rozumem i wiarą dochodzimy do przekonania, że Bóg istnieje, choć nie mamy na to żadnego zmysłowego, niepodważalnego dowodu. Czy więc nie jest tak, że to przekonanie rodzi się z naszych pragnień – z tęsknoty za sensem, ładem, dobrem? Jaką wartość poznawczą ma fakt, że człowiekowi wydaje się, iż coś istnieje? A może samo to „wydaje się” jest już przejawem głębszej intuicji, która prowadzi nas poza granice zmysłów – ku temu, co niewidzialne, ale przeczuwalne?
Być może właśnie dlatego dana nam jest wiara – nie jako błąd poznawczy, lecz jako niezbędny element ludzkiej natury. To przestrzeń, w której rozum spotyka się z tajemnicą. Jak pisał Pascal, „serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Wiara więc nie musi być przeciwieństwem wiedzy; może być jej dopełnieniem, mostem między tym, co poznawalne, a tym, co przekracza nasz horyzont rozumienia.
W tym sensie zarówno poszukiwanie ciemnej materii, jak i poszukiwanie Boga są przejawem tej samej ludzkiej tęsknoty za zrozumieniem rzeczywistości w całej jej pełni – widzialnej i niewidzialnej. To pragnienie poznania, napędzane jednocześnie rozumem i wiarą, czyni człowieka istotą nieustannie poszukującą sensu.
Teoria względności przypomniała nam, że wszystko jest w pewnym stopniu relatywne, a nasze spostrzeżenia zawsze ograniczają się do warunków, w jakich powstają. Czy możemy być pewni, że Księżyc istnieje, gdy się od niego odwracamy? Nie do końca. Tak samo nie możemy być pewni wielu rzeczy, które wymykają się naszym zmysłom. Człowiek z każdej strony napotyka granice poznania – bariery fizyczne, biologiczne, duchowe. A jednak to właśnie one prowokują pytania: czy zjawiska tunelowe nie wynikają z głębszych racji niż te, które potrafimy dziś opisać? Czy fakt, że jedni ludzie obdarzeni są niezwykłymi talentami, a inni ich nie mają, jest tylko dziełem przypadku – czy może celowym darem?
Na styku tych pytań, między wiarą a wiedzą, rozciąga się przestrzeń człowieka – istoty, która nie przestaje szukać.
Każdy musi znaleźć sobie odpowiedź na zadane pytania względem tego co mu w sercu gra, a rozum podpowiada.
Ja od lat swoimi wpisami, pracą wydawniczą ujawniam moje stanowisko świadopoglądowe. Wiara w Boga przerodziła się w przekonanie, że istnieje Przyczyna sprawcza (Bóg, Jahwe, Allach) która powołała Świat do istnienia. Dlatego pozwalam sobie za Blaise Pascalem (1623–1662) i Gustawem Jungiem (1875–1961) powtarzać: “Ja nie wierzę, ja wiem“. Jezus Chrystus jest Podmiotem wiary. Wynika ona z niezwykłości wydarzenia na miarę boskiego tchnienia. Korzystam ze sposobu myślenia Pitagorasa (VI w. przed Chr.), który twierdził, że Ziemia jest kulą, gdyż została stworzona przez bogów, więc musi mieć idealny kształt, a taki właśnie posiada kula. Tak w wierze w autentyczność Syna Bożego, bo idea Syna Bożego jest tak logicznie dopracowana i zasadna w doktrynie chrześcijańskiej, że daję jej wiarę, mimo, że pochodzi od ludzkiego przekazu, to serce karze mi zaakcepować ten fenomem. Wierzę w życie wieczne, bo jego brak niweczy sens każdej religii. Mam też świadomość, że i w wymiarze nadprzyrodzonym nie będzie łatwo, bo Boga nigdzie nie można do końca poznać, spossób istnienia nie jest dokłasne sprecyzowany. Wierzę w funkcjonały dobra i miłości (jako nośniki energetyczne), które współtworzą i utrzymują Świat w jego istnieniu. Pozostaję w uwielbieniu fenomenu istnienia. Podziwiam mechanizm, prawa przyrody i wszelkie Boskie koncepcje (ujawnione na wizji zmysłowej i pochodzące od ludzi, którzy odczytali je w natchnieniu). Wierzę w Opatrzność Boga, choć nie do końca rozumiem jego rozdawnictwa.
Odrzucam szatana i aniołów, którzy by istnieli własnym samodzielnym istnieniem i traktuje je jako folklor religijny. Maryję Matkę Jezusa traktuje z szacunkiem i wierzę w jej wstawienniczość w Opatrzność Boga. Jej dziewictwo traktuję jaką koncepcję marketingową doktryny chrześcijańskiej.