Serce jako sanktuarium wiary i źródło wspólnoty

          Mimo że religia zaliczana jest do nauk społecznych i stanowi istotny element ogólnej kultury rozwoju, dla pojedynczego człowieka koncentruje się przede wszystkim w przestrzeni jego własnej osobowości. To właśnie człowiek nosi w sobie sanktuarium wiary, w którym dokonuje się spotkanie z transcendentną Istotą – Sprawcą istnienia Nieba i Ziemi.

         W sercu człowieka rodzi się zarówno grzech, jak i pragnienie zbawienia. Tam pojawia się miłość do Boga i bliźnich, ale też zakusy grzeszne, intrygi czy pożądania. Z serca wypływają również najpiękniejsze idee, duchowe inspiracje, poezje i muzyka. Jest ono środowiskiem życia duchowego i humanistycznego, miejscem, gdzie człowiek doświadcza tajemnicy swojego istnienia.

          Z tego wewnętrznego doświadczenia rodzi się chęć zbiorowego kultu – wspólnego chwalenia Boga i przeżywania swojej wiary. Tak kształtuje się wspólnota, która nosi nazwę Kościoła. Przykładem doskonałego sanktuarium duchowego, istniejącego w samym człowieku, jest Jezus Chrystus. To On, nosząc w swoim sercu całą ideę Boga, podzielił się nią «pro publico bono», powołując do istnienia Kościół Powszechny – wspólnotę kultu Boga Jedynego, Stwórcy świata, który nieustannie podtrzymuje go w istnieniu.

          Religia od zawsze była elementem koniecznym dla człowieka, głęboko wpisanym w jego naturę i tożsamość. Dlatego tak trudno jest nakłonić wiernych do jej porzucenia. Historia uczy nas, że wszelkie próby wykorzenienia wiary kończyły się niepowodzeniem. Dobitnym przykładem jest dawny Związek Radziecki, gdzie władze komunistyczne prowadziły zorganizowaną walkę z religią: zamykano świątynie, niszczono krzyże, prześladowano duchowieństwo, zastępowano święta kościelne świeckimi rytuałami. A jednak wiara nie zginęła – ukryła się w zakamarkach ludzkich dusz, trwała w rodzinach, w przekazie ustnym, w potajemnych modlitwach i liturgiach sprawowanych w ukryciu. Przetrwała, a gdy nadeszły sprzyjające warunki, odrodziła się jeszcze mocniejsza – uświęcona cierpieniem i ofiarą niezłomnych świadków.

          Podobne doświadczenia spotykały Kościół wielokrotnie w historii. Już pierwsi chrześcijanie, prześladowani w imperium rzymskim, chronili się w katakumbach, gdzie w ciemności i ciszy rodziła się największa siła wspólnoty – świadectwo wierności aż po męczeństwo. Także w polskich dziejach, w okresach zaborów czy okupacji, Kościół pełnił rolę ostoi narodowej tożsamości, bronił języka, kultury i tradycji, stając się jednocześnie miejscem, gdzie rodziła się nadzieja i duch oporu.

          Dlatego tylko głupcy próbują zniszczyć to, co najgłębiej zakorzenione jest w ludzkim sercu. W tych zmaganiach zawsze ponoszą porażkę, bo nad wiarą człowieka czuwa Ten Nierozpoznany, Nieuchwytny, Nieskończony – Wielki, kochany i upragniony.

          Każde zło bowiem nosi w sobie zalążek własnego unicestwienia – wystarczy czas, aby objawiła się jego słabość. Paradoksalnie, nawet współczesne dramaty, jak agresja Rosji na Ukrainę, stają się źródłem umocnienia narodów w solidarności, wolności i wierze. Takie wydarzenia potwierdzają słowa Apostoła Narodów: “Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). To właśnie w godzinach największych prób człowiek odkrywa swoją prawdziwą siłę i bliskość Boga, a wspólnota wierzących jeszcze mocniej jednoczy się wokół tego, co niezniszczalne – wokół prawdy, dobra i miłości.

          Może świat jest zdeterminowany, choć nie każdemu się to podoba. Coraz częściej jednak dostrzegam, że nosi on znamiona teatru – dobrze wyreżyserowanego, pełnego harmonii i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Każdy człowiek otrzymuje w nim własną rolę do odegrania, a jednak pozostaje przestrzeń na improwizację – na wniesienie cząstki siebie do scenariusza, który zdaje się być pisany odwieczną ręką.

          Jak mówi przysłowie: “i tak pociąg odjedzie z peronu trzeciego”. Możemy się spóźniać, próbować go zatrzymać, a nawet udawać, że go nie ma – ale on i tak odjedzie, zgodnie z ustalonym rozkładem. Podobnie jest z naszym życiem: wpisane jest w większy porządek, którego nie jesteśmy w stanie do końca ogarnąć, a jednocześnie to właśnie nasze wybory nadają mu koloryt i sens.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *