69. Atrybuty człowieka
Panie! Czymże ja jestem przed Twoim obliczem? Prochem i niczym; Ale gdybym Tobie moją nicość wyspowiadał, Ja, proch, będę z Panem gadał (A. Mickiewicz, Dziady). Piękne słowa mówiące o pochodzeniu człowieka, jego pokorze oraz wielkości. Możliwość rozmawiania z Bogiem jest największym zaszczytem dla stworzenia. Prawdziwą wielkość człowieka pokazał nam Jezus Chrystus. Godność człowieka zawiera się w tajemnicy Boga i w tajemnicy krzyża (św. Bazyli).
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś (Ps 8,5–6); I zechciałeś do mnie mówić, choć jestem tylko człowiekiem, Panie mój, Boże! (2 Sm 7,19); Człowiek w zależności od tego, czy w ostateczności opowiada się za Bogiem czy przeciw Bogu, staje przed jedną z alternatyw: albo żyje z Panem w szczęściu wiecznym, albo też pozostaje z dala od Jego obecności (Jan Paweł II). Człowiek jest istotą chcianą i upragnioną. A kim jest człowiek, abyś go cenił i zwracał ku niemu swe serce? (Hi 7,17) To istota bezcenna, od chwili poczęcia powołana do życia wiecznego, ważniejsza niż cały materialny wszechświat. Wyniesiony ponad wszystkie zwierzęta i oddzielony od nich, dzięki udzieleniu mu boskiego tchnienia. Jest niezwykły, bo stworzony z Miłości. Człowiek jest osobą, kimś niepowtarzalnym, przyszłym dziedzicem życia wiecznego. Mówić o osobie ludzkiej i nie wskazywać na Boga znaczy – nie mówić prawdy (S. Grygiel). Człowiek sam nie może sobie dać siły życiowej i działać własną mocą, dlatego jest ona uważana za boski dar. Każdy człowiek jest darem Bożym w porządku naturalnym, jak i pozanaturalnym, czyli bytem łaski, bytem w łasce Bożej, osobą charytologiczną (charis – łaska, obdarzoną łaską P.P.), darem łaski, miłości i pięknotwórczym (Cz.S. Bartnik). Bóg wszczepił w człowieka naturalną skłonność do dobra w ogólności i do miłości Boga jako Dobra Najwyższego. Człowiek jest cały zależny od Boga, ale jednocześnie jest to zależność bycia obdarowanego. Pytanie jakie zadaje sobie człowiek: kim ja jestem? ma charakter modlitewny. Nie podzielam poglądu, że człowiek jest stwarzany z „absolutnej nicości”. Akt stwórczy człowieka bazuje już na nieustającej interwencji Pierwszej Przyczyny. Można więc powiedzieć, że człowiek staje się (zrodzony) po każdorazowym zaangażowaniu się Boga. Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (Rdz 2,7). Wyraźnie jest tu powiedziane, że Bóg ulepił człowieka. Jedną z najbardziej fundamentalnych prawd wiary chrześcijańskiej jest pojęcie osoby i jej wymiaru duchowego. Człowiek jest osobą stworzoną na obraz i podobieństwo Boga. Syn Boży stał się człowiekiem, przez co dokonało się przebóstwienie natury ludzkiej. W istotę cielesną człowieka został wprowadzony pierwiastek duchowy, przez co stał się niepodobny do żadnej z istot żyjących z rodzaju animalia: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię (Jr 1,5); Człowiek stał się „obrazem Boga”. Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności (Mdr 2,23). Obraz Boga może człowiek doświadczyć w sobie, gdy wgłębia się w swoją duchową naturę. Natura Boża w nim jest dopiero zaproszeniem na przyjęcie tego daru. Człowiek nie jest stworzeniem „skończonym”. On poprzez swe otwarcie w stronę tego, co absolutne, czeka na swoje „wykończenie”. Poprzez swojego ducha otwiera się ku nieskończoności. Człowiek jest bytem danym i zadanym (Jan Paweł II), faktycznym i niedokończonym. Za sprawą Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, wiary oraz dobrych uczynków będzie mógł skorzystać z owoców zbawienia. Nie ma człowieka, który by nie był wezwany do czegoś bardzo ważnego. Każdy człowiek ma swój los do wygrania i każdy [też] umrze za swój własny grzech (Pwt 24,16). Wszyscy ludzie wezwani są do miłości. Człowiek zmierza ku odkupieniu oraz ku świętości, a tym samym do pełni człowieczeństwa. Samo życie jest uwarunkowane przez materię i biologię. Jednak w naturze człowieka jest parcie ku istnieniu absolutnemu, nieograniczonemu, trwałemu i pełnemu. Życie jest marzeniem o raju, ruchem ku niemu, dążeniem do niego. Każda dobra czynność przybliża do niego, jest strumieniem zbawienia. Warto zastanowić się, co Bóg ofiarował pierwotnemu człowiekowi:
Ciało jest substancją materii. Jest to zewnętrzne okrycie (fizyczny komponent) organizmu ludzkiego. W filozofii i wielu religiach drugi obok duszy element tworzący człowieka (według Platona „więzienie duszy”). Zaskakujące jest piękno ciała ludzkiego, zwłaszcza kobiety. Postać człowieka jest godna świata stworzonego, jest doskonałością materii. W człowieku zachowane są piękne proporcje ciała. Stwórca pokazał się jako Wielki Artysta. Obraz człowieka wskazuje też na osobowość Boga. Samo ciało człowieka nie wyróżnia go jeszcze od innych pięknych zwierząt. Czyż nie piękne są konie, delfiny, łabędzie? Dopiero nadzwyczajne dary Boga oraz uduchowienie ciała nadają człowiekowi statut istoty szczególnej i wybranej. Odebranie tych precjozów człowiekowi spowodowałoby jego powrót do świata zwierząt (istot człekokształtnych) w ich wymiarze: Rządcom ziem odbierze rozsądek, po bezdrożach pozwoli im błądzić; macają w ciemności bez światła, chwieją się jak pijani (Hi 12,24–25). Dlaczego Wszechświat właśnie tak wygląd? Bo gdyby był inny nas by tutaj nie było! (zasada atropiczna).
Świadomość to wspaniały dar dany człowiekowi. Ona pozwala poznawać, rozumieć, badać, podziwiać nie tylko rzeczywistość w której żyje człowiek. Przez świadomość możemy poznawać Stwórcę. Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć (Sokrates). Wielu ludzi prowadzi życie mechanicznie. Jak inaczej żyje się, gdy ma się świadomość własnej świadomości.
Dary zbawcze to dary nadprzyrodzone dane człowiekowi pierwotnemu przez Boga. Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Otrzymał łaskę uświęcającą łączącą go z Trójcą Świętą, możliwość komunii z Bogiem przez objawienia prywatne, doznawania teofanii (objawienie Boga), kontakty nadprzyrodzone. Człowiek pierwotny był w fazie wyższego „metabolizmu duchowego”. Wyższy „metabolizm duchowy” należy rozumieć tu jako stan duchowy człowieka, który stale i ciągle jest w kontakcie z Bogiem, czuje Go niemal namacalnie, jest w rodzaju miłosnej ekstazy, widzi Boga oczyma duszy.
Łaska uświęcająca jest to dar Boży, który czyni duszę świętą, a zarazem zdolną do miłowania. Podnosi człowieka do godności dziecka Bożego. Kto trwa w łasce Bożej, jest przyjacielem Boga, a kto wytrwa w stanie łaski do końca życia, uzyska z pewnością Zbawienie wieczne. Pierwsi rodzice otrzymali od Boga łaskę uświęcającą jako najważniejszy dar dla swej duszy, ale utracili ją przez pierwotną grzeszność. Łaskę uświęcającą otrzymujemy przez sakrament chrztu oraz sakrament pokuty i pojednania. Powinniśmy starać się zachować ten skarb przez całe życie. Im więcej jako dzieci Boże staramy się być coraz milszymi Bogu, tym bardziej miłuje nas Bóg, pomnaża w nas łaskę uświęcającą, czyni duszę naszą coraz czystszą i piękniejszą. Ja jestem krzewem winnym, wy — latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity (J 15,5).
Łaska uczynkowa to dar oświecenia rozumu człowieka, wewnętrzna siła, która pozwala zwyciężać pokusy i zachęca do dobrych uczynków. Bóg pomaga człowiekowi swą łaską uczynkową, by lepiej i dokładniej poznał wolę Bożą. Bóg wzmacnia też wolę człowieka, aby łatwiej mógł odrzucić pokusy do grzechu, by stale i wytrwale wykonywał dobre uczynki. Wartość uczynku wynika z intencji, czyli zgodności postępowania z sumieniem. Bóg pomaga nam zwłaszcza, byśmy w ostatniej chwili życia wytrwali w dobrym i uzyskali łaskę dobrej, szczęśliwej śmierci. Bez łaski dobre uczynki czynione są nie na skutek miłości, ale potrzeby przyjemności własnej. Po śmierci nie będzie nam dane czynić posługi dla naszego Ojca: Pomnij na to, córko, że po śmierci już nie będziesz mogła Mi służyć, tak jak teraz mi służysz[1]. Uczynki nadprzyrodzone to dobre uczynki, które wykonujemy z pomocą łaski uczynkowej (też spowiedź, pokuta, modlitwa). Człowiek nie może własną siłą spełniać uczynków nadprzyrodzonych i nie może się zbawić bez pomocy łaski Bożej. Jak uczył Pan Jezus: Beze mnie nic uczynić nie możecie (J 15,5).
Dary pozanaturalne zwane pozaprzyrodzone są to dary wyjątkowe, jak życie w pełnej harmonii ciała i świata. Człowiek panował nad pożądliwością seksualną oraz nad żądzą posiadania świata. Trudno mi przyjąć za dogmatyką katolicką inne dary pozanaturalne jak nieśmiertelność ciała (możliwość zachowania ciała), wiedza wlana bez potrzeby jej rozwoju, niebo na ziemi w rozumieniu miejsca, brak konieczności końca świata, brak cierpień i uciążliwości porodu czy braków i nieszczęść doczesnego życia[2] (Cz.S. Bartnik). Podobnie nie akceptuję poglądu Anthoniego de Mello mówiącego, że: nieśmiertelność oznacza pozaczasowość, a więc brak czasu[3]. Do darów pozanaturalnych (mistycznych) należy zaliczyć bilokację, lewitację, glosolalię (rozumienie innych języków) i inne. Bilokacja mistyczna to równoczesne dostrzeganie w dwóch różnych miejscach tej samej osoby. Wydaje mi się, że zdolność bilokacji opiera się na kreowaniu pozornego obrazu (jak w lustrze) człowieka i przemieszczaniu go w dowolne miejsce. Być może teleportacja polega na przekazywaniu tych samych stanów kwantowych cząsteczek (atomy, jony), bez potrzeby przenoszenia na odległość materialnego obiektu. Duch człowieka natomiast jest wszędzie (nie ma określonego miejsca). Możliwość jednoczesnej możliwości obecności metafizycznej w dwóch miejscach odrzucali św. Tomasz z Akwinu (1225–1274) i św. Bonawentura (1217–1274), przyjmowali natomiast Aleksander z Hales, J. Duns Szkot, F. Suarez, Robert Bellarmin. Psychokineza, wbrew opinii, jest zjawiskiem, które najczęściej występuje w sposób niekontrolowany i zupełnie przypadkowy (np. przypadek Tiny Resch). Japonka Ikuko Nagao (ur. w 1871 r.) miała zdolność (nensha – dar myślografii) przenoszenia na papier fotograficzny lub inne powierzchnie treści swoich własnych myśli, w postaci obrazów. Jasnowidzka Mita Koichi (Japonka) wykonała ponoć myślową „fotografię” ciemnej strony Księżyca na wiele lat przed tym, nim ujrzeli ją uczeni. Do wszelkich zjawisko paranormalnych podchodzę nieufnie, choć nie neguję ich istnienie.
Długość życia to „tajemnica” daru Bożego. Każdy człowiek posiada w sobie inny potencjał życia na ziemi. Wszystko zależy od tego, czy człowiek dostrzeże swój „czas” i nie zaniedba godziny Bożego przyjścia i swego kresu na ziemi. Okres życia zależy jednak od właściwego gospodarzenia się tym darem. Sam człowiek, z własnej woli, może skrócić sobie życie, np. aktem samobójczym. Skracanie życia, np. przez zabójstwo nie zależy od posiadanego potencjału, ale od złego uczynku z woli zabójcy. Do Elizeusza przyszedł posłaniec króla Aramu Bena–Hadada, Chazael z zapytaniem, czy jego król wyzdrowieje. Odpowiedział mu Elizeusz: «Idź i powiedz mu: Będziesz żył na pewno. Lecz Pan objawił mi, że na pewno on umrze» (2 Krl 8,10). Choroba nie była śmiertelna. Według Boga mógł jeszcze żyć długo. Jednak posłaniec Chazael wróciwszy do króla, udusił go.
W sensie eschatologicznym (dział traktujący o tzw. rzeczach ostatecznych człowieka) nieśmiertelność jest zapisana w zapowiedzi „zmartwychwstania ciał”. Człowiek żyje po śmierci w przejściowym stanie duchowej egzystencji, dopóki nie zostanie przywrócona jedność duszy i ciała po zmartwychwstaniu. Św. Tomasz twierdził m.in., że łysi odzyskają włosy, zaś ciała zmartwychwstałych ludzi będą w najlepszym wieku (około trzydziestego roku życia). Nie bardzo trafiają do mnie te słowa. Natomiast podzielam słowa wtedy jeszcze kardynała Josepha Ratzingera: Nowy świat jest światem niewyobrażalnym.
Rozum to zdolność do operowania pojęciami abstrakcyjnymi lub zdolność analitycznego myślenia i wyciągania wniosków z przetworzonych danych. Używanie zdobytych doświadczeń do radzenia sobie w sytuacjach życiowych. Człowiek bowiem otrzymał rozum przede wszystkim po to, aby poznał Boga, wolność zaś, aby wypełniał Jego prawo (Jan Paweł II); Człowiek jest właściwie tym, czym go czyni jego rozum (św. Tomasz z Akwinu). Rozum jest władzą poznawczą, szukającą prawdy i rozróżniającą prawdę od fałszu, ale rozum prawdy nie ustanawia (Jacek Salij). Dzięki rozumowi człowiek wymyślił system intelektualny – matematykę, logikę, aby za ich pomocą mógł opisywać otaczający go świat. Jak mawiał Werner Heisenberg: we wzorach matematycznych jest koncepcja intelektualna, można by rzec, zawarta jest Myśl. Z rozumem związane jest pojęcie umysłu.
Umysł to nazwa abstrakcyjna oznaczająca ogół aktywności mózgu ludzkiego, przede wszystkim takich, których posiadania człowiek jest subiektywnie świadomy: spostrzeganie, myślenie, zapamiętywanie, odczuwanie emocji, uczenie się czy regulowanie uwagi. Synonim psychiki, osobowości. Jest on jednak ograniczony aktem stworzenia i dlatego tak trudno mu zrozumieć coś, co go nieskończenie przekracza. Wszystko co ma wymiar nieskończoności jest niezgłębioną tajemnicą.
Pamięć to utrwalanie w organizmie zaszłości historycznych zdarzeń. Dzieje się to na poziomie struktur białek, pól morfogenetycznych. Nośnikiem pamięci jest układ nerwowy. Zapisy biologiczne zostaną utracone z chwilą śmierci człowieka. Osoby wierzące ufają, że pamięć biologiczna jest przekładana na pamięć duszy i w ten sposób pozostanie pamięcią wieczną.
Wolna wola to cecha ludzkiego umysłu i świadomości, pozwalająca człowiekowi samemu decydować o swoich czynach niezależnie od determinacji losowej, a nawet sił wyższych. Akt intelektu zawsze wyprzedza akt woli, to jednak go nie determinuje; akty intelektu i woli są następującymi po sobie momentami jednego działania. Wolna wola czyni z człowieka partnera Boga. Jest ona nieprawdopodobnym darem Niebios. Nobilituje człowieka do najwyższej miary stworzeń. Jeżeli wyrzeka się jej na rzecz innej, nie sprzeciwiającej się prawu Bożemu zdobywa wielkie zasługi, znane tylko Bogu samemu (św. Jan Vianney). Wyrzeczeniem się własnej woli jest umartwianie swego ciała i umysłu. Gdy człowiek pości, zwalcza miłość własną, pychę, niechęć do robienia tego, czego nie lubi, lub gdy przebywa z osobami, które są przeciwne jego charakterowi, jest miły Bogu. Przez otrzymaną wolną wolę człowiek staje się bytem niemal doskonałym. Człowiek stał się tak wielki, że może sprzeciwić się nawet samemu Bogu. Osobie ludzkiej przysługuje niezwykła godność, która przerasta wszystkie rzeczy i której prawa i obowiązki mają charakter powszechny i nienaruszalny (Konstytucja Gaudium et spes, nr 26). Gdyby Bóg interweniował w każdym naszym uczynku, bylibyśmy niezdolni do popełniania zła, ale i nie potrafilibyśmy uczynić nic dobrego z własnej inicjatywy. Nasza egzystencja byłaby pozbawiona „osoby” na rzecz kukiełek poruszanych wolą Bożą. Bóg byłby dyktatorem, cesarzem posiadającym posłuszne wojsko. Jeżeli chodzi o moją wolną wolę, to posługiwałem się nią naprawdę dopiero po moim nawróceniu, kiedy zrozumiałem, że tylko Bóg może uratować ze wszystkich zależności, w jakie nieuchronnie popadlibyśmy bez niego (André Frossard). Człowiek w stanie grzechu nadal zachowuje wolną wolę i nie traci zdolności pragnienia dobra (Fiodor Dostojewski 1821–1881).
Według badań wykonanych na Uniwersytecie Wisconsin w Madison odruchy (z podświadomości) wyprzedzają procesy świadomości. Innymi słowy można popełnić czyn niegodny, a dopiero po nim następuje analiza czynu i świadomy wybór. Wyniki badań sugerują, że człowiek nie do końca odpowiada za swoje czyny. Czy więc nasze czyny rodzą się z nieświadomości? Przeprowadzone badania nie uwzględniły dość istotnego faktu, że nikczemne uczynki, złe nawyki zostały zapisane w mózgu (w pamięci) na skutek wcześniejszych złych myśli, pożądania, strachu, nienawiści. Przypominają mi się słowa Chrystusa: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa (Mt 5,2). Zakodowane złe myśli mogą eksplodować bez naszej kontroli, bo stają się odruchem. Nie można też uważać, że „ja” i „mój mózg” to dwa odrębne byty. Linia obrony: wysoki sądzie, to nie ja, to mój mózg jest nie do przyjęcia. Mordercy, którzy dokonali okropnych zbrodni z pewnością wcześniej rzeźbili negatywnie swój organ jakim jest ciało migdałowate (uważane za centrum przetwarzania w mózgu negatywnych emocji, jak strach, złość czy agresja). Nawet wrodzone skłonności do agresji, prowokacji[4] nie mogą być powodami łagodzącymi, chyba że uznaje się człowieka za chorego umysłowo i niepoczytalnego. Fragment kory czołowej i kresomózgowia utrzymują w ryzach ciało migdałowate. Na ten delikatny mechanizm ma wpływ nasze sumienie. Łatwo można go rozregulować, a właśnie to dzieje się w mózgach ludzi mających problemy z samokontrolą. Osoby, które zdecydowały się na grzech mają mniejsze zahamowania. Kto skłamał raz, może skłamać i następnym razem. Kłamstwo nie budzi u nich tak silnych wyrzutów sumienia. Sumienie zostaje częściowo uśpione.
Życie człowieka pierwotnego tym się charakteryzowało, że człowiek był duchowo czysty, w stanie łaski. On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich (Ef 1,3). Pierwsi ludzie żyli w stanie sprawiedliwości, czyli doskonałości moralnej i świętości. Nie chcę tu jednak przedstawiać pierwszych ludzi jako chodzących „świętoszków”. Żyli normalnie, borykali się z bieżącymi trudnościami, ale byli duchowo inni. Jak już wspomniałem, żyli na wyższym „metabolizmie duchowym”.
Życie człowieka, oprócz trudów, jest przede wszystkim historią miłości. Jezus pyta się Piotra: czy miłujesz Mnie? (J 21,15), a on odpowiada: Ty wiesz, że Cię kocham (J 21,15). Scena ta pokazuje jak bardzo Bogu potrzebne są nasze wyznania. My z kolei Bogu powierzamy siebie, nasze rodziny i najbliższych. Bóg jest nam bliższy, niż my sami sobie (św. Augustyn). Liczymy na jego opiekę i opatrzność. On jest wyłącznie Dawcą. Ta komunia z Bogiem jest wzajemnym darem. Człowiek bez przerwy jest spragniony miłości. Całe bytowanie człowieka opiera się na uczuciach. Jego myśli stale obracają się wokół czegoś, co jest tak naprawdę niebytem – a jednak. Człowiek spragniony jest miłosnego spojrzenia, dotyku[5], ciepłych słów. Dotyk jest sztuką przekazywania swoich uczuć. Jest wyrazem akceptacji drugiej osoby. Nie powinno się rezygnować z podawania ręki przy przywitaniu. Po sposobie podawania ręki można zorientować się z kim ma się do czynienia. Dotyk może otwierać, ale może też zamykać relację między dwoma osobami. Między matką a dzieckiem dotyk jest nawet ważniejszy niż jedzenie. Dzieci domagają się takiego kontaktu i, jeśli nie dostaną dostatecznie dużo czułości, ich rozwój emocjonalny, a także fizyczny jest zaburzony. Miłość jest potężniejsza niż męka, a nawet śmierć. Wyrazem miłości jest ofiara, jaką można złożyć w intencji każdej sprawy.
Człowiek przez swoje czyny może uczynić swe życie pięknym. Jest piękny, gdy ma w sobie jakąś harmonię, gdy jest wewnętrznie uporządkowany, gdy jest dobry. Piękno człowieka działa na nas znacznie mocniej niż piękno przedmiotów. Człowiek rzecz święta dla drugiego człowieka (Seneka). Gdyby nie było Boga, nie bylibyśmy tacy wielcy. Przez Boga zostaliśmy podniesieni do rangi istoty niemal doskonałej. Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem (św. Atanazy).
Im większy jest człowiek, tym powinien być pokorniejszy: a kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: «Wstań, ja też jestem człowiekiem» (Dz 10,25–26). Najgłębsze rzeki płyną z najmniejszym szumem (przysłowie).
Do wyższych rzeczy jestem stworzony. To słowa św. Stanisława Kostki (1550–1568) użyte w Wiedniu w 1566 r. w rozmowie z bratem Pawłem, zniechęcającym go do wstąpienia do nowicjatu jezuitów w Rzymie. Nie są one wyrazem pychy, lecz świadomości (mistycznej), że Bóg go powołuje do innych celów.
Jeżeli nie dba się o własny honor, to jest to fałszywa postawa. Kto nie dba o imię, nie dba o własne zasługi (Tacyt). Synu, ze skromnością dbaj o cześć dla swej osoby i oceniaj siebie w sposób należyty (Syr 10,28).
Każdy człowiek ma własny program działania. Nasze czyny zawsze coś w nas pozostawiają. To „coś” przenika nasze przyzwyczajenia, mowę, nasze oczy i twarz. Grafolodzy twierdzą, że nawet charakter pisma. Trudność jest czymś względnym. Jest sygnałem, że zbliżamy się do granic możliwości, wskazuje na ograniczoność ludzkiej kondycji. U źródeł wszystkiego leży akt samoakceptacji. Należy pogodzić się z faktem, że jest się tym, kim się jest. Należy zaakceptować swoje uzdolnienia i nałożone ograniczenia. Klarowność i odwaga tej akceptacji decydują o postawach całego życia. Oprócz zdrowej dyscypliny należy nauczyć się łagodności wobec samego siebie (purytania). Ważną rzeczą jest również samoobserwacja i obserwowanie wszystkiego co dzieje się dookoła tak, aby nie być z tym w żaden sposób związany. Taka obserwacja z „boku” pozwala na właściwą ocenę zdarzeń, bez emocji. Nie należy identyfikować się z cudzymi kłopotami. One mogą wprowadzić człowieka w stan depresji i przygnębienia. Gdy chce się zmieniać świat, należy zacząć od siebie. Aby cokolwiek zmieniać, należy najpierw zrozumieć.
Jezus głosił rzecz niezwykłą: bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz Niebieski (Mt 5,48). Według Łukasza: bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz (Łk 6,36). Czy człowiek może przyrównywać się do Pana? Co to znaczy być doskonałym (miłosiernym) jak nasz Ojciec Niebieski? Aby zrozumieć to, należy wrócić do chwili stworzenia człowieka. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz (Rdz 1,27), następnie nakazał człowiekowi: bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi (Rdz 1,28). A więc, postawił człowieka ponad tym światem. Przez zjednoczenie natury boskiej z naturą człowieka, człowiek staje się Bogiem, a Bóg stał się człowiekiem. Bóg uczyni cię swoim przyjacielem i dziedzicem wraz z Chrystusem. I tak nie będziesz już zależny od żądz, namiętności i chorób. Bowiem rzeczywiście stałeś się bogiem. Cierpienia, jakich doznałeś jako człowiek, dał ci Bóg, bo jesteś człowiekiem. Ale On obiecał ci udzielić wszystkiego, co jest właściwe Bogu, ponieważ zostałeś przebóstwiony, uczynił cię nieśmiertelnym. […] będziesz miał udział w Jego wielkości (bp św. Hipolit).
Człowieka stać na wielkie czyny. Im większy człowiek, tym głębsza jego miłość (Leonardo da Vinci). Można podać tysiące wspaniałych przykładów świętych, ale i zwykłych ludzi, którzy zasłużyli na miano wspaniałych i wielkich. Niejednokrotnie istoty słabe fizycznie są wielkimi bohaterami czynów (np. prorok Jeremiasz). Nie jest prawdziwy wizerunek świętych jako ludzi bez skazy. Św. Piotr był świadomy, że Bóg już dawno wybrał go, człowieka pełnego ludzkich słabości, na swojego następcę w głoszeniu Ewangelii (Dz 15,7). Wawrzyniec Żuławski, polski alpinista, mawiał: nie opuszcza się przyjaciela nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu. Te słowa przypieczętował śmiercią w masywie Mont Blanc, spiesząc na pomoc Stanisławowi Grońskiemu i jego towarzyszom. W ten sposób oddał życie za przyjaciela.
Polak, ojciec Jan Beyzym (1850–1912) w wieku 48 lat poświęcił swoje życie na pielęgnowaniu trędowatych na Madagaskarze. Wyczerpany pracą ponad siły, zmarł 2 października 1912 roku.
Basia Paradowska będąc w ciąży zachorowała na nowotwór. Wybrała życie dziecka. Zmarła (2007 r.) w przeddzień drugich urodzin synka. W czasie choroby napisała rozważania różańcowe: Panie, jakże często zapominam, że cierpienie można i należy ofiarowywać za innych, którzy być może cierpią bardziej, potrzebują pomocy, modlitwy, albo o nią proszą (fragment).
Osoby, które zginęły stawiając czoło totalitaryzmowi, bohaterowie walk z totalitaryzmem:
Rotmistrz Witold Pilecki jako ochotnik dostał się do obozu w Auschwitz, aby utworzyć w nim ruch oporu. Po trzech latach brawurowo uciekł z obozu. Po wojnie komuniści, po przypominającym farsę procesie, skazali go na śmierć i zastrzelili.
Otto Schimek, Austryjak w wojsku Wehrmachtu w 1944 roku odmówił zastrzelenia polskich cywilów. Został za to rozstrzelany.
Wilhelm Hosenfeld, niemiecki oficer z narażeniem życia ratował Polaków i Żydów (m.in. pianistę Władysława Szpilmana). Nie przeżył sowieckiej niewoli.
Szmul Zygelboim, Żyd w 1943 popełnił samobójstwo w proteście przeciw obojętności aliantów wobec Holocaustu.
Alfred Delpa, niemiecki jezuita został stracony przez nazistów niemieckich.
Maksymilian Kolbe w Oświęcimiu zajął miejsce skazanego na śmierć towarzysza i umarł za niego. Ojciec Kolbe nie był jedynym, który dowiódł na sobie prawdy słów: wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4,13). Cały straszliwy system obozu koncentracyjnego okazał się bezsilny wobec mocy duchowej ojca Kolbego i jemu podobnych (Jacek Salij).
Wielkim człowiekiem była mała Żydówka, która miała możliwość uciec, a została przy swoim głuchawym ojcu, obawiając się, że nie zrozumie on na czas rozkazów i nie uniknie ciosów nazistów (na podstawie opowiadania André Frossarda).
Człowiek jest tak wielki, że może swoją moc skierować przeciw złu, a nawet przeciw dobru. Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia [z tego świata], postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?» Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka (Łk 9,51–56). Jezus sprzeciwił się zemście, do której byli zdolni Jego uczniowie.
Człowiek został przez Boga wyróżniony. On jeden ze wszystkich stworzeń będzie się cieszył życiem wiecznym. Proszę cię, synu, spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg i że ród ludzki powstał w ten sam sposób. Nie obawiaj się tego oprawcy, ale bądź godny braci swoich i przyjmij śmierć, abym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi (2 Mch 7,28–29). Jest on obdarowany nieśmiertelnością i skierowany ku wieczności. Warto podkreślić, że niezależnie od postawy, każdy człowiek ma zagwarantowaną wieczność. Jak będzie wyglądać życie wieczne jest tajemnicą: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9). Nie trudno się domyśleć, że będzie zależało to od doczesnego życia na ziemi. Oczy świata zamykają się na świat zmysłowy i natychmiast otwierają się ku zmartwychwstaniu, gdzie czas przestaje istnieć. Bóg jest Bogiem życia. Dla Boga nie istnieje śmierć. Doświadczenie mistyczne daje pewność, że „po śmierci” jest Bóg i – ręczę wam – to będzie dla wielu ogromna niespodzianka. Zauważą oni ze zdziwieniem, jakie stało się moim udziałem w dniu mojego nawrócenia i jakie nadal trwa, że istnieje „inny świat”, wszechświat duchowy ukształtowany w swej istocie ze światła o przedziwnym blasku, pełnego zaskakującej słodyczy. To, co jeszcze w przededniu wydawało się nieprawdopodobne, stanie się naturalne; to, co im wydawało się niemożliwe, stanie się dla nich jak najbardziej godne przyjęcia; to, czemu zaprzeczali, zostanie radośnie odparte siłą oczywistości. Spostrzegą, że cała chrześcijańska nadzieja, nawet najbardziej zawrotna, ma uzasadnienie; że nie jest ona dość odważna, aby wytworzyć w nas właściwe wyobrażenie Bożej hojności. Stwierdzą podobnie jak ja to uczyniłem, że cielesne oczy nie są konieczne, aby przyjąć to duchowe, pouczające światło; że te oczy raczej by nam przeszkadzały, aby je ujrzeć; że owo światło rozjaśnia tę część naszego jestestwa, która bynajmniej nie zależy od naszego ciała. Jak to jest możliwe? Nie wiem – zupełnie nie – wiem, ale wiem, że to, co mówię, jest prawdą (André Frossard).
[1] – Św. Teresa z Awili Dzieła 3 Wydaw. Oo Karmelitów Bosych 1995, s. 84.
[2] – Cz.S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, Wydaw. KUL 1999, s. 322–333.
[3] – Przebudzenie. Wydaw. Rebis 1992 s. 48.
[4] – Gen agresji MAO-A w DNA opisano w latach 90 XX wieku.
[5] – O zmysłowym dotyku, kompozycji Rubika, pięknie śpiewa Edyta Górniak.