Katecheza młodych cz.96.

 

–      Jak zauważasz dzisiejszych obrońców wiary?

–      Karykaturalnie. Ich mieczem jest nienawiść do wszystkiego, co jest niezgodne z ich światopoglądem. Paradoksem jest, że etyka chrześcijańska przeciwna jest nienawiści.  Przeciwników politycznych należy szanować. Owszem można pokonywać, ale nie niszczyć. To co czynią posłowie w imię wiary, czy Boga jest ohydne. Przypominają mi się czasy Mojżeszowe. Za zbudowanie sobie bożków karano śmiercią: Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów  (Wj 32,28). Może nie powinienem o tym pisać, ale koncepcja polityczna PISu jest mi zupełnie obca. Nie pojmuję, jak można nie zauważać cynizmu politycznego. Historia wielokrotnie pokazała czym kończy się gra obstawiana na jednego przywódcę. Oby było tak samo tym razem. Nie jestem w stanie zrozumieć filozofii J. Kaczyńskiego. On sam siebie niszczy, ciągnąc za sobą posłów bez twarzy. Oni nie mają instynktu politycznego. Co mądrzejsi uciekli. Niektórzy tak przesiąkli mentalnością wodza, że konsekwencje tego będą się za nimi ciągną latami: Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie! wnijdzie do królestwa niebieskiego (Mt 7,21). Rządy premiera Tuska zawodzą, ale stokrotnie wolę słabość ludzką od cynizmu, którym się brzydzę.

–      Co powiesz o polskich księżach pedofilach?

–      Dla kościoła to zamach na sacrum i trzeba jak najszybciej wyswobodzić się od podobnych osobników. Z drugiej strony patrzę z troską na ich chorobę. Proszę zwrócić uwagę na wiek arcybiskupa J. Wesołoskiego. Jak strasznie musiał cierpieć ten człowiek zanim poddał się swoim słabościom. Nie wierzę, aby ksiądz był człowiekiem złym. Może przez kapłaństwo chciał zdusić swoje upodobania. Nie udało się. Poniósł straszną klęskę. Przede wszystkim duchową. On, duszpasterz przegrał z własnym ciałem. Pociągną za sobą i gorszył innych. Nieprawdopodobne, jak wielką siłę ma popęd seksualny. Odbiera człowiekowi rozum i godność. Czy zasłużył arcybiskup na naszą modlitwę? Ja jestem za, choć rozumiem skalę jego przewinienia. Trzeba eliminować takie przypadki. Gdy zostaną wykryci sprawcy trzeba ich otoczyć troską i miłością. Oni już ponieśli karę przez ujawnienie ich czynów. Dla nich to wielki wstyd i upokorzenie. Nie wolno kopać leżących.

–      Ty byś i mordercy wybaczył.

–      W zależności od mojego stosunku emocjonalnego. Przyznaję publicznie, że w afekcie jestem zdolny nawet do pozbawienia zbrodniarza życia. Gdy emocje opadają, przychodzą pytania, dlaczego to czy tamto uczynił? Nie wierzę, aby człowiek był do gruntu zły.  Jeżeli są tacy, to są to osobniki chore, a takim to trzeba podać rękę.

Dzisiejsze spotkanie kończy prezentowany cykl katechezy młodych.

 

0 myśli nt. „Katecheza młodych cz.96.

  1. Nie wierzę, aby człowiek był do gruntu zły. Jeżeli są tacy, to są to osobniki chore, a takim to trzeba podać rękę.

    Odczytuję te Pana słowa, jako wypowiedziane bez sarkazmu.
    Jeżeli zatem uznać zło za chorobę, (ten pogląd jest bardzo mi bliski ostatnimi czasy), to przyznam, że niesamowicie zmienia się optyka postrzegania innych ludzi. Właściwie to zmienia się zupełnie wszystko w relacjach między ludzkich. O wiele bowiem łatwiej przychodzi nam wówczas oddzielać człowieka – byt osobowy od jego czynów.
    Są tacy, którzy by powiedzieli, że zło w człowieku nie jest przynależne do esencji bytu, lecz jest tożsame z jego ego. A ego jest tylko ułudą, którą tworzymy, gdy nie potrafimy rozpoznać tego, kim naprawdę jesteśmy – częścią jedności ze wszystkimi bytami zanurzonymi w ISTNIENIU. (porównaj E. Tolle)
    Uświadomienie sobie, że czyniący zło jest osoba chorą sprawia, że łatwiej jest nam wyciągnąć pomocną dłoń. On nie jest zły! On jest chory! On potrzebuje pomocy!
    Tak, agresja rodzi agresję. Kilka dni temu wspomniał Pan o falach, które wzmacniają lub wyciszają, redukują. Odpowiadając agresją na agresję sprawiamy, że zła fala przybiera na mocy. Zło karmi się złem i staje się potężniejsze. Gdy jednak spotykając się z agresją potrafimy spojrzeć, zareagować z życzliwością, to wręcz dostrzegamy jak fala agresji się rozpływa, wygładza, ucisza. Niesamowite przeżycie. Wówczas bardzo świadomie zaczynamy kontrolować takie sytuacje. Ba, niemal poszukujemy miejsc, osób, w obecności, których chcielibyśmy ponownie zadziałać siłą spokoju. Czyż nie do takich sytuacji najbardziej odnoszą się słowa: Błogosławieni wprowadzający pokój…

    • Drogi Panie Zbyszku

      Dziękuję za uzupełnienie tematu. Pragnę dodać, że pomocna dłoń musi iść w parze z rozsądkiem.
      Zło jako słabość (choroba ciała lub duszy) może wypływać z bardzo złych intencji i trwać przez jakiś czas.
      Trzeba zastosować terapię miłości w zależności od natężenia i rodzaju słabości.
      Za każdym razem terapia ta może być inna.
      Ważne, że człowieka nie potępia się, a daje nadzieję na wyzdrowienie.
      Za każdym razem doznaję wielkiej radości, gdy komentarze ujawniają rozumienie mojego przesłania.
      Dziękuję bardzo serdecznie za wpis. Pozdrawiam. Paweł

      • Dzień dobry, Panie Pawle.
        Dziękuję za cykl “Katecheza młodych”. Treści w nim zawarte są pouczającą lekturą godną refleksji przy weryfikacji własnego spojrzenia na wiele zagadnień wiary. Dziękuję za trud ich przygotowania, często kosztem snu i wypoczynku. Godna pochwały jest również serdeczność, więź przyjaźni, szacunku i tolerancji, jaką Pan stworzył w rozmowie z młodą słuchaczką Pana katechez. Chciałabym, by taki sposób rozmowy o Bogu i problemach teologicznych był obecny w naszych rodzinach i innych środowiskach.
        Pozdrawiam z szacunkiem, Marta Złotnicka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *