Ojciec Pio przepowiada koniec świata

          Artykuł Anny Nowak Ojciec Pio przepowiada koniec świata, który wyświetlił się na Onet.pl w dniu 9/10.09.2011 r. przynosi więcej szkody niż pożytku. Infantylność przekazu zniechęca do pobożnego zakonnika, który w swoim życiu zrobił bardzo dużo dobrego. M.innymi z jego inicjatywy powstał w San Giovanni Rotondo wspaniały szpital, w którym mogą leczyć się również ubodzy.

          Ojciec Pio jest postacią medialną, wykreowaną w atmosferze sensacji  i ezoteryzmu. Do jego właściwości paranormalnych należy podchodzić bez niezdrowej emocji. Wiele jest w tym dziennikarskiej przesady.

           Stygmaty ojca Pio pojawiły się nie w miejscu faktycznego ukrzyżowania Jezusa (w nadgarstku), a na środku dłoni. Być może mylny obraz ukrzyżowanego Jezusa (autora nie pamiętam), od którego zaczęły pojawiać się stygmaty na niewłaściwym miejscu jest sygnałem, że stygmaty nie tyle są darem Boga, co pragnieniem stygmatyka. Poprzez zjawiska neurotyczne jakie zachodzą w mózgu oraz wielkie pragnienie, organizm ludzki może wykreować stygmaty sam (nauka to udowodniła). Bóg na to zezwala. Gdyby były one tylko darem Boga byłyby one na właściwym miejscu. W przypadku ojca Pio stygmaty zniknęły przed jego śmiercią.

          W objawieniach prywatnych ojca Pio ujawniają się antropologizmy, typowe dla tego typu przekazów. Według obecnej wiedzy, przeżycia (neurotyczne) te muszą być transponowane przez mózg. W ich wyniku powstają obrazy widziane oczyma obdarowanego. Należy przyjmować je z wiarą teologiczną, a nie jako opis zdarzenia sportretowanego.

         W profetyzmie ojca Pio przebijają się wersety z Nowego Testamentu i wyczuwa się ich klimat: Nieustannie będzie padać deszcz ognisty. Rozpocznie się to w bardzo mroźną noc. Grzmoty i trzęsienia ziemi będą trwać trzy dni i trzy noce. Będzie to dowodem, że przede wszystkim jest Bóg. Ci, którzy we Mnie pokładają nadzieję i wierzą Moim słowom, niech się nie boją, bo ja ich nie opuszczę. Szczególnie tych, którzy niniejsze ostrzeżenie podadzą innym dla ich dobra, żeby się ludzie nawrócili i przestali źle czynić. Podobne opisy działają mocno na wyobraźnię. W gruncie rzeczy straszą ludzi. Bóg jawi się jako okrutny Pan i Władca bez cienia litości, a o miłosierdziu nie wspomnę.

          Powoływanie się na aniołów i szatana powoli przechodzi do lamusa. Trudno wierzyć, że ojciec był bity przez szatana, którego nie ma ontycznie. Dobrze jest zachować dla ojca Pio wiele szacunku i miłości. Był on człowiekiem bardzo blisko Boga. Nie pozbawiam go zdolności mistycznych, ale chcę aby były one naprawdę sacrum, a nie sensacyjne.

 

Przedruk z onet.pl

“Niewielu słyszało, że podczas swojego życia zakonnik doznawał objawień o charakterze profetycznym. Choć żył on na przełomie dwóch poprzednich stuleci, zasługuje na miano współczesnego mistyka jak nikt inny.

Jego prawdziwe imię i nazwisko to Francesco Forgione, jednak dziś cały świat zna go jako ojca Pio. Urodził się w 1887 roku w Pietrelcinie, zmarł w roku 1968 w aurze świętości. Większość z nas wie, że włoski zakonnik został naznaczony darem stygmatów. Sprawa od zawsze niemal była nagłaśniana do granic możliwości, stąd głównie ten aspekt życia ojca Pio tkwi w naszej głowie. Niewielu jednak słyszało, że podczas swojego jakże trudnego życia, zakonnik doznawał objawień o charakterze profetycznym. Choć żył on na przełomie dwóch poprzednich stuleci, zasługuje na miano współczesnego mistyka jak nikt inny. Otóż ojciec Pio, dzięki swoim zasługom stał się przewodnikiem duchowym bardzo wielu ludzi, którzy również dziś kierują się jego nauką. Ponadto większość jego wizji dotyczy końca świata i Dnia Sądu Ostatecznego, a jest to tematyka dziś niezwykle aktualna. Francesco Forgione większość swojego życia spędził w klasztorze braci mniejszych kapucynów w San Giovanni Rotondo, gdzie, nawiasem mówiąc, żył aż do śmierci.

To tutaj niemal codziennie zjawiali się wierni, pragnący nade wszystko choć na chwilę spotkać się z najsłynniejszym współczesnym zakonnikiem. Niewiarygodna popularność była spowodowana głównie przez stygmaty na ciele zakonnika. Tajemne znaki pojawiły się w 1918 roku i nigdy już nie zniknęły. Przez ponad 50 lat ojciec Pio nosił ciężar ran Chrystusa i borykał się z cierpieniem, jakiego większość z nas nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić. Wśród wiernych, jeszcze za życia zakonnika krążyły opowieści o jego nadprzyrodzonych umiejętnościach. Dziś interesuje nas przede wszystkim dar jasnowidzenia. Ojciec Pio pozostawił po sobie wiele przepowiedni dotyczących przyszłych losów świata. Zadziwiające, że początkowo sam nie zdawał sobie sprawy, że wizje, których doznawał są czymś nadzwyczajnym.

A wszystko przez to, że pierwsze z nich pojawiły się, kiedy Franciszek był jeszcze małym dzieckiem. Może to zabawne, ale najzwyczajniej w świecie przez wzgląd na niewinną dziecięcą naiwność myślał, że wszyscy ludzie posiadają tego typu zdolności. Dlatego między innymi nie wspominał o nich, traktując jako przysłowiowy chleb powszedni. Z czasem jednak zaczął spostrzegać swoją inność coraz wyraźniej. Niektóre doświadczenia mistyczne Pio opisywał w listach do swojego powiernika i opiekuna duchowego, ojca Augustyna. Poniżej przytaczamy krótkie fragmenty jednego z nich. Korespondencja pochodzi z 7 kwietnia 1913 roku. A pisał ojciec Pio takie oto słowa:

“Mój drogi Ojcze, w piątek rano […] ukazał mi się Pan Jezus. Był zdruzgotany i załamany. Ukazał mi ogromny tłum księży, pośród których było wielu dygnitarzy z różnych kościołów. Jedni odprawiali Msze św. bez należnego nabożeństwa, inni ubierali lub zdejmowali szaty liturgiczne bez żadnego szacunku. […] Zapytałem dlaczego tak cierpi. Nie odpowiedział, tylko pokazał mi ukaranie tych księży. Za chwile jednak, patrząc na nich z wielkim smutkiem zapłakał i zobaczyłem jak dwie duże łzy spłynęły po Jego twarzy. Odwrócił się i odszedł stamtąd wypowiadając gorzko pod ich adresem ‘Mordercy!’

Zwracając się do mnie powiedział: ‘Mój synu, nie wierz w to, że moja agonia trwała tylko trzy godziny. Moja agonia nadal trwa i będzie trwała do końca świata ze względu na Dusze, które bardzo umiłowałem. […] To potęguje Moje cierpienie i przedłuża agonię. A najgorsze jest to, że ludzie są obojętni, nie wierzą we mnie i gardzą Moja miłością. Ileż to razy Mój gniew jak piorun, chciałem obrócić przeciw nim, ale powstrzymali mnie Aniołowie i Duch miłości, który jest we mnie… […]”.

Bóg wielokrotnie rzekomo zapowiadał, że zbliża się koniec ery ludzkiej. O tym właśnie mówi kolejny bardzo obszerny fragment, w którym Pio opisuje treść jednego z najważniejszych widzeń mistycznych. Jest to tekst wizji ojca Pio, który przytaczamy za Zbigniewem Kozłowskim na podstawie jego słynnej książki pod tytułem „Świat objawiony”.

15 stycznia 1957 roku Zbawiciel nasz, Jezus Chrystus, oznajmił mi wieść następującą:

ťGodzina Mego przyjścia [sądu dla trzeciej części ludzkości] jest bliska. Przy tym przyjściu będzie Miłosierdzie, a jednocześnie twarda i straszna kara. Moi Aniołowie powołani do tego zadania będą uzbrojeni w miecze. Uwaga ich będzie zwrócona przeciw tym, którzy nie wierzą i bluźnią przeciwko objawieniu Bożemu. Z chmur powstaną orkany ognistych strumieni padających na całą ziemię. Niepogody, burze, pioruny, powodzie, trzęsienia ziemi będą jedne po drugich następować w różnych krajach.

Nieustannie będzie padać deszcz ognisty. Rozpocznie się to w bardzo mroźną noc. Grzmoty i trzęsienia ziemi będą trwać trzy dni i trzy noce. Będzie to dowodem, że przede wszystkim jest Bóg. Ci, którzy we Mnie pokładają nadzieję i wierzą Moim słowom, niech się nie boją, bo ja ich nie opuszczę. Szczególnie tych, którzy niniejsze ostrzeżenie podadzą innym dla ich dobra, żeby się ludzie nawrócili i przestali źle czynić.

Kto jest w stanie łaski i szuka opieki Matki Mojej, temu nie stanie się nic. Abyście się na to przygotowali, podaję wam znaki: noc będzie bardzo zimna, wiatr będzie huczał, a po pewnym czasie powstaną grzmoty. Wtedy zamknijcie drzwi i okna, nie rozmawiając z nikim poza domem. Uklęknijcie pod krzyżem, żałując za swoje grzechy. Proście Matkę Moją o opiekę. Podczas gdy ziemia trząść się zacznie, nie wyglądajcie na zewnątrz, bo gniew Ojca Mego jest godny szacunku. Kto rady tej nie usłucha, ten zginie w okamgnieniu, bo serce jego widoku tego nie wytrzyma. Kto będzie cierpiał nieustraszenie, nie zginie. Zostanie on męczennikiem i wejdzie do Królestwa Mojego. W trzecią noc ustanie ogień i trzęsienie ziemi, a w dniu następnym świecić będzie słońce.

W postaciach ludzkich zstąpią na ziemię Aniołowie i przyniosą z sobą ducha pokoju. Niezmierna wdzięczność uratowanej ludzkości wzniesie się do nieba w gorącej modlitwie dziękczynnej. Kara, jaka spadnie, nie może być porównana z żadną inną, jaką Bóg dopuścił na stworzenia od początku świata. Jedna trzecia ludzkości zginie.

Powaga czasu skłania Mnie do zwrócenia uwagi wszystkim, że to wielkie niebezpieczeństwo grozi ludzkości, jeżeli się ona nie zmieni. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy przyjdzie kara. Ojciec Mój wie, kiedy to nastąpi.

Pamiętajcie o tym surowym napomnieniu, które wam daję. Nie bójcie się, ale tego nie lekceważcie, bo niebezpieczeństwo grozi całej ludzkości. Wobec krótkiego czasu należy go gorliwie wykorzystać, nie poddawać się złu ani nie ustępować. Waszym zadaniem i obowiązkiem jest wskazać na nadchodzące niebezpieczeństwo, ponieważ nie będzie usprawiedliwienia, że nie wiedzieliście. Niebo długo bowiem czeka i ostrzega, a ludzie się tym nie przejmują. Gdy będzie za późno, wyłoni się duży głaz z białej mgły poprzez noc – noc bez wypowiedzenia wojny. […]”.

W maju 1999 roku ojciec Pio zaszczycił swą obecnością grono świętych, do których dołączył za pośrednictwem ówczesnego papieża Jana Pawła II.”

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *