Rekolekcje cz.2 Marty Złotnickiej

Oczekiwanie i narodzenie Mesjasza

 

Cz.2.

 

Na ziemi od wieków oczekiwano Zbawcy. Pragnienie to mogło pojawić się już z chwilą odczucia pierwszych skutków grzechów. Pojęcie «mesjasza» zostało przyjęte ze świata starowschodniego, z Mezopotamii, Persji lub Egiptu[1]. Słowo «mesjasz» (gr. christos, łac. christus) znaczy pomazaniec. To istota szczególna, unikalna, powołana przez Boga do wykonania jakiejś misji. Nie jest prawdą, że idea  «mesjasza» jest tworem świata hebrajskiego. Idea «mesjasza» ma swoją pragenezę w historii uniwersalnej. Termin ten pojawiał się już w tradycji sumeryjskiej, sięgającej VI tysiąclecia. Znani byli lu-galowie lub ensiowie (lu-gal – syn Boga, wielki człowiek, wybawca, ensi – wielki władca), mający królować dziesiątki tysięcy lat. Postaci te współpracowały z bogami. Z czasem królów uważano za półbogów[2]. „Mesjaszem” nazywany był np. król perski – Cyrus. W Sumerze Utu lub Babbar (np. w Larsa), w Babilonie Szamasz – bóg słońca, w Egipcie Horus, Ozyrys, w Chinach legendarny cesarz Jao (ok. 2356 – ok. 2258 przed Chr.)[3]. Postaci te tworzyły raj, królestwo szczęścia, nieśmiertelności i światłości[4].

Naród żydowski był tym, który jako jeden z wielu odczytywał w swoim sercu Boga. Jego działania zaowocowały. Dokonano bowiem próby przekazu prawd objawionych, również związanych z Mesjaszem[5]. Nadzieja, że kiedyś wcześniej czy później przyjdzie Zbawiciel, dodawała otuchy. Być może 2000 lat temu czuło się w powietrzu, że nadchodzą nowe, inne czasy. Nikt jednak nie wiedział na czym to będzie polegać i jak się potoczą dalsze losy ludzi[6]. Tęsknota podsycała wyobraźnię. Żydzi spodziewali się Wybawiciela (mesjanizm), który pokona wszystkich wrogów, przywróci im ich państwowość, niepodległość, wielkość i chwałę. Oczekiwali Mesjasza, Syna Dawida, wielkiej postaci, silnego wojownika, prawdziwego króla, który wskrzesi w chwale Królestwo Dawida, przywróci ojczyznę i wolność[7]. Była to idea bardzo ludzka, a więc niedoskonała i zawężona: koncepcja przywódcy doczesnego, geniusza społeczno-politycznego, który przywróci ład na ziemi[8] oraz poprawi byt ludzki pod każdym względem: materialnie, gospodarczo i politycznie. Postać Mesjasza urosła więc do rangi niebiańskiego, niezniszczalnego herosa, giganta i nadczłowieka zdolnego zaradzić wszystkim problemom.

Liczne objawienia i proroctwa dotyczące oczekiwanego Mesjasza naród żydowski utrwalił w Biblii[9]: Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1,1). Perykopą zapowiadającą Syna Bożego jest między innymi fragment z Księgi Micheasza: A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z  ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto [Pan] wyda ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić (Mi 5,1–2; por. Iz 2,2–4; 7–11).

Ewangeliczne obrazy poczęcia Zbawiciela wskazują, że narodzenie Mesjasza było misterium:

Sytuacja przed jaką stanął Józef, kiedy dowiedział się, że jego Małżonka spodziewa się dziecka była wyjątkową próbą: Po zaślubinach (…), wpierw zanim zamieszkali razem [Maryja] znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (Mt 1,18). Józef szukał rozwiązania jak uchronić Maryję przed zniesławieniem. Początkowo zamierzał potajemnie oddalić Małżonkę, choć nadal miłował Maryję. Doświadczenia wewnętrzne i wielkoduszność odbiły się w nim przeżyciem podczas snu o treści teologicznej. „Usłyszał” w nim słowa, by przyjąć i otoczyć opieką Niewiastę w  Jej błogosławionym stanie (Mt 1,2021). Takie zachowanie wymagało heroizmu. Słowa odczytał jako wolę Bożą, którą postanowił przyjąć i wypełnić. Tym samym zaopiekował się dwojgiem ludzi: Maryją i Jej poczętym Dzieckiem. Swoje ludzkie, wewnętrzne cierpienie ofiarował zaś Bogu. Milczenie Józefa było wymowne i pełne treści[10] (zob. Mt 1,1825).

Można powiedzieć, że poprzez całą swą postawę (akt miłosierdzia i wiary, troskę i wytrwałą miłość) Józef był wyjątkowym opiekunem. Maryję spotkało zaś podwójne szczęście. Nie tylko otrzymała wspaniałego Męża, ale i Jezusa, którego przyjęła jak najdrogocenniejszy dar życia od Boga. Jako matka wierzyła, że każde dziecko jest darem Ducha Świętego[11].

 

Tak oto Pan Bóg dał światu swój szczególny znak: Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna [ha Almah – młoda dziewczyna, zbliżone do betulah – dziewica, ugaryckie glmt, gr. parthenos – LXX, łac. virgo] pocznie i porodzi Syna i nazwiesz Go imieniem Emmanuel [immanu-el – z nami Bóg] (Iz 7,14)[12]. W książce Odnaleźć Boga w sobie Paweł Porębski napisał: Poczęcie pozostaje w ścisłej relacji do Ducha Świętego. Nie należy tego rozumieć biologicznie, jakoby Duch Święty miał stworzyć plemnik męski itd., ani metaforycznie i idealistycznie, jakoby to było poczęcie na sposób błysku światła wieczności (J. P. Roux). Wiemy, że wszystko odbyło się normalnie w łonie matki, a więc nastąpił stan embrionalny i rozwój prenatalny. Poczęcie i urodzenie Jezusa jest okryte tajemnicą. Nie wiemy jak się ono dokonało fizycznie. Niektórzy teologowie, jak ks. Władysław Łydka, i inni, przedstawiają fakt fizyczny narodzenia Jezusa empirycznie, aż do negacji fizycznego dziewictwa Maryi. Inni natomiast przedstawiają narodziny jako cudowne wydarzenie: «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.» (Łk 1,37)[13]. Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik wyraził opinię: Nieważne, czy terminy almah i parthenos oznaczają ściśle dziewicę czy nie. (…) Dziewictwo było przede wszystkim kategorią mesjaniczną. Oznaczało ono Boskie pochodzenie Jezusa, jego Boskość, związek ze zbawczą ekonomią Boga Ojca i wszechmoc zbawczą. Dziewiczość wreszcie wyklucza potoczne mniemania, że może się ktoś narodzić przez związek seksualny kobiety z bóstwem[14]. Jego zdaniem Maryja była przede wszystkim czysta duchowo, zjednoczona z Bogiem w swej duszy: Dusza jest dziewiczym łonem dla Logosu, miejscem szczególnego działania Ducha Świętego[15].

c.d.n.

 

[1] Paweł Porębski, Wykłady teologiczne, s. 77.

[2] Paweł Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2010, s. 66.

[3] Paweł Porębski, Wykłady teologiczne, s. 77.

[4] Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom 1, Wyd. 2, Wydaw. KUL, Lublin 2009, s. 517–520; por. X. Leon-Dufour, Słownik Nowego Testamentu, przekł. i oprac. K. Romaniuk, Wydaw. Księgarnia Świętego Wojciecha, Poznań 1981, s. 388389 oraz Słownik Teologii Biblijnej, pr. zb. pod red. X. Leon-Dufoura, tłum. i oprac. K. Romaniuk, Wydaw. Pallottinum, Poznań-Warszawa 1982, s. 467472.

[5] Paweł Porębski, Wykłady teologiczne…, s. 8587.

[6] Tamże, s. 358 oraz Paweł Porębski, Wiara rozumna…, s. 134.

[7]  Paweł Porębski, Wiara rozumna…, s. 137; Paweł Porębski, Odnaleźć Boga w sobie…, s. 15.

[8] Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom 2, Wyd. 2, s. 546.

[9] Paweł Porębski, Bóg nie taki straszny: na podstawie Starego Testamentu, Wydaw. Jedność, Kielce 2009, s. 218.

[10] Por. Paweł Porębski, Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary, Wydaw. Jedność, Kielce 2008, s. 170.

[11] Paweł Porębski, Bóg nie taki straszny…, s. 219.

[12] Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom 2, Wyd. 2, s. 310; por. Paweł Porębski, Wiara rozumna…, s. 191192.

[13] Paweł Porębski, Odnaleźć Boga w sobie…, s. 70–71.

[14] Ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka katolicka, tom 2, Wyd. 2, s. 329.

[15] Tamże, s. 281.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *