Rozwój religii indyjskiej można podzielić na wedyzm, braminizm i hinduizm. Wedy są to starodawne teksty religijne. Najstarszy wedyjski tekt to Rigweda (1000 lat przed Chr.). Filozoficzne traktaty Upaniszad ok. 800 lat przed. Chr). Teksty wedyjskie poruszają szeroką problematykę teologiczną, mitologiczną rytuały, dogmaty, kosmologię. Branimizm – nazwa pochodzi od warstwy społecznej braminów (kapłanów), którzy odgrywali w ówczesnym społeczeństwie dominującą rolę. Braminizm kontynuuje częściowo tradycje wedyjskie, wprowadza jednak też nowe elementy. Obok ważnych bóstw wymienianych już przez Rigwedę, pojawiają się nowe bóstwa, na pierwszy plan wybijają się bóstwa dotychczas marginalne, np. Rudra-Śiwa, Pradźapati – demiurg i pierwszy ofiarnik. Ofiara (jadźńa) nabiera jeszcze głębszego znaczenia filozoficznego, zostaje rozbudowana, a rządzące nią reguły stają się niezwykle sztywne – religia jest już silnie zrytualizowana. W braminizmie rozwijana jest także (przede wszystkim w brahmanach) idea brahmana – bytu nieskończonego i niepojętego (sygnalizowana wcześniej jedynie w Atharwawedzie), atmana – duszy jednostkowej oraz tożsamości obu pojęć. Podkreśla się wagę podziału życia jednostki na cztery etapy – aśrama oraz podziału społecznego na sztywno określone warstwy – warny, którym przepisane są z góry obowiązki i pozycja.
Jak widać religia hinduska oparta jest na całkowicie innej konstrukcji religijnej niż np. judaizm, czy chrześcijaństwo. Trudno jest znaleźć wspólne elementy wiary, a jeżeli są, to są bardzo odmienne.
W religii hinduskiej funkcjonuje immanentne prawo moralne. Podobnie jak prawo naturalne w chrześcijaństwie, ale w hinduizmie prawo moralne polega na odpłacie za wszystkie uczynki (karma) na drodze ponownych narodzin. Celem religii hinduskiej jest wyzwolenie (moksza), do którego każdy powinien dążyć. Różne są poglądy jak to wyzwolenie osiągnąć. W ramach hinduizmu występują teiści, którzy wiele spraw widzą inaczej niż c,którzy mają podejście bardziej filozoficzne.
Gdy człowiek umiera, jego dusza przyodziana w niewidzialne subtelne ciało przechodzi do innego istnienia; jeśli nie osiągnie tego od razu, musi krążyć jako duch (preta) i zaspakajać swój głód posiłkiem przynoszonym przez krewnych na ofiarę zmarłym. Gdy człowiek grzeszy , to wędrówka duszy na ziemi może być przerwana poprzez pobyt w piekle, trwającym nawet tysiąc lat. Nagrodą za dobre uczynki jest krótszy lub dłuższy pobyt w świecie niebiańskim. Stan ten jest różnie wyrażany. Ci którzy wyzwolili się z więzów ponownych narodzin tracą swoją indywidualność i są wchłonięci przez wszechogarniającego Ducha.
Ważną rolę odgrywa kastowość: braminów, wojowników, wajśjów i siudrów oraz podkastowość: pariasi. Dziedziczną kasta kapłańską są w hinduizmie bramini. Poza tym są mnisi, wędrowni asceci, żyjący z jałmużny i cieszący się wielkim poważaniem znacznej części ludności.
Najstarsza część Wed, Rigweda, zawiera hymny do różnych bogów, wzywające do ofiarnego posiłku. Najczęściej sławiony jest król bogów Indra, dumny olbrzym, który pokonał smoki i uraczył się upajającym napojem soma. W sumie, postać Boga, w rozumieniu chrześcijańskim jest nieznana.
Dzisiaj większość hinduistów opiera swoją wiarę na eposach: Mahabharata i Ramajana. W nich jest Bóg Wisznu ukazujący się w ziemskiej postaci jako Kriszna.
Według poglądów hindusów kosmos jest sam w sobie wieczny, znajduje się jednak nieustannie w stanie przemian. Wszelkie żyjące istoty, od Boga Brahmy o czterech obliczach aż do źbła trawy posiadają istniejące odwiecznie nieśmiertelne dusze, które przobleczone są w materialne ciała i muszą przechodzić z jednej egzystencji w drugą, zgodnie z prawem przyczyny i skutku, które odpłaca za ich dobre i złe uczynki. Stosuje się to również do bogów, z wyjątkiem najwyższego wiecznego Władcy Świata (Iśwara), którego istnienie przyjmuje większość systemów. Bogowie również przemijają. Najbardziej długowiecznym jest osobowy Brahma (Brahma to też Absolut).
Dzisiaj hindusi są w większości monoteistami, wierzą bowiem w jedynego odwiecznego władcę świata (Iszwara), którego sługami i urzędnikami są liczne przemijające dewy (typy).
Teiści przyjmują, że Bóg jest czymś zupełnie różnym od świata i że dusze oraz materia podobnie jak on, istnieją odwiecznie.
Panteiści uważają, że wszystko dzieje się w Bogu, wierzą, że Bóg jest zarówno sprawczą jak i materialną przyczyną świata.
Warto podkreślić, że w hinduizmie jest dążenie do poznania prawdy absolutnej, ostatecznej , transcendentalnej. Prawdę można poznać tylko w głębokim skupieniu poza dyskursywnymi medytacjami. Najwyższa Jaźń zaczyna się wynurzać. Tutaj bowiem ludzkie przechodzi w boskie, doczesne w wieczne, skończone w nieskończone.
Filozoteizm doszukuje się tu uniwersalizmu religijnego, w którym Bóg jest sprawcą świata, a człowiek jest odkrywcą Boga.
Korzystano z opracowań:
Taoizm, Biblioteka pisma literacko-artystycznego, wybór tekstów Wit Jaworskiego pod redakcją Mariana Dziwisza z roku 1988.
Hinduizm, Buddyzm, Islam, Andrzej Szyszko-Bohusz Ossolineum 1990 r.
Encyklopedia katolicka
Filozofie [czy też religie] dalekiego Wschodu to wirus umysłu zaszczepiony zachodowi przez kontrkulturę. Wiem, co mówię, bo miałem styczność.
Sz.P. Krzysztofie
Pańska wypowiedź brzmi jakby Wschód działał celowo. Ja odbieram religie Wschodu jako wkład do rozważań religijnych.
Wszyscy poszukują Boga, i czynią to wg własnego oglądu, intuicji i zdolności.
W religii Wschodu są elementy uniwersalne i warto je poznać.
Pozdrawiam.
Wartością zagłębiania się w różnego rodzaju systemy filozoficzne, czy też poznawanie przeróżnych religii, dostrzegam w kontekście inspiracji do osobistego głębszego doświadczenia Boga. To dzięki Pana wykładom zrozumiałem, że ziarna Prawdy można znaleźć we wszystkich religiach. Bóg bowiem zawsze dawał się poznać tym, którzy go usilnie poszukiwali.
Jakie wartości dla nas, ludzi kultury zachodniej, są zawarte w systemach wierzeń ludzi Wschodu, gdzie pojęcie Boga osobowego nie istnieje lub jest totalnie odmienne? Gdzie tutaj upatrywać tych ziaren prawdy?
Zasadniczym problemem dla człowieka Zachodu, który usiłuje zrozumieć poszukującego doskonałości człowieka kultury Wschodu, jest zapewne utarte od wieków odmienne postrzeganie bytu jakim jesteśmy. Dla nas, ludzi kultury zachodniej, czymś naturalnym jest postrzegać siebie, jako bytu zróżnicowanego względem innych bytów. Przebywanie poniekąd na zewnątrz.
Dla ludzi Wschodu, rzeczywistość rysuje się zgoła odmiennie. Za pewnik przyjmują pogląd, iż uprzednią dla wszystkich bytów jest jedność podmiotów, które wyłaniają się z Istnienia. Każdy zatem byt, odbija w sobie cały wszechświat. Wszelkie zróżnicowanie jest czymś wtórnym.
Takie postrzeganie siebie samego ma zasadnicze znaczenie. Człowiek naszej kultury będzie dążył do rozumowego poznania samego siebie. Poprzez mniej lub bardziej abstrakcyjne zasady i aksjomaty, usiłował będzie udoskonalać siebie oraz swoje relacje z innymi bytami, aby osiągnąć pełnię, doskonałość.
Człowiek kultury Wschodu wręcz przeciwnie. Dążyć będzie do oczyszczenia własnej świadomości ze wszystkiego, co mogłoby sugerować, że jestem kimś różnym od innych bytów. Świadomość bowiem bycia jednością w Istnieniu tak doskonałym, że praktycznie różnice nie istnieją, to oświecenie i nirwana. Przy czym bycie w jedności z wszelkimi bytami nie oznacza „rozpłynięcia się” własnej podmiotowości.
Człowiek Zachodu dążył będzie do swojej pełni poprzez wysiłki, aby nieustannie stawać się. Człowiek Wschodu wręcz przeciwnie. Świadom pełni, którą jest przesiąknięty w esencji swego bytu, nigdzie nie zmierza. „Odgruzowuje” jedynie swoje wnętrze, oczyszczając się ze wszystkiego. Wie, że pełnia jest w nim. Jest kompletnym bytem. Dlatego wszystko co mu pozostało, to oczyszczenie się z wszelkich pragnień, które są przeszkodą w istnieniu.
Człowiek Zachodu, wdając się w dysputy, dedukując, ćwicząc własny umysł, usiłował będzie przeniknąć podstawy swego bytu. Mając świadomość własnej niedoskonałości, nieustannie będzie na zewnątrz siebie poszukiwał dopełnienia.
Człowiek Wschodu, wyciszając aktywność swego umysłu, skupiając się na uważnym doświadczaniu własnego istnienia, kontemplując, wchodził będzie dyskretnie w kolejne pokłady esencji swego bytu.
Człowiek Zachodu doświadczając cierpienia, dążył będzie do wyeliminowania go z własnego życia. Człowiek Wschodu jest przekonany, że cierpienie, to naturalny stan egzystencji na ziemi, dlatego jedynie słusznym jest akceptacja cierpienia. Walka bowiem z czymś co jest naturalne potęguje jedynie cierpienie…
Jestem przekonany, że uświadomienie sobie tego kompletnie odmiennego postrzegania siebie, które jest faktem dla ludzi Wschodu i Zachodu, jest ogromną wartością. Możliwość wzajemnego czerpania z tych odmiennych doświadczeń ubogaca.
Totalne zachłyśnięcie się przez ludzi Zachodu kartezjańskim cogito ergo sum, dało moim zdaniem dodatkowy asumpt do przewartościowania rozumu. Automatycznie duchowość człowieka została zepchnięta na dalszy plan.
Z kolei dla ludzi Wschodu niebezpieczeństwem jest spirytualizm, który na drodze ku oświeceniu, może ignorować to, co materialne w człowieku.
Czy rację mają ludzie Zachodu, którzy wydają się twierdzić: Zapanujesz nad sobą, gdy twój umysł będzie w każdym przejawie twego istnienia?
Czy może ludzie Wschodu, którzy wydają się twierdzić, że panowanie nad sobą, to panowanie również nad umysłem (poprzez medytację)?
Jak zawsze, prawda jest gdzieś po środku. Wiec szukajmy jej, nie obawiając się stawania w poprzek naszym utartym ścieżkom. Pozbywajmy się skorupy, która ogranicza nasze horyzonty. Celem jest BEZKRES.
Wiele dobra. Zbyszek
Drogi Panie Zbyszku
Jak bardzo podoba mi się Pana komentarz. Jest wyważony i nieagresywny.
Nie narzuca niczego, a daje wiedzę.
Dziękuję serdecznie. Na pewno z niego skorzystam.
Pozdrawiam. Paweł