Trzeba otwarcie powiedzieć, że słowo zmartwychwstanie nie odzwierciedla dokładnie zdarzenia jakie miało miejsce. Jezus pokazał się tylko nielicznym. Jego ukazanie się zostało przekazane, opisane i podane do wiary. Trudno się dziwić, że nieufnie przyjęto tę wiadomość. Owszem była to wiadomość bardzo atrakcyjna, dająca nadzieję, ale hermetyczna.
Ci którzy doświadczyli Jezusa po Jego śmierci byli przekonani o prawdziwości zdarzenia, ale różnie to opisali. Trudność polegała na przekonaniu o prawdziwości zdarzenia, gdy wszystko to było iluzoryczne, nieostre. Jezus w zasadzie nie był widziany lecz rozpoznawany. Wyjęty z przestrzeni i czasu, mógł być wszędzie obecny. Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie (J 16,16). Dwaj uczniowie idąc do Emaus, w drodze spotkali człowieka, którym okazał się Jezus Chrystus. Rozmawiali z nim, nie wiedząc z Kim rozmawiają. Niewiastom ukazał się anioł zwiastując: Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział (Mt 28,6). Według św. Marka kobiety ujrzały młodzieńca w białej szacie: Ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach (Mk 16,8).
Jeżeli słowo zmartwypowstanie sugeruje powstanie z grobu to zmartwywstanie powinno okreslać powrót do życia w świecie realnym w nowym nieskażonym opakowaniu cielesnym. Tymczasem tak nie było. Jezus swoim ukazaniem się w zasadzie poświadczył, że nadal żyje, ale już w innym wymiarze. Uczniowie zobaczyli Jezusa oczyma serca i duszy! Jezus dał się widzieć neurotycznie. Ciało uwielbione nie było ciałem widzialnym, lecz mistycznym. Zmartwychwstanie Jezusa nie było powrotem do dawnej cielesności i do dawnego życia, lecz przejściem przez śmierć do życia całkiem nowego, przemienionego mocą Bożą. Ciało mistyczne to obraz jaki tworzy się w umyśle człowieka na skutek sygnałów duchowych.
Realne zmartwywstanie ciał jest ciągle jeszcze zapowiedziane. Być może nastąpi to dopiero w czasie paruzji Jezusa lub gdy Bóg stworzy nową Ziemię (nową rzeczywistość).
Ukazanie się Jezusa po śmierci było aktem niezwyczajnym. Za tym zdarzeniem musiało się coś kryć. Być może, że z dystansu czasowego najlepiej ocenił zdarzenie św. Paweł używając słowa wywyższenie: uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył (Flp 2,8–9), a nie zmartwychwstanie.
W świat jednak poszło słowo zmartwychwstanie. Niestety w katechezie błąka się wiele pojęć, które bez omówienia szczegółowego i dodatkowych wyjaśnień są mylące.