Dzikość polityczna

 

          Kiedy po 1984 roku Polska odzyskała wolność wydawało się, że nadeszły czasy normalne. Oczekiwałem, że kapitał moralny Papieża Jana Pawła II zaowocuje w społeczeństwie. Spodziewałem się, że nastąpi eldorado na polskiej ziemi, a demokracja przywróci ład, wzajemny szacunek i godność. Niestety, po minionych latach, spoglądam z przerażeniem na rozwój wypadków i wpadam ponownie w nastrój przygnębienia. Gdzie nasze marzenia i ideały? Zapomniałem lekcji Ewangelii:  Przetoż patrzcie, jako słuchacie: albowiem kto ma, temu będzie dane, a kto nie ma, i to, co mniema, że ma, będzie odjęte od niego (Łk 8,18). Właśnie ten porządek rzeczy

dzieje się w Polsce. Nowi oligarchowie finansowi mnożą się jak grzyby po deszczu. Biedni nadal nimi zostają. Najgorsza jest świadomość bogaczy. Dla nich to wszystko jest normalne. Odbiegają od rzeczywistości. Stwarzają sobie własny iluzoryczny świat. Niewiele ich obchodzą słabsi, prości i biedniejsi.  Za bogatymi podążają oligarchowie kościelni. Dobrze czują się wśród swoich.

           Nastąpiła całkowita utrata proporcji zarobkowej i przyzwoitości. Kominowe pensje, wielomiesięczne odprawy, wysokie premie często niezasłużone wzbudzają poczucie społecznej niesprawiedliwości. Wraz z uposażeniem rośnie pycha, pogarda dla słabszych. Stosunek szefów do podwładnych jest skandaliczny. Za psi grosz nowo przyjęci młodzi pracownicy wykonują polecenia, nawet z życia pozasłużbowego. Młodych traktuje się jak śmieci. Na żale i skargi często słyszą od przełożonych: zawsze możesz się zwolnić. Bezrobocie kształtuje dzikie obyczaje. Człowiek dla człowieka staje się wilkiem.

          Arogancja władzy jest coraz bardziej dotkliwa. Partia PIS całkowicie się odkryła. Każdy może wyrobić sobie o nich opinie. PO gra pięknymi gadkami. Mącą w głowach frazesami, brak kompletnie skuteczności gospodarczej. Partia PSL to mistrzowie politycznego fechtunku. Socjaliści są ofiarami starych manier, które odeszły do lamusa. Liczą się zagarnięte rubieże. Zauważa się powszechną dzikość polityczną. Wzajemne obrzucanie się inwektywami to dzisiejszy styl. Wszędzie wyczuwa się jad polityczny.

          Pytam się, gdzie jest ochrona i opieka społeczeństwa? Gdzie wzajemna miłość?  Nie chcę być złym prorokiem, ale zło, które się obecnie panoszy zniszczy nasz kraj. Ja to widzę i czuję. Nienawidziłem komuny, ale w tym okresie byliśmy lepsi niż dzisiaj jesteśmy, i to mnie boli najbardziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *