Witam serdecznie, poruszył Pan dziś temat dla mnie bardzo ważny. Czytam właśnie wyznania św. Augustyna. Księga VII poruszyła mnie do żywego, [tak jakbym] czytałam moje własne myśli […]. Zastanawiałam się dlaczego ów święty tak dziwnie podchodził do wiary (jakby wierzyć w Boga to tylko ciernie, a życie ziemskie było grzeszne). Przecież […] Bóg stworzył człowieka z miłości i dla swej chwały i nie chodziło mu oto żeby człowiek żyjąc w Bogu musiał nie cieszyć się tym doczesnym życiem, skoro tylko przez człowieka może wykazać swoją miłość i okazywać miłosierdzie istocie która to będzie pojmować i tego poszukiwać. Nie czuję tu spójności, trochę mi Pan rozwiał wątpliwości dzisiejszym śniadaniem, ale proszę jeśli mogę prosić o szersze rozwinięcie tego tematu – jak przyjmować, i żyć zgodnie z wiarą, radość jaką niesie życie, przedmioty, które zdobywamy nie koniecznie z potrzeby, ale dlatego że są po prostu piękne. Jak nie mieć wyrzutów sumienia skoro za płotem u sąsiada problemy, a ja wstaję rano i idę do ogrodu i już jestem szczęśliwa.
S.W.
Powiem otwarcie, św. Augustyn ma wspaniałe teksty, ale i takie, z którymi można polemizować. Wszyscy podlegamy własnym gustom i własnym oglądem rzeczywistości. Musimy nauczyć się wybierać z tekstów, to co według naszego sumienia jest słuszne. Św. Mateusz pisze o uczonych w Piśmie: Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie (Mt 23,3). Te słowa i dzisiaj są aktualne. Kapłani (uczeni) mogą mówić bardzo mądre rzeczy, a zachowywać się nieobyczajnie.
Bóg dał nam piękny świat, to nie znaczy łatwy. Każdy ponosi trudy życia. Trzeba więc postępować podobnie jak mówił Hiob: Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy (Hi 2,10). Proszę pamiętać, że wszystko co posiadamy na ziemi jest dzierżawione od Boga. Nikt ze sobą nie weźmie do nieba posiadanych dóbr materialnych. Jeżeli je posiadamy, to cieszmy się nimi. Niebezpieczeństwo tkwi tylko wtedy, gdy stajemy się ich niewolnikami. Jeżeli dobra materialne nad nami panują, to znaczy, że stają się naszymi bożkami, i to jest groźne (mam na myśli również używki: papierosy, alkohol itp.).
Na człowieku bogatym leży obowiązek dzielenia się z biednymi, ale i tu należy być rozsądnym. Bardzo często pomoc osłabia obdarowanego. Nie należy obnosić się ze swoim bogactwem. Może ono wzbudzać złe emocje.
Bardzo ważne jest zdać sobie sprawę, że nie żyjemy na bezludnej wyspie, lecz koło siebie. To bogaty powinien dostosować się do otoczenia biedniejszego. Nie uchodzi budować pałacu, gdy sąsiedzi mieszkają w drewnianej chatce. Oczywiście jest problem, bo czasem życie narzuca nam scenariusze. Jeżeli nie można inaczej, to przynajmniej bądźmy dla sąsiadów bardziej życzliwi. Niech oni cieszą się, że mają nas za sąsiadów.
Znam pana, który oprócz własnych opróżnionych koszy na śmiecie, przenosi (20 m) zawsze kosze (w ilości 4) sąsiada i zostawia je przed jego furtką. Czyni taki stały gest grzecznościowy. Tym samym pokazuje swoją serdeczność dla sąsiada.
Pani Stasiu, małe gesty, a przy tym wielkie serce. To się opłaca. Proszę nie mieć wyrzutów sumienia. Odrzucając Boże dary Bogu robimy „przykrość”. Co innego, gdy czynimy to w jakieś intencji, ale to jest zupełnie coś innego.
Pozdrawiam. Paweł Porebski