Kto jest katolikiem

– Pańskie prace teologiczne odbiegają od nauki Kościoła. Czy nadal Pan twierdzi, że jest katolikiem?

 

Katolikiem jest ten, kto podporządkowuje się nauce Kościoła katolickiego i jego zasadom. W ramach katolicyzmu można mieć wątpliwości, ale reprezentując Kościół na zewnątrz należy śpiewać jednym chórem. Kto głosi inne poglądy sam siebie eksmituje z Kościoła katolickiego. Takie jest prawo przynależności do każdej organizacji. Wobec tego prawa jestem aut.

 

– A więc nie jest Pan katolikiem!

 

Jestem chrześcijaninem, wyznawcą Jezusa Chrystusa, związany z Kościołem Chrystusowym.

 

– Przecież Kościół Chrystusowy jest podstawą Kościoła katolickiego. Więc jest Pan katolikiem, czy nie?

 

Trzeba rozróżniać kościół instytucjonalny od Kościoła Chrystusowego. Na bazie chrześcijaństwa powstało wiele opcji kościołów instytucjonalnych. Ponieważ moje wyznanie nie mieści się w żadnym z nich, jestem zawieszony w próżni.

 

– W tej próżni można przebywać do końca życia.

 

W mojej naiwności liczę, że Kościół  katolicki zmieni swoje dogmaty, na tyle, że moje rozeznanie teologiczne będzie bliskie nowej doktrynie katolickiej.

 

– Ale z Pana naiwniak.

 

To cena poznania. Bardziej cenię sobie własne przekonania, niż posłuszeństwo organizacji pochodzenia ludzkiego.

 

– Ma Pan świadomość, że stawia się Pan w sytuacji niekomfortowej?

 

Niestety, mam tego świadomość. Dziwię się, że codziennie ok. 50-80 osób czyta moje teksty. Prawdopodobnie dawno dałbym sobie spokój z pisaniem, ale nie chcę pozostawiać tych, którzy karmią się duchowo moimi tekstami. Może jestem jeszcze komuś potrzebny?

 

– Wyczuwam nutkę zniechęcenia?

 

Niestety, też to jest prawdą. Niewiele osób daje mi znać, że interesują się moimi pracami. Tak naprawdę, poza kilkoma osobami, nie znam swoich czytelników. Kim oni są, jakie mają światopogląd, czy zgadzają się z moimi tezami? Przyznaję, że liczyłem na żywą dyskusję. Nawet opinie nieprzychylne mają dla mnie cenną wartość. Jestem w stałej gotowości skorygowania swojej wiedzy teologicznej. Dla mnie najważniejsza jest prawda. Kościół przyjął wobec mnie strategię milczenia. No cóż, prawdopodobnie jest ona skuteczna.

 

– Jak Pan ocenia innych katolików?

 

Coraz bardziej krytycznie. Kościół wykorzystał ludzkie pragnienie wiary i wciągnął ok. miliarda wiernych w szpony swego prawodawstwa. W nich powstała grupa ortodoksyjnych wiernych, którzy ślepo zawierzyli władzy kościelnej. Wydaje się im, że są bliżej Boga, a to jest g. prawda. Przeważnie bezkrytyczni, zapalczywi obrońcy, siejący nienawiścią i pychą. Uważają, że są lepsi od innych. Inna grupa, to cyniczni wierni, którzy wykorzystują Boga do swoich partykularnych politycznych interesów (PIS). Boże! jak można być aż tak podłym i cynicznym.  Kościół traktuje ich jako swoje ukochane dzieci. Kościół jest ślepy. Patrzy, a nie widzi.  We mnie jest bunt. Mój ukochany Kościół katolicki jest dla mnie wielką zgryzotą. Kiedyś byłem pełen ufności. Prześpiewałem w chórze kościelnym wiele pieśni itd. Dzisiaj płaczę, widząc to co niegdyś było za zasłoną.

 

– Jak to się ma do Ewangelii?

 

Rzecz w tym, że Prawda jest ukryta w ewangeliach. Trzeba jedynie po nią sięgnąć. To było jedno z ciekawych moich odkryć. Wierzę i liczę, że prawda ta zostanie kiedyś ujawniona przez sam Kościół katolicki.

 

0 myśli nt. „Kto jest katolikiem

  1. Ten dzisiejszy Pana wpis uświadomił mi, że i ja również nie jestem już katolikiem.
    Do tej pory byłem przekonany, iż poszukując Boga, stając się bardziej świadomym tego co czuję, jak wierzę, staję się jednocześnie lepszym członkiem mojego Kościoła. Ale fakt, moje odkrycia, przekonania, kwestionowanie dogmatów, zaczynają zagradzać mi drogę do katolicyzmu. Czy zatem mam porzucić swoją ścieżkę, aby być prawowiernym katolikiem?

    Nie chcę być Pawła, Sylasa, czy Franciszka. Chcę być Chrystusa!

    Przed kilkoma laty, gdy mieliśmy okazje spotkać się, zapytał mnie Pan: Co bym zrobił, gdyby On zaprzestał swoich poszukiwań, zarzucił ścieżkę filozoteizmu?
    Odpowiedziałem, że niewiele by to dla mnie już znaczyło, gdyż Jego spostrzeżenia uznaję za bliższe Prawdy. Uznaję za własne.
    Zrozumiałem, że obawiał się Pan wówczas idolatrii. Nie chciał być na miejscu frustrata, guru, który “tworzy” swoich wyznawców, tworzy sektę.

    Nieustannie od lat dziękuję Bogu, że postawił Pana na mojej drodze. Że dzięki Pana poszukiwaniom mam szansę rozwijać własne poznanie Tego, Który Jest.

    Jestem gotowy, aby odrzucić etykietę bycia katolikiem, dla zachowania jedynie istotnej, którą jest przynależność do Chrystusa.

    Wszystkiego co dobre Panie Pawle.
    Zbyszek

  2. Panie Pawle,nie jest Pan sam,bo Ojciec jest z Panem! i choćby wszyscy odwrócili się,On jest wierny!!!Osobiście ogromnie raduje się me serce,że są ludzie,chociaż nieliczni,ale odważni,dla których nauka Chrystusowa jest dewizą życia.Nie przynależność instytucjonalna,lecz duchowa więż z Przykazaniem Miłości,które nie dzieli, lecz widzi w każdym stworzeniu Istnienie Boga ponad religiami jest Istotą wiary. Wielce szanuję Pana żarliwość,a nade wszystko pokorną szczerość .Dla mnie nie ma PISU,ani PO,lecz jest pojedyńczy człowiek wplątany w historię;własną i zbiorową i marzę o Raju w całym Wszechświecie.Bóg jest Miłością w każdym z nas. Serdecznie i gorąco Pana ściskam i cieszy się moją dusza,że jest Paweł na tym świecie ! lidia

  3. Drogi Panie Pawle,

    Ten post skłonił mnie do tego, aby wreszcie się odezwać. Nastał już najwyraźniej czas, w którym jestem w stanie z pełną świadomością i spokojem wyznać, że nie mogę się dłużej uważać za katoliczkę. Wreszcie do tego dojrzałam. A co za tym idzie, mogę wreszcie otwarcie mówić o swoich poglądach.
    Tymczasem przez ostatni rok moja wiara transformowała się tak dynamicznie, że w danym momencie nie bardzo wiedziałam, w co właściwie wierzę. Tymczasem chyba wszystko okrzepło już na tyle, że mogę zabrać głos. Bardzo chciałabym się podzielić swoimi przemyśleniami i wątpliwościami. Nazbierało się tego trochę i nadal się zbiera… Myślę, że Pana blog jest do tego idealnym miejscem.

    Kiedy w grudniu ubiegłego roku trafiłam na Pana bloga* poczułam się dosłownie jak w domu. To był istny powiew świeżości. Przeczytałam z marszu chyba z kilkanaście postów. Wreszcie znalazłam się gdzieś, gdzie czuję Prawdę. Pana słowa były tym, czego mi brakowało przez całe dotychczasowe (ok. 30-letnie) życie (mniej lub bardziej religijne). Były jak brakujące elementy układanki. Jak coś, co pozwoliło mi wreszcie dojrzeć sens w wierze. Jak objawienie.
    Tak, zdaję sobie sprawę, z tego jak to patetycznie brzmi. Od razu mówię, że nie chcę tutaj popadać w przesadę i piać nad Panem z zachwytu, ani też robić z Pana guru, ale to co Pan pisze, to po prostu MA SENS i chciałabym, aby Pan wiedział, jakie to dla mnie ważne. Jakie to w ogóle jest ważne. Dzięki Panu zrozumiałam, że to, w co usilnie chciałam wierzyć (głównie ze strachu), fałszuje mi już od bardzo długiego czasu. Pan mi dał odwagę i inspirację do tego, aby to wreszcie samej przed sobą przyznać.

    Oczywiście, jak to zwykle bywa, na to, gdzie duchowo, czy też poglądowo jestem teraz nałożyło się kilka czynników jednocześnie. Muszę przyznać, że kiedy już na serio zaczęłam kwestionować, to poszłam z tym na całość. Trafiłam na dobry moment (kiedy znalazłam się psychicznie, życiowo na dnie), tak że to samo właściwie poszło – z górki, jak to mówią. W sumie dość swobodnie i naturalnie.
    I wygląda na to, że tak się w tym wszystkim rozpędziłam, że jestem w chwili obecnej jeszcze mniej katolicka niż Pan. Ale powiem Panu, że wreszcie czuję, że jestem w zgodzie z samą sobą, z tym co mówi mi serce. I to jest OK. I to jest chyba najważniejsze. Mnie też jest przykro, że jestem taka bezdomna, ale Panie Pawle – tak na prawdę – na co nam te instytucje? Zresztą Pan sam powiedział, że bardziej sobie ceni własne przekonania niż posłuszeństwo organizacji pochodzenia ludzkiego. Ja też.

    W każdym razie niezależnie od tego jak różnią się nasze poglądy, powiem Panu, że całym sercem jestem z Panem. Jedziemy na tym samym wózku. Mam te same odczucia, co i Pan. Pana wypowiedź w tym poście jest odbiciem moich własnych myśli. I choćby dlatego, takie miejsce jak pana blog jest niezmiernie ważne – bo oprócz olbrzymiej wartości merytorycznej, daje też dobra emocjonalne. Myślę, że jest wiele ludzi o podobnych poglądach, którzy się czują w pewnym sensie wyobcowani, osamotnieni w swoich stanowiskach. Może niepotrzebnie. Zapewne jest nas więcej, niż nam się wydaje. Jesteśmy drużyną.

    Kończąc tą wypowiedź chcę jeszcze raz z całego serca Panu podziękować. To co Pan robi, to naprawdę coś. Życzę Panu wszystkiego dobrego!

    Pozdrawiam,
    Katarzyna

    PS1. Wiem, że Pan uważa, że należy się przedstawiać z imienia i nazwiska, ale w moim przypadku musi Panu wystarczyć samo imię. Cenię sobie wysoce swoją prywatność, poza tym mam dwa nazwiska, co wyglądałoby w podpisie, w moim odczuciu, nieco zbyt przesadnie.

    PS2. Ponieważ wyraził Pan chęć dowiedzenia się co nieco, o swoich czytelnikach, zdradzę Panu, że ja jestem z wykształcenia geologiem. Nawet pracuję w zawodzie. Miło mi, że Pan jest po geofizyce.

    * Nawet pamiętam, że pierwszy post, jaki przeczytałam to było: “40 proc. Jego wypowiedzi to są groźby”. Świetny wpis, swoją drogą.

    • Pani Katarzyno

      Pani wpis przychodzi w porę, jak lekarstwo. Nie chcę się rozwodzić nad moim dołkiem psychicznym. Może minie.
      Przeczytałem bardzo uważnie Pani wpis. Chciałem dojrzeć, czy nie poczyniłem jakiś szkód swoimi pracami. To byłaby dla mnie klęska.
      Jestem trochę podobny do Dawida. Walcząc z synem Absalomem martwił się o niego. Podobnie ja. Jestem wściekły na kościół instytucjonalny, a z drugiej strony jestem z nim związany uczuciowo. Dlaczego? Bo w nim doznawałem wiele wzruszeń. Kiedy śpiewałem w chórze, to ja naprawdę śpiewałem Bogu. Kiedy modlę się, to jest to prawdziwa rozmowa z Bogiem. Nie potrafię rzucać tego co pokochałem (owszem raz mi się to zdarzyło i do dzisiejszego dnia tego żałuję – dotyczy innej miłości).
      Ciągle łudzę się, że nastąpi jakieś aggiornamento Kościoła. Póki co, pozostaję tylko przy nadziei. Nie chcę też złamać własnego kręgosłupa. To co jest złe, nazywam złem, co dobre, pochwalam.

      Z całą serdecznością Paweł

      poczta prywatna: p.porebski@op.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *