Wspomnienia biograficzne cz.7

 

          Moja matka była i jest  nieprawdopodobnie dzielna i pełna miłości do ludzi. Przeważnie brała cały ciężar prozy życia na siebie. Jej postawa i zachowanie działały na moją podświadomość. Bezwiednie uczyłem się szlachetności i miłości do innych. Wewnętrznie była typową jedynaczką. Na czas wychowywania nas, nie było to jednak zauważalne.

          Mój brat Zbigniew, o cztery lata młodszy, ze względu na jego kruchość był dożywiany dodatkowo. Pamiętam taką scenę. Mama karmiła Zbyszka łyżeczką, sokiem z marchewki, ja klęczałem przy nogach mamy. Patrzyłem jak łyżeczka soku znika, raz po raz, w ustach mego brata. Mnie zostawało tylko patrzeć. Nic nie mówiłem. Czułem, że tak powinno być. On jest słabszy. Marchewki starczało tylko dla niego.

          Bardzo martwiłem się o mojego brata. Był zupełnie inny niż ja. Delikatny na ciele i na duchu. Po przebytej śwince utył i od tego czasu był zaokrąglony. To spowodowało, że jeszcze bardziej stał się nieruchawy. Próbowałem nakłaniać go do jakieś aktywności ruchowej – bezskutecznie. Drzemała w nim jednak wola przywódcza.

          Do siostry Basi miałem taki sam emocjonalny stosunek jak do rodziców. Była ona zakorzeniona w moim sercu. Na skutek powikłań po chorobie, miała ona słabszy słuch. Wysięki ropy towarzyszyły jej stale, przez co, intensywność głuchoty była czasami różna.  Miłość nadopiekuńcza mojej matki do córki była silniejsza niż rozsądek. Zamiast nauczyć ją żyć z tą dolegliwością, aby mogła sobie radzić w życiu, chroniła ją przed wszelkimi zwykłymi trudami życia. Nie chodziła do sklepów i urzędów. Jej uszczerbek zdrowotny oraz klimat osoby pokrzywdzonej izolował ją od ludzi. Jej uwaga była skupiona na własnej chorobie. Wytworzyła sobie szczególny stosunek do otoczenia. Świat zawężał się do jej osoby i wąskiego kręgu przyjaciół. Na zewnątrz przybierała pozę z Księgi Koheleta: wszystko jest marnością. Jej słowom, często towarzyszyło charakterystyczne machanie ręką.

          Przez parę lat prowadziłem z nią przedświąteczną akcję kupowania różnych produktów spożywczych: mąki, cukier, proszków do pieczenia, które przed świętami dawaliśmy mamie. Niejednokrotnie była to znacząca pomoc. Mama była zawsze tym bardzo wzruszona. Chowaliśmy te produkty na szafie przed mamą. Ja na szafę wspinałem się jak kot. Te wspólne działania bardzo mnie zbliżały do siostry.                     

          Druga siostra Marta nadawała na zupełnie innych falach niż ja. Zupełnie nie mogłem nawiązać z nią kontaktu. Miała ona wiele innych cech i zalet. Była zawsze bardzo czysta i pedantyczna. Sposób jej myślenia był bardzo prosty. Zło było złem, dobro dobrem. Zawsze brakowało jej pewnej dyplomacji. Waliła prawdę w cztery oczy, nie zastanawiając się, czy prawda komuś zrobi przykrość. Ponieważ jej zachowanie często mnie denerwowało, gdy cierpliwość się wyczerpywała, mocowałem się z nią, aby ułożyć ją na swoich kolanach. Dostawała ode mnie parę klapsów. Byłem nauczony, ze nie wolno bić dziewczynek. No, ale klapsy w pupę mieściły się w moim kanonie etycznym. Trzeba było jednak uważać na nią. Była nieobliczalna. Potrafiła wybiec na balkon i wzywać milicję. Gdy kiedyś z siostrą zamknęliśmy przed nią drzwi wejściowe z korytarza na klucz, nie zawahała się rozbić cenną i ozdobną szybę. Była ona zdolna do wszystkiego.

 

 

Papieże w okresie 1503–1521

 

Papież Pius III (503) –  nie dał się przekupić Borgiom. Został wybrany jedynie ze względu na podeszły wiek. Konklawe chciało zyskać na czasie. Zmarł w tym samym miesiącu co został wybrany.

 

Papież Juliusz II (1503–1513) –  od młodości szykował się na stanowisko papieża. W wieku 27 lat został biskupem i kardynałem. Zapłacił za pontyfikat najwięcej. Po dwóch latach wydał bullę Cum tanto divino uznającą za nieważne wszystkie elekcje, które przeprowadzono nieuczciwie. Był podobny do poprzedników. Cechy duchowne zostały zatarte na rzecz świeckości. Żył w zbytku. Pysznił się ponad innych. Sam udzielał się w wojnach. Co prawda odzyskiwał Państwo Kościelne, ale tracił szacunek. W zasadzie był władcą Włoch. Miał trzy córki z nieprawego łoża. Posłużył nimi dla celów politycznych. Niewielu papieży toczyło tyle wojen. Był mecenasem sztuki. Rzym stał się perłą włoskiego Renesansu. Położył kamień węgielny pod nową Bazylikę Świętego Piotra. Powstawał równolegle pałac watykański. Powołał Straż Szwajcarską.

 

Papież Leon X (1513–1521) –  wielbiciel sztuki. W czasie wyborów miał 38 lat. Za młodu chroniąc się przed poprzednimi papieżami wiele podróżował i kształtował swoje artystyczne zamiłowania. Podczas uroczystości przyjęcia tiary zorganizował wielki festyn, na którym, raz po raz, wzywano pogańskich bożków. Nawiązał stosunki z Francją. By zadowolić bratanków, kuzynów, przyjaciół, papież zwiększył liczbę kardynałów z 24 do 31, usuwał książąt, przekazując ich korony członkom swego rodu. Po  wykryciu spisku przeciw niemu winnych surowo ukarano (jednego uduszono, a innego poćwiartowano). Budowa bazyliki wymagała nowych nakładów finansowych. Papież zdecydował o sprzedaży odpustów zupełnych. To spowodowało ogromny gniew Lutra. W 1517 roku ogłosił w Wittenberdze sławne tezy, potępiając handel odpustami. Początkowo papież nie zwrócił uwagi na niepokój jaki powstał i zaczął zataczać większe kręgi społeczne. Papież obłożył Lutra ekskomuniką. Luter publicznie spalił bullę papieską. 10 grudnia narodził się protestantyzm. Papież pozostawił papiestwo na krawędzi bankructwa. Watykan przeobraził w teatr.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *