Z jednej strony głoszę uniwersalizm religijny, a z drugiej akcentuję religię chrześcijańską ze względu na Syna Bożego Jezusa. Czuję się w obowiązku wytłumaczyć się przed czytelnikami.
Bóg objawia się w każdym człowieku, tym samym w narodzie. Objawił się podobnie w narodzie żydowskim. Naród żydowski opisał swoją wiarę. Powoli stawała się coraz bardziej znana, ale była jak wiele innych religii monoteistycznych. Treść wiary pochodzi z jej odczytania pod natchnieniem ze stanu Prawdy. Żydowscy prorocy odczytali zamysł Boga w chęci Objawienia się w postaci człowieczej. Tę chęć Objawienia się Boga odczytał Jezus i wyszedł Bogu naprzeciw. Oddając się całkowicie Bogu, duszą i ciałem zrealizował zamysł Boga. Dlaczego nastąpiło to w religii żydowskiej? Można opracowywać na ten temat mądre traktaty. W sumie prawda jest taka, że gdzieś to musiało nastąpić.
Połączenie woli Ojca z oddaniem się całkowitym Jezusa doprowadziło do powstania zalążku religii uniwersalnej. Nie wszyscy tak to rozumieją. Błąd popełnili sami chrześcijanie. Zamiast głosić atuty Boga i Jego Syna, postawili na konfrontacje. Skutek był odwrotny.
Teraz sytuacja jest taka jaka jest. Trzeba budować mosty od nowa. Chrześcijanie mieli swoja szansę. Teraz muszą szczególnie się postarać. Jak? Wraz z nowym ujęciem wiary należy zaprosić do dyskusji wiele religii. Przekonać ich do nowego spojrzenia. Odstawić mity i legendy. Przywódców religijnych sprowadzić do ich ludzkich wymiarów. Bardzo dobre są spotkania ekumeniczne. Na nich wszyscy powinni być jednakowo szanowani. Najlepiej zrobią to młodzi. Trzeba im zaufać i wspierać.
Papieże w okresie 1591–1623
Papież Klemens VII (1592–1605) – żył skromnie, ale lubił zabawy. Starał się nadać im religijny charakter. Zreorganizował pracę Kurii. Kuria stawała się centralnym organizmem władzy Państwa Kościelnego. Życie Europy jakoś organizowało się przykładnie. Dwa jednak procesy położyły się cieniem na papieża. W 1599 roku ścięto w Rzymie dwudziestodwuletnią piękność Beatrice Cenci oraz jej siostrę Lukrecję. Prze wiele lat okrutny ojciec więził i dziwczęta i ich matkę w fortecy Rieti. Pewnego dnia kobiety zdołały wyrwać się z piekła i zabiły potwora. Papież nie dostrzegł żadnych okoliczności łagodzących. W 1600 roku zginął z rąk Inkwizycji w płomieniach Giordano Bruno za wyznawane poglądy kopernikańskie oraz krytykę władzy papieża. Krytykował nepotyzm, ale sam go uprawiał. M. innymi udzielił kapelusza kardynalskiego 14 letniemu synowi bratanka. Papieża można porównać do okrutnego świętoszka.
Papież Leon XI (1605) – zmarł wkrótce po elekcji.
Papież Paweł V (1605–1621) – z równym zapałem reformował Kościół co bogacił swoją rodzinę. Pomijając nepotyzm wiódł nienaganne życie. Tkwił jednak w średniowieczu. Doprowadził do śmierci niejakiego Piccinardiego za porównanie Klemensa VIII do okrutnego Tyberiusza. Urażony nałożył na Wenecje interdykt. Spowodowało to wielkie zamieszanie. Na nim stracił tylko papież. Nie zauważył, że interdykt nie robi już takiego wrażenia. W 1616 potępiono teorię kopernikańską. Galileusz próbował wyjaśniać. Został za to ukarany domowym aresztem. Pomimo poczynionych błędów papież dokonał wiele dobrego dla Kościoła.
Papież Grzegorz XV (1621–1623) – pomimo słabego zdrowia, przy pomocy bratanka Ludovico Ludovisiego rozpoczął wdrażanie postanowień soboru trydenckiego. Prestiż Kościoła wzrósł.
Wspomnienia biograficzne cz.12
Po siódmej klasie wyjechałem na wakacje. W czasie wakacji przeszedłem mutację głosu. Przypadkowo, koleżanka zaciągnęła mnie do chóru kościelnego. W lot zrozumiałem tajemnicę śpiewania innym głosem. Śpiewałem w basach. Od razu pokochałem harmonię. Prawdopodobnie od tego czasu zakochałem się w muzyce na dobre. W chórze śpiewałem wiele lat.
Co jakiś czas brałem ukradkiem do ręki skrzypce ojca. Bardzo szybko jednak chowałem je z powrotem, po stracie kolejnej struny. Kiedy została tylko jedna, wydobyłem z niej melodię Kiedy ranne wstają zorze. Prawdopodobnie zdumiałem tym rodz
iców. Kupili mi nowe struny, nuty do nauki i załatwili nauczyciela pana Henryka Wołłowicza. Rozpocząłem prywatną naukę. Skrzypce stały się moją wielką „miłością”. Do dziś pamiętam i wspominam grane duety skrzypcowe z moim nauczycielem. Niestety, nauczyciel zmarł po trzech latach. Brak czasu, nauka, udzielane korepetycje, powodowały, że często moją miłość zdradzałem. Szkoda.
Pamiętam pierwszą ocenę w liceum. Dwója z języka rosyjskiego. Przyznaję się. Przez cztery lata edukacji w liceum, nigdy nie otrzymałem oceny lepszej. Przechodziłem do następnej klasy prawdopodobnie tylko dlatego, że byłem ogólnie dobrym uczniem i lubiany przez profesorów.
Jako dziecko kombatanta wojennego oraz biedy, otrzymałem zapomogę miesięczną w wysokości ponad stu złotych. Na drugi okres szkolny groziły mi dwie dwóje: z rosyjskiego i z chemii. Postanowiłem poprawić chemię. Nie udało się. Nauczycielka zapytała mnie:
– Dlaczego się nie uczysz?
Tłumaczyłem się jak mogłem. Na koniec powiedziałem jej, że mając dwie dwóje cofną mi, tak pomocną, zapomogę. Nauczycielka zareagowała zaskakująco.
– Paweł, jak mi obiecasz, że weźmiesz się do nauki to awansem postawię ci trójkę.
Obiecałem i już w trzecim kwartale zgłosiłem się do pomagania w nauce innym. Wychowawca zorganizował odpłatne kółka samopomocowe – 5 zł za godzinę. Zostałem korepetytorem chemii. Moja wdzięczność do tej mądrej profesorki pozostała do dziś.
W drugiej klasie licealnej zacząłem udzielać korepetycji z matematyki, chemii, fizyki oraz z języka francuskiego. Prowadziłem je w ogromnych ilościach. Początkowo brałem za jedną godzinę-pełną 15 zł., potem doszedłem do 30 zł. Jak przychodziłem do domów, często stawiano mi kawę, ciastko, a o szacunku nie wspomnę. Pieniądze, może nie za wielkie, miałem zawsze. Często wiele rzeczy kupowałem sobie sam, za własne zarobione pieniądze.
W nauce robiłem coraz większe postępy. Zbliżałem się do elity klasowej. Gdyby nie język rosyjski, mogłem być uznany bardzo wysoko.