Odsłona człowieczeństwa Jezusa

  

          Można zauważyć, że Kościół katolicki bardziej optuje za naturą boską Jezusa niż ludzką. Co prawda uznaje hipostazę dwóch natur, ale całą konstrukcję wiary podporządkowuje naturze boskiej. Filozoteizm odwrotnie, pokazuje całe człowieczeństwo Jezusa, który dopiero na krzyżu doznał Chwały Ojca. Punkt jest zbieżny, ale droga do chwały różna. Konstrukcja wiary Kościoła rozbudowana została o preegzystencję Jezusa, świętość Maryi, Niepokalane poczęcie Maryi, nawet świętość Anny matki Maryi, narodzenie małego Jezusa jako już Króla. Do tego dokomponowano cudowne Zwiastowanie Maryi, Nawiedzenie. Królestwo niebiańskie mocno w tym uczestniczy. Nawet szatan odgrywa swoją rolę kusząc Jezusa na pustyni. Postać Jezusa otacza wiele tajemnic. Czyni to pewną podniosłą atmosferą. Wierni wierzą w to bezdyskusyjnie. Poddają się urokowi głoszonych katechez.

          Filozoteizm odsłania przede wszystkim człowieczeństwo Jezusa od Jego narodzin, aż po krzyż. Nie posługuje się nadzwyczajnością wydarzeń. Wszystko ma ludzkie wyjaśnienie. Dramaturgia rośnie dopiero, gdy Jezus rozpoczyna swoją działalność. Szczytem jest ukrzyżowanie jeszcze Człowieka, ale Wniebowstąpienie Syna Bożego.

          Pomijając prawdę historiograficzną, dwie wersje życiorysu Jezusa zmierzają do tego najważniejszego punktu. Jezus Chrystus zostaje wywyższony do Chwały Stwórcy i może w tym samym Akcie działającym czynić to samo co Jego Ojciec.

          Obie wersje mają swoją dramaturgię. Można napisać różne scenariusze filmowe. Wszystkie będą piękne.

 

 

Wspomnienia biograficzne  cz.31

 

          Nie chcąc popełnić poprzedniego błędu, chroniłem Krystynę przed moją rodziną. Bałem się, że znowu rodzina zawładnie moją ukochaną. Owszem, powiedziałem w domu, że poznałem nową dziewczynę. Nie od razu przyprowadziłem ją jednak do domu. Wzbudziłem tym samym nieufność rodziny do niej. Kiedy wreszcie przyprowadziłem ją do domu została przyjęta miło, ale znając moją rodzinę wyczuwałem chłód. Kim ona jest? Z Opatowa? Kogo sobie znalazł Paweł – dziewczynę ze wsi!?  Brat Zbigniew uruchomił swoje kontakty z Opatowa, aby uzyskać informacje o Krystynie. Inwigilacja przeszła pomyślnie. Mimo to, niechęć do niej pozostała. Trudno, moje życie, moja dziewczyna, jestem dorosły i samodzielny.                                                  

          Mama była wdową. W jej sercu byłem najstarszym mężczyzną w rodzinie. Nie zdawała sobie sprawy, że jest o mnie zazdrosna. Niechęć mamy do Krystyny przeszła na rodzeństwo. Rodzeństwo słowa matki przyjmowało bezkrytycznie. Przez długie lata byli uzależnieni heteronomicznie  od swojej mamy.  Bardzo mnie to bolało. Brakowała mi ich wsparcia. Nie miałem z kim przedyskutować swoich wątpliwości. Musiałem rozwiązywać swoje problemy sam. Wiele lat później mama zmieniła stosunek do Krystyny. Rodzeństwo nigdy. Niechęć do Krystyny przekazali nowemu pokoleniu.

          Po miesiącu, przechodząc się ulicą Sienkiewicza zatrzymaliśmy się przed sklepem jubilerskim. Kupiłem pierścionek i zaprosiłem Krysię do restauracji. Dając jej pierścionek poprosiłem ją o rękę. Krysia przyjęła go, ale do końca była jakaś smutna. Byłem zszokowany jej reakcją. Swój smutek wyjaśniła mi później. W tym dniu zrozumiała, że ja naprawdę chcę się z nią ożenić i że moje starania są prawdziwe. Dla niej, krótki okres znajomości oraz moje zaangażowanie, szybkie tempo było szokiem. Nie dziwię się. Była ona bardzo rozsądna. To ja byłem szalony.

          W tym czasie przyjechał tata Krysi do Kielc. Spotkaliśmy się i poszliśmy wspólnie na spacer. Był to miły, prosty człowiek.

          Kiedy zbliżało się święto Wielkanocne bardzo napierałem na Krysię, aby spotkać się z jej mamą. Krysia zwlekała. Dla niej wszystko działo się za szybko. W święta pojechaliśmy do Opatowa. Spotkanie było miłe. Wyczuwało się zażenowanie. Przy stole powiedziałem.

 

&#82
11;  Mam dla was smutną wiadomość.

 

Rodzice spojrzeli na mnie zdziwieni.

 

  Zabieram wam córkę.

 

Chciałem być zabawny, a jednocześnie pokazać, że jestem zdeterminowany i że wiem czego chcę.

 

          W pierwszym roku pracy, mój szef często wysyłał mnie do Warszawy do zakładu, w którym na komputerze przeliczano krzywe polowe geoelektryczne Schlumbergera na krzywe gradientowe. W pociągu, mając dużo czasu, zastanawiałem się, czy można w inny sposób otrzymywać te krzywe. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Opracowałem paletkę, przy pomocy której można było w ciągu 1-2 minut wykreślić na krzywej polowej, krzywą gradientową.

          Można sądzić, że za to usprawnienie powinienem otrzymam nagrodę. Zastanawiając się nad algorytmem tej krzywej odkryłem, że nie ma ona żadnych podstaw do interpretacji geofizycznych. Krzywa ta jest wynikiem jedynie obróbki matematycznej. Gradientuje ona bezdusznie wszystkie informacje, te dobre, ale i błędy pomiarowe. Próba odczytania z niej informacji geofizycznej jest wątpliwa. Gotową paletkę przekazałem mojemu szefowi. Niestety, wraz z nią, przedstawiłem swoją krytyczną uwagę merytoryczną. Szef był wściekły, podważyłem jego metodę pracy. Jak się dowiedziałem po latach, paletka była stale przez nich używana. Podobno wywędrowała też do Austrii gdzie była wykorzystywana. Mnie pozostała jedynie satysfakcja.

  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *