Miłość do matki Jezusa Maryi jest powszechnie znana. Trudno się dziwić, skoro uosabia najbliższą sercu osobę – matkę. Przez wieki Kościół kształtował postać Maryi. Upiększał ją i ubogacał. Od Kościoła doznaje szczególnej czci.
Maryję uznano za niepokalanie poczętą, czyli urodzoną bez wszelkiej skazy winy pierworodnej. Została zapłodniona w cudowny sposób przez Ducha Świętego i urodziła Jezusa pozostając dziewicą. Została ogłoszona Błogosławioną. Przez Syna została nazwana Matką Kościoła (figurą Kościoła). Po dopełnieniu swego ziemskiego życia (nie umarła, ale zasnęła) została wzięta z ciałem i duszą do chwały nieba. Tam uczestniczy już w chwale Zmartwychwstania swojego Syna. Maryję uważa się za Matkę wszystkich ludzi. Jest dla wiernych Orędowniczką, Wspomożycielką, Pomocnicą, Pośredniczką. Ostatnio Kościół ujawnia chęć uznania Maryi za współodkupicielkę przez łączność z Synem w dziele zbawczym oraz współcierpienie z Nim. Być może szykuje się nowy dogmat.
Kult Maryi zaczął się tworzyć się już na łamach ewangelii: Błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia (Łk 1,48). Liturgia maryjna jest przebogata, zwłaszcza w Kościele Wschodnim.
Filozoteizm dostrzega inną faktografię Maryi[1]. Odrzuca większość cudownych zdarzeń. Nie znaczy to, że nie darzy ją ogromnym szacunkiem i miłością. Maryja spełniała i spełnia szczególną rolę w historii. Została Ona wyróżniona przez Boga, ale szczególnie przez Syna. Dobrze jest dostrzegać zasługi Maryi, niż dary niezasłużone (niepokalane poczęcie) jakie otrzymała. Maryja pełni rolę Ambasadora ludzkości. Przez wieki zebrało się wiele dowodów Jej stałej opieki, cudownych ingerencji, uzdrowień, nawróceń.
Wspomnienia biograficzne cz.32
W zimie, geofizycy najczęściej siedzą w bazie i prowadzą prace interpretacyjne i wykończeniowe. Zwykle mają trochę więcej czasu. Przedsiębiorstwo skierowało mnie na kurs programowania komputerów w celu doszkalania się. Poznałem język programowania Algol. Spotkanie z techniką komputerową było bardzo ciekawe. Podobała mi się praca koncepcyjna. Zrozumiałem, że komputery same w sobie nic nie mogą zrobić. Trzeba je dopiero zaprogramować.
Ponieważ wyczuwałem niechęć moje rodziny do Krysi, nie zabiegałem o spotkanie jej rodziców z moją matką i rodziną. Oddalałem to spotkanie, nie chcąc robić Krysi przykrości. Spotkanie to nastąpiło dopiero w dniu ślubu kościelnego 11 sierpnia. W przeddzień mieliśmy ślub cywilny w Kielcach i zakończyło się spotkaniem w kawiarni ze świadkami i rodzeństwem.
Nazajutrz pojechaliśmy do Opatowa. Tam miał odbyć się ślub kościelny w starej Kolegiacie opatowskiej. Ojciec Krysi załatwił autobus, który miał przywieźć moją rodzinę i innych gości z Kielc. Pech chciał, że samochód zepsuł się w drodze i cały ślub musiał być przesunięty o godzinę. Wesele było udane, choć bez entuzjazmu. Na drugi dzień rodzina moja wyjechała. Ich stosunek do Krystyny nie zmienił się. Było mi przykro.
Zaraz po dwutygodniowym urlopie w Rabce zostałem wysłany do Sulejówka za Warszawę, aby tam wykonać polowe badania geofizyczne. Zostałem kierownikiem zespołu pracy młodzieży socjalistycznej. Sam byłem bezpartyjny i nie należałem do żadnego związku politycznego. Któregoś dnia przyjechał do Sulejówka mój kierownik z dyrektorem przedsiębiorstwa. Kierownik powiedział.
– Paweł, prowadzisz zespół pracy młodzieży socjalistycznej, a sam jesteś
bezideowy. Tak nie może być. Żebyś się przynajmniej zapisał do ZMS.
<
span style="mso-spacerun: yes">
Przypomniałem sobie rozmowy z Krzyśkiem Zapędowskim. Przyszła na mnie godzina prawdy. Nie mogę się złamać. Odmówiłem.
Wieczorami, nie mając co robić, układałem program komputerowy dla potrzeb geofizyki. Po powrocie do Kielc udałem się do dyrektora przedsiębiorstwa.
– Panie dyrektorze. Wysłaliście mnie na kurs programowania. Teraz proszę o
umożliwienie mi przetestowania mojego programu na komputerze.
Dyrektor dał zgodę i pieniądze. W Zakładzie Elektronicznej Techniki Obliczeniowej ZETO skompilowałem mój pierwszy program. Po korektach, otrzymałem pozytywne wyniki. Zdobyłem nowe umiejętności, nowy zawód.
Za dnia brakowało mi godzin. Poprosiłem dyrekcję, abym mógł przychodzić do pracy na szóstą. Zgodził się. Byłem pierwszym pracownikiem, który rozpoczynał dzień w pracy, ale też i pierwszym, który go opuszczał.
Członkowie zakładowego ZMS próbowali nakłonić mnie do wstąpienia do ich związku. Między innymi agitował mnie mój kolega geolog Stasiu P., który później będzie wielkim działaczem Solidarności. Pozostałem sobie wiernym. Muszę przyznać, że w moim przedsiębiorstwie nie wywierano na pracownikach presji przystąpienia do partii. Prawdopodobnie było to zasługą samego dyrektora Zbigniewa Cygana. Bardzo go lubiłem. On szanował mnie.
Od 1 września zacząłem uczyć, na pół etatu, fizyki i częściowo astronomii w II Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Śniadeckiego. Uczyłem w tej szkole do 31 sierpnia 1977 r. Tym razem również otrzymałem dobrą opinię na piśmie: Był nauczycielem sumiennym, zdolnym, cieszącym się autorytetem wśród uczniów i ich rodziców. Prowadził zajęcia z uczniami klasy matematycznej, którzy wykazali się na egzaminie dojrzałości bardzo dobrą znajomością materiału programowego.