Jezus desygnatem zamysłu Bożego

 

          Jezus uosabia w sobie Wielkiego Człowieka, tym samym pokazuje wielkość każdego  z nich. Przez tę samą naturę można wnioskować, że Jezus może być dla każdego wzorem do naśladowania.  Kiedy spogląda się z podziwem i ze strachem na odważnego skoczka spadochronowego, który wyskakuje z samolotu, to można przynajmniej pomyśleć hipotetycznie, że można uczynić podobnie. Jezus został uwielbiony na krzyżu i otrzymał Chwałę Ojca w Akcie działającym. Tym samym pokazał, że każdy może taki dar otrzymać. Pismo święte mówi, że każdy człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga.

          Gdyby ktoś, a jest takich wielu, zmienił tytuł na:  Jezus desygnatem zamysłu ludzkiego również nie popełniłby błędu, bowiem każda dobra myśl (Prawda Boża) od samego Boga pochodzi, a człowiek może tylko według swej woli zgodzić się z nią lub nie. Bóg jest w każdym człowieku. Od wnętrza człowieka pochodzą myśli odczytane. Człowiek nie może sam nic wymyślić jeżeli nie zostanie mu to dane. Wszystko co wychodzi od człowieka jest ludzkie, jednak to, co dobre, od samego Boga pochodzi. Autorem złych myśli i czynów może być tylko sam człowiek.

          Jezus nie tylko pokazuje kim jest człowiek, ale jest pełnym Objawieniem Boga. Bóg osiągnął zamierzony cel. Pokazał się ludziom w obrazie Syna według ludzkich zmysłów.

          Religia chrześcijańska jest z gruntu religią nadziei. Jest radosna. Wszystko można, o ile wyraża się dobrą wolę. Każdy może sięgnąć po Chwałę Ojca. Nie traćmy czasu.

      

 

Wspomnienia biograficzne  cz.36

 

          Pewnego razu, czekałem na przystanku na autobus. Miły starszy pan zapytał mnie o godzinę. Zaczęliśmy rozmawiać. Od razu zauważyłem, że mam do czynienia z człowiekiem, który wiele przeszedł w życiu. Bardzo zainteresowały mnie jego opowieści  wojenne. Słuchałem go z wielkim zaciekawieniem. W pewnym momencie powiedział do mnie.

 

  No patrz pan, co się narobiło. Wszystko przez tą k… Stachę.

 

W pierwszej chwili nie zrozumiałem go, o kim on mówi? Zdziwiłem się również jego zmianą tonu głosu.  Zaraz za tym, usłyszałem inwektywy na temat komuny, Gierka, rządu itd. Nadjechał autobus. Starszy pan wsiadł razem ze mną do autobusu. Nie przestał przeklinać i wyzywać. Byłem zaskoczony i zawstydzony. Boże, jak ja mam małą wiedzę polityczną! Postanowiłem swoją wiedzę jak najszybciej uzupełnić.

          W Zakładzie Geologicznym, do którego przeszedłem, naczelnym dyrektorem był człowiek, który był zupełnie z innej bajki. Schodziłem mu z drogi, a i on nie interesował się mną. Z-cą dyrektora był Władysław Skórski. Lubiliśmy się i szanowali. Mało osób rozumiało, co ja robię (programy komputerowe), miałem więc dużą swobodę. Brak pieniędzy na dalsze prace komputerowe spowodowały, że zielone światło dla informatyki zamieniło się na czerwone. Czułem, że coś się kończy.

          Czasy były coraz bardziej niespokojne. Brat przyjmował opcję rządową. Mama była między lewicą Zbyszka, a moimi poglądami prawicowymi. Zbyszek piastował urząd Sekretarza Miejskiego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego w Kielcach. Moje poglądy były dla niego niewygodne. W pewnym sensie obawiał się o swoją karierę polityczną. Ja nie ukrywałem swoich prawicowych poglądów. Wielokrotnie członkowie, całkiem sympatyczni, próbowali namówić mnie, do wstąpienia do Stronnictwa Demokratycznego. Odpowiadałem, pytając.

 

  Co to jest za partia, która w swoim statucie nie ma walki o władzę?!

 

Było to dla mnie nielogiczne.  Byłem wielkim przeciwnikiem zapisu w Konstytucji przyjaźni ze Związkiem Radzieckim.

          14 października zadzwonił do mnie szwagier Władysław, mąż Ba
si i spytał.

 

  Jak myślisz, kogo wybiorą na papieża?

  Karola Wojtyłę.

     

Oczywiście, że chlapnąłem wesoło. Za dwa dni stało się to faktem. Byłem pod wrażeniem i bardzo szczęśliwy. Siłą rzeczy przyglądałem się życiu Watykanu. Raziły mnie rzymskie obyczaje, jakie zostały zaadaptowane przez państwo kościelne. Często zastanawiałem się, jak Karol Wojtyła, mądry i uczony znosi konwenanse papieskie. Każde nietypowe, odważne zachowanie naszego papieża przyjmowałem z aprobatą. Spostrzeganie nietypowego zachowania się duchownych było bardziej ciekawostką niż analizą.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *