Mówi się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Moje obecne doświadczenie życiowe ubogaciło mnie w spojrzeniu na Stwórcę i zrozumienie jeszcze innych zawiłości rzeczywistości. Nauka Kościoła głosi, że Bóg wybrał Izraelitów jako naród wybrany. Nie bardzo się z tym zgadzam, bo okrutnie ten naród był i jest doświadczany, ale idąc tym torem rozumowania można wywnioskować, że Bóg dokonuje selekcji. W NT pisze: “Bo temu, kto ma, będzie dodane i będzie miał w nadmiarze. A temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma” (Mt 12,12). Po ludzko, nie mieści się to w rozumieniu sprawiedliwości i Miłości Boga. Brakuje mi tu przestrzeni Miłości. Za tym ukrywa się inny, dla mnie niedostępny, sens.
To co mnie spotkało jest wynikiem zawierzenia córce i nieograniczonej do niej miłości. Wina wynikająca z miłości. Na stare lata, schorowany, muszę mój błąd naprawiać. To ponad moje siły. Wiele osób mi pomogło. Jest to kropla wody w stosunku do mojego zadłużenia. Tu na blogu, oprócz kilku osób które mnie sparły finansowo spotykam się z wymownym milczeniem. Boli mnie ta cisza i brak chęci pomocy. Czuję się w przestrzeni pozbawionej miłości. Dopada mnie zniechęcenie. Wczoraj, na Facebooku usunąłem wielu znajomych. To czyn desperacji oczyszczenia otoczenia z pozornych znajomych. Co mi z uśmiechów, polubień i znaków sympatii. To wszystko jest martwe, sztuczne i nie ma w tym prawdy i miłości.
Bóg dokonał wyboru. Mnie przypisał rolę Hioba. Nadzieja w tym, że historia starotestamentalna kończy się szczęśliwie.