W książce Jezus z Nazaretu, Dzieciństwo tom 3. Wyd. Znak, Kraków 2012 r. papież Benedykt XVI użył kapitalnego sformułowania: Człowiek Jezus jest namiotem Słowa, wiecznego Boskiego Logosu na tym świecie (s. 21). Być może osoby mocno wciągnięte w meadry teologii mogą dostrzec uniwersalność wypowiedzi. Podobnie jak mówi się, w świątyniach nie mieszka Bóg, bo On jest wszędzie, ale imię Boga. Wypowiedzi te są bardzo udanymi próbami opisania ludzkim słowem fenomeny transcendencji. Jak wielokrotnie już wspominałem, Jezus osiągnął Chwałę Ojca, przez to, że stał się Akt Działającym. Co to znaczy? Jego działalność skutkuje tak samo jak działanie Boga samego. Papież używając słów: Człowiek Jezus jest namiotem Słowa pozwala uniknąć karkołomnych konstrukcji ontologicznej Trójcy Świętej. Jezus przez tę aluzję (Namiot –> Świątynia) jest więc znakiem Boga.
Benedykt XVI ujawnia w swojej książce, że współczesna „krytyczna” egzegeza uważa Zwiastowanie Łukasza na naiwne (s. 29). Sprzeciwia się jej, ale potwierdza, że inni egzegeci myślą inaczej. Dalej pisze: Opisy dzieciństwa są historią interpretowaną i – na kanwie tej interpretacji – napisaną, skondensowaną historią (s. 30).
Papież pisze: Wybitni przedstawiciele współczesnej egzegezy uważają, że podana przez Mateusza i Łukasza informacja o narodzeniu się Jezusa w Betlejem nie jest wypowiedzią historyczną, lecz teologiczną, a Jezus narodził się w rzeczywistości w Nazarecie… (s.91). Proszę zwrócić uwagę na pierwsze słowa: Wybitni przedstawiciele współczesnej egzegezy świadczą o szacunku papieża do egzegetów, którzy mają inne poglądy niż on. Religia powinna być zawsze otwarta na dyskusję ponieważ z każdym pokoleniem jest odkrywana na nowo. Dyskusje powinny się toczyć we wzajemnym poszanowaniu, niezależnie od reprezentowanych poglądów.
Benedykt XVI skłania się do tezy, że narodzenie Jezusa odbyło się nie w stajni jak pisze Łukasz (Łk 2,6n), lecz w grocie betlejemskiej. Grota była pusta, w której pozostał po dawnym pomieszczeniu stajennym pusty żłób. W pewnym sensie ubolewa, że w ikonografii chrześcijańskiej przy żłobie nigdy nie brakuje wołu i osła (s. 97).
Jak pisze papież: Niewątpliwie Gwiazda o której mówi Baalam (Lb 24,17), z całą pewnością nie jest ciałem niebieskim; tą Gwiazdą świecącą nad światem i decydująca o jego losach jest sam przychodzący król (tamże s. 124).
Benedykt XVI wyjaśnia opowiadanie o trzech magach przychodzących ze Wschodu. Wskazuje jak tradycja Kościoła kształtowała interpretację tych trzech postaci z haggady Mateusza. Tradycja rozciąga pochodzenie królów z trzech kontynentów: Afryki, Azji i Europy. Później z trzema królami skojarzono również trzy wieki życia człowieka: młodość, dojrzałość i starość. I ta myśl jest rozumna: ukazuje ona, że każdy okres ludzkiego życia znajduje właściwe sobie znaczenie i swą wewnętrzną jedność w komunii z Jezusem (tamże s. 130).
Papież poddaje wątpliwość, choć nie odrzuca powiązanie Gwiazdy Betlejemskiej z teologią. Powołuje się na Jana Chryzostoma i Rudolfa Pescha. Powołuje się na Jana Keplera, który próbował wytłumaczyć zjawisko koniunkcją planet Jowisza, Saturna, Marsa oraz gwiazdą supernową.
Benedykt przyznaje: To prawda, że ze źródeł pozabiblijnych nic nie wiemy o tym wydarzeniu [zabijanie chłopców na rozkaz Heroda po urodzeniu Jezusa], ale dopuszcza jednak taką możliwość (s. 144). Papież stawia więc sprawę uczciwie. Daje możliwość wyboru interpretacji.
Na którymś ze spotkań w jakim uczestniczyłem, po słowie sprzecznej z oficjalną katechezą jeden z uczestników wstał i bełkocząc coś pod nosem o Duchu Świętym opuścił spotkanie. Nie podjął dyskusji ani obrony swoich poglądów. Wyszedł na znak protestu. Szkoda, że nie podzielił się tym, co jest dla niego mocnym fundamentem wiary. Nie dał szansy ani sobie ani uczestnikom spotkania.