Ewangelia Mateusza c.d. 33

          Rozdział 18 kończy się przypowieścią o Nielitościwym dłużniku (Mt 18,23–34). W niej ukazany jest mechanizm przekazywania sobie wzajemnie dobra, życzliwości, zrozumienia (funkcjonału dobra) oraz końcowa puenta przebaczania.  Należy wzajemnie sobie pomagać i wspierać. To nie tylko konieczność, ale i obowiązek. Obowiązek, który powinno spełniać się z radością. Trzeba cieszyć się z możliwości pomagania innym i przebaczania. Dobro powinno rozchodzić się, interferować i czynić dalsze dobra. Na tym polega duchowa mechanika królestwa niebieskiego.

          Nie należy liczyć na Miłosierdzie Boże, gdy samemu nie skorzystało się z tej nadzwyczajnej możliwości miłości do bliźniego: “Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18,35).         

           Rozdział 19 zaczyna się perykopą Nierozerwalność małżeństwa (Mt 19,1–9). Mateusz rozpoczyna ten temat pytaniem faryzeuszy do Jezusa:  “Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?” (Mt 19,3). Jezus, powołując się na nauki ojców, odpowiada: “Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było.  A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”  (Mt 19,4–9).

          Małżeństwo od zarania było w koncepcji Boga jako związek kobiety i mężczyzny. Fizycznym obrazem związku jest akt, w którym obie istoty, mężczyzna i kobieta łączą się ze sobą i stają się jednym ciałem: “dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę  i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Mt 19,5; Mk 10,7–8). Złączenie fizyczne połączone uczuciem prawdziwie miłosnym jest obrazem idealnego związku. Związek taki zaplanował Bóg. Aktem spinającym go jest przysięga składana sobie nawzajem. Deklaracja i przysięga połączona z consummatum (dopełnienie przez akt  seksualny)  jest aktem małżeńskim.

          Zawarcie powyższego związku jest aktem wiążącym, przysięgą. Ma charakter bardzo osobisty. Rozgrywa się między dwojgiem małżonków. To pewna osobista tajemnica, misterium duchowe. To jest już coś bardzo pięknego. Szkoda, że tak niewiele wiedzą młodzi na ten temat.

          Brak legalizacji związku powoduje jego nieokreśloność. To powoduje, że wobec społeczeństwa związek taki jest enigmatyczny. Nie ma podstaw do dawania wiary, że akt taki zaistniał. To powoduje wiele nieporozumień. Brak aktów prawnych nie chroni związku. Związek taki podobny jest do zamku zbudowanego z piasku. Silniejszy wiatr zawieje i już go nie ma.

          Legalizacja związku w urzędzie państwowym nadaje mu status prawny. Tym samym chroni go od niedomówień formalnych. 

          Bóg uczestniczy w każdym ludzkim działaniu. Co innego jest jednak, gdy Bóg zostaje zaproszony na ceremonię przysięgi. Kapłan pełni wtedy rolę jedynie szafarza sakramentu, tj. widzialnego znaku przysięgi małżeńskiej. Kandydaci  udzielają sobie sakramentu małżeństwa w obecności przedstawiciela Kościoła – prezbitera lub diakona, albo świeckiego delegowanego przez biskupa miejsca, który ich związek małżeński potwierdza i błogosławi (w obecności co najmniej dwóch świadków). Bóg błogosławi i autoryzuje każdy związek małżeński poprowadzony poprawnie. Związek nabiera charakteru trwałego: “Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mt 19,6; Mk 10,9). Spełniane są przy tym różne formalności pisemne.

          Małżonkom powinno zależeć, aby ceremonię ślubu uświetnić niezwykłym Gościem – Bogiem. Gość Ten przynosi ze sobą niewyobrażalne dary łaski. Wystarczy po nie sięgnąć i nimi się cieszyć. Obfitość darów zauważą jedynie ci, którzy na nie się otworzą. Szkoda, że w zawierusze weselnej najczęściej Bóg nie zajmuje honorowego miejsca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *