Jezus w drodze do Jerozolimy przekazuje wszystkim uczniom informacje, co Go czeka. Słuchają Go, ale bez zrozumienia. Ujawnia również, że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Kompletna cisza. Nie mieli odwagi pytać o szczegóły. Jedynie matka synów Zebedeusza czując nadchodzące nowe czasy, poprosiła Jezusa o godne miejsca dla jej synów przy Jego boków. Oczekiwała ona chwały Jezusa jako Króla oraz Wybawiciela ludu żydowskiego. W jej rozumieniu, trud jej synów opłaci się. Otrzymają oni godne miejsca ministerialne, dobrze płatne. Jezusowi zapewne zrobiło się żal biednej i naiwnej kobieciny, matki Jego uczniów Jakuba i Jana. Odpowiedział jej z całą szczerością: “Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” (Mt 20,22). Synowie usłyszeli słowa Jezusa, ale nie zrozumieli. Reagują spontanicznie: “ależ «Możemy»”. Jezus więc im ujawnia: “Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował” (Mt 20,23).Dał im do zrozumienia, że ich też czeka śmierć ofiarna. Przy tej okazji informuje, że jest tylko narzędziem Boga. To kolejny dowód biblijny, że Jezus za życia był tylko Człowiekiem obdarowanym łaskami Ojca. Chwała Ojca miała dopiero nastąpić na krzyżu.
Zachowanie matki Jakuba i Jana oburzyło pozostałych uczniów. Każdy miał własne zasługi i chęć na dobrą posadę. Jezus zaczął ich uspakajać. Ujawnił im kolejną tajemnicę Bożą: “Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu»” (Mt 20,26–28). Uczniowie nie wierzą w słowa Jezusa. To niepodobne, tak nie może się stać. Przecież prorocy przepowiadali Odnowiciela, który przywróci im królestwo, państwowość, wielkość i zaszczyty. Za tym musi się kryć jakiś interes Jezusa. Zgrywa się na biedaka, ale w Nim drzemią moce. Za sobą ma potężnego Boga-Ojca, który wszystko może. Już niedługo i ujawnione zostaną zamysły Boga, któremu Żydzi starali się być wierni. Oni (uczniowie), jako najbliżsi Jezusowi, przez wytrwałość, zostaną właściwie obdarowani. Pamiętają jak uzdrowił dwóch niewidomych, gdy wychodzili z Jerycha (Mt 20,29–34). Szybko i bezboleśnie. On wszystko może. Nie ma innej opcji, jak pełny sukces polityczny. Wszyscy byli ciekawi, jak to się stanie. Chorzy odzyskiwali wzrok, a uczniowie Jezusa patrzyli i nic nie pojmowali.
Jezus zbliża się do mety swojej wędrówki. Przed nim Jerozolima. Święte miasto. Niejedno widziało i słyszało. Miasto Dawida, Salomona i wielu królów. Idealne miejsce na przyjęcie Bożego majestatu. Sam wjazd jest uroczysty. Jezus daje poznać uczniom, że wszystko jest zorganizowane. Oślica ze źrebięciem czekali w pogotowiu. Być może wiele tu jest z koncepcji samego Mateusza. Pasowało mu przywołać Księgę Zachariasza: “Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9) oraz psalm chwalebny 118 (117) na dowód, że nic nie dzieje się przypadkiem, a jedynie spełnia się Boża ekonomia Objawienia.