Preegzystencja Jezusa to teologiczna doktryna, która głosi, że Jezus Chrystus istniał przed swoim narodzeniem jako człowiek na ziemi. W chrześcijaństwie oznacza to wiarę, że Jezus, jako druga osoba Trójcy Świętej (Syn Boży, Logos), istniał wiecznie, zanim przyszedł na świat w ludzkiej postaci. To przekonanie ma swoje podstawy w różnych fragmentach Nowego Testamentu i odgrywa ważną rolę w chrystologii – nauce o osobie Jezusa Chrystusa.
Temat preegzystencji Jezusa Chrystusa jest koncepcyjnie złożony. Prolog w Ewangelii św Jana, który mówi o preegzystencji Jezusa jest przedmiotem sporów. Dziś uczeni spierają się przy odczytywaniu sensu prologu. Wyniki zmierzają do stwierdzenia, że prolog Janowy jest nieprzekładalny, nie do końca jasny i zrozumiały. Nie wszyscy pojmują wykładnię nauki Kościoła.
Trudność rozumienia preegzystencji można ominąć wyjaśnieniem, że z chwilą śmierci Jezusa na krzyżu i Wywyższenia Go do Aktu działającego, czyli do rangi Boga, tym samym, Jego istnienie jest równoznawcze z istnieniem Boga, czyli wieczne. Ta konstrukcja myślowa jest karkołomna, ale logiczne poprawna. Pozwala ona swobodę wypowiedzi, jak np.: “Jezus (Słowo) istniał na początku wszechrzeczy i uczestniczył w stworzeniu świata“; “Jezus istniał w postaci Bożej, zanim stał się człowiekiem; “chrześcijaństwo głosi, że Jezus nie był tylko wyjątkowym człowiekiem czy prorokiem, ale wcielonym Bogiem, który od zawsze istniał z Ojcem i Duchem Świętym”.
Podobnie jest z tekstem Mateusza. Uważna lektura tekstu perykopy Mesjasz Synem Bożym (Mt 22,41–40) pokazuje, że wywołany temat przez Jezusa nie jest przez Niego wyjaśniony do końca. Jezus sondował faryzeuszy: Co sądzicie o Mesjaszu? (Mt 22,42). Odpowiadają, że jest synem Dawida. Wtedy Jezus przywołuje psalm (przynajmniej tak twierdzi ewangelista), w którym napisane jest, że Bóg kieruje wyrocznię do Osoby (Pana), która jest przed Dawidem: “Wyrocznia Boga dla Pana mego: siądź po mojej prawicy” (Mt 22,44). Osoba ta nie może być jednocześnie przed Dawidem (jako Ojciec) i po Dawidzie (jako Syn). Jezus wie o owej logicznej sprzeczności, bo prawdopodobnie sam jest przeciwny tej koncepcji. Jak sugerowałem, Jezus nie był przychylny koncepcji utożsamiania Go z prorokowanym mesjaszem. W końcu przystał na to, ale bardziej z rozsądku niż z prawdy. Jezus nigdy nie chciał pełnić roli wyzwoliciela narodu żydowskiego. Ograniczał swoje posłannictwo do Odkupiciela dusz. Był Królem duchowym Żydów. Trzeba również pamiętać, że wszelkie proroctwa to niedokładny opis przyszłych wydarzeń, lecz zwiastun, że coś się wydarzy. Proroctwa są uwarunkowane przez działania ludzkie. Trzeba przyjąć, że mogą też nigdy się nie sprawdzić.
Perykopa Mesjasz Synem Bożym (Mt 22,41–46) świadczy o rozterkach Jezusa. Pyta więc i sonduje. Zadaje pytania o mesjaszu również swoim uczniom. Wykazuje sprzeczność w rozumowaniu. Pomimo tak wyraźnego przesłania, nauka Kościoła nie chce jej dostrzec. Dalej forsuje koncepcję troistości Boga. “Na szczęście do lamusa powoli odchodzi epoka, w której Jezusowi przypisać wolno tylko te wypowiedzi, które raczyli zaakceptować egzegeci niemieccy na czele z R. Bultmanem” (Bogusław Górka, Reinterpretacja źródeł chrześcijaństwa, Wyd. WAM, Kraków 2013, s. 54).
To, co zaskakuje i fascynuje w Piśmie świętym to jego wielowarstwowość i ponadczasowość. Niektóre fragmenty są bardzo aktualne i dzisiaj. Wydaje się, że wiele jeszcze tajemnic przechowuje to niezwykłe Pismo. W perykopie Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie (Mt 23,1–12) Jezus przestrzega: “Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,3–11). Jezus sam nie zakładał organizacji kościelnych. Był indywidualnym przekaźnikiem nauk odczytanych ze stanu Prawdy pochodzące od Ojca. Działał bezpośrednio wśród ludzi. Jego nauki należy odczytywać, w duchu takiego właśnie postępowania. Jezus oczekiwał postawy religijnej niekoniecznie wynikającej z przynależności do wspólnoty. Religia, duchowość to duchowe i indywidualne aspekty każdego człowieka. To indywidualny stosunek do Ojca i wiary. Każdy człowiek na swój sposób ma w swoim sercu sprawy Boże. Kościół jako organizacja ujmuje religię szerzej i na płaszczyźnie wspólnotowej. Wypełnia inne przykazania Jezusa, np. miłości bliźniego, ale przy okazji wypacza częściowo czystą naukę Jezusa. Tak też mimo zakazu Jezusa, kapłani uzurpują sobie nazwę „ojcze” (duchowny), a pierwszego z nich tytułują „świętym”. Posługi kościelne są mocno opłacane, i można je porównać do usług zarobkowych, a nie do posług religijnych. Dwory biskupie są przykładem demontażu i odejścia od postaw sługi Bożego. Pokusa władzy i majętności w niczym nie przypominają biednego Nauczyciela.