List powstał podczas drugiego pobytu Pawła w Macedonii, pod koniec 55/56 r., wraz z kończącą się trzecią podróżą apostoła. Jest on bardzo osobistym pismem Pawła. Autor pisze w nim wiele o sobie i swoim życiu.
Zaakceptowane cierpienia ludzkie to współuczestni-czenie w cierpieniach Zbawiciela: Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy (1,5). Cierpienie to jest słodkie. Służba Jezusowi winna nas cieszyć. Trudy ofiarowane Bogu przynoszą pocieszenie. Dziwne to słowa, ale mające swoją głębię teologiczną. Ludzie mogą uczestniczyć w ofierze Odkupieńczej Jezusa.
Kiedy jednak na człowieka spada ogromny losowy cios, trudno mu jest w pierwszej chwili łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Zbawiciela. Troska o rodzinę, o innych, sprawia, że Chrystus jest mimo woli odsuwany na dalszy plan. Nie On jest w tej chwili najważniejszy. Co dać dzieciom do jedzenia, gdy w kieszeni pustka? Inaczej traktuje się cierpienia indywidualne (własna choroba) od cierpień wynikających z naszej odpowiedzialności za innych. Trudno jest tłumaczyć dziecku, aby cierpienie z powodu głodu ofiarowało Chrystusowi. W takiej chwili budzi się rozpacz i bunt. Nie wierzy się, że modlitwy nakryją stół. Gdy brak pracy, wyczuwa się odosobnienie i osamotnienie. Pomimo zubożenia należy zauważyć, że poza przypadkami ekstremalnymi, rodzina wciąż żyje. Mijają podobne dni, a ludzie dalej egzystują. Ten fenomen świadczy, że choć może tego nie dostrzegamy, Bóg nas stale pociesza i wspiera. Nie powinniśmy tracić nadziei, że będzie lepiej, a kiepski okres ofiarować Bogu jako nasze współuczestnictwo w Jego Ofierze. Zamiast biadolić nad swoim losem pocieszajmy innych w ich utrapieniu (1,4).
On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia(3,6). Paweł próbuje przekazać, że ważniejsza jest ewangelia czytana sercem, niż jej przekaz literalny. Pisma natchnione były pisane nie tylko atramentem, ale Duchem Boga żywego i sercem (3,3) i dlatego Ewangelię należy odczytywać również sercem.
Ewangelia czytana literalnie może przynieść wiele przykrości (nieporozumień), a nawet zła. Przykładowo, kapłan nie powinien nad chorym człowiekiem czytać: Kto nie pracuje niech też nie je, lub podczas ceremonii ślubu: Kto nie ma w nienawiści matki, męża, żony dzieci ten nie jest Mnie godzien (Mt 10,37; Łk 2,34). Byłoby to dużym nietaktem. Znane jest powiedzenie: „Za pomocą Pisma Świętego można wytłumaczyć każdą zbrodnię”. Słowa Boże nie należy interpretować dosłownie, ale aplikując je do przypadków losowych, według nabytej wiedzy i mądrości. Jezus nie spisał swoich słów, lecz przekazywał, aby pozostały w sercach ludzi. Dopiero hagiografowie, napełnieni Duchem Świętym, naukę Jezusa ubrali w literki i słowa. Teraz my musimy na nowo odczytywać Słowo Boże. Koło się zamyka. Bogu zależy na tym, abyśmy ciągle Go szukali. Paradoksem jest, że sam kościół przestał to czynić. Przyjął bezkrytycznie katechezę starotestamentalną i ją powiela przez wieki. Paweł był typowym reprezentantem starych żydowskich katechez, nie potrafił spojrzeć na tematykę religijną fenomenologicznie. Był pewien, że zna jedyną Prawdę. Jak pisał: Unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka (4,2). Kto próbuje przebić się przez skostniałą katechezę, narażony jest na niechęć ze strony kościoła.
Paweł bezwiednie pisał: Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas (4,7). Sądził, że przekaz biblijny był bezbłędny i że za nim kryje się całkowicie autorytet Boga.
W rozdziale 4-tym Paweł pisze: To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie (4,18). W tej perykopie zawarta jest zasada istnienia Świata stworzonego oraz Świata duchowego. Świat widzialny kiedyś przeminie, a Świat ducha ma w sobie życie wieczne.
Jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami (5,6). Jednak przed człowiekiem jest wspaniała perspektywa – życie wieczne. Człowiek musi opuścić swoje ciało, aby stanąć w obliczu Pana (5,8). Czeka go trybunał Chrystusa: aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre (5,10).
Paweł pisze: każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce (9,7). To przyzwolenie pokazuje czym powinien się kierować człowiek, który jest istotą wolną.
W rozdziale 12-tym Paweł przekazuje informacje o stanach mistycznych, widzeniach i objawieniach Pańskich. Pomimo, że sam przeżywał te stany, trudno mu je opisać. Brakuje mu odpowiednich słów. W pewnym sensie przekazał to, co obecnie głosi kościół, że objawienia prywatne nie zobowiązują do wiary, ale są na użytek ofiarowanego. Objawienia, które są pochodzenia transcendentnego, nie sposób przełożyć na język ludzki. Warto przyjąć, że objawienia zdarzają się i nie są wytworem chorej psychiki. Wielokrotnie napisane jest w Piśmie świętym o przekazach podczas snu człowieka: dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu (Mt 27,19); Naraz ukazał mu się anioł Pański (Łk 1,11), ukazał mu się we śnie (Mt 1,20); Bóg zaś w widzeniu nocnym tak odezwał się do Izraela (Rdz 46,2); I ukazał mu się Anioł Pana (Sdz 6,12); Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie (1 Krl 3,5), Dwukrotnie mu się ukazał (1 Krl 11,9). Bez specjalnego natchnienia od Stwórcy, rozum ludzki nie jest w stanie odczytać woli Bożej w snach. Biblijny Józef, syn Jakuba, otrzymał ten dar nadprzyrodzony. Lekarze ujmują takie zdolności jako przejawy neurotyczne. Nie widzę tu konfliktu. Być może Bóg najpierw uzdalnia człowieka neurotycznie, aby później był on zdolny do kontaktów nadprzyrodzonych. Jednak, każdy człowiek ma owe zdolności rozwinięte w różnym stopniu. Odczytywane zjawisko transcendentne musi być przez mózg przetransponowane na myśl ludzką. Przez to mogą tu zachodzić rozbieżności (stąd np. różne relacje w książce z Życia po życiu).
Paweł ujawnia słowa Jezusa: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (12,9). Zdanie to zawiera bogatą treść teologiczną. Kiedy Bóg udziela nadzwyczajnych łask, nie liczy się już siła ludzka. Dar ten potrafi wydobyć przeogromne pokłady dobra z każdej, nawet najsłabszej istoty ludzkiej. Człowiek obłożony słabością, wzmacnia się i pokonuje wszelkie przeszkody. Determinacja jest silniejsza od fizycznych możliwości. Gdy brakuje sił, szuka się innych dróg i dociera się do celu.