78. Przeznaczenie

78. Przeznaczenie

 

 

          Przeznaczenie to los, predestynacja nieodwołalna konieczność ustanowiona przez Boga. Tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami i przechodniami (św. Teresa Wielka 1515–1582). Świat nie jest wiecznym przeznaczeniem człowieka, lecz królestwo Boże. Najgłębsze pytanie o człowieka ostatecznie okazuje się pytaniem o Boga. Życie to czas, w którym szukamy Boga. Śmierć to czas, w którym Go znajdujemy (św. Fraciszek Salezy 1567–1622); Śmierć wydaje mi się rzeczą najłatwiejszą w świecie (św. Teresa Wielka);  Dla mnie samego godzina śmierci będzie godziną narodzin do nowego wspanialszego życia (Johan Gottlieb Fichte 1762–1814). Umieram wielbiąc Boga, kochając przyjaciół, nienawidząc wrogów, nie cierpiąc przesądów (Voltaire 1694–1778). W życiu wiecznym będziemy do maksimum wypełnieni miłością, dlatego szczęście życia wiecznego przekracza aktualne możliwości naszej wyobraźni. Życie wieczne to dar przebóstwienia (apoteoza) naturą Boga. Życie wieczne będzie polegało na tym, że z grzechu będziemy już wyleczeni zupełnie. Jeżeli żyjemy według zasad Bożych, już teraz doświadczamy Bożego pokoju, piękna i wspaniałości Bożego świata, już teraz zaczynamy być obywatelami Nieba. Ostateczną doskonałość osiągniemy dopiero w życiu wiecznym. Nie dla szczęścia wiecznego zostaliśmy stworzeni. Bóg stworzył nas dla siebie, chce na wieki związać się z nami miłością. Szczęście wieczne będzie tylko owocem naszego uczestnictwa w Tym, który jest Dobrem ostatecznym i naszym Ojcem. Życie wieczne będzie polegało na nie dającej się wyobrazić bliskości z Bogiem. Nie należy łączyć końca świata z katastrofizmem. Katastrofizm jest to pesymistyczny pogląd, że ludzkie dzieje zmierzają do nieuniknionej katastrofy ostatecznej. Już sam termin synteleia tou aionos (Mt 73,39n.49;24,3;28,20), który po polsku oddajemy jako „koniec świata”, zawiera w sobie sugestię, że nie chodzi tu o kres, ale o koniec pozytywny, w sensie uwieńczenia, wypełnienia się. Pierwszy krok przez ogień czyśćcowy, zgoła najboleśniejszy, to poznanie własnych grzechów (lekarz medycyny i mistyczka Adrienne von Speyr 1902–1976). Nasze życie to ciągłe narzeczeństwo, które ma zakończyć się mistycznym ślubem.

 

Człowieczy los jest fundamentalnym zagadnieniem w życiu człowieka. Przede wszystkim należy spojrzeć na nie z perspektywy wieczności. Kto lęka się śmierci, nie kocha Boga (św. Augustyn). Słowa te są przesadzone. Łatwo powiedzieć, a czuje się inaczej. Śmierć fizyczna kojarzy się najczęściej z bólem i to ból prawdopodobnie ludzi najbardziej przeraża. Pragną więc śmierci cichej, w czasie snu. Umierając, uwalniana jest dusza ludzka. Zaczyna się inne istnienie. Dusza jednoczy się z Bogiem. Wola ludzka sprzęga się z wolą Bożą w zależności od stopnia jej zażyłości z Bogiem. Człowiek pojmuje swój krótki pobyt na ziemi i dostrzega swoją niefrasobliwość życia. Jak w piosence: to nie to, to nie oto nam chodziło, nie o to szło.

 

Szczęście z definicji jest emocją pozytywną. Można ją rozpatrywać w aspekcie jej posiadania (mieć szczęście) lub odczuwania. Odczucie szczęścia jest najczęściej chwilową radością, przyjemnością, zadowoleniem czy nawet upojeniem, euforią. Trwałe zadowolenie wiąże się raczej z pogodą ducha, optymizmem, oceną własnego życia jako udanego, sensownego i wartościowego spełnienia się w życiu. Ponieważ szczęcie dotyka najgłębszych warstw człowieka nie można jednoznacznie i do końca zdefiniować tego pojęcia. Lew Tołstoj mawiał: największe szczęście w życiu – to żyć. Poczucie szczęścia może być też pozorne, iluzoryczne, fałszywe. Narkotyki, alkohol, seks i inne używki mogą oddziaływać na organizm ludzki stwarzając iluzję szczęścia. Takie szczęście (mierzone ilością serotoniny – hormonem szczęścia) najczęściej kończy się poczuciem zmęczenia, pobudzeniem, a nawet agresją. Dla wielu, szczęście jest celem do którego się zmierza. Zależy od człowieka i od  tego jak użyje swojej własnej wolnej woli. Szczęście jest nam obiecane gdy spoczniemy w Bogu. Wielkość szczęścia zależeć będzie od stopnia zażyłości i bliskości do Boga. Szczęście łączy się z tematem nieba o którym wcześniej napisałem.

 

Śmierć to granica życia cielesnego, a początek życia wiecznego i nowej podróży. Wraz ze śmiercią następuje rozdzielenie duszy i ciała – ciało ulega zniszczeniu, zaś dusza idzie na spotkanie z Bogiem i czeka na ponowne zjednoczenie z uwielbionym ciałem (por. KKK 997). To ponowne zjednoczenie, czyli zmartwychwstanie ciała, dokona się w dniu ostatecznym (por. KKK 1001). Śmierć dotyczy wszystkich bez wyjątków i przez to jest trwałym i pewnym elementem życia. W pewnym sensie człowiek jest bezsilny wobec śmierci. Jest to zjawisko biologiczne. Jeżeli przeraża, to z powodu chwilowego rozstania z umiłowaną osobą, rodziną, przyjaciółmi. Czy osoba umierająca ma świadomość swojej śmierci (błysk, na ułamek sekundy) tego nie wiemy. Kto wierzy, ten nawet nad mogiłą zauważy Jezusa, który jest zmartwychwstaniem i życiem. Jezus powiedział: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (J 11,25). Nie wolno bać się śmierci, bo lęk zakłóca przejście z jednego życia do drugiego. Prawdą jest, że inaczej odbiera się śmierć innych, a zgoła odmiennie własne umieranie. Rozpacz rodziny nie pomaga umierającemu. To, co można ofiarować umierającemu to pełne miłości towarzyszenie. Rozpacz rodziców przy umierającym dziecku może napełnić go poczuciem winy i dostarczyć mu dodatkowych cierpień. Śmierć jest większą tragedią dla rodziny, a nie dla osoby umierającej. Żałoba nie powinna trwać długo. Ona jakoby zatrzymuje zmarłego i nie pozwala mu odejść. Smutek niech zostanie w sercu, a nie w ubiorze i w znakach zewnętrznych. Ciszę po śmierci ukochanej osoby należy wypełnić znakami dobra, miłości, modlitwą. Chrystus, kiedy dowiedział się o śmierci Łazarza zapłakał. Współczuł wdowie, która opłakiwała zmarłego jedynaka: Pan użalił się nad nią (Łk 7,13). Gdy bliscy płaczą nie należy ich pocieszać. Każde słowo może być pustym frazesem. Żałoba to odpowiedni czas na płacz i tęsknotę. Jestem zwolennikiem „współczującego milczenia”, przez które wyraża się swój ból i smutek. Nie ma większego znaczenia sposób pochówku. W przyszłości kremacja stanie się koniecznością: bo prochem jesteś i w proch się obrócisz (Rdz 3,19). Papież Paweł VI twierdził, że kremacja nie dotyka duszy i nie przeszkadza boskiej wszechmocy odtworzyć ludzkie ciało. Nieprawdą jest, że po przekroczeniu granicy życia kończy się niewyczerpanme dotąd Boże Miłosierdzie (Fulla Horak – mistyczka). Ono jest zawsze nieskończone i niewyczerpywalne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *