79. Słabość i grzeszność człowieka

          Jezus ujawnia rzecz niebywałą: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą (Mt 18,8; Łk 17,1). Słowa te mówią, że nie wiadomo jak byśmy się starali to i tak jesteśmy skłonni do zła i namiętności. Niemożliwością jest aby człowiek przestał być grzesznym! Człowiek nie ucieknie ani przed cierpieniem, ani przed grzechem (Marta Złotnicka);  Usposobienie człowieka jest złe już od młodości (Rdz 8,21);Jeżeli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (1 J 1,8);Wszyscy bowiem często upadamy (Jk 3,2); Nie ma człowieka, który by nie zgrzeszył (1 Krl 8,46); Grzech się wdziera między sprzedaż a kupno (Syr 27,2). W Liście do Rzymian napisano: Żydzi, jak i poganie są pod panowaniem grzechu,  jak jest napisane  Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego,  nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga. Wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli,  nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego (Rz 3,9–12). Można wiele jeszcze cytować słów napisanych w Piśmie świętym na temat grzeszności człowieka.  Wszystko, co na tym świecie czyni człowiek, jest więcej lub mniej naznaczone niedoskonałością i grzechem(Jacek Salij); Pokażcie mi człowieka, który żyje według dziesięciu przykazań, a ogłoszę go świętym (papież Paweł VI). Nie da się na dłuższą metę uniknąć grzechów i wiernie wypełniać swoich obowiązków.

          Powyższe stwierdzenia zdumiewają. Czy nie może człowiek żyć bez grzechu? Co jest powodem tego niezwykłego zjawiska? Czymże jest więc grzech?

 

Grzech jest przekroczeniem konkretnych norm moralnych i religijnych. Dokładniej: jest to świadome i dobrowolne działanie lub jego brak (grzech zaniechania), bądź też postawa, która stoi w sprzeczności z wolą Bożą. Inaczej rzecz ujmując, grzech to postawa lub działanie wbrew Bogu, sprzeczne z Jego charakterem, powodujące świadomą alienację jednostki ludzkiej wobec tegoż Boga. Według Piotra Abelarda grzechem jest lekceważenie woli Boga, obraza (offensa), jaką dusza czyni Bogu świadomie go znieważając. Wszystko, bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem (Rz 14,23). Okazuje się, że: Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy(Jk 4,17). Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawy. Grzechy zaniechania są równie powszechne jak czynne grzechy popełniane świadomie.

          Ocena grzechu jest rzeczą bardzo trudną. Wszelkie rozróżnianie grzechów na śmiertelne (przynoszące śmierć duchową), powszednie (nie zrywające więzi z Bogiem), „ciężkie”, „lekkie” są podziałami, z którymi niekoniecznie można się zgodzić. Św. Jan Vianney powiedział: tylko Bóg jeden wie, czym jest grzech. Tak naprawdę, to nie można obiektywnie ocenić wagi grzechu. Prawie zawsze zaczyna się on w ludzkich myślach. Jego ciężar zależy od wielu okoliczności. Ten sam czyn może być grzechem lekkim, średnim lub bardzo wielkim. Odpowiedzialność za grzech zależy od stopnia świadomości grzesznika. Wszyscy możemy i powinniśmy być lepsi, niż jesteśmy. Ciekawe jest, że dla Boga najcięższymi grzechami nie są te straszne w naszym pojęciu uczynki (chwilowe pokusy, słabości), co zwątpienie w Miłosierdzie Boże (grzech przeciw Duchowi Świętemu). Słowa mówiące, że Bóg nie może mi już przebaczyć moich grzechów jest ciężkim bluźnierstwem, gdyż zakłada, że Miłosierdzie Boże jest ograniczone, podczas gdy ono nie ma żadnych granic, jest nieskończone;  Pycha jest grzechem, którym Bóg najbardziej się brzydzi (św. Jan Vianney), a  grzechy zaniechania są oznaką braku miłości do bliźnich. Potępiając grzech, nie wolno potępiać człowieka jako osoby. Należy wstrzymywać się od oceny grzechów innych. Prawdą jest, że każdy grzech wywiera fatalny wpływ na innych. Nie znamy wszystkich Bożych dróg odpuszczania grzechów, oczyszczania moralnego i zbawienia. Bóg daje zawsze szansę odkupienia grzechów nawet największemu zbrodniarzowi, aż do kresu żywota. Grzesząc, człowiek staje się winny wobec Boga, zaciąga wobec Niego dług i tym samym wymaga „usprawiedliwienia”.  Temu jednak, który nie wykonuje pracy, a wierzy w Tego, co usprawiedliwia grzesznika, wiarę jego poczytuje się za tytuł do usprawiedliwienia,  zgodnie z pochwałą, jaką Dawid wypowiada o człowieku, którego Bóg usprawiedliwia niezależnie od uczynków: «Błogosławieni ci, których nieprawości zostały odpuszczone i których grzechy zostały zakryte» (Rz 4,5–7). Usprawiedliwienie przez Boga nie następuje automatycznie, lecz jest darem, który należy dopiero przyjąć. Chrześcijanin powinien stale uważać, aby grzech nie „królował” i nad nim panował: Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom (Rz 6,12). Zgadzam się z poglądem Piotra Abelarda, który głosił, że tylko Bóg zna nasze intencje czynów. Kara wymierzona przez sądy świeckie są tylko zachętą do dobra i do odstraszania od zła. Mają wymiar jedynie dydaktyczny niż służą wymierzaniu prawdziwej sprawiedliwości. P. Abelard argumentuje, że jest oczywiste, że ziemska sprawiedliwość karząca, nie intencje, a czyny, nie może być prawdziwą sprawiedliwością, skoro oczywiste jest, że jest ona omylna i niejednokrotnie karze niewinnych, a uwalnia winnych.

          Grzechy przeciw Duchowi Świętemu nie będą odpuszczone (Mt 12,31; Mk 3,28–29; Łk 12,10). Wobec całej nauki Chrystusowej słowa te brzmią tajemniczo i złowrogo. Przeczą w nieskończone Miłosierdzie Boże. Należy więc przeanalizować je dość dokładnie. Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym (Mt 12,31–32). Najprostszym tłumaczeniem tych słów jest przypisanie jej do konkretnej i doraźnej sytuacji. Cuda Jezusa, czynione poprzez Ducha Świętego były traktowane przez niektórych ludzi jako działania szatana: On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy (Mt 12,24). Jezus był wyraźnie poirytowany i oburzony głupotą faryzeuszy. Użył nawet wobec nich inwektywy: plemię żmijowe! (Mt 12,34). Aby wstrząsnąć tymi niedowiarkami, Jezus użył tak mocnego argumentu: bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone (Mt 12,31). Słowa Jezusa przyrównałbym do słów ludzkich, które często padają, np.: pamiętaj, nigdy ci tego nie wybaczę. Słowa te są w pewnym sensie tylko przestrogą, a nie dozgonną deklaracją.

        Powyższe tłumaczenie przewraca dotychczasową katechezę kościelną, ale pozwala zrozumieć słowa Jana Ewangelistę: W takim wypadku nie polecam, aby się modlono (1 Jan 5,16). Jan rozumiał słowa Jezusa dosłownie i odniósł się do nich w swojej wypowiedzi:  Istnieje taki grzech,  który sprowadza śmierć (tamże). Podobnie tak samo rozumie to Kościół.

          Głębsza analiza problematyki grzechów wydaje się sugerować, że Bóg zniesie wszystko, i wybaczy, ale grzechy wynikające ze złej woli bolą Go najbardziej. Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy (Hbr 10,26). Bóg jest szczególnie wyczulony na niedowierzanie Jego Miłosierdziu, na jej odrzucenie czy brak nadziei. Rozpacz Judasza była bardziej obraźliwa dla Boga i boleśniejsza dla Syna niż jego zdrada. Judasz opamiętał się, postanowił jednak nie zmieniać się, lecz odebrał sobie życie (Mt 27,3–5). Nie wierzył, że Chrystus wybaczy mu zdradę.

          Najbardziej wstrętne dla Boga grzechy to miłość własna związana z wysokim mniemaniem o sobie i pycha. Miłość własna oślepia i nie pozwala rozróżnić, co jest prawdziwym dobrem. W tym życiu nikt nie jest tak doskonały, aby nie mógł stać się jeszcze doskonalszym. Człowiek opuścił Boga, dlatego Bóg zostawił człowieka samemu sobie.

 

Słabość ciała

 

          Ciało ludzkie z racji funkcji jakie spełnia, domaga się czasem brakujących pierwiastków, substancji organicznych i nieorganicznych, a także zewnętrznych bodźców mechanicznych, energii z zewnątrz. Jednym z nich jest potrzeba rozładowania napięcia seksualnego. Małe dzieci drażnią swoje narządy rodne bezwiednie. Młodzież odkrywa potrzeby ciała przez masturbację. Czasami potrzeby te są bardzo silne (NT mówi o kobietach, które płoną). Masturbacja niekiedy pozwala na uspokojenie napięcia organizmu. Jeżeli staje się przedmiotem nałogu, pojawia się nieuporząd-kowanie, które może przynosić szkody najczęściej natury psychicznej. Z tego to powodu możemy mówić o grzechu. Kościół dodaje, że przez to nieuporządkowanie kala się własne ciało, które jest świątynią Boga. Ta interpretacja jest do przyjęcia, ale niesłuszne jest nadmierne podkręcanie ciężaru tego grzechu. Trzeba pamiętać, że grzech ten wynika ze słabości ciała, a nie ze złej woli. U Boga ważniejsza jest postawa wobec grzechu niż jego  materia.

 

Bigoteria to dewocja, fałszywa manifestacja pobożności, polegająca na gorliwym spełnianiu zewnętrznych praktyk religijnych bez zrozumienia ich wewnętrznego sensu. Według moich obserwacji, to bardzo częsty przejaw polskiej pobożności. Wiernym wydaje się, że ilością praktyk religijnych oraz ich egzaltacją zaskarbią sobie łaski u Pana. Jak poucza nas przykład łotra na krzyżu, można osiągnąć zbawienie jednym aktem wiary (Łk 23,39–43).  U Boga wszystko jest możliwe (sprawiedliwość Boga). Można być gorliwym wyznawcą wiary, a być Bogu niemiłym. Dobrym przykładem może być król Saul, który ślepo wierzył w magiczną moc gestów religijnych (nierozważnie nakazał post przed bitwą z Filistynami. Żołnierze byli wyczerpani poza synem Jonatanem, który nie słyszał o zakazie i pokrzepił się miodem. Żołnierze uradowali Jonatana od kary). Z drugiej strony gorliwość Saula o zachowanie przepisów rytualnych zupełnie nie korespondowała z jego brakiem posłuszeństwa wobec nakazu Pana dotyczących innych spraw (przypis 1 Sm 14,24–30).

          Sam byłem świadkiem sceny (bigoterii), w której siostra zakonna przekonywała, że niepodobnie jest zatruć się poświęconymi jajkami – bez komentarza.

          Człowiek już z natury swojej jest słaby. Niech nikt nie pyszni się swoją dobrocią, świętością ani pobożnością. Wystarczy „lekki powiew wiatru”, małe zawirowanie, konflikt interesów, aby zrzucona została z nas, nieprawdziwa maska naszych malowanych cnót (autor nieznany). Może okazać się wtedy, jacy jesteśmy „nadzy”.  Tak oto ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi (Mt 20,16; Łk 13,30).  Jezus uczył nas tolerancji. Nie wolno nam wydawać sądu o drugim człowieku. Nigdy nie wiemy, czy on jest Panu Bogu bliższy niż my. Nie wolno nam uważać, że  my wiemy i znamy prawdę najlepiej. Kto jest bardzo pewny siebie, ten zostanie kiedyś upokorzony. Ja osobiście jestem bardzo wyczulony na temat tolerancji. Jeżeli ktoś przedstawia się jako ortodoksyjny katolik, to najczęściej widzę w tych słowach ukrytą skłonność do nietolerancji dla innych (grzesznych). Bardzo często chrześcijanie są mało podobni do „chrześcijan”.

          Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich. Na pocieszenie posłużę się słowami św. Pawła: Tam, gdzie obfitował grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5,20) – zbawczy czyn Jezusa Chrystusa. Bóg może z każdej naszej winy uczynić winę szczęśliwą (felix culpa). Chrystus kocha brzydotę grzeszników i czyni ją godną miłości (Balthasar Hans Urs von, 1905–1988). Nikt nie jest doskonały, ale do doskonałości jesteśmy powołani, zaproszeni. Tak, bo zostaliśmy wezwani i pociągnięci do Ojca przez Syna, który pokazał nam wzorcowo, jak to zrobić, jak odnieść zwycięstwo nad grzechem.

 

Pokusa jest to wszystko, co sprzeciwia się woli Bożej i przyczynia się do popełnienia grzechu. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło (Rz 7,1921).Bóg dopuszcza kuszenie ludzi (przez atrakcyjność zła, pokusę) chcąc ich zahartować, umocnić. Miły jest Bogu widok, gdy człowiek pokonuje pokusy i słabości. W człowieku toczy się walka duchowa. Jeżeli zwyciężą racje doczesne, człowiek spełnia zachcianki ciała i myśli. I tak staje się człowiek sługą grzechu uwiązany pętamiwłasnych pożądliwości i pychy żywota.To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani!  (Jk 1,14–16).Kto natomiast idzie za głosem sumienia, ten rodzi się do życia wiecznego. I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni(Ef 2,1–3). Pokusa pokonana jest więc środkiem do zdobycia Nieba. Jest okazją pokazania Bogu na co stać człowieka. Najwięksi święci doznawali pokus.

           W liście do Galatów św. Paweł pisze: ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie (5,17). Proszę zauważyć, że nie jest napisane, że to co pożąda ciało jest grzeszne. Powstaje jedynie konflikt między ciałem a duchem. To co chce ciało jawi się nam jako pragnienie. W momencie pragnienia zmysłowego nasze pragnienia transcendentne zostają zawężone. Na chwilę zapomina się o Stwórcy, bo ważniejsze staje się pożądanie. Ta chwilowa przerwa pragnienia docelowego jest niebezpieczna. Stajemy się w takich chwilach bezbronni. Sumienie zostaje uśpione. Jesteśmy nadzy. To moment, w którym może pojawić się grzech. Jeżeli w pełni oddamy się pragnieniu zmysłowemu możemy doznać rozkoszy i wpadniemy w sidła nałogu. Znajdziemy sobie inne pragnienia i to staje się niebezpieczne. Jak wspomniałem, pragnienia zmysłowe nie są grzechem. Grzechem jest natomiast zmiana pragnień, gdy na pierwszym miejscu jawią się pragnienia zmysłowe, a Bóg pozostaje w tyle. W życiu w zasadzie nie ma jednoznacznych reguł. Ciągle trzeba mierzyć i ważyć. Ciągle trzeba dokonywać wyboru. Człowiek stale musi zmierzać do doskonałości, nawet gdy się potyka. Grzechem jest zaniedbywanie pracy nad sobą, nie robienie nic, aby z nałogu wyjść, a niekoniecznie sam nałóg (ks. Wojciech Żmudziński SJ).

         Proszę nie bulwersować się poniższym przykładem. Niezaspokojona fizycznie żona kończy akt seksualny masturbacją, aby osiągnąć pragnienie spełnienia fizycznego. To nie jest grzech! Małe dzieci masturbują się bezwiednie. To nie jest grzech. Młodzi targani pożądaniem fizycznym dokonują nieczystości. Grzech rodzi się wtedy, gdy w nieczystości młodzi znajdują sposób na życie. Stale mamy więc do czynienia z relacją, a nie z bezwzględnym potępieniem czynów. Bóg ciągle poddaje nas próbie. Liczy się, jak z tej próby wychodzimy. Odnoszony sukces przynosi radość. Nieczystości młodych nie sprowadzałbym do bezwzględnych czynów grzesznych. Natura cielesna upomina się o swoje. Człowiek może te pragnienia porządkować. Pożądliwości ciała nie są grzechem. To naturalna potrzeba, zadana przez Stwórcę. Człowiek jest nie tylko istotą cielesną, ale duchową. To duch człowieka ma panować nad swoim ciałem. Jednym to się udaje doskonale, innym trochę mniej. Najgorzej, gdy się nad tym nie panuje.

 

Zemsta to odwet na osobie lub grupie za doznane wcześniej zło, przykrości. Niechaj zło spadnie na moich przeciwników (Ps 54,7).Mówi Dawid: Niech urodzeni w domu Joaba cierpią na chorobliwe upławy i trąd. Niech chodzą o kulach i padają od miecza, niech cierpią z powodu braku chleba (2 Sm 3,29). Osobiście brzydzę się odwetem i zemstą. Ludzie przez podobieństwo do Boga powinni być miłosierni. Urazy można pamiętać, ale należy przebaczać tym, którzy okazali skruchę. Wtedy w mocy człowieka jest możliwość zamienienia zła w dobro. Przebaczać jest czymś nieprawdopodobnie wielkim. Kogo na to stać jest już bardzo blisko Boga i zbawienia.

 

Pokutato praktyka religijna, której celem jest dobrowolne zadośćuczynienie Bogu lub innym ludziom wyrządzonego zła (grzechu) i krzywdy. Za pokutę uważa się modlitwę, post i jałmużnę (podobnie jest w islamie). Pokuta wiąże się z nawróceniem, doskonaleniem się, wiarą w Miłosierdzie Boże i pokorą.

 

Kara to skutek niewłaściwych działań człowieka. Celowo unikam sformułowania kara boża, bo coś takie, według mnie, nie istnieje. Jestem piewcą tezy, że Bóg nikogo nie karze. Niepodobne, aby nasz Stwórca, pełen miłości i miłosierdzia kogokolwiek karał (mścił się, brał odwet). Dając nam wolną wolę, szanuje nasz wybór. Jeżeli czynimy coś złego, wtedy sami narażamy się na skutki naszych działań. Można powiedzieć, że sami się karzemy. Bóg otacza człowieka swoją Opatrznością. Należy ponadto oczyścić opinie z popularnej, a zupełnie fałszywej sugestii, jakoby [Bóg] karał człowieka w zamian za jego zło (Jacek Salij).

 

Opatrzność to dyskretna opieka Boża, niezakłócająca wolnej woli człowieka. Ja wtedy powiem ci, co masz robić (1 Sm 16,3). W niej zapisane są plany Boże względem człowieka. Nie jest ona niczym innym, jak tylko creatio continua (ciągłe stwarzanie). Bóg daje człowiekowi nadzieję, wymaga jednak od niego, aby stał się Jego współpracownikiem. Człowiek powinien żyć ufnością. Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał (Ps 37,5);Miej ufność w Panu i postępuj dobrze, mieszkaj w ziemi i zachowaj wierność(Ps 37,3).Tego, który pokłada nadzieję w Bogu, Bóg nigdy nie pozostawia bez pomocy i zbawczej interwencji.  Złe uczynki osłabiają więź z Bogiem. Tym samym człowiek odwraca się od Bożej Opatrzności. Stajemy się coraz bardziej bezbronni wobec zdarzeń przypadkowych i losowych. Powszechnie uważa się to za karę Bożą. Jest to nieporozumienie. Czym innym jest imperatyw kary, a czym innym osłabienie opieki Bożej. Imperatyw kary byłby nakazem, miałby charakter wolistyczny. Osłabienie więzi z Bogiem jest wyłącznie z działania ludzkiego. Bóg „cierpi” z tego powodu. Nasze skutki grzechu przeżywa wraz z nami. Może mówię od rzeczy, ale zauważyłem, że kto wyrządza mi krzywdę, los bije go w dwójnasób. Czasami jestem tym przestraszony. W każdym razie wiem, że grzech sam w sobie jest karą, a zło jest złem dla siebie. W końcu zło zniszczy się samo. Bóg o tym wie. Gdy człowiek grzeszy, Bóg przez niepokój naszego sumienia próbuje nas wzmocnić i usprawnić do naprawy zła.

       Jerzy Miller pisząc elegię o Jerzym Szmajdzińskim nawiązał do własnego ocalenia, gdy rozbił się jego helikopter: Ci, którzy wierzą uzyskali ważny dowód naszego ocalenia. Figurkę Św. Barbary, którą lubińscy górnicy wręczyli mi przed odlotem.

Zgorszenie to niegodziwość wyrządzana przez osoby, które powinny być przykładem dla ludzi. Nawet jeśli prawda może powodować zgorszenie, lepiej dopuścić do zgorszenia niż wyrzec się prawdy (papież Grzegorz I); Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się  zgorszenie (Mt 18,7); Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy! Wprawdzie każda rzecz jest czysta, stałaby się jednak zła, jeśliby człowiek spożywając ją, dawał przez to zgorszenie (Rz 14,20).Najbardziej ubolewam nad zgorszeniem, jakie obserwuję w łonie mojego ukochanego Kościoła. Pisałem o tym w mojej pierwszej książce Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary. Nie mieści mi się w głowie, że duchowni mogą molestować dzieci (pedofilia) czy uprawiać perwersyjne zabawy homoseksualne. Drugim wstrząsem była wieść o stosunkowo powszechnej (ok. 10 %) współpracy księży z dawnym reżimem komunistycznym – bezpieką. Najgorsze, że hierarchia kościelna chce uciszyć problem. Gdzie pokora i pokuta? Czyńciewięc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią (Mt 23,3) – to jest zgorszenie!Od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju myśl o roli Watykanu w przemycaniu hitlerowców do Ameryki Południowej po II wojnie światowej. Nie pamiętam kiedy po raz pierwszy o tym usłyszałem. Pytałem historyków Shoah czy to prawda, czy nie wymyślili tego jacyś katolikożercy. Odpowiadają, że to fakt historyczny, raczej niekwestionowany  (Tadeusz Bartoś).

          Wojciech Jaruzelski dla wielu jest postacią kontrowersyjną. Co ciekawe, niewielu chce posadzenia go w więzieniu za jego niepatriotyczne uczynki. Odczuwa się pewną sympatie dla tej tragicznej postaci. Dlaczego? Według mnie największą jego tragedią było porzucenie wiary. Ponieważ był wychowywany po katolicku, miał w sobie wyrobioną wrażliwość na ideały. Odrzucając Boga potrzebował środka zastępczego, aby zapełnić pozostawioną w sercu pustkę. W owych czasach dostępna była ideologia komunistyczna, która w swoim programie propagowała szczytne ideały. W. Jaruzelski z całym zaangażowaniem oddał się tej ideologii. Był jej wierny. Jak sam mówił, widział w niej niedoskonałości, ale błędnie przyjął, że nie ma innej drogi. Ponieważ propagatorem idei komunizmu był ZSRR, oddał się całkowicie jej służbie. Nie bez znaczenia była dla niego też filozofia Hegla, zwłaszcza znaczenie państwa jako najwyższy szczebel rozwoju społecznego. Heglizm stanowił inspirację do rozwoju materializmu dialektycznego i materializmu historycznego K. Marksa i F. Engelsa. W. Jaruzelski uśpił swoje sumienie. Był gorliwym wykonawcą przywódców rosyjskich. Przy tym, pozostał ślepy na prawdę. Dramatem jego było przekonanie, że postępuje słusznie. Jak więc oceniać człowieka, który wierzy, że to co czyni jest słuszne, a społecznie potępione?

          Zupełnie inaczej przedstawia się Jerzy Urban, były rzecznik prasowy rządu. Ateista bez wrażliwości jaką posiadał W. Jaruzelski. Był osobą przede wszystkim zacietrzewioną, cyniczną. Jak sam mówił, wielokrotnie był wkręcany przez propagandę komunistyczną. W sumie to nie ma się z czego chwalić, a jego pycha była/jest nieuzasadniona.

          Wszystko, co się w życiu wydarza, każdy szczegół, myśli są zapisane w „księdze życia”. Należy nie bagatelizować tej wiedzy. Kiedy stanie się na Sądzie Ostatecznym wszystkie uczynki dobre i złe zostaną człowiekowi ukazane. Może być wtedy wielki wstyd i cierpienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *