Marek opisuje największą ilość znaków i cudów Jezusa. Pomiędzy znakiem a cudem jest róźnica. Znaki to niezwykłe zdarzenia (cuda) niosące jakąś treść, przesłanie. Znaki objawiają chwałę Jezusa: Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie (J 2,11). Marek poprzez znaki i cuda chce pokazać, że nowa nauka jest podparta niezwykłą mocą (Mk 1,27). W treści zagolopywuje się do absurdów: duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszne (Mk 1,28). Niestety nigdzie nie tłumaczy, jak to wygląda i jak to się dzieje. Opis taki kreuje atmosferę niezwykłości. Ważne jest, że Jezus staje się coraz bardziej znany i popularny: rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej (Mk 1,28).
Piotr zapewne opowiedział Markowi jak to Jezus uzdrowił jego teściową, która miała wysoką gorączkę. Wiadomość ta pochodziła z pierwszej ręki. Opis: ująwszy ją za rekę, tak iż gorączka ją opuściła (Mk 1,31) pokazuje sposób uzdrawiania Jezusa. Jezus miał w sobie zdolności, które dzisiaj określa się jako paranormalne. Przez dotyk przekazywał energię potrzebną do zrównoważenia zachwianego organizmu. Jak wykażą inne cuda, Jezus potrafił leczyć i bez dotyku, słowem swej potęgi. Uzdrowienie teściowej było radykalne: gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała (tamże). Tam gdzie działa Bóg nie ma półśrodków. Radykalizm Boski jest niezwykły.
Cudów i znaków było tak wiele, że Marek je skomasował: Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami (Mk 1,34). Ciekaw jestem jakby Marek wytłumaczył się dzisiaj ze słów: nie pozwalał złym duchom mówić (Mk 1,34)?
Jezus miał swoją strategię. Rozeznawał, gdzie już jest rozpoznawany, a gdzie warto się udać: Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem (Mk 1,39). Słowa: bo na to wyszedłem świadczą, że całe przedsięwzięcie Jezusa jest celowe, zaplanowane i ma swoje uzasadnienie. Jezus realizował zamysły Boga-Ojca.
Często zdarzało się, że dla realizacji zamierzeń Jezusa nie było potrzeby czynienie jeszcze większego rozgłosu. Nie chciał uchodzić tylko za kacyka uzdrowiciela, cudotwórcę. Tak się dzieje w opisie uzdrowienia trędowatego. Jezus przykazuje uzdrowionemu: Uważaj, nikomu nic nie mów (Mk 1,44). Oczywiście było to tylko życzenie Jezusa. Pogłoska unosi się szybko. Z tego też powodu Jezus robił małe przerwy modlitewne, najczęściej w odosobnieniu pustynnym, aby ostudzić nieco niezdrowe emocje. Modlitwy były Mu potrzebne dla wzmocnienia ducha, naładowania się mocą Boga-Ojca: przebywał w miejscach pustynnych (Mk 1,45). Gdyby był już Bogiem, zachowania te nie byłyby Mu potrzebne. Jezusowi bardziej zależało, aby nie cuda były przedmiotem rozgłosu, a Jego nauka.