Póki co oszczędzono mi podobnej oceny. Nikt tego głośno nie powiedział. Ale czy nie jest szaleństwem głosić nową katechezę? Wiadomo, że kościelne młyny mielą wolno. Zarzuca mi się, że identyfikuję się z Jezusem. Zgoda. Tak to wygląda. Tylko, że nie jest to moim celem. Podobieństwo i mnie zdumiewa. Chciałbym to zmienić, ale jak?
Nie potrafię przekonywać o swoich dobrych intencjach. Zaraz ktoś powie, ale cacy, niewiniątko. Za trudne, mało honorowe, infantylne. Odpuszczam usprawiedliwianie się. Robię swoje. Jadę dalej.
Jezus przewracał wiarę swoich przodków, która rodziła się od tysięcy lat. Myślano, przyszedł taki i się mądrzy. On wie lepiej od proroków, świętych Pism. A tak niedawno widziano Go jak pomaga ojcu w stolarni. Kurcze. Cieśla. Ale ma tupet: Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów» (Mk 3,21). Najbliżsi chcieli Go powstrzymać. Bali się ludzkiej wrogości i zacietrzewienia religijnego. On jednak postanowił realizować dalej swoje posłanie mesjańskie.
Jeszcze 4 lata temu byłem przykładnym i gorliwym katolikiem. Któregoś dnia wydarzyło się coś bardzo zwyczajnego. Zadałem sobie pytanie, a może spojrzeć na religię zupełnie bez obciążeń. Nie słuchać nikogo. Skupić się jedynie na materiałach źródłowych i na własnym rozumie. Spojrzeć na wszystko od nowa i od nowa przemyśleć.
Otworzył się koszyk Pandory. Myśli były zasypywane nowym spojrzeniem. Ciągle włączałem wentyl bezpieczeństwa, czy nie błądzę? Podejście zdroworozsądkowe było silniejsze od starego przekazu katechetycznego. Opierałem się na logice i zdrowym rozsądku. Dotychczasowa katecheza każe mi przyjmować za prawdę zjawiska incydentalne, które nie są powszechne. Coś tu nie gra. Czy te zjawiska, czy opisy zjawisk nie zostały spreparowane do jakiś celów? Nie lubię mówić o kościele źle, więc nie będę rzucał oskarżeń, że było to może w interesie kościoła instytucjonalnego. Przyczyn szukałem szerzej i głębiej. Bardzo pomogły mi dyskusje na forum katolicki.net. Adwersarze, mimochodem, swoją determinacją uświadomili mi jak mocno może być zakorzeniona wiara w umyśle. Jak łatwo jest też manipulować ludzkimi umysłami. Bez wódki nie razbieriosz.
Pomimo, że mnie oszczędzono, to tylko kilka osób było wstanie podejść do tematu fenomenologicznie (bez obciążeń). Zrozumieli, że nie rozwalam pryncypia wiary katolickiej, a jedynie oczyszczam z bajek.
Wiem, że nowy ogląd wiary jest bardzo piękny i duchowy, bo jest bardziej prawdziwy, a cóż może być piękniejszego od Prawdy.
Jeszcze nikt nie powiedział mi wprost, że odszedłem od zmysłów. Raczej doszukują się u mnie chęci popisywania się, robienia kariery, rozgłosu, chęci oczarowania: Dochodzę także do wniosku, że jest to w jakimś stopniu popis Autora, aby oczarować czytelnika zakresem wiedzy, ilością przeczytanych książek. Cel tego jest dość klarowny: zbudować sobie autorytet, stać się wiarygodnym głosicielem prawd (do których inni doszli wcześniej). Istnieją przesłanki, aby w tych tekstach dostrzegać samego Autora (nazwisko opiniotwórcy zachowam dla siebie). Tam gdzie nie ma argumentów rzeczowych, najprościej przypiąć komuś nieprzychylną etykietę. To niewiele kosztuje.
Panie PawleMam nadzieję, że odszedł Pan od zmysłów. Jeżeli bowiem trwanie przy “zdrowych zmysłach” oznaczać by miało zaprzeczenie samemu sobie, to po co nam te zmysły? Jeżeli poznając, nie na podstawie jakichś urojonych wyobrażeń, karkołomnych zabiegów lecz po gruntownym zbadaniu tematu, postrzegamy rzeczywistość inaczej, to czyż trwanie w starym, wbrew odkrytej prawdzie, nie jest pozbawione sensu? Tak. Mam nadzieję, że w tym znaczeniu odszedł Pan od zmysłów!Od miesięcy śledzę Pana odkrywanie Prawdy. Gdy stawia Pan kontrowersyjne tezy, pytam siebie nieustannie o to, czy w tym wszystkim jest Bóg? Ze zdziwieniem odkrywam, że to co Pan artykułuje jest uproszczeniem prawd, w których wyrastałem. I kolejna myśl mi się nasuwa: Czyż Bóg nie był, nie jest, uznawany za Byt, Istotę najprostszą…? Nie jestem już młodzieniaszkiem, przynajmniej fizycznie. Miałem w swoim życiu wiele zakrętów. Odkąd zetknąłem się z Pana oglądem Boga wiem, że moje życie nabrało niewyobrażalnej głębi. Wiem co czuję. Wiem jak zacząłem żyć. Wiem jak zacząłem myśleć. Świadomość intensywności mojego obecnego istnienia jest tym, czego nie oddałbym za żadne skarby. Świadomość bólu jaki doświadcza się gdy rozumiemy, że jesteśmy przeciw większości, jest ogromna. Nieustannie współczuję Panu. Takie doświadczenie daje mi również możliwość wczucie się w te realia, które nieustannie dotykają Boga, który dla człowieka zrobił, robi wszystko, a w zamian spotyka się co najmniej z brakiem zrozumienia…Czyż może być coś piękniejszego w tym kontekście od zarzutu, że identyfikuje się Pan z Jezusem? Toż to sama poezja…Tak. Mam nadzieję, że odszedł Pan od zmysłów. Sam chciałbym tak pięknie odejść od tych zmysłów, które zniewalają. Bardzo bym pragnął, wyzwalając się z ciasnoty moich przyzwyczajeń, które blokują moje możliwości poznania, dojść do takiego oglądu Prawdy, którego Pan doświadcza.Czekając na więcej Zbigniew Kubik