Teraz już wiem

          Panie doktorze, nie wiem jak to jest, ale czuję, że to tak… . Pacjent wyraża pogląd, że mniej dla niego ważna jest prawda, ale jak ją czuję. Przykład ten można zaadoptować do całego życia człowieka. Przeważnie ludzie posługują się intuicją, przeczuciem i wiarą. Tylko niewielu jest takich, którzy chcą poznać „prawdę”, mimo, że co innego podpowiada im serce. Wniosek ten pozwala mi zrozumieć, dlaczego tak ciężko jest dotrzeć do rozumu człowieka. Wielokrotnie przedstawiałem argumenty, z których jasno wynikało, jak w matematyce dwa dodać dwa jest cztery, że innej nie może być racji i alternatywy, a mimo to, zauważałem odruch niepewności. Zrozumienie omawianego mechanizmu trochę mnie uspokoiło. Tak po prostu jest (schemat) i trzeba to przyjąć z pokorą. Może faktycznie „prawda” zarezerwowana jest dla nielicznych? Ta ogólna niedoskonałość ludzka ma z pewnością psychologiczne podłoże i nie mnie dociekać. Faktem jest, że trzeba z tym żyć. Zwracam się więc do wszystkich, ale nie wszyscy muszą akceptować moje rozważania. Wprowadziłem się sam w dobry nastrój. Pozdrawiam.

 

Brakowało mi trochę waszego wsparcia

 

          Bóg tak pokierował moim życiem, że najpierw pokazał mi na czym polega moja małość. Zadbał, aby się nie pysznił i nie wywyższał. Mój rozum był na uwięzi przez 59 lat (odkrycie było dla mnie szokujące). Teraz, nie wiedząc dlaczego, pchnął mnie do głoszenia nowego oglądu wiary. Mam odwagę to powiedzieć, nie z racji jakiegoś nadzwyczajnego objawienia, ale duchowego nakazu (tak to czuję). Nigdy  nie użyłbym tych słów, gdybym sam nie przeżył szoku „prawdy” jaka mi była dana. Jestem głęboko przekonany w to, co piszę. Najdziwniejsze jest to, że są to rzeczy tak nieprawdopodobnie proste i logiczne. Często wydaje mi się, że to, o czym piszę jest wszystkim doskonale znane. Ta niezwykła prostota wiary jaka została mi przekazana, jeszcze bardziej mnie upewnia, że Bóg chce, abym pisał. Czuję się trochę jak prorok Jeremiasz, który sprzeciwiał się swojemu powołaniu. Jednak z posłuszeństwa do Boga stał się Jego wiernym sługą. Jego gorliwość niewiele się zdała. Nikt nie chciał go słuchać, a nawet wyśmiewano się z jego proroctw. Za jego życia padła Jerozolima. Jednak jego rola jest dla mnie bardzo edukacyjna. Trzeba spełniać wolę Boga, nawet gdy nie widzi się tego efektów (podobnie jest z modlitwą błagalną). Inni prorocy działali przez krótkie okresy (kilka miesięcy). Widać, było to Bogu potrzebne. Mam nadzieję, że i moje prace się wkrótce zakończą. Gdyby tak zebrać ponad 1000 wykładów na blogach i połączyć z 9 wydanymi książkami, to można opracować summę głoszonych przeze mnie poglądów. Powstała spójna koncepcja, konstrukcja nowego oglądu wiary. Powoli zapowiadam zakończenie mojej działalności. Nie bardzo chcę się powtarzać tematycznie. Nie można też prawdy naciągać. Dziedzictwo moich prac pozostawiam Bogu i Wam drodzy czytelnicy. Brakowało mi może trochę waszego wsparcia (lub słów krytyki).

          Wydaje mi się, że w dobrym zawodach wystąpiłem, wiarę pogłębiłem. Odczytana prawda wyzwoliła mnie z dogmatów i przez to czuję się szczęśliwy i spełniony.

0 myśli nt. „Teraz już wiem

  1. Drogi Pawle !

    Piszesz, że brakowało Ci naszego wsparcia. Czytam Twój blog codziennie już drugi rok i jak dobrze pamiętam nie było na nim żadnej krytyki ani ataków na Twoje poglądy i przemyślenia. Przyjaciele i wsparcie ujawniło by się w biedzie. Masz za sobą grupę osób przekonanych. Myślę, że najbardziej boli Cię brak reakcji ze sfer kościelnych, a nie nas maluczkich. Jesteś nauczycielem, który swoimi wykładami zaraził do oglądu spraw wiary przez filtr filozoteizmu. U mnie to już zostanie i nie będzie powrotu do bezkrytycznego słuchania infantylnych przekazów hierarchów kościoła jak i nie będzie odejścia od kościoła.
    Zmienię temat.
    Na wystawie w księgarni zwróciłem uwagę na tytuł książki. Wziąłem ją do ręki i zacząłem kartkować. Tu muszę zacytować fragment z pierwszej strony: “Twierdzę, że ci którzy odrzucają dziś religię mają słuszność, ponieważ dzisiejszy stan religii wymusza wręcz jej negację; w rzeczywistości religia nie jest tym czym być powinna. Religia – mówiąc ogólnie i abstrakcyjnie – jest więzią człowieka i świata z bezwzględną i centralną zasadą wszystkiego co istnieje. (…) Jeśli uznaje się bezwzględne centrum, to wszystkie punkty na okręgu życia powinny łączyć się z nim takimi samymi promieniami. Tylko pod tym warunkiem może istnieć jedność, integralność oraz zgodność w życiu i świadomości człowieka ….” . Przepraszam za przydługi cytat. Jest to początek wykładu jaki 136 lat temu w Petersburgu wygłosił wybitny filozof rosyjski Włodzimierz Sołowiow. Wykładów było 12 , dotyczyły filozofii religijnej i były ogromnym wydarzeniem dla miejscowej elity intelektualnej.
    Tytuł cytowanej książki to: Włodzimierz Sołowiow, Wykłady o Bogoczłowieczeństwie, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego , Warszawa 2013.
    Po “Obronie Sokratesa” jest to pierwszy tekst filozoficzny, który czytam.
    Przyznaję, że są tam trudne fragmenty i nie nadążam za wywodami autora. Wykłady są świetnie napisane. Tu nie ma pustych i niepotrzebnych zdań. Filozofia jawi mi się jako nauka ścisła (logika), która jak matematyka nie zmienia się z upływem czasu. W wykładach (czytam dopiero szósty) odnajduję lub może staram się zauważyć prekursorskie podstawy filozoteizmu. Sam autor częso używa sformułowania “filozofia teologii”. Jednym słowem jestem pod wrażeniem przenikliwości i precyzji wywodów Sołowiowa.
    Pawle ! Jeśli znasz te wykłady to ciekaw jestem Twojej opinii, a jeśli nie to bardzo polecam książeczkę , gdyż wykłady są na wysokim poziomie, a Twoje przygotowanie filozoficzne pozwoli w pełni odkryć wartość tekstu.
    Pozdrawiam,
    Michał K.
    Ps.
    W dzisiejszym wykładzie wspominasz Jeremiasza, a ja wczoraj czytałem wykład piąty (bardzo dla mnie trudny), który kończył się cytatami z Jeremiasza: Jr 31, 3 i Jr31, 31-34.

    • Drogi Michale

      Masz absolutną rację. Brakuje mi rozmów akademickich. Różnie to oceniam, ale dzisiaj spostrzegam to jako ich (nauczycieli wiary) problem, a nie mój. W końcu to na nich ciąży odpowiedzialność stanu wiary wiernych. Atak na kościół nasila się. Mimo, że podzielam krytykę innych, to nie chcę wpisywać się tylko w nurt totalnej krytyki. Zauważam również i piękne strony kościoła, paradoksalnie to dzięki wiernym, a nie hierarchii kościelnej.
      Ucieszyły mnie Twoje słowa: jak i nie będzie odejścia od kościoła. Pragnę, aby kojarzono mnie z odnową kościoła, a nie destrukcją. Świat ma sens, jest piękny i logiczny – czyli istnieje Przyczyna sprawcza. To są najważniejsze argumenty dla wiary, niekoniecznie objawionej. Kościół pochodzenia Chrystusowego jest ziemską wspólnotą wiernych. Dokąd mamy iść (w stylu bp. Pieronka)?
      Muszę przytoczyć cytat, który podałeś: Twierdzę, że ci którzy odrzucają dziś religię mają słuszność, ponieważ dzisiejszy stan religii wymusza wręcz jej negację; w rzeczywistości religia nie jest tym czym być powinna. Religia – mówiąc ogólnie i abstrakcyjnie – jest więzią człowieka i świata z bezwzględną i centralną zasadą wszystkiego co istnieje. (…) Jeśli uznaje się bezwzględne centrum, to wszystkie punkty na okręgu życia powinny łączyć się z nim takimi samymi promieniami. Tylko pod tym warunkiem może istnieć jedność, integralność oraz zgodność w życiu i świadomości człowieka …. (Sołowiow). Podpisuję się pod tekstem obiema rękami. Cieszę się, że odnajdują się mądre, stare myśli. To znaczy, że wielu myślało już podobnie jak ja, albo inaczej, ja pomyślałem tak jak oni. Niestety nie mam tej książki. Będę czujny jak będę w księgarni. Owszem, spotkałem się z tym filozofem, ale w tekstach fragmentarycznych.
      Cieszę się, że korzystasz z moich prac. Nie bardzo wiem, co dalej czynić. Nie chciałbym być spostrzegany jako moralizator. Interesują mnie bardziej kantowskie przemyślenia o naturze rzeczywistości.
      Twój wpis poprawił mi humor i tchnął nowe nadzieje.

      Dziękuję Ci serdecznie. Pozdrawiam Ciebie i rodzinę. Paweł

  2. Drogi Panie Pawle

    Myślę o tym co napisał Pan kilka dni temu. (zapowiedź końca działalności na blogu). Nie bardzo sobie to wyobrażam. Hmm. No niby to takie proste. Nic Pan nie zamieści na stronie i święto!
    Tak. Ale co z nami? Jak mamy ładować akumulatory? Czy aby na pewno nadszedł czas, abyśmy zaczęli zupełnie samodzielnie funkcjonować? Trochę to egoistyczne moje spojrzenie, ale poniekąd jesteśmy połączonymi naczyniami. Owszem, za sto lat, gdy trafi Pan do świata, gdzie wszystko widać bez zasłony rzeczywistości materialnej, nie będzie wyjścia. Lecz teraz…

    Tak jak Pan Michał i zapewne wielu innych, nie potrafię, nie chcę przeżywać mojej wiary bezrozumnie, jak wcześniej! Wspomnienie dnia, gdy poprzez Pana wykłady, Bóg otworzył mi oczy, jest dla mnie nieustannym świętowaniem.
    Nie! Nie jestem wyznawcą Pawła Porębskiego! Proszę się nie obawiać. Pozwoliłem sobie jedynie zaadoptować filozoteistyczny ogląd Boga.

    Pisze Pan, że brakuje Mu czasami słów krytyki z naszej strony. Proszę wybaczyć, ale moje myśli nie układają się tak klarownie w całość, abym nadążał za wszystkimi niuansami Pana przemyśleń. Dlatego pozostaje mi najczęściej milczące nadążanie za Pana sugestiami.

    Drogi Panie Pawle
    Przyłączam się do głosów, które wyrażają wdzięczność, za otwieranie nam przez lata oczu na Prawdę.
    A co do przyszłości, to ufam, że będzie tak, jak ma być.
    Zdrowia i wszelkiego dobra na każdy dzień.

    Zbyszek

    • Drogi Panie Zbyszku

      Parę osób okazuje mi stale wiele życzliwości. Czuję się trochę zażenowany i winny, że nachodzą mnie słabsze dni.
      Zależy mi na poziomie wykładów. Boję się, że będę odczytywany jako przeciwnik kościoła. Świadomość ta mnie stresuje.
      Z drugiej strony nie lubię zbytniej idolatrii. Chciałbym, aby moje prace były bazą do dyskusji. Pozostawiony sam sobie mogę
      wpaść w ciężką chorobę samozachwytu (pychy). Ponieważ brakuje mi powszechnej krytyki, muszę sam wprowadzać sobie autodyscyplinę.
      Religia jest sprawą bardzo ważną i poważną. Tu nie można żartować. Nie czynił tez tego Jezus. Jego pozycja wymagała powagi.
      Moje prace traktuję bardzo poważnie i odpowiedzialnie. Przyznam się, że w trakcie pisania sam siebie dokształcam. Ten fakt bardzo
      mnie cieszy.
      Nie chcę wymieniać imion i nazwisk tych, którzy mnie wspierają. Można to odczytać w komentarzach. Wszystkim bardzo dziękuję.
      Proszę o krótkie przedstawienie się tych, którzy zaglądają na ten blog. Chciałbym coś więcej wiedzieć o moich czytelnikach.
      Wiedza o Waszych przemyśleniach będzie dla mnie bardzo cenna.

      Wszystkiego dobrego. Paweł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *