Odrzucenie, rejet

         Wśród wielu przykrości jakie może spotkać człowieka jest odrzucenie, nieakceptacja, obojętność  ludzka. Każdy człowiek ma w sobie przekonanie, że jest w jakiś sposób wyjątkowy. Jest istotą powołaną przez Stwórcę, a więc ma w sobie godność, a jego istnienie ma jakiś cel. Ponieważ nie zawsze zna swoje powołanie stara się, gdzie może, ujawniać swoje istnienie. Niechęć bliskich jest najbardziej przykra. Podobnie odrzucenie osoby kochanej.

          Niejednokrotnie bywa tak, że rola męża, ojca sprowadza się do zaspakajania potrzeb finansowych rodziny. Mój znajomy żalił się, że nikt z jego najbliższego otoczenia nie interesuje się jego osobą. Zdawkowe pytania o samopoczucie jest zbyt płytkie. Zresztą, po zadaniu pytania, nie oczekują odpowiedzi.

          Osamotnienie w rodzinie jest bolesne. Podobnie jest na niwie zawodowej.

Historia zna wiele przypadków niedoceniania małych czy dużych odkryć. Czasami, i to po latach dopiero przypadek uruchamia właściwą ocenę.

          Obecni politycy, którzy zasłużyli się w okresie przemian ustrojowych są traktowani przez obecną ekipę rządową w sposób skandaliczny. Wszelkie autorytety są szufladkowane do kolesi, którzy nie lubią rządu wybranego przez naród i rozrabiają. Rząd nie zdaje sobie sprawy, że ich wybór był chochlikiem historii. Powoływanie się na wygrane wybory śmieszy. Ich działania destrukcyjne zapamięta historia, szkoda że w aspekcie negatywnym.

          Może zdarzyć się, że opluwane będą pomniki niczego niewinnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ogromne parcie na pomniki wywołuje wewnętrzny sprzeciw. No cóż, takie subtelności są poza możliwością głównego bohatera złych przemian.

Rejet

          Parmi les nombreux problèmes qui peuvent arriver à un homme, il est à rejeter, pas l’acceptation, l’indifférence humaine. Toute personne a la conviction qu’il est en quelque sorte unique. Il est établi par le Créateur, et a donc la dignité, et son existence a un but. Parce qu’ils ne savent pas toujours leurs essais de vocation, où il peut divulguer son existence. Réticence de la famille est très regrettable. De même, le rejet de la bien-aimée.

          Plusieurs fois, il arrive que le rôle du mari, père réduit à satisfaire les besoins financiers de la famille. Mon ami se plaint qu’aucun de ses environs immédiats pas intéressé par sa personne. Des questions superficielles au sujet d’être trop peu profonde. Quoi qu’il en soit, après avoir posé des questions, ils ne pas attendre une réponse.

          Être seul dans la famille est douloureuse. De même, dans un professionnel des plaines inondables.L’histoire connaît de nombreux cas de sous-estimation de petites ou de grandes découvertes. Parfois, et il est seulement après des années de cas commence une évaluation adéquate.

          Politiciens en ligne qui méritent la période de transformation politique sont traités par l’équipe actuelle du gouvernement d’une manière scandaleuse. Toutes les autorités sont pigeonholing les gars qui n’aiment pas le gouvernement élu par le peuple et méchant. Le gouvernement ne se rend pas compte que leur choix était l’histoire imp. Rendez-vous pour gagner l’élection drôle. Leurs actions sont destructrices de se rappeler l’histoire, dommage que l’aspect négatif.

          Il peut arriver que les monuments seront rien d’innocent du président Lech Kaczynski crachaient. Pression énorme sur les monuments provoque l’opposition interne. Eh bien, ces subtilités sont au-delà de la capacité de la protagoniste de mauvais changements.

0 myśli nt. „Odrzucenie, rejet

  1. „Wśród wielu przykrości jakie może spotkać człowieka jest odrzucenie, nieakceptacja, obojętność ludzka. Każdy człowiek ma w sobie przekonanie, że jest w jakiś sposób wyjątkowy. Jest istotą powołaną przez Stwórcę, a więc ma w sobie godność, a jego istnienie ma jakiś cel. Ponieważ nie zawsze zna swoje powołanie stara się, gdzie może, ujawniać swoje istnienie. Niechęć bliskich jest najbardziej przykra. Podobnie odrzucenie osoby kochanej.”

    W trakcie niedzielnego kazania usłyszałem coś, co przeniknęło do mojej świadomości. Nie przypuszczam, abym nie spotkał się wcześniej z tym stwierdzeniem, określającym istotę bycia chrześcijaninem. Nie byłem jednak pewno wcześniej gotów, aby tak świadomie przyjąć tą prawdę.

    Gdy dzisiaj odnosi się Pan do przykrości, które mogą spotkać człowieka żyjącego ze świadomością cierpienia, które zadają nam bliscy nie rozumiejąc, pomijając, ignorując…, z nową siłą zaczęło świdrować mi w głowie tamto zdanie:

    „Być naśladowcą Jezusa, to miłować, nie oczekując jednocześnie miłości od kogokolwiek”.

    Niesamowite zdanie. Niesamowity przekaz.
    Gdy jesteśmy w stanie przyjąć tą prawdę. Gdy jesteśmy w stanie tak kochać, to jakie może mieć dla nas znaczenie to, że inni, nawet najbliżsi sercu, nie odwzajemniają naszej miłości?

    Czyż oczekiwanie, że inni będą mnie kochać, bo ja ich kocham, nie jest przejawem nieuporządkowanego ego?

    Czyż miłowanie, bez cienia oczekiwania wzajemności, nie jest jedynie właściwą perspektywą naszego współistnienia?

    Wiele dobra w codzienności. Zbyszek

    • Brak miłości innych można porównać z brakiem wody dla życia roślin. Brak wody powoduje uschnięcie rośliny. Dla człowieka miłość bliźniego jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania. Jej brak widać w różnych dewiacjach. Oczekiwanie miłości jest poprawne i nie dostrzegam nieuporządkowanego ego. To pragnienie naturalne i wywodzące się z koncepcji Stwórcy. To przytoczona opinia: „Być naśladowcą Jezusa, to miłować, nie oczekując jednocześnie miłości od kogokolwiek” podpowiada nieuporządkowane ego. Tylko Bóg może przekraczać prawo (perpetum mobile) w analogii do prawa zachowania energii – zachowanie miłości. On może dawać, nie biorąc. Człowiek tego nie potrafi.

      • Jeżeli wyznajemy pogląd, że miłość jest sensem życia człowieka, to w naturalny sposób staramy się ją dawać oczekując, że bliźni, wyznając podobne zasady, również będzie ją dawał. W tym sensie akceptuję stwierdzenie, iż „oczekiwanie miłości jest poprawne, (…) wywodzi się z koncepcji Stwórcy.”

        Jednak w zdaniu: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem” odczytuję bardziej zachętę do miłości bezwarunkowej, a niżeli do miłowania i oczekiwania wzajemności. Do miłowania każdego za to, że jest, a nie za to, jakim jest (w domyśle, jak bardzo mnie kocha).

        Oczywiście, że jedynie Bóg może dawać nie biorąc. Lecz życie z nastawieniem, że daję, nie oczekując nic w zamian, nie oznacza chyba unicestwiania się. Wręcz chyba przeciwnie. Jest generowaniem dobra, miłości, która do nas wraca. Która nas uskrzydla.

        Przypuszczam, że każdy z nas doświadczył w życiu poczucia braku miłości, który nas bolał, gdy usychaliśmy tęskniąc za wzajemnością. Jednak czy to był właściwy wymiar miłowania, który „wywodzi się z koncepcji Stwórcy”? Czy nie było tam więcej z pragnienia zawłaszczania drugiej osoby? Przekonania, iż stanę się bardziej wartościowym, pełnym, doskonałym, gdy ta konkretna osoba odwzajemni moją miłość?

        Jeżeli stworzeni zostaliśmy na obraz i podobieństwo Stwórcy, to chyba również, a może przede wszystkim w tym, aby dążyć do życia pełnego miłości bezwarunkowej. Dawać i usiłować nic nie pragnąć w zamian. Kochać i tyle!

        Czy to jest przejaw nieuporządkowanego ego???

        Wszystkiego co dobre. Zbyszek

        • Widzę tę kwestie głębiej i szerzej, na płaszczyźnie egzystencjalnej.
          Miłość jest energią dającą i podtrzymującą egzystencję. Jest ona zadana dla podtrzymania gatunku i życia w ogóle.
          Bóg nawołuje do miłości, aby świat mógł dalej egzystować, tak więc miłość to nie tylko miłe uczucie, to motor życia.
          Miłość to paliwo, które Bóg dał, ale tego paliwa trzeba wiele do dalszego istnienie świata. Człowiek otrzymał możliwość jej generowania, tym samym stał się dziedzicem Boga.
          Miłość to nie-byt, który rozchodzi się, wzmacnia lub osłabia się w zależności gdzie trafia. To czynnik dynamiczny świata.
          Jezus mówiąc „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem” zadaje człowiekowi zadanie egzystencjalne. To nie pobożne życzenie, to imperatyw wskazujący. “Ja was umiłowałem” jest wskazaniem autorstwa ale i zasady przez niego określone.
          Słowa „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem” nie pochodzą z klubu wzajemnej adoracji.
          Życie jest nieprzerwaną walką (dynamizm). Chwile upojne są nagrodą. To nie o zabawę chodzi lecz życie.
          Kto mówi, że kocha bezwarunkowo ma dobre intencje, ale życie składa się z procesów, które nie można ominąć.
          Osoby nadmiernie pobożne (np. obecne na 3 mszach), krzykliwi obrońcy krzyża, obrońcy radia “Maryja” (którzy przeganiają innych), to przykłady ludzi nie dostrzegających szerszego horyzontu wiary. W swoim mniemaniu czynią dobrze, z boku widać to zupełnie inaczej.

          Pozdrawiam. Paweł

          • Pewno rzecz znowu w braku precyzji z jaką się wysławiam.

            W zupełności bowiem akceptowalna jest dla mnie kwestia miłości, jako czynnika dającego i podtrzymującego egzystencję, podtrzymującego życie, o czym traktuje Pan w ostatniej swojej wypowiedzi.

            To co mnie uderzyło uprzednio, co usiłowałem podnieść, to nakaz, zachęta do miłowania bez oczekiwania wzajemności. Owszem, wzajemność jest tutaj dla nas swoistą nagrodą. Jednak nadzieja na wzajemność, nie może być chyba warunkiem, dla którego świadczymy miłość w życiu.

            Z tej perspektywy ujmując uczucie bólu, straty, dyskomfortu, które towarzyszy nam, gdy nasza miłość nie jest odwzajemniana, jest w moim odczuciu przejawem nieuporządkowanego ego. Ego, które bardziej „zapatrzone” jest w ułudę własnej wyjątkowości. Któremu wydaje się, iż ma prawo oczekiwać wzajemności. Które poniekąd tej wzajemności wymaga. A jej brak postrzega jako istotne ograniczenie swojej podmiotowości.

            Gdy mówię o miłości bezwarunkowej, to traktuję o niej jako o ideale, który ciągle przed nami. Leczy czy na pewno nie jest osiągalna? Nawet przez chwilę? Tutaj już nie mam takiej pewności.
            A może w takim myśleniu jest właśnie przejaw mojego nieuporządkowanego ego, które chce sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga? Liczę w tym względzie na Pana mądre sugestie.

            Pozdrawiam Panie Pawle. Mnóstwo zdrowia.
            Zbyszek

          • Miłość bezwarunkowa nie musi być rozpatrywana w kategorii ideału. Nie trzeba po nią sięgać. Miłość to narzędzie relacji między
            różnymi osobami. Ma tę zaletę, że nawet nieodwzajemniona może sprawiać radość (dyskretna jałmużna). Ofiarowując, jednocześnie doświadcza się radość w dawaniu. Radość jest nagrodą własnego ego.
            Nie wyobrażam sobie dobrego uczynku bez własnej satysfakcji, o ona jest nagrodą własnego ego.
            Nagroda wypływająca z własnego ego jest czysta i nieskażona. Odwzajemnienie może mieć różne podteksty, nie zawsze najpiękniejsze. Uczucie radości wypływające z serca jest uśmiechem Boga.

            Pozdrawiam. Paweł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *