Chciałbym się spytać Pana, jak Pan myśli jak powstał świat ? Wiem że pytanie jest dosyć mocno obszerne, jednakże chciałbym poznać Pana zdanie. W moim przekonaniu (możliwe i zapewne niewłaściwym) na początku była nicość oraz Bóg. Bóg tchnął energię w świat, który sam zaczął się wytwarzać. Oczywiście jeśli chodzi o człowieka to moim zdaniem bez wątpienia ciało człowieka zostało stworzone przez naturę, a dusza przez Boga, ponieważ człowiekiem nie jest ten co wygląda jak człowiek ale ten który swoim zachowaniem mówi o swoim człowieczeństwie.
Sz.P.
Temat powstania świata już podejmowałem na forum. Z listu Pana wyczuwam, że moja hipoteza jest zbieżna z Pańską.
Około 13–15 miliardów lat temu (wg dzisiejszego stanu wiedzy), ponadczasowo, istniał tylko Bóg. Zanim góry narodziły się w bólach, nim ziemia i świat powstały, od wieku po wiek Ty jesteś Bogiem (Ps 90,2). Przyjmuje się powszechnie, że Bóg stworzył Świat z niczego. Tak twierdzi m. innymi znany astrofizyk i kosmolog Stephen Hawking[1]. Niezupełnie się z tym zgadzam. Takiemu stwierdzeniu przeczy zdrowy rozsądek oraz prawa przyrody, np. prawo zachowania energii: we wszystkich procesach zderzeń (i rozpadu) suma początkowych energii cząstek jest równa sumie końcowych energii cząstek powstających. Aby świat (układ izolowany) posiadał energię, musiała być ona dana temu układowi z zewnątrz. „Stwarzanie” z niczego przez Stwórcę przyjmowane jest z „grzeczności” i pokory do Stwórcy, a nie z racji przekonania. Parmenides (ok. 540–480 r. przed Chr.) mówił: nic nie może powstać z tego, czego nie ma, a to, co jest, nie może przestać być. Platon nie znał pojęcia stworzenia (coś z niczego), mówił natomiast o utworzeniu świata.
Gdyby „stwarzanie” przyjąć jako tchnienie mocy: moc wyszła ode Mnie (Łk 8,46), przemianowanie, transformację energii (kwantu) na byt stwarzany, wtedy można by odstąpić od niezrozumiałego poglądu stwarzania z niczego.
Aby świat powstał, potrzebna była energia. Energia to coś, co stwarza podwaliny materii oraz ją dynamizuje. Nie pochodziła ona z zapasów energetycznych Boga, lecz była wynikiem Jego mocy działania. Boga nie należy utożsamiać z energią. Bóg jest ponad to, co posiada. Moc jest zdolnością. Energia jest skutkiem tej mocy.
Wyznawcy Krsny używają pojęcia Hare Krsna, co Hare znaczy „O energio Pana”. Bóg działający jest źródłem nie tylko energii wyliczalnej, ale też „energii” duchowej, łaski i miłości. Kiedy Bóg stwarzał świat, tchnął swoją moc, którą odbieramy jako energię. Ona to automatycznie zaczęła podlegać prawom przyrody, które ustanowił Stwórca. Energia nie jest czymś, co może istnieć samodzielnie. Do dnia dzisiejszego brak jednoznacznej definicji energii. Mówi się jedynie, że energia to zdolność do wykonania pracy. Wobec takiego ujęcia, zdolność kojarzy się z działaniem, a działanie z wolą. Bóg stale działający, automatycznie podtrzymuje (continua creatio) Świat w Jego istnieniu. Świat bez przerwy dzierżawi od Stwórcy Jego moc (energię). Nie należy powtarzać za panteistami, że wszystko na świecie jest emanacją Boga, natomiast we wszystkim należy dostrzegać Jego działanie, a to nie jest to samo. Energia jest pochodzenia transcendentnego. Istnienie świata zależy więc nie od praw przyrody, ale od woli Stwórcy. Świat może być przez Boga zasilany energetycznie jak i osłabiany. W każdym momencie Bóg może zmienić bieg dziejowy świata. Modele kosmologiczne mówiące o zmierzaniu Świata do kosmologicznej pustki de Sittera mogą nie być spełnione. Bóg jest Stwórcą i stale Panem tego świata.
Po wielkim wybuchu (tchnienia mocy), gdy pole grawitacyjne osłabło, wykreowały się (z „kłębków” energetycznych) elektrony, mezony, neutrina oraz antycząstki. Wszystkie cząstki, tego samego rodzaju, tworzyły się według tej samej reguły. Niezależnie w którym kierunku ulatywały, były takie same! Już na tym etapie widać wyraźnie, że istniała jakaś Myśl, Koncepcja. Współczesna fizyka w pełni potwierdziła opinię Emmanuela Kanta, wykazując, że rzeczywistość znajduje się w stanie ustawicznej ucieczki, że jedne cząstki wyprzedzają drugie i w końcu istnieje tylko tajemniczy przepływ energii (André Frossard 1914–1995). Świat otrzymał swój fundament i strukturę. Tym wszystkim kierują zasady nazwane prawami przyrody.
Dzisiaj wiemy, że atom ma wewnętrzną strukturę. Składa się z kwarków, które mają bardzo dziwne właściwości i bardzo dziwnie się zachowują. Między nimi stale występuje wymiana informacji i właściwości. Nie są to cząstki statyczne, lecz są w ciągłym działaniu. Mikroświat jest w ciągłym drganiu (ruchu). Przy tym zauważa się ciągłą zależność jednych cząstek od drugich. W mikroświecie panuje pewien rygoryzm kwantowy. Pewna część energii przyjmuje właściwości materii. Dziś mówi się o zamkniętych falach stojących, czy strunowej budowie materii. W sumie nauka zmierza do stwierdzenia, że tak naprawdę nie ma czegoś osobliwego, co można byłoby nazwać materią. Materii nie przysługuje osobne istnienie. Jest ona tylko skutkiem procesów energetycznych. Albert Einstein słynnym wzorem połączył materię z energią (E = mc˛). Tym samym potwierdził, że jedno bez drugiego nie może istnieć. Oba te pojęcia są tożsame.
Geneza Wielkiego Wybuchu jest poza naszym badaniem naukowym. Nie znamy fizyki stanu zerowego. Faktem jest, że od tego momentu powstała rzeczywistość, którą stworzenia inteligentne nazwą rzeczywistością realną. Przez wykształcone zmysły może być oglądana i odbierana zmysłowo. Rozum próbuje to zrozumieć, intelekt może zastanawiać się i próbować odpowiedzieć na pytania o sens i cel istnienia Świata. Powstanie Świata było pierwszym wielkim cudem Stwórcy.
Dywagacje na temat istnienia Stwórcy nie są aż tak trudne. Wynikają one z porządku logicznego. Trudniejsze jest pytanie o sens Świata. Na to pytanie nie da się odpowiedzieć bez wprowadzenia pojęcia emocjonalnego. Tym pojęciem, według ludzkiego rozpoznania, jest „uczucie”. Uczucie nie jest bytem, jest relacją między dwoma istnieniami. Czy może istnieć coś, co nie jest bytem? Może. Każdy człowiek wie, że istnieje radość, smutek, gniew, miłość, uczucie. Pomimo, że nie są to rzeczy uchwytne, które można zamknąć w pudełku, one po prostą są.
Świat składa się z podłoża energetycznego przekształcanego przez prawa przyrody oraz z relacji między stworzonymi istotami.
Niezwykłością jest, że sam Stwórca nawiązał relację z wybranym stworzeniem jakim jest człowiek. Nie mogła ona być asekuracyjna, letnia, nijaka, obojętna, ale najczystsza i nieskończenie doskonała. To uczucie najdoskonalsze człowiek nazwał Miłością. Świat powstał więc z Miłości Stwórcy do swoich stworzeń. Miłość jest też motorem zmierzania do określonego celu. Staje się Najwyższą Postacią Bytu, wręcz samym Bytem. Jest ona modalnością Natury Bożej. Przez Miłość życie nabiera sens.
Prawa natury, instynkt zwierząt są pewnymi regułami. Są one potrzebne do rozwoju materialnego świata. Spełniają one tylko rolę pomocniczą. Istotą istnienia człowieka jest Miłość Stworzyciela do ludzkiego stworzenia i vice versa.
Czy człowiek może poznać zamiary Stwórcy i cel przez niego postawiony? Nie do końca. Miłość Boga nie może być ograniczona, bo tym samym ograniczony byłby sam Stwórca. Jeżeli motor działania jest nieograniczony, tym samym cel jest również nieokreślony. Anaksymander z Miletu (ok. 609–547 przed Chr.) mówił, że nieokreśloność jest boska. Nasze istnienie jest wiecznym zmierzaniem. Celem jest Stwórca, z którym złączymy się w wieczności. To co było Jego tchnieniem na początku Świata wróci do Niego. Być może Bogu są potrzebne anioły-ludzkie, które zapełnią Niebo. Wojsko niebieskie godne swojego Króla i czeladź złożona ze stworzeń niepokornych.
Życie pod względem praw przyrody jest zjawiskiem nieuzasadnionym. Dla człowieka jest taką samą tajemnicą, co istnienie Stwórcy. Różnica polega tylko na tym, że życie doświadcza się fizykalnie, a w Boga należy uwierzyć. Albert Szent-Györgyi de Nagyrápolt (1893–1986) laureat Nagrody Nobla z biochemii w 1937 r. twierdził, że biologia jest nauką o zjawiskach nieprawdopodobnych. Uważał on, na przykład, że organizm żywy funkcjonuje na bazie reakcji, które są statystycznie niemożliwe. Bardzo wielu naukowców jak:
profesor dr Harold Morowitz – amerykański naukowiec, fizyk, biofizyk i biochemik,
doktor Uniwersytetu Yale, dr Emile Borel – odkrywca prawa rachunku prawdo-podobieństwa,
profesor dr. Hubert P. Yockey – fizyk i teoretyk informacji (działu matematyki na pograniczu statystyki i informatyki),
dr William Dembski – uznany w świecie matematyk i statystyk,
sir Fred Hoyle (1915–2001) – były agnostyk, naukowiec o międzynarodowej.
reputacji i jeden z najbardziej nagradzanych w świecie ludzi nauki; matematyk, astrofizyk, kosmolog i astronom,
Chandra Wickramasinghe – były ateista, profesor matematyki stosowanej i astronomii w University College w Cardiff,
Francis Crick – uznany ewolucjonista, biochemik, genetyk, współodkrywca molekuły DNA i laureat Nagrody Nobla, L.M. Murkhin – respektowany naukowiec,
dr Stanislaw Ulam – uznany matematyk, twórca pierwszych metod numerycznych i współtwórca bomby termojądrowej, profesor dr Murray Eden – ze słynnego Massachesetts Institute of Technology Wydziału Inżynierii Elektrycznej, biofizyk, specjalista Teorii Informacji i Inżynierii Biomedycznej oraz Programów Instrumentalnych,
Carl E. Sagan – ewolucjonista, astrofizyk, astronom, kosmolog,
Profesor Marcel Schutzenberger – profesor matematyki na Uniwersytecie Paryskim,
Eksperyment Stanleya Millera wykonany w laboratorium Harolda C. Ureya na Uniwersytecie Chicago w 1953 r., (polegał na symulowaniu hipotetycznych warunków środowiska wczesnej ziemi i zaistnienie ewolucji chemicznej, w jednym z eksperymentów Millera powstały aż 22 różne aminokwasy) mocno krytykowany, nie tłumaczy fenomenu życia. Same związki chemiczne nie gwarantują ożywienia materii.
Świat organiczny jest reprodukowalny. Dlaczego materia się starzeje? Co obumiera? Co to jest pierwiastek życia materii?
Arystoteles uważał, że byty ożywione biorą się z mułu i błota. Dzisiaj teoria samorództwa (abiogeneza) jest uważana przez większość uczonych za naiwną. Po pierwsze, materia ożywiona nie może pochodzić od materii nieożywionej. Zasada, że wszelka komórka może powstać jedynie z komórki (łac. omne vivum e vivo – wszystko co żywe pochodzi od żywego) jest wynikiem wieloletnich badań naukowych i do dnia dzisiejszego nie została zachwiana. Teoria samorództwa upadła na skutek braku pozytywnych doświadczeń. Nauka nie zna ani jednego faktu pozytywnego, który by dowodził, że kiedykolwiek zdarzyło się samorództwo. Nawet zmiana warunków przyrodniczych nie wystarcza do wytworzenia życia. Eksperymenty laboratoryjne ze światłem, ciepłem, wyładowaniami elektrycznymi przyczyniały się raczej do zaniku istniejącego życia. Hipoteza powstania życia przez przeniesienie zarodków z innych planet na Ziemię (panspermia: koncepcja wysunięta w początkach XX w. przez Svante Augusta Arrheniusa 1859–1927, według której zarodniki odwiecznej materii żywej, przenoszone przez promieniowanie świetlne, przedostały się na ziemię z wszechświata, dając na niej początek życia) również nie znajduje potwierdzenia.
Z całej przyrody najbardziej zadziwia budowa ludzkiego oka. Oko i serce. Choć tak ważne, to tylko dwa spośród wielu organów ciała, w którym jest również centrala telefoniczna – mózg, telegraf bez drutów – ucho, przetwórnia pokarmów (procesy na zimno) – żołądek i wątroba, urządzenie oczyszczające – nerki, czy wreszcie aparat oddychania – płuca. Każdy z narządów spełnia ściśle określoną, wyspecjalizowaną funkcję, a wszystkie podporządkowane są nadrzędnej całości – sprawności i zdrowiu organizmu ludzkiego. Reakcje chemiczne, jakie zachodzą w żołądku przy przetwórstwie pożywienia są procesami na zimno. Odbywają się w niewielkiej przestrzeni i nie wymagają dużej energii. Cała tajemnica tkwi we własności materii i organów trawienia. Do tej pory nie wiadomo, na czym polega pamięć w mózgu czy myślenie? Skąd enzymy „wiedzą”, czym mają być? Na czym polega przekazywanie informacji w jądrze komórki przez DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy)?
Gdyby zakłócić choćby jeden aspekt przyrody (np. zmienić stałą grawitacji, stałą Plancka) życie mogło być niemożliwe lub, gdyby było, byłoby zupełnie inne. Prawa fizyki uległyby zmianie. Może człowiek bardziej zbliżyłby się do zwierząt. Może świat nie jawiłby się w tak pięknych kolorach? Brandon Carter w 1973 roku wprowadził termin „zasada antropiczna” mówiąca, że fundamentalne stałe fizyczne definiujące Wszechświat (stała Plancka, prędkość światła, stała grawitacji itp.) mają dokładnie takie wartości, aby umożliwić powstanie życia, a w szczególności umożliwić pojawienie się człowieka na Ziemi. Sugeruje, że gdyby prawa fizyki były inne, nikt nie mógłby ich poznać, ponieważ pojawienie się inteligentnego obserwatora nie byłoby możliwe. Zwolennicy zasady antropicznej przedstawiają dowody, że minimalne zmiany stałych fizycznych, np. stałej Plancka uniemożliwiłyby istnienie Wszechświata w obecnej formie.
Stworzenie nie może być wyżej usytuowane od swego stwórcy. Nie ma zaś żadnej wątpliwości, iż to, co mniejsze, otrzymuje błogosławieństwo od tego, co wyższe (Hbr 6,7). Równy nie ma władzy nad równym (prawo rzymskie). Człowiek może stworzyć komputer, odwrotnie nie jest to możliwe. Badania laboratoryjne potwierdziły słuszność krytyki samorództwa. Można więc postawić kolejną tezę, że po uformowaniu się planety Ziemi, Stwórca (Absolut) powołał życie biologiczne w najprostszej postaci – pierwszej komórki (drugi wielki cud Boga). Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona […]. Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba! Tak stworzył wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju […]. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi (Rdz 1,11.20.25).
Życie jest tajemnicą Boga i trudno uwierzyć, aby zostało ono kiedykolwiek wyjaśnione. Aby nastąpiło ożywienie materii musi pojawić się nadzwyczajny impuls, który nie należy do naszej rzeczywistości. Życie (jako pewien fenomen) pochodzi z zewnątrz naszej rzeczywistości i dlatego nie może być przez ludzkość rozpoznane.
Osoby negujące pierwiastek boski przyjmują, bez udowodnienia, że pierwszy organizm albo się sam wykreował na ziemi na skutek przypadkowych reakcji chemicznych, albo jest przybyszem z kosmosu.
Znamy mechanizm życia, jednak nie potrafimy poznać jego fenomenu. Życie polega na ciągłej ingerencji Stwórcy. Życie musi być stale, przez Niego podtrzymywane. Uczeni nie mogą sami pobudzić życia w materii nieożywionej. To zjawisko jest wyłącznie prerogatywem i przywilejem Stwórcy. Teoria samorództwa żyjątek mikro (rationes seminales – racje nasienne w materii nieożywionej) Św. Augustyna nie przeszkadzała mu w przyjmowaniu prawdy, że Bóg stwarza wszelkie życie na ziemi. Życie jest fenomenem. Trudno ogarnąć go rozumem. Życie człowieka jest czymś jeszcze większym. Przez daną człowiekowi naturę duchową, życie jego staje się wieczne. To nieprawdopodobny dar. Inwestycja Boga, bo człowiek w niczym na niego nie zasłużył. Bóg daje każdemu jednakową szansę stania się godnym tego daru. Od człowieka będzie zależeć jakie miejsce zajmie u boku Stwórcy. Żyć będzie każdy, bo Bóg to wszystkim zagwarantował. Nawet ci, którzy Boga odrzucili otrzymają należną zapłatę, za trudy jakie musieli ponieść w życiu. Oni na Świat nie prosili się. Bóg o nich będzie pamiętał.
Kiedy uformował się Wszechświat, Bóg wybrał planetę Ziemię i ożywił na niej materię w najprostszej formie, zdolnej do prokreacji (drugi wielki cud Stwórcy). Pojawiło się ono na Ziemi dopiero na pewnym etapie jej rozwoju. Najstarsze ślady życia, to mikroskopijne skamieniałości (podobne do sinic) z Warrawoona w rogowcach sprzed 3.5 mld lat w zachodniej Australii. Prekambryjskie jednokomórkowe cysty pochodzą sprzed mniej więcej 1.8 mld lat. Według dzisiejszej wiedzy, w kambrze ery paleozoicznej tj. ok. 550 mln lat temu, były już pierwsze bezkręgowce i koralowce. Bakterie to już wysoko zorganizowane organizmy, które posiadają skomplikowane systemy jak np. wić (motorek zbudowany z różnych białek do poruszania się). Wić służy bakterii za rodzaj śruby napędowej, która to osiąga bardzo duże obroty umożliwiające jej pływanie.
Świat organiczny, reprodukowalny, ewoluował przez miliony lat. Ewolucja jest ukierunkowana przez Stwórcę. Jednym z narzędzi jest probabilistyka, która odpowiada za zmienność w naturze. Powoli powstawały coraz bardziej skomplikowane organizmy zwierzęce jak płazy, gady i na końcu ssaki. Prawdą jest, że w teorii Darwina (O powstaniu gatunków) brakuje wielu kopalnych form przejściowych, ale trudno dziś nie uznać prawdy, że świat ewaluował.
Przodkowie człowieka:
Ardipithecus ramidus, Australopithecus anamensis, Australopithecus bahrelghazali, Australopithecus afarensis (Afryka Południowa), Paranthropus aethiopicus (wschodnia Afryka), Australopithecus africanus, Australopithecus garhi (Etiopia), Australopithecus robustus, Homo rudolfensis, Paranthropus boisei (wschodnia Afryka), Paranthropus robustus, Homo ergaster, Homo habilis, Homo heidelbergensis (Stary Świat), Homo antecessor (Hiszpania), Homo erectus, Homo helmei, Homo neardentalensis (Europa i zachodnia Azja), Homo sapiens, Homo sapiens sapiens.
Hominidy – ssaki człowiekowate, datowane od 7 mln lat temu. Wykazują dużą inteligencję, skłonność do przyjmowania spionizowanej, dwunożnej postawy oraz zdolność do wytwarzania i używania narzędzi.
Homo habilis – człowiek zręczny (żył 2,5–1 mln lat temu) był bezpośrednim przodkiem pitekantropa.
Homo erectus – człowiek wyprostowany – pitekantrop (środkowy pleistocen, 1.8 miliona lat temu) posługiwał się ogniem. Brak danych świadczących o praktykowaniu jakichkolwiek wierzeń. Był zwierzęciem wszystkożernym, poruszającym się na dwóch nogach w pozycji wyprostowanej.
Ostatnio naukowcy odrzucili teorię, że inny przedstawiciel człowiekowatych, Homo habilis, którego pierwsze ślady pochodzą ze wschodniej Afryki sprzed 2.4 mln lat, mógł być przodkiem Homo erectus. Prawdopodobnie oba gatunki przez długi czas koegzystowały obok siebie w Afryce.
Obecnie znane jest odkrycie wczesnego ludzkiego protoplasty (częściowy szkielet trzyletniej dziewczynki zagrzebany w mułach, nadano jej mię Lucy), hominida żyjącego sprzed 3.3 mln lat. Odkrycia dokonano w Etiopii. Było to ogniwo pośrednie pomiędzy małpą a dzisiejszym człowiekiem. Dalsza ewolucja poszła kilkoma drogami. Na terenie Europy żyją obok siebie Homo neandertalensis jako podgatunek (lub jeden z gatunków) człowieka i Homo sapiens (najstarsze artefakty znaleziono w jaskini Tabun w górach Karmel. Odkryto tu ślady osadnictwa neandertalczyków i Homo sapiens); wykształcają się główne rasy ludzkie. Plejstocen w antropologii przypada na okres zwany paleolitem. Na końcu powstały istoty zajmujące naczelne miejsce w hierarchii świata biotycznego. Istoty te dysponowały wszystkimi atutami dzisiejszego człowieka. W DNA zapisane zostały jego cechy.
Ostatnie odkrycia archeologiczne przekazują, że człowiek neandertalski (przyjmuje się, że neandertalczycy wyginęli ok. 27 tys. lat temu) wytwarzał już narzędzia kamienne (odłupki: pięściaki, zgrzebła, groty, noże) i drewniane, praktykował pochówek rytualny swych zmarłych, zajmował się myślistwem i zbieractwem, potrafił rozniecać ogień. Neandertalczycy byli nomadami, chronili swoje ciało przed chłodem. Od kilku lat następuje rehabilitacja neandertalczyka. Pojawiły się dowody, że pod względem technologicznym i intelektualnym w niczym nie ustępował Homo sapiens. Odkryto pochówek przy którym pozostawiono: narzędzia, kwiaty, jajka i mięso. Świadczy to o czci oddawanej zmarłym a zarazem o istnieniu już praktyk religijnych. Sposób pochówku pokazuje (zwłoki obsypano kwieciem), że wierzono w dalsze życie zmarłych. Jeżeli neadertalczycy byli religijni, to świadczy o ich duchowości. Czy mieli więc już dusze? Czy neandertalczyków można zaliczyć do ludzkości odkupionej przez Chrystusa?
W przypadku homo sapiens dowody na religijność są bardziej wyraziste. Można postawić sobie pytanie, które istoty człekokształtne były tylko wysoko rozwiniętymi zwierzętami, a które należy uznać za ludzi? Istoty człekokształtne jako zwierzęta nie miały w sobie pierwiastka duchowego (metafizyki) oraz sumienia, w którym osadzone jest prawo naturalne. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski, drugi Człowiek – z nieba (1 Kor 15,46–47). Aby te osobniki mogły zostać ludźmi musiało wydarzyć się szczególne wydarzenie – uczłowieczenie. Wydarzenie to zobrazowane zostało w Piśmie świętym jako powołanie pierwszych rodziców: Adama i Ewy.
Zwierzę poznaje za pomocą zmysłów, człowiek podobnie. Obok poznania zmysłowego jest w człowieku jeszcze inna zdolność poznawcza – rozum, która wyróżnia go od zwierząt. Człowiek poznaje istotę rzeczy (do pewnego stopnia). Tylko on może również rozpoznać swego Stwórcę i naczelne zasady rzeczywistości. Oprócz człowieka, żadne zwierzę nie ma świadomości własnego istnienia (intelektu). Żadne zwierzę nie czyni też zła moralnego. W świecie zwierząt nie istnieją zasady moralne ani żaden kodeks postępowania (karny). Zwierzęta nie uśmiechają się ani nie płaczą (poza przypadkami fizjologicznymi). Nie ma w nich emocji i przeżyć duchowych. One nie rozumieją (choć mogą odczuwać) co to jest śmierć. Nigdy nie będą obchodzić np. rocznicy własnych urodzin.
Możliwości człowieka są ogromne. Choć wiele utracił ze swoich pierwotnych możliwości, to drzemie jeszcze w człowieku wielka moc zjawisk paranormalnych. Hipnoza, która wydaje się działaniem nadzwyczajnym drugiego człowieka, w zasadzie realizuje się przez własne możliwości psychosomatyczne. Hipnotyzer jedynie inicjuje, przez sugestię, proces psychosomatyczny. W transie hipnotycznym ujawniają się nieprawdopodobne możliwości człowieka. Warto wiedzieć, że za pomocą odpowiednich technik, można samemu wprowadzić się w stan hipnotyczny. Autohipnozą tłumaczy się nieraz genezę stygmatów, co świadczy o jej wpływie na zjawiska autonomiczno-fizjologiczne. Niekiedy wiązano hipnozę z takimi zjawiskami religijnymi jak: proroctwo, uzdrowienie i objawienie prywatne. Ze względu na nieznane skutki hipnozy, odradzam jej praktyki.
Biblia mówi o stworzeniu człowieka, a nie o jego pochodzeniu, tj. powolnym powstaniu (ewolucji). Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,27). Nie ma tu jednak konfliktu z nauką, jeżeli przyjmuje się, że słowa Biblii dotyczyły stworzenia (tchnienia) duszy człowieka, a nie ciała. W stworzenie człowieka zaangażowany jest Bóg-Stwórca. Człowiek stał się pomocnikiem Boga, więcej, dzieckiem Bożym. Jeżeli dzieckiem, to i dziedzicem. Dziedzicem w rozumieniu – też właściciela dóbr stworzonych przez Boga-Ojca. Z racji swych zadań, można powiedzieć, że człowiek stał się kustoszem planety, a być może i całego świata. Liczne są cuda natury, ale pośród nich wszystkich największym cudem jest człowiek (Sofokles, Antygona). Człowiek jest koroną stworzonego kosmosu, dlatego Bóg oddał mu we władanie całą przyrodę.
Jak pisze Pismo święte, Bóg stworzył człowieka swoim „słowem” i czynem swoich „rąk”: Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi (Rdz 2,7), uczynił go istotą osobową, najgodniejszą, ponad „niebo i ziemię”. Bóg im błogosławił (Rdz 1,28). Opis ten pokazuje osobiste zaangażowanie stwórcze Boga. Znaczy to, że Bogu bardzo na tym zależało. W trzecim cudownym akcie Bóg przebóstwił (gr. theosis) istoty człekokształtne nadając im rangę istot nadrzędnych nie tylko wobec świata zwierzęcego, ale i nad całym światem. Ciało ludzkie stało się świątynią Ducha Świętego.
Od samego początku Bóg sowicie obdarowuje człowieka. Naturalnym darem był ogień, roślinność i świat zwierzęcy. Pierwotny człowiek był odporny na zmiany klimatyczne (dlatego przetrwał i przeżył kataklizmy dziejowe). Otrzymał on w pełni podstawy do rozwoju.
Intencją Boga było powołanie do życia istoty wolnej. Bóg mówiąc (w obrazie biblijnym): Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu (Rdz 3,1), postawił człowieka w sytuacji wolnego wyboru. Gdyby człowiek nie był wolny, zakaz Boga byłby zbyteczny. Istota wolna to taka, która może sama decydować o sobie. Przez swoje czyny może uczynić swe życie pięknym i radosnym. Obdarzając człowieka wolnością, Bóg podniósł go do istoty niemal równorzędnej. Człowiek stał się partnerem Boga. To stwierdzenie jest kluczowe w relacji człowieka z Bogiem. Niestety, ludzie nie rozumieją tego wielkiego aktu i stąd mają ciągłe pretensje do Stwórcy. Człowiek, pomimo słabej konstrukcji cielesnej, jest istotą wielką. Oprócz powłoki cielesnej jest obdarzony naturą Bożą – duszą jako „tchnieniem Bożym”. Dusza czyni człowieka bytem niemal doskonałym, zdolnym do miłości. Aby nauczyć się kochać, ma na to całe życie (Henri Groučs). Pochodzenie duszy od Boga zapewnia mu świętość i podobieństwo do swego Stwórcy. W chwili stworzenia stał się on istotą należącą do dwóch wymiarów (przy