Posłowie

Posłowie

 

         Minęło parę miesięcy od edycji moich wykładów. Dostałem wiele listów. W nich przewija się pewien niepokój. Czytelnicy, którzy mocno związani są z katechezą kościelną mają rozterki. Komu wierzyć? Rozum podpowiada co innego, niż głoszone słowa katechezy.

          Moje wykłady nikomu nie narzucam. Są one pewną propozycją innego spojrzenia na religię w świetle dzisiejszego stanu wiedzy. Trzon wiary pozostaje niezmienny.

           To co mnie łączy ściśle z wiarą chrześcijańską to dwie pryncypialne Prawdy. Po pierwsze istnieje Przyczyna Sprawcza – Stwórca (Bóg). Choć wiara w Boga jest potrzebna, to dla mnie Bóg istnieje z porządku logicznego. Świat musi mieć swoją przyczynę. Trudniejszą Prawdą jest, czy Jezus Chrystus jest również Bogiem. Pewność dogmatyczną nabyłem przez wieloletnie badania prowadzone w szerokiej skali nauk przyrodniczych, filozofii, religii, Pisma świętego. Mam świadomość, że moją pewność podwójnej natury Jezusa Chrystusa trudno jest autorytatywnie przekazać. Czytelnicy mogą ją odczytać z całości moich opracowań.

          Wszystkie inne dogmaty są dla mnie jedynie uzupełnieniem powyższych dogmatów pryncypialnych.

 

Dogmaty uzupełniające najlepiej zobrazuję przykładami.

 

          Dzisiaj coraz głośniej mówi się, że Adam i Ewa są figurami ludzi. Wobec takiego kursu świadomości trzeba zrewidować pojęcie grzechu pierworodnego. Jak piszę, grzech pierworodny nie był jednym aktem, lecz procesem trwającym przez długi okres czasu. Dla katechezy kościelnej grzech pierworodny był potrzebny, aby wyjaśnić pochodzenie słabej  natury ludzkiej. Nie uważam, aby dzisiaj było to konieczne. Słabość natury ludzkiej można łatwo wykazać przez wyjaśnienie koncepcji Boga. Stworzenie ludzkie otrzymało od Boga szanse stania się doskonałym jak doskonały jest Stwórca. Człowiek sam musi pokazać, że jest godny pozostania dziedzicem, i dlatego Bóg dopuścił słabość ludzką na atrakcyjność zła. Bóg również chciał przez to pokazać swoje Miłosierdzie i Miłość do swojego stworzenia.

          Dogmat o grzechu pierworodnym stał się niejako zalążkiem dogmatu niepokalanego poczęcia Maryi. Kościół chcąc  udowodnić boską naturę Syna Bożego wyniósł Maryję do nieprawdopodobnej godności. Maryja miała urodzić się bez grzechu pierworodnego. Wyjątek ten miał podkreślić, że Jezus już urodził się Bogiem i nie mógł urodzić się w zwykły sposób. Wyjątkowość narodzin Maryi wymusza obarczenie Boga koniecznością Jego nadzwyczajnych znaków i cudów. Bóg nie może łamać praw, które sam ustanowił. Cuda w jakiś sposób naruszają Jego Prawa (co innego, gdy cuda nazywamy tylko dlatego, że nadzwyczajne zdarzenia w ogóle się zdarzyły). Według mojego spojrzenia, Maryja wybrana przez Boga niewiasta, dostała szanse urodzenia Człowieka, który doszedł do Chwały Syna Bożego. Maryja zgodziła się (choć mogła odmówić). Wielkość Maryi jest zasłużona, a nie darmowym darem[1].

          Każdy człowiek dostał szanse zostania tak doskonałym jak Bóg-Ojciec. Jezus był tym pierwszym człowiekiem, który swoją postawą, Miłością i Ofiarą zasłużył na całkowite Wcielenie się Ojca.

          Za powyższym tłumaczeniem kryje przebogata teologia. Tu jest tylko krótkie resume. W wykładach opisuję szerzej te zagadnienia. W moim ujęcie wiary dopatruję się jeszcze większego piękna Ewangelii niż w tradycyjnym ujęciu. Udowadniam, że nie jest konieczne ozdabianie historiografii mitami i legendami. Sama Prawda jest najpiększa.

          Wprowadzone nadzwyczajne znaki i cuda Boga do wiary stają się coraz mniej wiarygodne, a sama Prawda jest zamazana. Trzeba to zmienić. Ci, którzy podchwycą mój entuzjazm wiary rozumnej mogą dołączyć i uzupełniać piękny obraz wiary na tym podłożu w wymiarze wiary rozumnej. Każdy inaczej odbiera Prawdę. Każdy może inaczej i pięknie ją zobrazować.

     

          Po zakończeniu wykładów otrzymałem od czytelników podziękowania.

 

Panie Pawle

 

Od pierwszego dnia kiedy zupełnie „przypadkowo” trafiłem tutaj i zaczęły do mnie docierać Pana wykłady miałem odczucie, że doświadczam czegoś istotnego w moim życiu. Niektóre z tych wykładów czytałem wielokrotnie. Nieustannie intrygowały mnie zawarte w nich myśli i emocje. Właściwie każdy dzień rozpoczynałem od sprawdzenia co nam Pan podesłał tym razem. Pamiętam dzień kiedy zajrzałem na swoją pocztę i z ukłuciem bólu zauważyłem, że nie ma Pana wykładu. Po chwili dopiero uświadomiłem sobie, że jest praktycznie jeszcze środek nocy i z całą pewnością za chwilę nadejdzie oczekiwana poczta.  Mam świadomość, że tego typu zawód spotka mnie jutro i przez kolejne dni…

Wiedza, którą zdobyłem dzięki Panu, naprawdę przybliżyła mnie do poznania Boga o lata świetlne. Mam przekonanie, wręcz pewność, że moje życie wiarą zahaczyło o zupełnie inny krąg świadomości. Wiele z Pana tekstów traktowałem jak własne, niewypowiedziane do tej pory przemyślenia. Wiele razy  z głębokim zdziwieniem zauważałem nowy sens prawd, które znałem od lat. Wiele razy zdarzały się takie kwestie, do których dojrzewałem całymi dniami. Szereg Pana wypowiedzi wprawiało mnie wręcz w ekstatyczne doświadczenia. Miałem świadomość iż dotykam sedna sprawy. Były one czymś co przeżywałem jak modlitwę…

        Czy bulwersowało mnie coś w Pana twierdzeniach? Tak, „bulwersowała” mnie jedna kwestia. (specjalnie używam tego nieadekwatnego słowa). A zatem, „bulwersowała” mnie forma w jakiej reagował Pan na nasze komentarze względem stawianych przez siebie tez. Byłem i jestem „zbulwersowany” wielkim taktem, kulturą i szacunkiem z jakim odnosił się Pan do każdej, nawet najbardziej nieprzemyślanej naszej wypowiedzi. Jest dla mnie wielką lekcją i wyzwaniem, aby samemu równać do tak tolerancyjnego postrzegania każdej osoby.

        Czy mnie coś zaszokowało? Szokuje mnie nieustannie jedna kwestia. Nie mogę się nadziwić, że człowiek o tak wielkiej wiedzy może być tak bardzo naturalnym, przystępnym i otwartym na sprawy zwykłych, anonimowych ludzi. Zdaję sobie sprawę, że wypływa to z harmonijnego życia tymi wartościami, które Pan głosi i w które Pan wierzy. Fantastycznym jest możliwość zaobserwowania, iż takie dopełnienie jest realnie osiągalne. Kolejny imperatyw dla mnie do intensywniejszej pracy nad sobą.

        Zdaję sobie sprawę Panie Pawle, że cokolwiek napiszę, to i tak nie będzie to tym, co chciałbym powiedzieć. Powiem zatem może w ten sposób: „Ocalić jednego człowieka, to ocalić cały świat…” I chociaż te słowa odnosiły się do fizycznej egzystencji, to są w jakimś głębszym sensie adekwatne są również do tego co odczuwam podsumowując to, co Pan dla mnie zrobił nie tylko przez swoje wykłady…

        Wyrazy niezmiernego szacunku za to, że zechciał Pan być rozważnym i pokornym narzędziem w ręku Boga.

        Wszystko na tym świecie ma swój początek i koniec. Wykłady kiedyś musiały się skończyć. Dobro jednak wypływające z mądrego poszukiwania Prawdy jest wieczne. I tego się trzymajmy.

        Jeszcze raz wyrazy wdzięczności dla Pana i hymny dziękczynienie dla naszego Wszechmocnego Boga.

Zbigniew K.

 

Dzień dobry.                                                                                                                               


          Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał Moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. (J 14,23). Bogactwem, którym podzielił się z nami Pan Paweł, jest wyzwalająca Prawda o Jezusie. Bóg ukochał nas przez Syna i kocha przez każdego człowieka, który czyni dobro. Pan Paweł jest dla mnie jak znak od Boga, który pragnie mi coś ważnego powiedzieć. Najlepsze kompasy w dochodzeniu do Prawdy, to światło pokoju i radości w sercu w momencie odkrycia odpowiedzi na nasze pytania. Wymaga to szczerości wobec samego siebie, odwagi, elastyczności i pokory w sercu. Najdorodniejszym owocem dochodzenia do Prawdy jest coraz głębsza relacja miłości względem Boga i bliźniego. W katechezach Pana Pawła Bóg okazał nam swą obecność i miłość: Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,20). W moim odczuciu Jezus uczył nas poprzez pełne żarliwości poszukiwanie Prawdy Pana Pawła. Głoszona katecheza i pomoc, której doświadczyliśmy jest wielką łaską. Może zaowocować w naszym życiu dobrem i bogactwem duchowym, poprawą naszych relacji z bliźnimi i z Bogiem. Historia, która zetknęła nas z tym skromnym Teologiem nie jest bez przyczyny, ani bez znaczenia. Z tego jeszcze, być może, nie do końca zdajemy sobie sprawę. Być może związane to będzie z jakimś przyszłym zadaniem, być może z przekazaniem własnego świadectwa wiary innym ludziom? Myślę, że ziarno zaszczepionej Dobrej Nowiny, ujętej w słowa Pana Pawła, winno owocować w naszym życiu, aby przyniosło plon obfity. Tak będziemy dziękowali Bogu najpiękniej za okazane nam dary. Pan Paweł zachęca do odwagi i wiary rozumnej w zawierzeniu Duchowi Świętemu, pośród trosk dnia codziennego. Myślę, że najlepszym podziękowaniem dla naszego Teologa będzie życie w relacji miłości względem naszych bliźnich wszędzie tam, gdzie będziemy obecni. Uwielbimy Boga żyjąc nauką Chrystusa. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5,16) Zachęcam również do modlitwy za Pana Pawła. Każdy może w ten sposób okazać mu swą wdzięczność, pomoc i miłość.

          Serdecznie dziękuję Panu Pawłowi Porębskiemu za świadectwo żywej wiary. Dziękuję za wytrwałość i włożony trud przygotowywania i dzielenia się mądrymi, refleksyjnymi tekstami teologicznymi. Doceniam odwagę i takt w objaśnianiu zagadnień wiary i życia, w udzielaniu odpowiedzi na niejednokrotnie karkołomne pytania. Dziękuję za serce i troskę. Dziękuję Panu Pawłowi za podzielenie się z nami wiedzą teologiczną, która pomaga żyć wiarą w sposób świadomy, naturalny i autentyczny. Dziękuję za modlitwę, kulturę słowa i okazywany czytelnikowi szacunek. Lista słów wdzięczności nie może być skończona, ponieważ okazane nam serce nie ma granic. Myślę, że trzeba też powiedzieć słowo “przepraszam” za to wszystko, co było dla Pana Pawła przykrością i cierpieniem, a co wielokrotnie przyjął z cichością i łagodnością.

          Proszę Państwa, osobiście nie znam nikogo, kto byłby dziś bardziej zafascynowany Postacią Jezusa, niż Pan Paweł poszukujący Prawdy.

 Pozdrawiam, Marta Z.

 

          Pozdrawiam, pozwolę sobie na skromne słowo „dziękuję”, za prace jaką Pan wykonał dla wierzących i nie wierzących, dla tych co chcieli poszerzyć swe wiadomości na temat wiary, religii, dziękuje serdecznie Panu za te wykłady, wiadomości i wiedzę, jaką się podzielił Pan z nami.

 

Z szacunkiem pozdrawiam Martin H.



[1]  Maria, postać spowita zawsze w legendę, Ks. Włodzimierz Sedlak., Teologia Ewangelii, Wydaw. Pallottinum, Poznań 1989, s. 70.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *