Bóg wymyślony czy odczytany

 

          Pierwotni ludzie byli narażeni na wiele niebezpieczeństw. Z każdej strony czyhało zagrożenie. Z góry mógł spaść ulewny deszcz niszcząc zagrodę. Z pewnością zadawali sobie pytania, skąd to wszystko się bierze. Kto tym steruje. Samo pytanie sugeruje, że do głowy przychodzi myśl o kimś, kto nad tym panuje, kto tym kieruje. Stwórca objawia się w sposób całkowicie naturalny. Ze względu na zagrożenie życia, pojawił się strach przed niewidocznym. Z drugiej strony dobroczynne słońce dawało życie, pokarm. Woda była darem niebios. Ludzie więc chwalili moce niezbadane. Tak rodziła się postawa religijna. Stwórca jest całkowicie naturalnym pojęciem. Towarzyszy człowiekowi od samego początku. To zasada istnienia i życia. Nieodzowny współtowarzysz ludzkiej niedoli, ale też i radości. Znajomość Boga wyszła z obserwacji, z doświadczenia, oglądu świata. Najpierw było poznanie skutków działania Boga. Wiara powstała na skutek poznania, a nie odwrotnie. Mówienie, że to człowiek powołał Boga do istnienia jest nieuprawnione. Bóg został odczytany w swoich dziełach stworzenia. Trzeba przyznać, że jest inny niż człowiek. Po zastanowieniu się, każdy dojdzie do podobnego wnioski, że istnieje, choć jest inny. Argumenty ateistów są nielogiczne. Bardziej nastawione są na walkę z wiatrakami. To przekomarzanie się i bunt wobec nieznanego. Trzeba cierpliwością i rozumnym tłumaczeniem przekonywać ich o błędnym formuowaniu tez: Głupi rzekł w sercu swojem: Niemasz Boga  (Ps 14,2). Mocne słowa, ale zasadne i dosadne.

          Jeżeli dokona się u siebie aktu wiary, czyli uzna się istnienie Stwórcy, nierozsądne jest nie zapoznać się z naukami, czy też Jego przykazami. Bóg skoro istnieje, na pewno ma do nas jakąś sprawę, wytyczył sens i cel. Co to takiego? 

           Od początku ludzkość próbowała odczytywać głos Boga. Nie był jednak słyszalny. Różnica w naturze,  a Bóg nie wykonywał nagminnie cudów, bo musiałby bez przerwy łamać prawa przyrody, które sam ustanowił. Niektórzy głosili nadzwyczajne zdarzenia. Inni powoływali się na sny. Głos Boga był niejako przemycany. O Bogu plotkowano. Coś było na rzeczy. Wiele informacji pochodziło z własnych rozmyślań logicznych. Niektórzy nabywali dar słyszenia głosu Boga we własnym sumieniu. Nie wiedzieli jednak, że w głosie sumienia dobre myśli od samego Boga pochodzą.

          Powoli informacji było coraz więcej. Jednocześnie łączono je z własną wyobraźnią i własnymi potrzebami. Wykorzystywano Boga do przeforsowania własnych projektów.

          Na Wschodzie, Boga próbowali obrazować jako wypełnienie Nim wszechświata (Panteizm). Powstawały szkoły etyczne (Konfucjusz). Rola Boga była pomniejszana.

          Religia osobista stawała się religią plemienną. Ona dawała odczucie wspólnoty, ale pozbawiała subtelniej wrażliwości osobistej. Człowiek podporządkowywał się większości oraz możliwościom przywódczych wodzów, szamanów. Religia stawała się narzędziem władzy. Prawdziwe przesłanie było fałszowane na rzecz ludzkich interesom. To pierwsza przegrana Stwórcy. To grzech, który osłabił pierwotną relację z Bogiem.

          Paradoksalnie, ale religia stawała się antyreligijna. Kult pokazywał pragnienia ludzi, nie Boga. Niejednokrotnie w kulcie brakowało Głównego Bohatera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *