83. Codzienna egzystencja

83. Codzienna egzystencja

 

 

          Ludzie są różni. Są wśród nas tacy, którzy reprezentują pogląd: Ja się na ten świat nie prosiłem. Może jest Bóg, może nie. Ja Go nie widziałem. Jak patrzę, ile jest tragedii ludzkiej na świecie to nie bardzo mi się chce wierzyć, że Bóg istnieje. Skoro żyję, chcę coś z tego życia mieć. Wieczność jeżeli jest, jest poza zasięgiem mojej wyobraźni. Reprezentują oni  stanowisko konsumpcyjne. Trudno rozmawia się z nimi, choć mogą być oni sami w sobie dobrzy i szlachetni. Żyją zwyczajnie z dnia na dzień. Nie czynią nic specjalnie nagannego. Jedynie miłość, którą na pewno mają, kierują do siebie. Całą uwagę skupiają na swoim najbliższym otoczeniu oraz na sprawach bierzących. Jeżeli nawet wierzą w Boga, to na pewno nie On jest na pierwszym miejscu. Przeważnie takie osoby maja poglądy liberalne, uważają np., że kobiety powinny decydować o aborcji, za nic mając poczęte dziecię. Dla nich to nie jest jeszcze człowiek, to tylko komórki biologiczne. Przysięga Hipokratesa mówi: Nie udzielę żadnej niewieście środka poronnego ich nie dotyczy. Czystość przedmałżeńska to dla nich przeżytek: Czy ja robię coś złego, ja chcę, ona chce, fajnie jest. Nie chodzę do kościoła, bo jest tam nudno, szkoda czasu, zresztą wkurzają mnie klechy, sami źle czynią, a morały prawią. Praca w SB to była przecież służba dla Polski.

          Wobec takich postaw jestem bezradny (ręce mi opadają). Jeżeli człowiek nie zmieni się wewnętrznie, próżne są wszelkie argumenty.

          Można mieć też inną postawę: Jestem wdzięczny, że Bóg mnie powołał do życia. Całą nadzieję pokładam w Nim. Całe moje życie oddaję Jemu. Taka postawa jest ukierunkowana na Stwórcę. Nie człowiek jest w centrum uwagi, ale ktoś z zewnątrz. Osoby takie z miłością wychodzą od siebie, mają wrażliwość na drugą osobę. No cóż, każdy z nas może wybierać własne życie. To, co piszę poniżej, kieruję do zwykłych, wcale nie świętych ludzi.

          Wszystko ma swoje janusowe oblicze (zagadkowe, zmienne; dwuznaczne; dwustronne). Pisarz Michał Choromański mówił, że ze wszystkiego można się wyleczyć (sam wyleczył się z gruźlicy), ale nie z nienawiści. Podoba mi się takie podejście.

          Uważam, że człowiekowi potrzebne jest trochę swobody, szaleństwa, dobrego humoru, które mogą być niezwykłą i zdumiewającą skuteczną bronią (Carl Hiaasen) wobec przeciwieństw losu. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jest zdrowe (używki), ale w gruncie rzeczy samo życie w obecnej rzeczywistości  technologicznej jest bardzo niezdrowe. Każde działanie w jakiś sposób przynosi niepożądane skutki uboczne. Przy jeździe samochodem np. ścierają się opony. Z kolei życie za bardzo sterylne, osłabia odporność organizmu. Organizm sam w większości pokonuje zanieczyszczenia organizmu jeżeli ich dawki nie są za duże. Wobec braku sensownej alternatywy należy wybierać w życiu złote środki modus vivendi. Aurea mediocritas – złoty środek, najlepsze wyjście, najlepsza droga pomiędzy skrajnymi sytuacjami.

          Platon twierdził, iż ten jest „zdrowy psychicznie”, kto umie zachować harmonię pomiędzy rozumem a pragnieniami.  Pożądania należy utrzymywać pod kontrolą. Nie mogą być one całkowicie tłumione, lecz powinny być zaspakajane tylko wtedy, gdy rozum powie, że jest to właściwe. Jeżeli ktoś znajduje się zbyt silnie pod władzą rozumu, to jego życie emocjonalne będzie upośledzone. Ci którzy są owładnięci przez namiętności: aby zaspokoić swoje pragnienia, angażują się w działania szkodliwe dla nich samych i dla innych. Są pod kontrolą swych pasji, uczuć, i w tym sensie można ich nazwać „niezrównoważonymi”.

          Arystoteles opracował całą teorię „złotego środka”. Wynika z niej, że człowiek powinien podążać tą drogą  – nie ignorować żądz, ale też nie może się im podporządkowywać, nie może im ulegać. Jego działanie ma być umiarkowane, ale ma jednocześnie przynosić mu przyjemność. Żądze muszą zostać zaspokojone, ale w sposób umożliwiający harmonijny rozwój także rozumnej części duszy, która to dusza powinna oprócz wiedzy kultywować również umiejętności panowania nad żądzami, poprzez silną wolę, odwagę i rozsądek. Arystoteles zaznacza jednak, że nie w każdym postępowaniu można odnaleźć „złoty środek”, do takich czynów zalicza: cudzołóstwo, kradzież, morderstwo – tutaj nie ma średniej miary, są to czyny niegodne.  Zalecał on: mamy nie być ani tchórzliwi, ani zuchwali, lecz mężni (zbyt mało męstwa to tchórzostwo, zbyt dużo – zuchwalstwo). Nie powinniśmy też być ani skąpi, ani rozrzutni, lecz hojni (zbyt mało hojności to skąpstwo, zbyt dużo – rozrzutność). Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie (2 Kor 9,6). Cnota leży pośrodku.

          Hipokrates mawiał, że drogą do zdrowia jest umiar, harmonia i zdrowy duch w zdrowym ciele. Wiele osób w Boga nie wierzy, a jednak żyją jakby On był. Być dobrym, grzecznym, posłusznym to nie wszystko. My powinniśmy być prawdziwi, życzliwi, miłosierni, tolerancyjni dla innych – słabszych i grzesznych. Miłość powinna tryskać od nas do wszystkich i we wszystkie strony. Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary (Mt 9,13). Głównym obowiązkiem człowieka w każdej dziedzinie działania, na każdym szczeblu hierarchii jest być zawsze człowiekiem (Wissarion, Bieliński). Człowiek powinien być autentyczny, prawdziwy, taki, jaki jest. Powinien być uczestnikiem rzeczywistości, a nie tylko obserwatorem.

          Bóg dał nam wiele powodów do radości. Piękno przyrody (naturalne), piękno wytworzone (dzieła sztuki), piękno człowieka, przedmiotów codziennego użytku, wspaniałe dzieła kulinarne, to wszystko człowiekowi jest dane.  Jedli, pili i weselili się (1 Krl 4,20). Radość (ucztowanie, picie i weselenie się) jest wyrazem szczęścia.

          Człowiek żyje  w środowisku biologicznym, w otoczeniu przedmiotów. To wszystko stanowi prozopoiczny (osobowy) wymiar najbliższego otoczenia. Życie człowieka  personalizuje się w sobie, wyrasta ze wspólnoty, ale też i kładzie znak osobowy na tę wspólnotę. Każdy człowiek ma wpływ na wspólnotę, przez to jest za nią odpowiedzialny. Można więc wprowadzić do niej ducha prawdy i fałszu, dobra i zła, piękna i brzydoty, tworzenia i unicestwienia.

          Wszelkie zakazy, nakazy to nie dla mnie. Chcę być absolutnie wolny, co do woli (posłuszeństwo może być wyrazem zarówno wolności, jak i niewoli). Nie chcę się niczego bać. Kto chce być sługą, niech idzie, niech żyje, niech sobie powróz okręci o szyję, niech własną wolę na wieki okiełza, pan niedaleko, niech do niego pełza! A tam głaskany, a potem wzgardzony, niechaj na progach wybija pokłony, niech jak pies głodny czołga się bez końca za pańską nogą, która nim potrąca (Kornel Ujejski 1823–1897); Serce nie sługa, nie zna, co to pany, nie da się okuć przemocą w kajdany (Jan Nepomucen Kamiński 1777–1855). Nie chcę bać się nawet śmierci (co innego bojaźń Boża). Według Gustawa Holoubka (1923–2008) śmierć nie istnieje. Pragnę do końca żyć z podniesioną głową. Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem (Magdalena Samozwaniec). Pragnę spotkać się z Stwórcą i powiedzieć za Piłatem o sobie ecce homo w całym tego słowa znaczeniu, z całą niedoskonałością stworzenia, z całą doskonałością bytu człowieka.

          Należy podejmować ryzyko, aby coś osiągnąć, bo nikt nie wie, co się może wydarzyć. Dopóki żyję, spodziewam się (łac. dum spiro, spero). Należy podejmować się zadań w danej chwili niemożliwych do wykonania. Śmiałym szczęście sprzyja (Wergiliusz). Takie wyzwanie uskrzydla. Minimalizm w szerokim znaczeniu tego słowa ogranicza, osłabia, nie daje siły twórczej. Chcącego los prowadzi, nie chcącego – wlecze (przysłowie). Jednak przesadne dążenie do doskonałości często prowadzi do skrupulanctwa. Są granice, których nie należy przekraczać. Mądrość jest pożyteczna, ale nie jest wolna od głupoty. Nie należy uciekać od rzeczywistości i unikać problemów nurtujących społeczeństwo (eskapizm). Należy mieć cywilną odwagę w wypowiadaniu własnych sądów niezależnych od opinii publicznej.

          Wszelkie teksty przesyłane na fora internetowe nie powinny być anonimowe. Należy brać odpowiedzialność za to, co się mówi i pisze. Obecna moda internetowa anonimowości ułatwia bezskarne szkalowanie innych, w tym: obrażanie prezydenta, władzy – praktycznie każdego obywatela.

          Cierpliwość jest lekarstwem na każdy ból (sentencja). Słowa te kieruję również do siebie. Niestety bardzo mi jej brakuje, choć znam przysłowie: kropla drąży kamień nie siłą, lecz ciągłym spadaniem. Niecierpliwość stwarza tyle niepotrzebnych stresów. Przysłowie mówi wręcz: nie jest mądry, kto nie jest cierpliwy.  Cierpliwość wszystko zwycięża.

          Nasze życie to droga, na której powinniśmy asymptotycznie zbliżać się do doskonałości i świętości. Już z samej definicji nigdy nie osiągniemy doskonałości. My nie możemy być na wzór aniołów. To niemożliwe. Nasza natura jest skażona samym aktem stworzenia (z założenia). Dlatego np. zjadamy inne zwierzęta (Bóg to dopuścił). Kto uważa się za świętego, jest albo oszustem albo wariatem, bo nie da się na dłuższą metę uniknąć grzechów i wiernie wypełniać swoich obowiązków (Pius XII 1876–1958). Wielki święty, misjonarz Franciszek Ksawery (1506–1552) miał bardzo trudny charakter. Był kiepskim przełożonym, w swojej nadgorliwości czynił wiele szkód, które musiał prostować i łagodzić Ignacy Loyola (1491–1556). To jednak nie przeszkodziło mu w drodze do świętości.

          Z upływem lat uczymy się panować nad naszymi żądzami. Potrafimy rezygnować z zasady przyjemności na rzecz zasady rzeczywistości (Freud). W zasadzie całe życie narażeni jesteśmy na konflikt pomiędzy żądzą a winą.         

          Ostatecznym celem człowieka nie jest praca, lecz dzień przerwy, odpoczynku (niedziela, szabat)[1]. Dzień, w którym szczególnie należy przybliżyć się do Boga (być w Nim, a On w nas). Dzień odpoczynku wywodzi się z nakazu Bożego. Świadome gwałcenie tego dnia jest odwracaniem się od Stwórcy. Święto powinno być radosne: śmiechem poprawia się obyczaje (dewiza teatru komediowego Opera Comique w Paryżu), ale i refleksyjne. To czas, w którym powinno się znaleźć chwilę zadumy nad Stwórcą i naszą z Nim relacją. Podobno jestem bardzo pracowitym człowiekiem. Prawda jest taka, że motywem mojej szybkiej pracy, uporządkowania codziennych spraw, nie odkładania prac na inny czas jest pragnienie osiągnięcia czasu wolnego, błogosławionego „lenistwa”, coś w rodzaju nirwany, refleksji, spełnienia się. Wystarczy mi jeden dzień odpoczynku, aby z nowymi siłami ruszać naprzeciw nowym wyznaniom.

 

 

 

 

 

 



[1]  Początek Świata – Biblia a nauka, Michał Heller, Michał Drożdż, wyd. BIBLOS, Tarnów 1998. s.29.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *