Wszechmoc Boga

          Bardzo częstym argumentem obrońców starej katechezy jest powoływanie się na wszechmoc Boga:   Czy Pani chce zanegować wszechmoc Boga?  Pytanie to ma w sobie przestrogę. Zmierza do wykazania słabości wiary. Ustawia dalszy dialog warunkując go tą przestrogą. W zasadzie zamyka usta. Często bywa tak, że nie prawda zwycięża, ale sposób prezentowania sprawy.

          Stwierdzenie, że Bóg wszystko może jest oczywiście prawdziwe, ale jakie też niebezpieczne. Na kanwie tego pytania można tworzyć niesamowite opowieści kończąc, że dla Boga wszystko jest możliwe. To ostatnie stwierdzenie autoryzuje opowieść, nadaje jej rangi niepodważalnej. Roma locuta, causa finita. Bóg jest pokazany jako czarodziej, który jednym ruchem pałeczki wszystko może. Czy więc zacytowane pytanie w jakiś sposób nie obraża Boga?         

          Czy Bóg nie ma w sobie tyle mocy, by osiągnąć swoje cele bez karkołomnych cudów?  Z narodzeniem Jezusa opisano zdarzenia (cuda), które stały się przedmiotem wiary:

– niepokalanego poczęcia NMP jako daru niezasłużonego,

– cudownej ingerencji Boga w procesie poczęcia,

– pojawienia się anioła Gabriela,

– cudu zwiastowania,

– cudu narodzenia Jezusa bez utraty dziewictwa.   

– wieczne dziewictwo Maryi,

– gwiazda betlejemska,

– cudowna wizyta pasterzy u żłóbka,

– pokłon mędrców ze wschodu,

– boskość małego Jezusa,

– cudowne odczytanie zawartości łona Maryi przez Elżbietę.

 

          Wszystkie te karkołomne zdarzenia zmierzają do jednego. Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Filozoteizm osiąga ten sam cel, tylko bez tych karkołomnych zdarzeń. W normalności widać wszechmoc Boga.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *