Wystąpienie Gamaliela

 

          Sanhedryn zaniepokojony rozrastaniem się kultu Jezusa w końcu zatrzymał i uwięził apostołów. Podczas burzliwego przesłuchania, mądry, szanowany Żyd Gamaliel (faryzeusz, wnuk Hillela, członek Sanhedrynu, nauczyciel Pawła z Tarsu) chcąc zakończyć sporne przesłuchanie powiedział: Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni (Dz 5,36) […] Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się,  a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem (Dz 5,38–39).

          Ostatnie wersety warto zapamiętać, ale czy opisane zdarzenie przez Łukasza faktycznie miało miejsce? W Historii Kościoła[1] napisano:  Przemowa Gamaliela jest w sposób oczywisty dziełem Łukasza: zawiera ona jawny błąd historyczny, gdyż czyni aluzję do wystąpienia Teodasa (Dz 5,36), które będzie mieć miejsce dziesięć lat później.

          Przykład ten jest pouczający również ze względu na wiarygodność przekazu biblijnego. Opis Łukasza porównywany jest z opisem dokonanym przez Józefa Flawiusza[2], który również opisywał działania Teodasa (niekoniecznie tego samego). Różnica w chronologii jest znaczna. Kto popełnił pomyłkę? Aby przybliżać się do prawdy należy wszystko badać, porównywać i sprawdzać. Większość tekstów religijnych nie ma potwierdzenia w innych laickich źródłach. To czym dysponuje ludzkość może być też subiektywnie odczytywane. Przekazy mogą pochodzić z przeżyć mistycznych lub badań naukowych. Komu wierzyć?

          Postawa pełnego zawierzenia nie jest rozsądna. Łatwo można uwierzyć w teorie spiskowe, dzieła szatana, kosmitów. Zwolennicy podobnych teorii skłonni są nawet do fizycznej obrony swoich poglądów. Fanatyzm jest blisko. Egzaltacja religijna przynosi więcej szkody niż pożytku. Bardzo często wykorzystuje się Ducha Świętego do okazania swoich emocji religijnych. Bóg jest obecny w każdej cząstce ciała ludzkiego i towarzyszy człowiekowi bez przerwy. Jego Opatrzność jest wyczuwalna, ale ludzkie opisy Jego działania czasem przerażają. Człowiek czuje się jakby był bez przerwy inwigilowany przez Niebiosa.

          Tak, to prawda. Bóg jest z nami przez cały czas, ale trzeba widzieć to inaczej. Bóg jest obecny wszędzie z natury ontologicznej.  Stale podtrzymuje istnienia w ich istnieniu, które stworzył. Jego działania są jednak dyskretne. Bóg (Duch Święty) nie narzuca się. „Martwi się” gdy człowiek jest w niedoli. Nie determinuje człowieka. Ciągle czeka na ludzki ruch i decyzje. To nie fakt wzbudza emocje, lecz sposób przekazu.

          Kiedyś uczestniczyłem w spotkaniach baptystów. To co mnie raziło, to sposób egzaltowania swoich uczuć religijnych. Raz za razem wykrzykiwane były akty strzeliste (Alleluja, kochamy Pana, Nasz Pan jest dobry itp.) przez kolejnych uczestników spotkania. Przy tym, dobierano odpowiednie tonacje głosów wraz z rosnącym napięciem religijnym. Na koniec, prawie wszyscy krzyczeli.

          No cóż, to nie była moja „bajka”. Wolę modlitewne skupienie w ciszy. Różaniec odmawiany w czasie spacerów (jazdy samochodem). Odgłos przyrody w połączeniu z trwaniem przed Bogiem. Atmosferę Mszy świętej.



[1] Jean Daniélou, Henri Irenée Marrou, Historia Kościoła tom. 1,Wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1986, s. 24.

[2] Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela, XVII, 10,4.

Jedna myśl nt. „Wystąpienie Gamaliela

  1. …] Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem (Dz 5,38–39). Zaintrygował mnie w tym opisie aspekt dojrzałej wiary człowieka. Wiary, która dopuszcza, że wypracowane, przez lata postrzeganie Boga może być błędne. Wiary, która zakłada, że jestem omylny i nie mam monopolu na poznanie Prawdy. Czyż bowiem Gamaliel, gorliwy wyznawca, nie ma prawa być przekonanym, że jest na właściwej ścieżce? Jak wielkim szokiem musiało być dla niego odkrycie, że nie tędy droga? Mógł przecież zaprzeć się wszystkimi nogami i być głuchym na odkrywaną nową rzeczywistość. Może nie jeden z jemu współczesnych tak postąpił. On jednak z uwagą, szczerością i otwartym sercem pragnął chłonąć Prawdę wbrew wszystkiemu. On faktycznie otworzył się na poznanie Boga, który mu się objawiał. Konfrontował własne wyobrażenia Boga z tym, co postrzegał jako źródło Prawdy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *