Puszka Pandory 8, modele konceptualne

                                            

Dzisiaj jest 43 rocznica śmierci mojego ojca. Żył lat 54.

                           

Wczoraj uczestniczyłem w mszy żałobnej ks. prof. Józefa Kudasiewicza, związany z lubelskim KUL i kieleckim WSD, recenzenta moich dwóch książek: Bóg nie taki straszny i Odnaleźć Boga w sobie. Zmarł 16 listopada w 86. roku życia i 60. roku kapłaństwa. Był wybitnym biblistą, wspaniałym i mądrym człowiekiem. Niech spoczywa w pokoju.

Puszka Pandory 8, modele konceptualne

          Moje „odkrycia” nie tylko dotyczyły religii, ale i nauki. Trudno jest pominąć zagadnienia, które same się narzucały. Pisząc pierwszą książkę  Rzeczywistość w świetle nauki filozofii i wiary zrozumiałem mechanizm rodzenia się wszelakich teorii i jak bardzo przydatne są modele konceptualne, które można opisać matematycznie. Np. geoida to taka bryła owalna, która najbliżej przypomina ziemię. Zapis matematyczny pozwala na najprzeróżniejsze eksperymenty myślowe. Wcześniej używałem tych pojęć, ale nie zdawałem sobie sprawy ze skutków ich niewłaściwego przekazu.

          Kiedy zgłębiałem ponownie teorię Alberta Einsteina i inne późniejsze, pojąłem znaczenie modeli. Na początku XX wieku powstało ich wiele: przestrzeń zakrzywiona, czasoprzestrzeń, sferyczna budowa atomu itd.         

          Kolejne „odkryciem” było wstrząsające. Modele konceptualne, żyjące jedynie na papierze zostały powszechnie udostępnione jako modele rzeczywiste. Prawie wszyscy uwierzyli, że istnieje przestrzeń zakrzywiona. Natychmiast zrodziły się koncepcje przechodzenia między światami, cofanie się w czasie, prędkości nadświetlne, dylatacja czasu, skrócenie odległości itd. Entuzjazm naukowy był wielki. Pomylono jednak świat rzeczywisty z urojonym (konceptualnym). Pod wpływem bezkrytycznego przekazu badań naukowych zrodziła się literatura science fiction, która pobudza ludzką wyobraźnie albo wręcz ogłupia.

          Tam gdzie trudno jest ująć ludzkim językiem zachodzące zjawiska, pomocne są modele konceptualne. One pozwalają przynajmniej rozeznać zjawiska choć nadal pozostają tajemnicą. E. Kant twierdził, że  nie ma możliwości poznać istoty rzeczy. Jeżeli miał na myśli materię, to istotnie nie ma możliwości, bo nie ma materii jako osobnego substytutu. Jeżeli myślał o innych pojęciach, np. transcendentalnych, to również trudno człowiekowi dojść do sedna sprawy. W takich przypadkach bardzo pomagają modelu konceptualne, ale trzeba o tym głośno mówić, że są to tylko modele. Kiedy będę pisał o bilansie dobra i zła, przedstawię model, który będzie obrazował mechanizm Bożej ekonomii.

          I jeszcze jedna refleksja. Pismo święte jest wielkim obrazowaniem spraw Bożych. Dziś wiem, że nie mogło być napisane inaczej. Jego konstrukcja zaświadcza o udziale Boga samego (poprzez natchnienie) w jego pisaniu. Pismo święte napisali ludzie jak umieli, ale Bóg zawarł w nim informacje na temat swojego istnienia. Wiele zostało jeszcze spraw do odczytania dla dalszych pokoleń.

Wspomnienia biograficzne  cz.76

          Czekając na wydanie pierwszej książki, myślałem już o drugiej. Chciałem napisać książkę czysto religijną. Pomógł mi przy tym przypadek. W rozmowie z kolegą dowiedziałem się, że wyszła właśnie „wspaniała” książka Richarda Dawkinsa Bóg urojony mówiąca o Bogu starotestamentalnym. Tego samego dnia usłyszałem podobną opinię od  sąsiada, doktora nauk. Chwalił ją za naukowe podejście. Zaciekawiony, poszukałem ją w księgarniach. Udało mi się ją kupić. Już po kilkudziesięciu stronach przekonałem się, że jest to zwykły paszkwil napisany językiem nienawiści, głupoty i ignoracji naukowej. Mogłem w niej odczytać, że Bóg to kawał skurwysyna. Takich podobnych inwektyw było w książce mnóstwo. Przeczytałem książkę do końca, aby móc rzetelnie się do niej ustosunkować. Postanowiłem w swojej książce nawiązać do tej plugawej i głupiej książki, stąd tytuł mojej drugiej książki: Bóg nie taki straszny. W niej próbowałem wykazać, że Bóg starotestamentalny jest takim samym Bogiem jak jest odczytywany w Nowym Testamencie. Bóg Miłości i Miłosierdzia. W tym celu przedstawiłem sposób redagowania Biblii i  jak Bóg został wykorzystany to przedstawienia historii żydowskiej i żydowskich partykularnych interesów. Słowa ludzkie zostały włożone w „usta” Boga. Odczytywanie literalne Starego Testamentu jest podstawowym błędem. Z Biblii należy dopiero wydobyć przesłanie Boga.

         30 grudnia 2008 r. zostałem zaproszony do radia do programu W kręgu wartości.

          Po napisaniu drugiej książki, 14 lutego pojawił się ten sam problem. Kto ma ją recenzować? Wpadłem na szaleńczy, wręcz nieprawdopodobny pomysł. Emerytowany ks. prof. Józef Kudasiewicz, wspaniały biblista, mieszka w Kielcach. Jak do niego dotrzeć? 20 marca napisałem list do ks. prof. Daniela Olszewskiego z prośbą o pomoc w wyborze recenzenta, sugerując mu moje marzenie.

          24 marca 2009 r.  ks. prof. D. Olszewski zadzwonił do mnie informując, że ks. prof. Józef Kudasiewicz czeka jutro na mnie. Byłem bardzo szczęśliwy, a zarazem przerażony. Poddaję się krytyce najwyższym autorytetom świata nauki teologicznej. Może zostanę wyśmiany i upokorzony?

          Spotkanie z ks. prof. J. Kudasiewiczem było krótkie, ale rzeczowe. Był dla mnie miły. Nie dawał mi odczuć dystansu jaki nas dzieli.

          Czekając na recenzje drugiej książki zacząłem pisać trzecią: Odnaleźć Boga w sobie. Pierwsze zdanie napisałem 28 marca 2009 r.

          21 kwietnia zadzwonił telefon od ks. prof. J. Kudasiewicza. W słuchawce usłyszałem.

–  Proszę przyjść do mnie.

Cholera, właśnie piłem piwo u sąsiada. Wpadłem do domu, przebrałem się, do ust wziąłem miętowy cukierek i poszedłem ku przeznaczeniu. Ks. prof. przyjął mnie teraz zupełnie inaczej. Tak jakby był moim ojcem. Widziałem, że chce mi jak najszybciej przekazać, że recenzja jest pozytywna. Zaczęła się rozmowa. W pewnej chwili powiedział.

–  Panie kolego, ja sam z niej coś skorzystałem i dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy.

Pochwalił mnie za sposób pisania i za to, że nie byłem nachalny przedstawiając swój własny punkt widzenia niektórych zagadnień.

–  Panie Pawle proszę pisać dalej. Proszę pisać dalej!

Te słowa były dla mnie napędem atomowym. Pisać dalej? To znaczy, że moje myśli mają jakiś sens?!

–   O Boże, skąd tyle dla mnie Twojej łaskawości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *