Istnienie Boga, Stwórcy, nigdy nie stanowiło dla mnie problemu. Jego istnienie wynika z logicznego rozumowania – «każdy skutek ma swoją przyczynę». Rzeczywistość, którą się odczuwa, Wszechświat, musi mieć swoją przyczynę – argumentację przyczynową znaną z tradycji św. Tomasza z Akwinu. Natomiast kwestia Jezusa Chrystusa, Syna Boga, przez lata była dla mnie zagadnieniem, które wymagało dogłębnego zrozumienia.
Owszem, w młodości chrześcijański przekaz religijny był inspiracją do przemyśleń. Uważałem się za chrześcijanina naturalnie – z racji przynależności do tego społeczeństwa. Jednak to nie jest to samo, co świadoma akceptacja Jego istnienia i posłannictwa. Proces odkrywania Jezusa jako Syna Bożego oraz akceptacji Jego misji może wynikać albo z tradycji, albo ze świadomego wyboru. Moje poszukiwania argumentów mają swoją bogatą i dla mnie fascynującą historię, ale na ten temat opowiem innym razem. Bardzo duży wpływ na moją chrześcijańską fascynację miały własne, ukryte doświadczenia duchowe – choć nie były one spektakularne, dostępne dla innych.
Główna myśl, którą chciałbym przekazać, jest taka, że moje stanowisko ma charakter uniwersalny, łącząc wierzących z sceptykami. Nawet gdyby okazało się, że się mylę, to sama idea Jezusa, Syna Bożego, oraz Jego misji niesie ze sobą tak ogromny ładunek dobra, że warto być jej zwolennikiem. Nawet osoby niewierzące często przyznają, że nauczanie Jezusa – zwłaszcza wezwanie do miłości bliźniego, pokory i sprawiedliwości – niesie ponadczasowy, pozytywny przekaz.
W życiu spotyka się różne przypadki oddawania czci ideom, które wywodzą się z mody (np. ruch hippisowski), odkryć przyrodniczych, trendów kulturowych czy społecznych. Akceptacja idei Jezusa nie jest zatem zjawiskiem wyjątkowym. Przykładem może być Mahatma Gandhi, który był pod wielkim wrażeniem idei chrześcijaństwa, choć sam nie został chrześcijaninem.
W kontekście historycznym Stwórca, ze względu na swoją nadprzyrodzoną, nieokreśloną i nieogarnioną naturę, nie mógł mieć bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Idea Wcielenia Boga w istotę ludzką umożliwiła Mu bezpośrednią komunikację z człowiekiem. Przez Akt Odkupienia (Ofiarę Krzyża) Bóg dał ludziom możliwość oczyszczenia się z niedoskonałości wynikających z życia w świecie materialnym. Z kolei przez Zmartwychwstanie Bóg ujawnił koncepcję wieczności dla ludzkich dusz. To przez Jezusa Bóg przekazał Prawdę o moralności i sensie życia.
Przekaz biblijny, mimo licznych (i nieuniknionych) błędów interpretacyjnych na przestrzeni wieków, w swej istocie zawiera tę Prawdę. Jest to Prawda, którą każdy z nas musi odkrywać na nowo. Poszukiwanie jej stało się dla mnie nie tylko fascynujące, ale także sposobem na życie.
Prawda biblijna nie jest łatwa. Jezus doskonale rozumiał trudność zrozumienia Prawdy w pełni, dlatego uczył swoich uczniów stopniowo, wykorzystując przypowieści i codzienne doświadczenia, by Prawda mogła kiełkować w ich sercach. Myśl ta przypomina, że poznanie Prawdy wymaga otwartości, pokory i gotowości do wewnętrznego wzrostu, nie tylko intelektualnego, ale i duchowego.