Ja wybieram to drugie

          Ci którzy umieją słuchać i chcą dowiedzieć się o praktykowaniu miłości chętnie podzielę się własnym do niego podejściem. Oczywiście szanuję każde inne, które dają dobre owoce.

          W miłości należy cieszyć się z faktu, że to uczucie zrodziło się we własnym sercu. Człowiek miłujący staje się dawcą. Sam ten fakt jest już wielkim własnym dobrodziejstwem. Nawet, gdy obiekt miłości o tym nie wie, to z faktu rodzącego się uczucia już rodzi się dobro. We wnętrzu człowieka zachodzą zmiany nie tylko duchowe, ale i fizjologiczne. Metabolizm wchodzi na wyższy poziom. Dusza pięknieje. Człowiek miłujący unosi się ponad szarością życia. Emanuje energie, która skierowana na obiekt dochodzi i podejmuje działania. Obiekt miłowany jest zupełnie inną istotą i ma inne przymioty, zwyczaje, oczekiwania. Energia dochodząca do obiektu podlega interferencji z energią obiektu. Interferencja może dać różne  wyniki. Może pobudzić obiekt do wzajemności, albo wyciszyć wysyłane sygnały. Gdy zaloty zostają zneutralizowane, dobrze zachować własne zdobycze i cieszyć się z doznanego uniesienia. Obiekt trzeba pozostawić w spokoju. Ponawianie wysiłku, według mnie, daje małą szansą powodzenia. Przy wzajemności uczuć zaczyna się bardzo trudny okres, aby z nadmiaru uczuć nie spalić już pozyskane zdobycze. Zaczyna się okres pielęgnacji płomyka które się zapaliło. Aby nie zgasło należy ciągle dokładać nowych bodźców, aby z płomyka rozpalił się ogień. Ważna jest zgodność w wychowaniu dzieci  (unisono) w małżeństwie, mimo dzielących ich różnic. To bardzo ważne przy wychowaniu dzieci. Zarzewiem niepowodzeń w związku jest kwestionowanie metod wychowawczych drugiej strony.

          Z biegiem czasu, zazwyczaj przez przyzwyczajenie wychodzą na zewnątrz, do tej pory, skrywane cechy charakteru. Gdy z naszej strony miłość jest prawdziwa należy przyjąć i uszanować odmienność drugiej osoby. Tolerancja jest gwarantem trwałości związku. W żadnym przypadku nie należy naginać charakteru obiektu pod własne wymagania. To się z reguły nie udaje. Należy pozostawiać drugiej osobie możliwość własnej realizacji. Jej sukcesy należy uważać za własne. Nigdy nie traktować osoby kochanej za własność. To jest zbrodnia na drugiej osobie. Tam gdzie nie ma wolności nie może rozkwitać miłość. Dobrze jest podzielić się odpowiedzialnością, ale w każdym momencie należy proponować pomoc. Bardzo ważna w życiu jest kultura współżycia. Bardzo ważne są szczere rozmowy, bez których związek zamiera, sztywnieje, obojętnienie. W większości bardzo ważny jest czuły dotyk, bez którego traci się łączność Bez niego traci się autostradę prowadzącą do radości współistnienia.

          Własne złe nawyki należy w sobie wyeliminować. Nie doprowadzać do ich przyzwyczajenia. Na porządku dziennym powinny królować słowa: proszę, dziękuję, przepraszam. Dobrze jest zaskakiwać osobę kochającą drobiazgami, które niewiele kosztują, a są materialnym dowodem uczucia. Życzę wszystkim, aby w podeszłym wieku mogły iść na spacer trzymając się za rączkę.

          Cenne rady nie zwalniają człowieka od własnych zasad moralnych. Gdy druga strona popełnia ewidentne zło należy dać dowód dezaprobaty.  Związek oparty na ciężkich grzechach staje się kruchy. Nie wytrzymuje upływu czasu.

          Gdy miłość wygasa a pojawiły się dzieci, to należy  dokonać wyboru, albo odejść i nie pogarszać relacji, albo dla dobra dzieci pozostać i minimalizować własne straty. Ja wybieram to drugie.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Pozostaję sobą

          Wydaje się, że miłość jest pojęciem zrozumiałym dla większości ludzi. Tymczasem, za tym pojęciem kryje się olbrzymia treść. Zanim ją zdefiniowano była ona już w obiegu rzeczywistości i bezwiednie była przez człowieka eksploatowana. Należy zwarzyć, że to pojęcie nie ma swojej naturalnej struktury. Jest opisem stanu i relacji. Już przy tym założeniu określa swoją służebną rolę. Jest opisem czegoś innego niż jest sama. Za pojęciem służby kryje się troska. Pod uwagę bierze dobro drugiej istoty. Troska o dobro drugiej osoby wynika z faktu, że własne dobro jest mniej ważne, a przynajmniej nie najważniejsze. Z troską związane są emocje. Pojawiają się w duszy ludzkiej. Ba, oddziałują na fizjologię. Są motorem tworzenia się związków chemicznych, które pobudzają cały organizm człowieka do zachowań zwiastujących radość, uśmiech, czasem iracjonalnych.

          Gdy w sercu pojawia się to uczucie to na nie reaguje cały organizm. Ono ożywia  komórki i daje “powera” do dalszych zmagań życiowych. Niekiedy emocja jest tak duża, że boli. Zdarzają się przypadki, że z miłości może “pęknąć serce”.  Nie miłość, ale zmiany, które czyni, mogą być powodem złych reakcji i zachowań. Może pojawiać się zazdrość, nietolerancja. Jak ktoś nie umie panować nad emocjami, może uczynić wiele złego. Miłość sama w sobie określa relację w imię cudzego dobra. Ten kto miłuje jest bogatszy, wrażliwszy. Ten kto nigdy nie zaznał tego uczucia, do końca życia nie potrafi odnieść się do tego pojęcia. Nawet miłość niespełniona zmienia człowieka. Pozostawia ból, a zarazem wypełnia człowieczeństwo. Człowiek miłujący staje się lepszy, doskonalszy. Nie zgadzam się z poglądem, że miłość może się skończyć. Może osłabnąć, ale zawsze pozostawia ślady.

          Moja pierwsza miłość została w moim sercu do końca mojego życia i nigdy się jej nie wyprę. Owszem zmieniły się oczekiwania, okoliczności, ale każde spotkanie z nią może być kolejnym przeżyciem.  Po latach można ją oceniać. W moim przypadku wypada krytycznie. Dziś wiem, że nie dałaby mi oczekiwanego szczęścia, ale cieszę się z faktu jej zaistnienia. Ona mnie ubogaciła duchowo.

            Miłość może być wielokrotna. Wynika ona z miłości do ludzi. Każda miłość jest inna. Buduje się nią na innych paradygmatach. W wyborze może być trudna. Miłość ma swoje stopnie. Na wyższych stopniach liczą wartości społeczne. Dla mnie miłość do dzieci doszła do granic możliwości. Na samym szczycie jest Miłość  (Chrystusowa) doskonała, bezinteresowna, którą przypisuje się Bogu. Ta Miłość jest wzorcem.  Na samym dole drabiny miłości są emocje, zazwyczaj nie poukładane, banalne, wręcz trywialne i przemijające. Dobrze jak są człowiekowi dostępne, bo kształtują ludzką wrażliwość. Do nich zaliczam miłość do muzyki (gra na skrzypcach, fortepianie), kultury. Miłość do spacerów, oglądu przyrody, podziwu ludzkich osiągnięć. Mogę powiedzieć, że miłuję cały świat, choć niekiedy daje mi się w znak i jest dla mnie przykry.

            Kiedy zrozumiałem, że wszystko co istnieje zawdzięczam Bogu, stał się on dla mnie Istotą bardzo bliską. Nie znaczy to, że nie jestem krytyczny do jego zamysłów. Miłując, pozostaję niepokorny, ale pozostaję sobą.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Dzięki i za to

          Bóg powołał Świat do istnienia. Aby Świat był rozpoznawalny wyposażył człowieka (istoty żywe) w zmysły. Przy realizacji swojego projektu stwórczego zastosował zasadę ekologiczną (nie zaśmiecać świata). Świat w swej istocie jest pusty. Istnieje dzięki zdolności percepcji.

          Świat istnieje przez swoją naturę dynamiczną. Sam Stwórca jest Istotą nierozpoznawalną, bez struktury. Istnieje, bo odbiera się skutek Jego działania.

          Bóg stworzył Świat, bo chciał Objawić swoje istnienie. Do tego teatru potrzebował widzów, odbiorców. Stworzył więc istotę inteligentną zdolną do Jego rozpoznania. Za tę “usługę”  wynagrodził człowieka swoim paradygmatem wieczności. Dzięki i za to. Postawił jednak warunek bezwzględnej doskonałości, i obłożył człowieka trudami życia, aby mógł się szlifować na diament moralny. Postawił człowieka na wyboistej drodze życia.  Jego Opatrzność nie jest do końca zrozumiała. Niekiedy człowiek musi iść po omacku, dokonywać ciągłych wyborów, doświadczać losy nie zawsze zawinione.

          Koncepcja Boga odnośnie życia człowieka nie jest łatwa.  Życie nie jest sielanką.  Człowiek nie prosił się o istnienie. To zdanie brzmi absurdalnie, ale mnie się wypsnęło. Odpowiedzi należy oczekiwać z zewnątrz, w innej przestrzeni. Tam wiele osób będzie zadawać pytania. Ciekawią mnie argumenty celu i sensu istnienia. Tu, na Ziemi próżno jednoznacznie je określić. Człowiek w swej kruchości zawierza Stwórcy, że jest Dobry, pełen Miłości i Miłosierdzia. Musi w to wierzyć, bo w przeciwnym razie, wszystko co przeżywa i doznaje nie miałoby kompletnie sensu.

          Usilnie poszukuję odpowiedzi, bo jestem niecierpliwy. Chciałbym znać reguły gry. Życie jest drogą po chwiejnej kładce. Wiara daje mi nadzieję,  a nadzieja, podobno, nie może zawieść.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Szczęście

           Z obserwacji życia można odczytać pewną regułę, którą kolokwialnie brzmi: “po śmiechu następuje płacz“, a “po płaczu radość”. Wyjaśnienie takich stanów można doszukać się w innych sentencjach: “nigdy nie jest na tyle źle, aby nie mogło być gorzej“, “nigdy nie ma na tyle szczęścia, aby nie mogło być go więcej“. Wszystko się zmienia i przemija w czasie. Jeżeli przemija zła passa, to powinno być lepiej, czyli jest powód do radości. Roztropny powinien znać te reguły. Jak doznaje się radości to w nim, od razu, zakotwicza się ziarno niepowodzenia. Raczej nie można utrzymać dłużej radosną chwilę. Chwila trwa krótko. Można dłużej trać w zadowoleniu, ale i ono ma swoje granicę. Na temat szczęścia powstały różne filozofie, np. stoicyzm (spokój stoicki), epikureizm, a nawet cynizm. Arystoteles preferował kroczenie drogą “złotego środka”. Platon mówił o poznaniu idei piękna i dobra. Od Platona zaczęło się szerzyć pojęcie szczęścia: eudajmonia, jako posiadanie najwyższych dóbr. W epoce średniowiecza dominował pogląd o prowadzeniu życia moralnego, rozumnego, opartego na sile woli. Na Wschodzie ostatecznym szczęściem jest nirwana.

          Kant w ogóle nie cenił szczęścia, uznając, że jedynym celem życia może być wypełnianie obowiązków.

          Historycznie ujmując, szczęście jest rozumiane jako pomyślne, udane życie. Ze szczęściem kojarzona jest przyjemność, poczucie pełni i radości. Schodząc od pojęcia szczęścia niżej ma się szerszy zasięg pozytywnych doznań. Przyjemność można czerpać z tysięcy najdrobniejszych zdarzeń. Należy pamiętać, że szczęście ma podłoże psychologiczne i jest różnie traktowane przez wielu. Szczęście kogoś może być dla innego utrapieniem, np. jeden odczuwa szczęście wspinając się na skałach, a dla drugiego jest nie do pomyślenia trudem. Jeden doznaje radości przy słuchaniu poważnej muzyki, a dla drugiego jest to przejaw  snobizmu.

          Radość powinna wzbudzać wszelaką refleksję. Trzeba umieć szybko przestawić się jak ona zanika. Wtedy zderzenie się z rzeczywistością jest mniej bolesne. W większości życie jest trudem, które przychodzi człowiekowi pokonywać. Kto umie, powinien czerpać radość z błahych rzeczy. Bo takich zdarzeń jest więcej. Rzadko kiedy się wygrywa 6-kę w totolotku, a żyć trzeba na bieżąco. Wielka wygrana cieszy chwilę, ale ile za tym kryje się strachu?

          Bogacz  musi ciągle chronić swojego majątku. Ile to wymaga zabiegów!

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Dialog sam ze sobą

           Łapię się na tym, że sam ze sobą prowadzę dialog. Nic dziwnego. Ulegam teoriom (Alfreda Jana Palla), które po jakiś czasie bledną. Pisałem niedawno, że “niegdyś panowała już wysoka kultura naukowa i zaawansowana cywilizacja. Ten okres nazywa się złotym wiekiem rozwoju (progres) starożytności, po którym nastąpił regres“. Dziś nie jestem już tego tak pewny. Owszem rozwój jest naturalnym procesem, ale brak artefaktów, które by potwierdzały tezę o nadzwyczajnym rozwoju przed potopowej, zmusza mnie do podchodzenia do doniesień medialnych z większą roztropnością.

          Śladem wcześniejszego rozwoju mogą być piramidy. Do tej pory budzą podziw, ale noszą w sobie i wady konstrukcyjne, jak np. piramida schodkowa (zbudowana w Sakkarze przez budowniczych faraona Imhotepa), czy piramida łamana (budowana przez władcę Egiptu Snofru z IV dynastii). Świadczą one, że budowniczowie nie dysponowali wystarczającymi narzędziami kontrolnymi. Przy budowie wspomnianych piramid wprowadzono korekty na bieżąco, po zauważeniu, że piramidy osiadają.

          Artefakty dotyczące np. maszyny analogowej mówią raczej o rozwoju myśli starożytnych, po Potopie. Ogniwa galwaniczne miały zastosowanie pospolite i nie należy je traktować jako rozwój elektryfikacji w dzisiejszym znaczeniu. Do tych ogniw stosowano pospolite kwasy: octowe lub cytrynowe. Ogniwa były wykorzystane do złoceń itp. Można by spuentować, że nie był to jakiś boom naukowy.

            Przepraszam moich czytelników, że wprowadziłem ich w jakieś nadzwyczajności i nowinki poznawcze. Po zastanowieniu się, zszedłem na ziemię. Szukając wyjaśnień, przestudiowałem ponownie Księgę Rodzaju, ale rozczarowałem się. Zwróciłem uwagę, że podobnie jak przy omawianiu życiorysu Kaina: “Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu” (Rdz 4,16) jest sugestia, że równolegle z Adamem i Ewą żyli inni ludzie, tak przy omawianiu życia rodziny Noego uratowali się inni. “Ci trzej byli synami Noego i od nich to zaludniła się cała ziemia” (Rdz 9,19). Pismo dalej wspomina o kananejczykach “Niech Kanaan będzie sługą Sema!” (Rdz 9,26).

             Dałem sobie spokój z dalszym czytaniem. Księga Rodzaju nie nadaje się do badań faktograficznych.

             Tak też pozostałem dalej w rozterkach poszukiwawczych. Artefakty sprzed milionów lat, które sugerują, że człowiek jest wynikiem kreacjonizmu pozostawiam do dalszego rozpoznania. Póki co, pozostaję przy teorii ewolucji.

             Z moich rozterek pozostaje jedna dobra myśl. Dużo jest jeszcze do odkrycia dla nowych pokoleń. Nuda im nie grozi.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Potop przypisany Bogu

           Obecnie wydobyto artefakty sprzed milionów lat i artefakty z okresu po Potopie, ale brakuje tych najbardziej interesujących dotyczących domniemanego rozwoju cywilizacji poprzedzający Potop. Nawiązując do wczorajszego wpisu nasuwa się pytanie. Na czym, tak na prawdę, polegała ludzka wina? Jak mógł człowiek dokonać tak wielkiego kataklizmu, jakimi narzędziami? Rozum podpowiada, że trzeba odrzucić tą teorię.  Wydaje się, że Potop był zdarzeniem losowym. Wielki meteoryt lub inne ciało niebieskie zderzyło się z Ziemią sprzed ok. 7.5 tys. lat i nastąpił katastroficzny Potop. Przed potopem był jeden super kontynent istniejący w okresie od czasu paleozoiku do kenozoiku. Na nim wypiętrzyły się góry do wysokości 2.8 tys. metrów. Zgodnie z teorią hydro platform wgłębi ziemi znajdowały się wielkie pokłady wody pod wielkim ciśnieniem. W ciągu 2 godzin szczelina obiegła cały glob. Z ziemi wytrysnęły fontanny wody (częściowo w postaci pary). Zaczęły się  obfite deszcze, które zalały całą ziemię. Na górze Ararat na wyżynie Armeńskiej, o której wspomina Pismo Św. odnaleziono kryształki soli. W wysokich warstwach atmosfery część wody zamarzła i opadała w postaci śniegu (gradu). Wkrótce rozpoczął się okres zlodowacenia. Nadmiar wód zostało uwięzionych w masach lodowych. Zwierzęta (mamuty) zamarzały, a wyzwolone osady grzebały ofiary, zachowując dla  pamięci zdarzenia dzisiejsze artefakty.

        Wzdłuż oceanu Atlantyckiego wypiętrzyły się śródoceaniczne góry i rowy. Wody po potopowe spłynęły tworząc lokalne wodne baseny. W przypadku Potopu Biblię można czytać niemal literalnie. Chińska literatura z III wieku przed Chr. opisuje Potop podobnie jak Księga Rodzaju. Literatura chińska użyła pojęcia linii demarkacyjnej rozdzielająca dzieje na czasy przedpotopowe i po potopowe. Od nich tę myśl przejęli Summerzy i Akkadowie. informacje zostały zachowane w sumeryjskiej liście królów. Ciekawe, bo w Mezopotamii nie ma ciągłych deszczów. Występują tylko lokalne wylewy rzek Tygrysu i Eufratu.

Pęknięty ląd rozdzielił się na kontynenty.

          Później hagiografowie Potop przypisali boskiej karze. Artefakty najstarsze przekazują informacje, że człowiek w obecnym wymiarze mógł istnieć od milionów lat. Ta informacja kłóci się z teorią ewolucji. Czyżby kreacjonizm powrócił do łask? Może najbliższą prawdą jest teoria łącząca kreacjonizm z ewolucją? Nie za bardzo podoba mi się ten mariaż. Słabą stroną teorii ewolucji jest brak ogniw pośrednich. Z kolei słabą stroną kreacjonizmu jest brak naukowego uzasadnienia. Wielu zwolenników kreacjonizmu tylko wypowiada swój pogląd , nie dowodząc swoich tez. Opierają się na Piśmie Świętym, który nie jest naukowym autorytetem. Z konsekwencji, dalej nie można zająć jednoznacznego stanowiska w sprawie. Mam wrażenie, że na obecnym etapie wiedza na ten temat jest jeszcze bardzo niedoskonała. Gdy do tego dodać niedoskonałą wiedzę na tematy czarnej energii i czarnej materii, to można powiedzieć, że ludzkość ma nikłą orientację o świecie. No cóż. W przyszłości nadzieja rozwiązania omawianych tajemnic. 

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Ale to już było

           Analizując doniesienia naukowe rysuje mi się obraz, że na Ziemi niegdyś panowała już wysoka kultura naukowa i zaawansowana cywilizacja. Ten okres nazywa się złotym wiekiem rozwoju (progres) starożytności, po którym nastąpił regres. Podzielam teorię, że dawni pisarze zapisywali swoje odkrycia w sposób zaszyfrowany, w komponując ją w jakieś opowieści. Po latach zapominano o symbolicznych zapisach i pozostawała tylko treść legendarna.  Według posiadanej wiedzy, przełomowym momentem regresji kulturowej był okres biblijnego potopu.

Legend na temat potopu jest mnóstwo. Ważne jest to, że coś jest na rzeczy. Potop można przyjąć za fakt historyczny. Sumerowie i Akkadowie dzielili okres dziejów na okres przed potopem i po potopie.  Potop jawi się jako kataklizm na wielką skalę (uderzenie komety, pęknięcie skorupy ziemskiej i wyzwolenie się wielkiej ilości wody, pary, która skroplona wracała w postaci ulewnych deszczy). Zapis potopu też jest zapisem zaszyfrowanym, chociaż są zwolennicy, którzy odczytują tę wiedzę z Biblii na sposób literalny.  Pęknięta skorupa Ziemi zaczęła się odsuwać, tworząc kontynenty. Woda w wysokich partiach atmosfery zamarzała i opadała w postaci śniegu Zaczęła się epoka lodowcowa. Pyły z wybuchów wulkanów przesłaniały słońce. Trwało to wiele lat (ok. 300 lat). Wody z potopu zostały zamarznięte w lodach.

             Po potopie, po którym wiele artefaktów zostało zniszczonych pozostały tylko legendy. Dzisiaj archeologia odkopuje zdobycze nauki starożytnej i poddaje je ponownemu odczytaniu. Nie jest to łatwe. Do ciekawych artefaktów można wymienić starożytne mapy o dużej dokładności, staro egipskie naczynia o idealnym szlifie (datowane 3 tys. przed Chr.) baterie do wytwarzania prądu (odkryte w 1939 r. z Bagdadzie), świece z Coso (odkryte w 1961 r.),  urządzenie analogowe wydobyte z wraku koło Krety, teleskopy, szklane czaszki, sprężynki wolframowe znalezione na Uralu (w 2013 roku, datowane na setki tys. lat temu). Oprócz artefaktów ciekawe są doniesienia o odkryciach astronomicznych (budowa układu planetarnego, wiedza o planetach itp.). Po regresji naukowej w starożytności i w średniowieczu ludzkość musiała od nowa odkrywać i rozpoznawać zdarzenia. Przykładem są odkrycia Galileusza (luneta), Kopernika (układ heliocentryczny).

           Są przesłanki (odcisk na skale sandała z odciskiem trylobitów, Teksas, zakazana archeologia) wskazujące, że homo sapiens żył na Ziemi o wiele wcześniej niż przekazuje dzisiejsza oficjalna nauka. Wskazują na to rysunki skalne przedstawiające dinozaura, młotek żelazny (prawie jednorodny) datowany z okresów dinozaurów (odnaleziony w 1934 roku w skałach datowanych na 140 mln lat). Czyżby ludzie żyli już w okresie dinozaurów?  Jeżeli jest w tym chociaż cień prawdy, to ludzkość miała dość czasu na ewolucję kulturową. 

          W okresie przed potopem były inne warunki atmosferyczne, np.  w powietrzu było więcej tlenu. Cywilizacja miała wysoki poziom i była bardzo zaawansowana (znajomość precesji ziemi). Spotyka się technologie, które przewyższają obecną.

                   Na świecie istnieje wiele rzeczy i tajemnic, których po prostu nie można w stanie zrozumieć. Czasem nawet naukowcy nie potrafią tego zrobić. Nie można jednak nie uwzględniać istniejących dowodów, które świadczą o innej prawdzie, że wiele odkryć było już dokonanych.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Moje pragnienie

           Mam świadomość, że niewiele mogę teraz sam uczynić, ale pragnę na końcówce życia zobaczyć, że coś drgnęło w odnowie Kościoła. Od lat szkolnych byłem uczuciowo związany z Kościołem. Pokochałem go i miłość noszę głęboko  w sercu. Za życia byłem wielokrotnie przez tę instytucję krzywdzony. Nic to. Liczy się to, co mam w sercu. Jestem w stanie zrozumieć ludzką twarz kościoła, ale nie mogę pojąć nieobyczajności, która była i jest w Kościele. To co wyszło na jaw jest tylko zwiastunem w skali historycznej. To co czyniono (najmłodszym) przeczy miłości do drugiego człowieka. Sami depotariusze Kościoła niszczyli Jego święty (sacrum) i boski (divinum) wizerunek.

         To czego jesteśmy świadkami, upadkiem instytucji kościelnej wynika może w koncepcji bożej, w myśl, że aby powstało nowe życie, należy pochować stare. Być może jest to droga wytyczona przez Boga. Nic co ludzkie nie może być święte, nawet instytucja kościelna.  Do doskonałości dochodzi się w trudzie. Do świętości można dojść w chwili śmierci, tak jak Jezus został wywyższony dopiero na krzyżu.

         Prowadziłem szereg wykładów, na uczelni, na uniwersytetach trzeciego wieku. Mówiłem o nowym spojrzeniu teologicznym. Nie łudzę się i mam świadomość, że niewiele osób zrozumiało moje intencje. Nic to. “per aspera ad astra“. Aby zrozumieć, trzeba zawiesić naleciałości i stare nawyki gromadzone od lat. Trzeba zacząć fenomenologiczne.

         Oddam cały swój wysiłek w imię odnowy Kościoła. Może moje prace zostaną w przestrzeni wirtualnej długo i zostaną w przyszłości pozytywnie odczytane. W tej nadziei pozostaję i życzę wszystkim wszystkiego dobrego

         Gdy ktoś zapyta, czy nie mam odczucia, że błędnie odczytywałem Prawdę, to odpowiem, że mam pokorę swojej niedoskonałości i mogłem się mylić. To co wiem jest wynikiem wieloletniej pracy.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Apologeci, podsumowanie

           Wśród innych wybitnych apologetów należy wymienić jeszcze: Atanazego Wielkiego (ok. 295–373), św. Grzegorza z Nyssy (ok. 335–395), św. Augustyna (354–430),Hieronima ze Strydonu (330–420).

            Wszystkich cechowała przychylność do oficjalnej katechezy kościelnej. Rzecz w tym, że bazowała ona na Piśmie Świętym, które obecnie podlega nowemu spojrzeniu. Dzisiejsza nauka jest bardziej krytyczna i wymagająca. Dzisiaj jest świadomość, że końcowa redakcja PŚ była opracowana pod wpływem oczekiwań narodu będącego w niewoli babilońskiej. To zaważyło na treść i całą narrację Księgi. Dla mnie ważne jest odczytywanie zamysłu Boga w naturalnym środowisku duchowym jakim jest ludzkie serce (dusza). Ze względu na różne zdolności natchnienia odczytywanie może się różnić, ale przy zebraniu ich w jedną całość wyłania się jakby nowa treść. Dla teologów jest materiałem do ciekawych analiz i opracowania nowego spojrzenia na wiarę. Przy tej okazji może się wykruszyć cała oprawa mitologiczna. Może teolodzy dojdą bliżej do Prawdy? Może na tym będzie polegać odnowa Kościoła, który będzie się opierać na współczesnej wizji Świata. Do tego zabiegu potrzebna jest odwaga, aby pokonać dotychczasową narzuconą katechezę która mocno zakotwiczyła się w umysłach wiernych. Przez okres mojej działalności zetknąłem się z wieloma uwagami krytycznymi odnośnie obecnego depozytu wiary Kościoła. Prof. Józef Kudasiewicz, wielki polski biblista, który recenzował dwie moje książki pisał o infantylności religii parafialnej. Był on teologiem otwartym na nowe spojrzenia. I mnie wyróżnił w swojej recenzji pisząc: “Są też niektóre niezwykle piękne interpretacje napisane z wielkim wyczuciem teologicznym. Dam dwa przykłady: Jestem, który jestem (Wj 3,14) nazywa relikwią słowną i pięknie to zdanie komentuje, określając z jednej strony transcendencję Boga, a z drugiej Jego bliskość wobec ludu. Słowa Jezusa do Magdaleny: Nie dotykaj Mnie (Wulgata) tłumaczy: Chciał z nią pozostać w relacji wiary, a nie wiedzy“. Jestem bardzo wdzięczny panu profesorowi za tak przychylne słowa. Dla mnie bardzo ważne są słowa innych mądrych teologów, jak np. o apokatastazie (Wacław Hryniewicz). Nawet papież Jan Paweł II pisał: “Potępienie wieczne jest z pewnością zapowiedziane w Ewangelii. O ile jest ono jednak realizowane w życiu pozagrobowym? To ostatecznie wielka tajemnica. Nie da się zapomnieć, że Bóg «pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy» (1 Tym 2,4).

          Pomimo krytycznego podejścia do instytucji kościelnych pozostaję zwolennikiem, aby “aggiornamento” Kościoła pozostawić jemu samemu. Kościół będzie miał okazję do wielkiego oczyszczenia i nabycia nowego autorytetu.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949

Orygenes

           Wśród apologetów i ojców Kościoła należy wspomnieć o Orygenesie (185–254). Był on wykształconym filozofem, komentatorem Pisma Świętego. Osiągnął w bardzo młodym wieku wysoki poziom wiedzy. Zajmował się egzegezą krytyczną oraz literalną. Nie wszystkie jego tezy zostały przyjęte przez Magisterium Kościoła, np. teoria o preegzystencji dusz (została potępiona na soborze Konstantynopolskim II). Mimo, że niektóre jego teorie zostały uznane za błędne  zaliczono go do Ojców Kościoła.

          To co mnie zbliża do niego jest wspólny pogląd na temat apokatastazy (wszyscy dostąpią zbawienia).

          Orygenes żalił się na egzemplarze Ewangelii, które miał w posiadaniu. Jak mówił: “Tymczasem jest oczywiste, że istnieje duża różnica między rękopisami; wynika ona bądź z niedbalstwa pewnych kopistów, bądź z niegodziwej śmiałości niektórych, bądź winę za to ponoszą ci, którzy nie zwracają uwagi na poprawność tekstów, bądź ci, którzy poprawiając dodają lub usuwają co im się podoba”; “Niektórzy chrześcijanie, niczym ludzie, którzy po pijanemu działają na własną zgubę, zmienili trzy, cztery czy więcej razy oryginalny tekst Ewangelii i sfałszowali go, aby mieć odpowiedź na stawiane zarzuty“.

          Orygenes, jak i  Tertulian, wprowadzając rozróżnienie na jedność substancji i troistość hipostaz, niezbyt adekwatnie wyrażali równość Osób w Bogu. Jak wielu apologetów przejęli fobie Kościoła w  temacie seksualności. Sam,  w porywie  młodzieńczej idei fix, pragnienia uzyskania harmonii i czystości duchowej i słów ewangelii: “Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni” (Mt 19,12) dokonał na sobie kastracji i pozostał eunuchem. Orygenes zakazywał stosunków przed przystąpieniem do komunii świętej. Papież Leon Wielki I (zm, 461 r.) nauczał, że każdy stosunek małżeński jest grzechem. Stosunki ze starą żoną były zabronione.

          Ojciec Kościoła Klemens Aleksandryjski (150–250) wymyślił pojęcie cudzołóstwa z własną żoną. Orygenes zakazywał stosunków przed przystąpieniem do komunii. Papież Leon Wielki I (zm, 461 r.) nauczał, że każdy stosunek małżeński jest grzechem. Stosunki ze starą żoną były zabronione. Jan Chryzostom (zm. w 407 r.) uważał, że małżeństwo było wynikiem nieposłuszeństwa człowieka wobec Boga.        Orygenes jest przykładem nadgorliwości religijnej, która zamiast prowadzić do Boga, zaprzecza boskiej koncepcji stworzenia. W jego przypadku sam Kościół nie pochwalił jego samookaleczenia. Jego czyn stał się zaporą do ogłoszenia go świętego Kościoła (synod aleksandryjski potępił ten czyn), mimo, że umarł za wiarę za czasów Decjusza. Życie ascetyczne narażone jest na liczne pokusy i wypaczenia. Nie wszyscy są zdolni do właściwego wykorzystania tego daru w imię boskiej idei.

        Orygenes jest przykładem nadgorliwości religijnej, która zamiast prowadzić do Boga, zaprzecza boskiej koncepcji stworzenia. W jego przypadku sam Kościół nie pochwalił jego samookaleczenia. Jego czyn stał się zaporą do ogłoszenia go świętego Kościoła (synod aleksandryjski potępił ten czyn), mimo, że umarł za wiarę za czasów Decjusza. Życie ascetyczne narażone jest na liczne pokusy i wypaczenia. Nie wszyscy są zdolni do właściwego wykorzystania tego daru w imię boskiej idei.

adres e-mail: p.porebski@onet.pl Prywatne konto bankowe SWIFT BPKOPLPW

13102026290000950200272633  https://zrzutka.pl/z/pawel1949