Czy słowa Jezusa w ewangeliach są prawdziwe?

Czy słowa Jezusa w ewangeliach są prawdziwe?

 

          Niestety nie można zaręczyć z całą pewnością, że wszystkie perykopy, zdania, słowa Jezusa napisane w Nowym Testamencie oddają dosłowność Jego wypowiedzi. Powodów jest wiele. Pierwsze pisma były pisane po ok. 30 latach od śmierci Jezusa. Jest to okres dość znaczny dla ludzkiej pamięci. Np. wszyscy ewangeliści różnie przekazują ostatnie słowa umierającego Jezusa:

 

Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27,46; Mk 15,34).

W ręce Twoje powierzam ducha mojego (Łk 31,6).

Wykonało się! I skłoniwszy głowę oddał ducha (J 19,30).

 

Wg Łukasza:  Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem (Łk 14,26).

 

Wg Mateusza: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10,37).

 

          Ja widać wypowiedź Jezusa u dwóch ewangelistów jest zupełnie inna, choć sens jest ten sam. Łukasz używa typowej retoryki semickiej, skłonnej do przesady.

 

          Hagiografowie przy redakcji pism zapewne korzystali ze zbiorów „mów” Jezusa (logia)[1]. Część cytatów pochodzi z zapamiętanych słów przez Mateusza i Jana. Inne były powielane i cytowane przez słuchaczy Jezusa (Tradycja). Sam Jezus nie zostawił po sobie żadnych śladów pisemnych. Jak już pisałem, chciał pozostać jak Ojciec-Bóg w przestrzeni wiary a nie artefaktów. Ta tajemniczość może być zrozumiana dopiero po gruntownej analizie ekonomii Bożego Objawienia.

          Wiemy, że ewangeliści wprowadzali też własne teksty, chcąc przekonać wiernych do swojego obrazu religijnego. Każdy z ewangelistów pisząc, miał własny cel. Każda ewangelia jest zbudowana według pewnej idei i koncepcji, bowiem miały one swoich różnych adresatów.

 

Mateusz  do swojego obrazu literackiego wprowadził anioła Gabriela, który w pięknej scenie Zwiastowania przekazał Maryi zamysł Boży. Historia narodzenia Jezusa bardzo przypomina historię Mojżesza z Księgi Wyjścia.  

Faraon nakazuje zabijać nowo narodzone dzieci izraelskie; Herod zaś każe wymordować dzieci w Betlejem. Mojżesz unika zasadzki faraona;  Jezus zasadzki Heroda. Powrót Mojżesza do Egiptu przypomina powrót Jezusa z Egiptu. Tak jak faraon dowiaduje się od astrologów, że ma się narodzić Mojżesz, tak Herod otrzymuje od astrologów informację o narodzeniu się Króla-Mesjasza. Stary Testament jest wzorem dla Mateusza, a Mojżesz jest typem Jezusa. Mateusz pokazał związek, jaki widzi między Mojżeszem i Mesjaszem. Podkreśla, że Jezus jest tym od dawna zapowiedzianym Mesjaszem przez proroków: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7,14).

 

W ewangelii Łukasza nie brak akcentów historiozoficznych z dominantą w postaci idei. Wszelkie nadzwyczajne opisy, dodatki miały jedynie pokazać nadzwyczajność zdarzenia. Łukasz przekazał nie tylko same fakty, lecz próbował interpretować zdarzenia i nadawać im teologiczny sens. W opracowaniach jego widać własne literackie wykończenie tekstów. Nie wiadomo, na ile wiernie oddaje mowy Jezusa.

 

Autorstwo Ewangelii Jana jest podważane. Niektórzy twierdzą, że napisali ją uczniowie Jana. Pisali ją w okresie rozwijania się gnozy. Musieli się jej przeciwstawiać. Charakter ewangelii bardzo odbiega od trzech synoptycznych. Na temat tej ewangelii teologowie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

 

Ewangelia Marka zawiera bardzo mało mów Jezusa, natomiast szczegółowo i zwięźle relacjonuje Jego czyny. Kto wie, czy ona nie jest najbardziej prawdziwa i rzetelnie opracowana. Ostatnie jej wartość jest jej przywracana.

 

             Teksty powielane, przepisywane wielokrotnie, tłumaczone na inne języki siłą rzeczy ulegają deformacjom. Kiedy czytałem Pismo święte w języku francuskim dopatrywałem się w nim nowych myśli. Inaczej użyte słowo inspirowało mnie do nowych przemyśleń. Zachęcam do takich prób i przeżyć.

            Jezus zostawił nam te niepewność, z którą musimy sobie jakoś poradzić. Dobrze jest konfrontować cytaty z różnych ewangelii. Treść winna podlegać analizie całościowej. Należy uwzględniać formę, styl, ówczesny język,  historiografię itp. Dopiero na tym tle można powiedzieć, że zbliżyliśmy się do prawdy przekazu. Pewności jednak nie będziemy mieli nigdy. Ten smutny wniosek powinien być przestrogą dla tzw. żarliwych obrońców, fundamentalistów źródeł pisanych. Nie należy gorszyć się, gdy ktoś próbuje odczytywać słowa Jezusa na swój sposób. Ktoś powie, że mogą być nadużycia. Owszem, i tak zapewne się dzieje. Jezus każdemu z nas dał możliwość wyboru i osobistą wrażliwość na Boga. Każdy ma swoją wiarę i o tym należy pamiętać. Kościół powinien nas prowadzić, ale to każdy człowiek będzie odpowiadał za swoje czyny przed Bogiem.

          Wielokrotnie sam cytuję przeróżne wersety z Pisma świętego. Ważne jest jednak przesłanie całej wypowiedzi. Nikogo nie namawiam do bezkrytycznego odbioru moich myśli, ale do refleksji. 



[1] Na podstawie odkryć 13 kodeksów dokonanych w Nag Hammadi (Egipt) w 1945.

Być na „haju” duchowym

Być na „haju” duchowym     

 

         Być na haju duchowym to doprowadzenie siebie do stanu, w którym można przekraczać ramy czasoprzestrzeni naszej rzeczywistości. Światło Boże, które jest niewidoczne  przenika przez całe ciało. W nim dostrzega się to, co inni dostrzec nie mogą. Zło ma utrudniony dostęp, bo jest nieproszonym gościem. Czuje się bliskość Boga. Człowiek nie odczuwa ciężaru materii. Wewnętrznie unosi się. Jest lekki. Odczuwa ogromną miłość do wszystkich i do wszystkiego. Miłość płynąca od Boga jest balsamem i ukojeniem. Cierpienie staje się słodkie. Wokół człowieka świat wydaje się cudowniejszy i piękniejszy. Człowiek duchowy nieustannie obraca się w kręgu cudów (J. Salij).

         Taki stan jest przedsionkiem stanów mistycznych. Na ten stopień mistyki każdy może wkroczyć. Wystarczy tylko tego chcieć. Najlepszym sposobem osiągnięcia tego stanu jest żarliwa modlitwa wewnętrzna. W modlitwie trzeba oddać się całkowicie Bogu. Swoją wolę podporządkować woli płynącej z serca (tam jest źródło tchnienia Bożego). Bardzo dobrym „narzędziem” jest różaniec.

          Trzeba jednak odrzucać egzaltację. Ona może stwarzać pozory duchowości. Można ją rozpoznać po kłębiących się myślach. Tam gdzie jawią się złe myśli, należy skutecznie je odrzucać. Niekiedy, aby być na „haju” duchowym trzeba się pomęczyć. Trudy życia, kłopoty, niepowodzenia, żale, urazy tworzą barierę dla światła Bożego. To nic. Trzeba to przezwyciężać.

          Na pewnym „haju” można być przez cały czas dnia. Osobiście uwielbiam takie stany. Niegdyś, brak czy niemożność takiego stanu było sygnałem dla  mnie, że muszę iść do spowiedzi, aby oczyścić duszę i udrożnić się na światło Boże. Niezależnie jak się potoczy dalsza historia spowiedzi usznej, dla wielu ludzi stanowiła ona cenne przeżycie (szkoda, że sami kapłani, swoją postawą, niweczą dobro, którego byli autorami).

          Po wybiciu kieliszeczka (lub przez inne ćwiczenia manualne, oddechowe, głosowe) można również być na haju duchowym. Osiągnięty stan tą drogą różni się od poprzedniego tym, że przypominają, kontrastują i wzmacniają się żale, niepowodzenia, urazy do innych. Brakuje światła Bożego. Człowiek jest sam ze sobą i ze swoimi zmartwieniami.

 

 

Wiara

Sz.P. Angeliko 

 

          Z treści Pani listu odczytałem, że jest Pani w punkcie, w którym stawia się pytania o wiarę. Skorzystam z okazji i przedstawię własną wiarę w Boga i Jezusa-Chrystusa.

 

Wiara w Boga.

 

          Jak już wielokrotnie podkreślałem jestem racjonalistą, po studiach technicznych (geofizyka), pracuję jako programista komputerowy. Czy racjonalista może wierzyć w Boga?

           W moim przypadku jest to przymusem, bo nie mam na tyle wiary, aby wierzyć w wieczność materii. Logika podpowiada mi, że każdy skutek musi mieć swoją przyczynę. Świat dostrzegam, a więc on dla mnie istnieje. Jeżeli istnieje to musi być jakaś tego przyczyna. Ta przyczyna musi być z zewnątrz świata. Na tym etapie nie wiem, kto jest tę przyczyną, ale ona jest. Roboczo można nazwać Ją Stwórcą (Bogiem). Na tym etapie można mieć do Stwórcy jedynie podziw. Sam fakt powołania świata jest niezwykły. W nim istnieją logiczne i sensowne powiązania. Świat jest jak dzieło. Stwórca musi być Artystą. Jaki On jest? Niestety, aby poznać Go dokładnie musielibyśmy wznieść się ponad Niego i być bardziej doskonali. Siłą rzeczy pozostanie dla nas Istotą niezgłębioną. Będziemy Go poznawać przez skutki Jego działania.

 

Wiara w Jezusa-Chrystusa.

 

            Wiara w Jezusa-Chrystusa wymaga wiedzy, nie tylko o Bogu, ale o człowieku. Ponieważ na nowo dochodziłem do wiary, tę wiedzę trzeba było dopiero zdobyć. Przekaz katechetyczny o Jezusie, jak Pani to sama zauważyła jest dość bajkowy. Aby uwierzyć trzeba było zrozumieć. Nie ukrywam, że proces ten trochę trwał. Uruchomiłem dostępny aparat rozumowy, zdrowy rozsądek, logikę oraz świadomość, że Bóg nie może łamać praw, które Sam ustanowił. Narodzenie Jezusa trzeba było okroić o wszystkie możliwe wydarzenia nadzwyczajne. Dlaczego? Bo Bogu nie są potrzebne sztuczki. Kiedy poukładałem sobie wszystkie aspekty życia Jezusa i Jego Śmierć poczułem ogromną radość. Moja wiara naprała sensu! Więcej, dostrzegłem w niej piękno. Zrodziła się miłość i zachwyt do Boga, Jego Syna i drugiego człowieka. Pokochałem ich całym moim sercem i duszą. Otrzymałem wiedzę, że człowiek jest bytem niemal doskonałym. Pokochałem świat

Ponownie o aniołach

Witam, Panie Pawle!                                                                          Konsekwentnie odrzuca Pan wiarę w istnienie szatana. Wiem, że stanowisko Kościoła w tej kwestii jest Panu obce. No i zgodnie ze swoimi przekonaniami, próbuje Pan do tej teorii przekonać innych. A jakie jest stanowisko Pana wobec aniołów? No bo jeśli nie istnieje szatan to i aniołów także nie ma. Będę wdzięczna za rozwinięcie tej myśli. Pozdrawiam. Zofia

 

         Na temat aniołów już pisałem. Przesyłam ponownie już publikowany  wykład. Nie chciałbym żeby on był przedmiotem emocji. Aniołki są dla wszystkich bardzo bliskie sercu. Ja podaję jedynie stanowisko badacza. Wspieram się wypowiedziami innych naukowców i teologów. Proszę spokojnie zwrócić uwagę na podane argumenty. Temat ten nie jest w sumie najistotniejszy w wierze.

 

Anioły

 

    Niektóre pojęcia religijne (anioł, szatan, grzech pierworodny) przekazywane z pokolenia na pokolenia, bez żadnych zasadniczych zmian, stają się fundamentem światopoglądowym. Zakorzeniają się tak mocno w psychice człowieka, że trudno je zmienić czy wykorzenić.   

          Przekazywana w młodości wiedza religijna, podparta autorytetami rodziców i kościoła, mocno usadawia się w umyśle. W dziecku dokonuje się niejako teofania (objawienie się Boga), własna kreacja idei Boga (często bardzo obrazowa), postaci duchowych (aniołów, szatana, duchów).  Po latach, trudno jest wykorzenić nawet te informacje, które poddawane są obecnie krytycznej ocenie. Lęk przed ewentualnym grzechem stawia zaporę psychiczną nie do przebycia. Im osoby starsze, tym nieufniej akceptują nowe trendy.

          Bazując na przekazach historycznych z okresu przedsemickiego  (3600 lat przed Chr.)  już sumerowie wprowadzili do swojej religii zastępy aniołów jako orszak Króla Niebios[1]. Ich rozumowanie było proste. Co to za król, który nie ma swojego wojska i orszaku. Władza królewska zawsze miała charakter sakralny i vice versa. Poddani uważali swego władcę za przedstawiciela bóstwa. Władca był synem boga, a jego władza i urząd od boga pochodziła. To sprzężenie zwrotne wzajemnie na siebie oddziaływało .

          Kiedy powstawała religia semicka (ok. 2000 lat przed Chr.), na wzór religijnych tradycji wielkich kultur mezopotamskich: sumeryjskich, akkadyjskich, babilońskich, asyryjskich, hetyckich zapożyczono do niej anioły  jako byty duchowe. Tradycje […](jak i ST) przedstawiały Jahwe jako potężnego władcę, który posiada dwór niebieski, obejmujący różne kategorie sług anielskich, a nawet całe ich zastępy lub armie (1 Krl 22,19; Iz 6,2–3; Ps 148,2; Job 1,6–12; 2,1–6)[2].  W Nowym Testamencie – podobnie jak w Starym Testamencie anioł jest przede wszystkim określeniem funkcji[3]. Pismo święte nie zawiera wyraźnego stwierdzenia, czy każdy człowiek ma swego anioła stróża. Kościół nie sprecyzował tej kwestii i nie poddał jako dogmatu wiary[4].

          Św. Hieronim pisał: Wiele w Piśmie świętym powiedziano wedle widzenia i rozumienia ludzi, którzy żyli w czasie jego powstania, a nie wedle rzeczywistego stanu rzeczy (Migne PL 25, 888 C). Z założenia rola była ich służebna: Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie? (Hbr 1,14).

          Urząd Nauczycielski Kościoła ogranicza się do stwierdzenia o istnieniu aniołów, natomiast nie zajmuje stanowiska odnośnie racji istnienia aniołów, ich faktycznej funkcji i roli. Brak jest ustalenia ich pojęcia teologicznego. Wiarę w istnienie aniołów Kościół święty ujął w dogmat:  Jeden jest Bóg, jeden początek wszystkich rzeczy, jeden Stwórca wszystkiego, co widzialne i niewidzialne; On na początku wieków wszechmocną potęgą swoją wywiódł razem z nicestwa twory duchowe i  z ciała złożone, anioły i świat (IV Sobór Lateraneński). To samo powtórzył późniejszy Sobór Watykański I. Bogatą ikonografię aniołów kościół wykorzystuje do pobudzania większej wiary i pobożności. Pierwotnie przyjmowano wyższość natury aniołów w stosunku do natury człowieka. Obecnie taki pogląd jest nie do przyjęcia w interpretacji teologiczno-biblijnej, która rozpatruje anioły w perspektywie eschatologicznej.

      Niektórzy współcześni teologowie, przy interpretacji tekstów biblijnych (np. w Księdze Tobiasza), dopatrują się w aniołach jedynie konstrukcji literackich, a nie prawdziwego historycznego przekazu. Traktują anioły jako postacie legendarne albo pełniące funkcje dydaktyczne. „Chóry aniołów” Pawła Apostoła (Kol 1,16) uważane są przez niektórych teologów za motyw antyczny nie mający podstaw w rzeczywistości anielskiego świata (Karl Rahner 1904–1984)[5]. Św. Paweł Apostoł sam mówił: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus (1 Tm 2,5). Prawda o aniołach została odrzucona przez Reformację. W czasie Oświecenia oraz w drugiej połowie XX w. prawdę o aniołach zakwestionowało także wielu wybitnych teologów katolickich: P. Schoonenberg, E. Schillebeeckx, H. Haag, H. Küng, Th. Schneider, F. Schupp, K. Lehmann i inni[6] (C. Bartnik).

          Jakie mamy więc informacje o duchach (angelologia – nauka o naturze i przeznaczeniu aniołów)? Pismo święte od początku do końca przeplatane jest informacjami o aniołach (285 wersetów Pisma świętego zawiera słowo „anioł”): Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański (Tb 12,15); I został posłany Rafał, aby uleczyć (Tb 3,17). Obok trzech imion, jakie wymienia Biblia: Gabriela  (Dn 8,16), Rafała (Tb 12,15), Michała  (Dn 10,13; 12,1) cztery kolejne wyłaniają się z apokryfów – Księgi Henocha i Czwartej Księgi Ezdrasza: Uriel, Raquel, Sarakiel (Sariel), Remeiel. Ponadto wymienia się jeszcze: Semejaza, Urakibaramela, Akibabela, Tamiela, Ramuela, Daniela, Ezechiela, Suraqiala, Azaela, Armersa, Batraala, Ananiasza, Zaqeba, Samsawella, Sartaela, Jomiaela i Arazazela.  W ewangelii Tomasza mowa jest o poselstwie anioła Borucha do 12 letniego Jezusa. Wśród postaci aniołów wyróżnia się anioł Jahwe, przez którego Bóg objawia się w specjalny sposób ludziom (Rdz 16,7,9; Wj 3,2; Lb 22,22–35; Sdz 13,13). Anioł Jahwe przedstawia samego Boga (Rdz 16,13; Wj 3,2)[7]. Jak można zauważyć, imiona pochodzą z tekstów historiograficznie wątpliwych (Księga Tobiasza, Księga Daniela, Księga Hioba) oraz ksiąg apokryficznych. Imiona są wymysłem  ludzkim.  Anioł zapytany o imię przez Samsona odpowiada: ono jest tajemnicze (Sdz 13,18). Należy mniemać, że pod postacią anioła przemawiał sam Bóg, który nie ma imienia.

          W tekstach deuteronomicznych, jak i w Nowym Testamencie anioły są zapożyczeniem wtórnym. Biorą oni udział w różnych scenach literackim, jak np.: Balaam uderzył ją [oślicę], chcąc zawrócić na właściwą drogę. Wtedy stanął anioł Pański na ciasnej drodze między winnicami, a mur był z jednej i z drugiej strony. Gdy oślica zobaczyła anioła Pańskiego, przyparła do muru i przytarła nogę Balaama do tego muru, a on ponownie zaczął bić oślicę. Anioł Pański posunął się dalej i stanął w miejscu tak ciasnym, że nie było można go wyminąć ani z prawej, ani też z lewej strony (Lb 22,23–26); Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi (Mt 16,27).

          Źródła objawienia nie wypowiadają się bliżej kiedy i jak anioły zostali powołani do istnienia. Jedni ojcowie Kościoła utrzymują, że anioły zostali stworzeni przed światem materialnym, a inni, że równocześnie ze światem materialnym (św. Augustyn). Niejasne jest też, kiedy anioły zostały poddane próbie. Czy było to zdarzenie historyczne? Kiedy anioły miały wolną wolę, aby mogły dokonać wyboru, a kiedy ich wola została zlana z wolą Stwórcy. Wielu teologów pyta czy Bogu potrzebne były byty duchowe? Czy Bóg potrzebuje pomocy? Paweł w liście do Galatów pisze: Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden (Ga 3,20). Ciekawe jest też pytanie co do roli aniołów w czasach eschatologicznych (ostatecznych). Liczba aniołów jest ponoć ogromna (miliardy). Św. Brygida Szwedzka wierzyła, że jest ich 10 razy więcej niż wszystkich pokoleń ludzkich. Do ilości aniołów należy jeszcze dodać mnogość aniołów upadłych. Wśród aniołów jest hierarchia, co do stopnia chwały mierzona odległością do Boga. Ciekawe, w jaki sposób uzyskiwali swoją godność? Czy był to dar, czy musieli czymś sobie na tę godność zasłużyć?  Hierarchia aniołów składa się z aniołów, archaniołów, książąt, tronów, cherubinów, serafinów i jeszcze z innych podziałów (chóry anielskie, mocarstwa, potęgi). Niektórzy ojcowie (św. Jan Chryzostom, św. Dionizy, św. Tomasz) starają się odpowiadać na powyższe pytania. Uznajemy wiele aniołów i mistrzów, których Stwórca świata, Bóg, przez słowo uszeregował (Atenagoras z Aten 133–190); Chociaż nie widzimy objawień aniołów, to przecież, że są aniołowie, wiemy z wiary i czytamy, że wielu ludziom się ukazali (św. Augustyn). W dzisiejszej dobie odpowiedzi te stają się coraz mniej wiarygodne. W innym miejscu św. Augustyn mówił: Anioł oznacza funkcję, nie naturę[8].

      Z czasem anioły zostali zaakceptowani i przyjęci jako pośrednicy duchowi. Od 360 r. wprowadzono zwyczaj ich czczenia. Z racji funkcji jakie pełnią oraz nałożonej na nich treści teologicznych są figurami duchów czystych, nieskazitelnych grzechem, przebywające blisko Boga. Nawet gdybyś mnie zatrzymał, nie będę spożywał twojego chleba. Natomiast jeśli chcesz przygotować całopalenia, złóż je dla Pana (Sdz 13,16). Paweł wykorzystuje literacką figurę anioła pisząc w liście do Galatów: mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak samego Chrystusa Jezusa (Ga 4,14). Ponieważ Bóg jak i aniołowie są rozpoznawani jedynie przez swoje działanie, a działają według jednej woli, to w sumie wiadomo kto działa. Wydaje mi się, że wspólna wola duchów czystych jest kluczem zrozumienia i akceptacji aniołów. Anioły stali się stałymi mieszkańcami Niebios. Wykreowane figury nabrały realnego istnienia.  Przeświadczenie o ich realnym istnieniu jest bardzo mocno osadzone w umyśle człowieka.  Teologia prymitywna i ludowa zrobiła z nich „anioły papierowe i choinkowe”[9] (C. Bartnik).

          Aniołem (posłańcem) został nazwany też Jan Chrzciciel: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną (Ml 1,3).       

          Wielowiekowa kultura jest nasączona aniołami. Musi upłynąć wiele lat, aby wykorzenić z umysłu ludzkiego realność aniołów na rzecz pięknych ozdób Niebiańskiego świata. Sam Bóg wykorzystuje je do objawień i kontaktów ze światem stworzonym. Istnieje ogromna literatura opisująca objawienia aniołów. Nie neguję tych wizji (np. ukazanie się św. Michała Archanioła na górze Gargano w królestwie neapolitańskim w roku 493). Postacie ukazujące się w wizjach są obrazami Boga działającego. Można powiedzieć, że anioły są znakami Bożego działania. Podobnie ujmuje tę tematykę Katechizm holenderski z roku 1966; Ch. Ehlinger, C. Westermann, K. Rahner). Aniołowie są niewidzialnymi promieniami Bóstwa (Maria od Jezusa). Przybierają oni różne postacie, najczęściej są postaciami ludzkimi. Św. Janowi z Maty ukazał się anioł w postaci pięknego młodzieńca (1213 r.).  Gemmie Galgani (1878–1903) ukazywał się anioł stróż z rozpostartymi skrzydłami (skrzydła dopięto aniołom w V w na wzór boga Merkurego). W perykopie: Anioł Pana zstąpił z Gilgal do Bokim i rzekł: Wywiodłem was z Egiptu i zaprowadziłem was do ziemi, którą poprzysiągłem dać waszym przodkom. Powiedziałem: Nie złamię przymierza mego z wami na wieki (Sdz 2,1); anioł przemawiał tak jakby mówił sam Bóg, a nie jako Jego wysłannik. Anioł Boży przynosi ratunek i zbawienie, czasami niemal całkowicie utożsamia się z Jahwe (Rdz 16,7.9.13; 24, 7.40; 31, 11.13; Wj 3, 2; 14, 19; 23, 20.23; Sdz 13,13). Przedstawia on Boga Jahwe, jest jakby Jego Obrazem[10] (C. Bartnik).

          Dziewica i anioł – to temat dla poety i malarza (prof. Teologii katolickiej Uta Ranke-Heinemann).

          Aniołowie sami nie czynili cudów. Werset: Wówczas Anioł Pana wyciągnął koniec laski, którą trzymał w swym ręku, dotknął nią mięsa i chlebów przaśnych i wydobył się ogień ze skały. Strawił on mięso i chleby przaśne (Sdz 6,21) należy  przyjąć, że sam Bóg to uczynił. NT nie wspomina nigdzie, by przedmiotem adoracji mogli być aniołowie[11].

          Pismo święte z jednej strony przedstawia anioły jako duchy dobre, a z drugiej strony: rzekł do Anioła, niszczyciela ludności (2 Sm 24,16); Dawid widząc, że Anioł zabija lud (2 Sm 24,17); Tejże samej nocy wyszedł Anioł Pański i pobił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Rano, kiedy wstali, oto ci wszyscy byli martwymi ciałami (2 Krl 19,35); przy czym Anioł Pański będzie szerzył spustoszenie we wszystkich granicach Izraela (2 Krn 21,12); i rzekł do Anioła-niszczyciela (2 Krn 21,15) itd. Wszystkie te perykopy są ludzkim ujęciem Boga karzącego. Jednak Bóg nikogo nie karze[12]. Aniołom przypisuje się doskonałą wiedzę. Można zgodzić się z tym poglądem, bo jest to wiedza samego Stwórcy. Kiedy aniołowie mieli wolną wolę mogli odwrócić się od Stwórcy. Gdyby ją mieli obecnie, to istnieje prawdopodobieństwo, że i teraz mogliby to uczynić. Tak się jednak nie uważa. Jeżeli to prawda, to musiało się coś wydarzyć, co zmieniło wolną wolę aniołów na wolę wlaną przez Boga. Katecheza głosi, że aniołowie nie mogą stwarzać ani czynić cudów własną mocą. Oczywiście, bo są oni jedynie konceptualnym narzędziem Boga.

           Niektórzy Żydzi uważają, że człowiek, szczególnie gdy jest Żydem, stoi wyżej od aniołów. Tym samym znoszą z pierwotnego piedestału  istoty anielskie.

           Kiedy odmawiamy Anioł Pański, modlitwę do Anioła Stróża to nasze modlitwy są skierowane do samego Ojca Niebieskiego i do Jego Opatrzności. Ze względu na duchowy charakter i piękno przekazu modlitewnego nie należy z nich rezygnować pomimo zmiany poglądów.

            Być może czyste dusze ludzkie stanowią anielskie wojsko? Myśl ta powinna być teologicznie rozpracowana przez uczonych duchownych i kościół.

 



[1]  Przekonanie o istnieniu aniołów występowało we wszystkich starożytnych religiach bliskowschodnich. Encyklopedia Katolicka Wyd. KUL  Lublin 1985, tom I, hasło Angelologia, s. 549

[2] Tamże s. 606.

[3] Tamże s. 607.

[4] Tamże s. 615.

[5] Encyklopedia Katolicka Wyd. KUL Lublin 1985, tom I, hasło Angelologia, s. 551, 610.

[6] Ks. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka, Wyd. RW KUL Lublin 1999, s. 446.

[7] Encyklopedia Katolicka Wyd. KUL Lublin 1985, tom I, hasło Anioł, s. 606.

[8] Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyd. Pallotinum 1994, s 86. Św. Augustyn, Enaratio in Psalmos, 103, 1, 15; PL 37, 1348–49.

[9] Ks. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka, Wyd. RW KUL Lublin 1999, s 459.

[10] Ks. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka, Wyd. RW KUL Lublin 1999, s 170.

[11]  Encyklopedia Katolicka, Wyd. KUL Lublin 1985, tom I, hasło Adoracja, s. 97.

[12] Bóg też nikogo nie potępia, Ks. Włodzimierz Sedlak., Teologia Ewangelii, Wyd.

Pallottinum Poznań 1989, s. 226.

 

Wyznanie polityczne

Wyznanie polityczne

                                                                           

          Co mnie się nie podoba w PIS. Własne ugrupowanie polityczne powinno być dla członków zbyt cenne, aby wywyższać go przez poniżanie innych partii politycznych. Członkowie partii PIS jak zaprogramowani, o cokolwiek się ich zapyta zaczynają od wytykania wad innym partiom, a zwłaszcza PO. Brak szacunku do demokratycznych władz budzi niepokój. Ja nie ufam tym, którzy obgadują innych. Ci którzy wykorzystują religie do politycznych celów wzbudzają we mnie obrzydzenie jak np. prezes obrzucający błotem innych w scenie modlącego się na Jasnej Górze. To dysonans, który mnie mierzi. Razi mnie członek PIS uczący religii pełen cynizmu i braku tolerancji dla przeciwników politycznych. Niepodobają mi się członkowie zbyt ulegli swojemu wodzowi. Szkoda mi pana Tadeusza Cymańskiego. Zabrakło mu odwagi pozostać sobą. Może by „zginął” w chwale odważnego, a tak „rozpuści” się niezauważalnie.

          Co mnie się nie podoba w PO. Zbyt pewność wygranej w wyborach. Niespełnione obietnice, które według mnie mogłyby być spełnione. Zbyt duży liberalizm dla bogatych i znaczących. Za mała opieka nad biednymi. Zwiększenie zadłużenia państwa.

          Co mnie się nie podoba w SLD. Rozgrywki wewnętrzne doprowadziły, że na czele pojawił się narcyz. Jest on dla mnie zupełnie nieprzekonywujący. Szkoda starej gwardii (po przejściach i odnowie) mogła być bardzo pomocna.

          Co mnie się nie podoba w PSL. Samozadowolenie z posiadanego miejsca. Partia kilku liderów. Broniąc interesów chłopów (KRUS) zapewniają sobie wieloletnie trwanie u szczytów władzy. To trochę za mało.

          Co mnie się nie podoba u pana Janusza Palikota. Nie mogę zapomnieć jego wygłup. Przestałem mu wierzyć. Szkoda.

          Co mnie się nie podoba w PJN. Zarażoną naturę w PISie nie łatwo uleczyć. Szkoda. Dali sobie szanse i ją nie wykorzystują.

 

           Co mnie się podoba. Możliwość wypowiadania swoich sądów. Już nikt za mną nie chodzi. Czuję powiew demokratycznego powietrza. Mam nadzieję lepszego jutra. Na to jednak trzeba czasu. Pozwólmy rządzić ludziom w miarę normalnym. Unikajmy oszołomów i ludzi prymitywnych i po prostu złych. Rządy oddajmy fachowcom, nie politykom.

 

Proszę, jeśli nie musicie nie obrzucajcie mnie kamieniami.

To tylko mój ogląd. Może się mylę.

 

 

Czy Pismo święte mówi prawdę?

 

Czy Pismo święte mówi prawdę?

 

          To pytanie zadała mi moja 12 letnia wnuczka Monika.

 

Odpowiem ci Moniczko przykładem. Pismo święte opowiada jak Bóg zażądał od Abrahama ofiary z jego syna Izaaka. Abraham posłuszny Bogu, choć bardzo kochał syna chciał ten straszny czyn uczynić. Jednak w ostatniej chwili Bóg odwołał swój nakaz. Tym opowiadaniem autor tekstu Pisma świętego chciał pouczyć, że Bogu należy się bezgraniczne posłuszeństwo, niezależnie od okoliczności. To odczytanie stanowi prawdę teologiczną. Opowiadanie zaś nie ma znaczenia, czy było prawdziwe, czy nie. Pismo święte przekazuje prawdę teologiczną na kanwie niekoniecznie prawdziwych opisanych wydarzeń.

          Byłem miło zaskoczony. Odpowiedzieć moja była dla Moniki przystępna. Jestem przekonany, że można dzieciom przekazywać równolegle prawdę teologiczną z prawdą lub nieprawdą rzeczywistą.

 

Może warto pomyśleć o nowej katechezie dla najmłodszych?

 

 

Dlaczego Jezus nie zostawił po sobie żadnych pism?

 

Dlaczego Jezus nie zostawił po sobie żadnych pism?

 

        Dla Boga nie ma problemu, aby ukazać się nam np. w postaci anioła (czy innej postaci) we śnie i przekazać słownie całą wiedzę o sobie. Tak się jednak nie dzieje. On chce pozostać w obszarze wiary. Wie, że przez to nigdy nie będzie jednoznaczny i nigdy człowiek nie będzie miał 100 procentowej pewności Jego istnienia. Głęboka analiza tego faktu daje zrozumienie koncepcji Boga. W tym jest tajemnica, myśl, strategia, ale też i modlitewny czar i urok. Boga trzeba szukać sercem, duszą, a nie oczyma.

          Jezus nie napisał ani jednego słowa o swoim przepowiadaniu. Dlaczego? Dokładnie z tego samego powodu. Gdyby zostawił po sobie jakichkolwiek ślad (materialny) nie byłby już Bogiem wiary, ale artefaktem (historycznym dowodem rzeczowym). To co wiemy o Jezusie-Chrystusie wiemy z przekazu innych. Mamy więc prawo do wątpliwości dokładności przekazu. Ta słuszna wątpliwość przemienia wiedzę o Jezusie w wiarę.  Syn Boży jak i Bóg Ojciec zawsze pozostaną dla nas podmiotem wiary. Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30). Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić (Łk 10,22). Pobożni nie powinni się dziwić, gdy ktoś próbuje własnych poszukiwań. Ma do tego prawo od Boga. Być może Bóg tego pragnie.

 

 

Przestrzeń, przestrzeń zakrzywiona

 Przestrzeń, przestrzeń zakrzywiona

 

          Przestrzeń nie istnieje własnym istnieniem, jest więc pojęciem abstrakcyjnym. To obszar (miejsce, ramy) ograniczony współrzędnymi geometrycznymi x,y,z, w którym można określać odległości między obiektami lub punktami. Podobnie nie mają własnego istnienia pojęcia: krzywoprzestrzeń, czasoprzestrzeń. Pojęcia powyższe są instrumentami tłumaczenia zjawisk (zależności) modelowych, a nie zjawisk (obiektów) rzeczywistych. Przyjmowanie tych pojęć za realne pobudziło wielu twórców do tworzenia współczesnych mitów (filmów i literatury science fiction) o możliwościach przechodzenia między światami, cofanie się w czasie lub wybieganie w przyszłość. Kombinacje o czasie „do tyłu”, o fizycznym powracaniu do przeszłości – są fantazją z dziedziny science fiction[1] (C. Bartnik).

          Przestrzeń pojawia się wtedy, gdy coś ją zapełnia. Paradoksem jest, że dopiero zawartość kreuje przestrzeń (pojęcie). Podobnie jest z pojęciem Boga. Aby Bóg był rozpoznany, musiał powołać istotę (człowieka), która byłaby zdolna do Jego rozpoznania. Bez człowieka istnienie Boga byłoby bez znaczenia. Nikogo by to nie interesowało.



[1] Ks. Czesław Stanisław Bartnik, Dogmatyka, Wyd. RW KUL Lublin 1999, s. 256.

Nawet A. Einstein się mylił

 

          Dzisiaj na ONET.PL przeczytałem wiadomość, która mnie zaintrygowała: neutrina – cząstki elementarne znacznie mniejsze od atomu – przekroczyły prędkość światła.  Nie wiem czy wiedzą moi czytelnicy, że oprócz teologii jestem entuzjastą nauk przyrodniczych. Zresztą te dziedziny bardzo ze sobą wiąże. Na każdym kroku i miejscu widzę w przyrodzie działania Stwórcy.

           Moje pisarstwo zaczęło się właśnie od komentarza do nauk ścisłych. Teologia była tematem wtórnym. Do napisania pierwszej książki Rzeczywistość w świetle nauki filozofii i wiary zainspirowało mnie proste, ale dla mnie niezwykłe odkrycie, że przekazywana wiedza przyrodnicza jest zniekształcona i odbiega od prawdy rzeczywistej. Prześledziłem rozwój nauk od XIX w. To co odkryłem mnie powaliło. Powiem szczerze, wstydzę się dzisiaj, że myślałem do tego czasu innymi kategoriami. Dziś wiem, że można popełnić wielkie błędy wyciągając fizyczne wnioski z obróbki wzorów (matematycznych opisujące zjawisko fizyczne). Taki błąd popełnił Albert Einstein, który ograniczył prędkość obiektów do prędkości światła. Wniosek ten wysnuł z analizy poprawki transformacji Lorentza.

 

 Tu powinien wyświetlić się pierwiastek:

               SQR(  1 – (u2/c2) )                           

 

Prędkość <u> nie może być większa od prędkości światła <c>, bo pierwiastek miałby wtedy wartość ujemną.

 

Dzisiejsza informacja w ONET.PL jest nie pierwszą, która podważa ten aspekt teorii Einsteina.

         Drugie moje odkrycie dotyczyło przekazu wiedzy, zwłaszcza tej najnowszej. Tu nie naukowcy zawinili, lecz sposób przekazu. To co u naukowców było tylko opisem modeli o rzeczywistości, w świat poszło jako opis rzeczywistości. Naukowcy wysuwają karkołomne hipotezy modelowe, abstrakcyjne, które niektóre faktycznie mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. My zwykli ludzie zostaliśmy niejako wprowadzeni w błąd. Odbieramy te hipotezy jako opisy rzeczywistości. One tak weszły w psychikę ludzką, że większość wierzy, że można przechodzić ze świata do świata, cofać się w czasie i docierać do przyszłości. Wstydzę się moich myśli, które krążyły w zaświaty łudząc się, że jest w tym jakaś cząstka prawdy.

          Po tych odkryciach przyrodniczych nowy sposób myślenia przeniósł się na religię. Doznałem podobnego szoku. Na prawdę rzeczywistą nałożona jest prawda teologiczna. W tym jednak przypadku, to prawda teologiczna jest bliżej prawdy, a prawda rzeczywista jest zniekształcona. Najlepiej to widać na przykładzie Pisma świętego. Prawda historyczna w niej ubrana jest w mity i legendy, a egzegeza zbliża nas do Prawdy.

          Co zrobić z tym fantem? Nie ma innej rady jak prostować „ścieżki Pańskie”. Przy obecnym wykształceniu nie może tryumfować nieprawda.

          Być może trzeba odwagi, aby na nowo poukładać sobie w głowie nowy ogląd świata i światopogląd. Czego życzę wszystkim moim odbiorcom.

Dobro wynika z łaski Boga

 

          Dobrze jest gdy człowiek żyje pobożnie. Lepiej jednak, gdy człowiek jest uczestnikiem rzeczywistości, a nie obserwatorem. Wiele osób woli czytać moje wykłady niż zajmować własne stanowiska. Trzeba mieć odwagę brać odpowiedzialność za swoje słowa. Bóg domaga się postawy czynnej, nie biernej. Osobiście nie jestem przychylny internetowej anonimowości. 

 

          Ostatnio wiele czasu poświęcam zagadnieniu ofiary odkupieńczej Jezusa. Jak pisałem: To nie Ojciec złożył swojego Syna w ofierze Odkupieńczej, lecz sam Syn ofiarował siebie za odkupienie grzechów. Ofiara Syna była wielkim darem, a Ojciec ten dar przyjął. Pragnę jeszcze dodać, że dobro odkupieńcze Jezusa w ostatecznej płaszczyźnie jest darem Bożym. Można więc mówić zamiennie, że Bóg odkupił nasze grzechy, lub, że to uczynił Chrystus.

          Powyższe podejście usuwa oskarżenia wobec Boga-Ojca, jak Bóg Miłosierny mógł żądać takiej ofiary od Syna. Z drugiej strony ujawnia źródło dobra. Należy uświadomić sobie, że każde dobro, choć jest naszym dziełem, jest zawsze darem Bożym. Za zło odpowiada tylko człowiek. Zło samo w sobie jest rodzajem choroby. Bóg jedynie zło dopuszcza. Ktoś może być zaskoczony tą nierównością oceny czynu. W tym zawarta jest właśnie tajemnica daru Bożego. Nasze dobro wynika z łaski jaką otrzymaliśmy od Boga. Ktoś może zapytać, czy człowiek niewierzący nie może czynić dobra?  Może i na pewno czyni. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że do czynienia dobra ubogacił go Stwórca. Tak jak kwiaty i chwasty korzystają z jednego słońca, tak osoby niewierzące korzystają z łaski Boga. Łaska dana człowiekowi przez Boga jest Jego inwestycją. Najpierw trzeba zasiać, aby zbierać plony.