Pokłady dobra i zła

Kiedy zapoznaję się z historią, to dziw bierze jaką moc ma zło, które rzeszy się w koło. Ostatnio poznawałem historii Serbii i układy władzy z mafią i zwykłymi bandziorami (Željko Ražnatović ps. Arkan). Ile za tym kryje się ludzkich krzywd, zbrodni i wszelakiej niegodziwości? I pomyśleć, że Bóg dopuszcza zło w takim rozmiarze (hitleryzm, stalinizm, komunizm). Czy teza, że zło istnieje po to, aby poznawać dobro nie jest przesadzona? Czy jest w tym upodobanie Stwórcy, bo zło w sobie jest atkrakcyjne, ciekawe, żeby nie powiedzieć frabujące. Ciągła walka, zdobywanie pozycji, eliminowanie przeciwników, likwidowanie słabszych, stała zmienność dekoracji. Zło jest barwne. Przyciąga swoją siłą i zaprasza do współudziału, jest zaraźliwe. O złu można mówić długo i ciekawie, tyle samo jak o dobru. I tym tkwi właściwa symetria i proporcja między dobrem i złem. Najwyższemu dobru przeciwstawia się olbrzymie zło i przeciwnie, nie ma takiego zła, które nie można pokona dobrem. Jak uczy historia, gdzie pojawia się zło jednocześnie rodzi się dobro. Gdy na świecie panoszyło się zło pojawił się Noe, a później wielu proroków i mężów stanu, którzy dawali świadectwo Prawdzie. W takim to w grzesznym okresie pojawił Jezus. W XIII wieku grzesznemu kościołowi przeciwstawiali się mnisi, zakony żebracze. W czasie reformacji w XVI wieku pojawiła się kontrrefomacja. W Oświęcimiu, na okrucieństwo oprawców pojawił się ojciec Maksymilian Kolbe. Jak z polecenia ewangelicznego: ” Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj“‘ (Rz 12,21). Czy przypadkiem nie jest złamana symetria? Wydaje się, że więcej jest zła niż dobra na ziemi? Gdyby tak było, los ziemi i ludzi byłby przesądzony. Zło nie może zwyciężyć, i to jest zapisane w Stanie Prawdy, bo światem opiekuje się Stwórca. Dobro jest mniej błyskotliwe od zła, nie rzuca się w oczy. Dobro ma pokłady głębiej położone. Zło jest płytko osadzone i jest widoczne, wyraziste. To złudzenie. Musimy zaufać, że nie może zło zwyciężyć, bo wtedy Bóg nie byłby Bogiem, a Jego Opatrzność nie byłaby niczego warta. Każdy z nas może przyczynić się, aby dobro wypływało i stało się widoczne, żeby zarażało innych do podobnych działań. Los ziemi jest w ludzkich rękach, czyńmy sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1,28) według naszego upodobaniu. Twórzmy atmosferę miłości i w niej żyjmy. Pomagajmy sobie wzajemnie i bądźmy dla siebie braćmi. Musimy złamać symetrię dobra i zła na korzyść dobra ,aby osiągnąć wieczność.

Mądrość

Jestem przekonany o istnieniu tzw. mądrości naturalnej. To coś co ma się w sobie. Może pochodzić od Boga i wtedy nazwana jest mądrością wlaną (Jezus), albo jest wypracowana przez lata doświadczeń. Mądrość jest to zdolność do poprawnej ocenie rzeczywistości, w tym rzeczywistości nadprzyrodzonej. Nie jest nią biblioteka pojęć zapisana w umyślę. Nie ten jest mądry, kto wkuwa wiedzę i zapamiętuje encyklopedię. Umysł nie jest śmietnikiem i ma ograniczoną pojemność. Mądrość to zdolność syntezy i wyciągania wniosków. Spotkałem na swojej drodze ludzi prostych, niekumatych, o niskim zasobie słów, a mądrych w swej istocie. Lubię rozmawiać z takimi ludźmi, bo mądrość sama od nich płynie. “Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25). Ci którzy chwalą się swoją mądrością najczęściej są śmieszni i zakompleksieni. Żal mi ich, bo bardzo się starają, a wynik przeciwny osiągają. Mądry wie, że mądrość sama się prezentuje i nie potrzebują scen teatralnych. Mądrość brata się ze skromnością. “Niechaj się nikt nie łudzi! Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga” (1 Kor 3,18–19). Jak pisze Paweł: “Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?” (1 Kor 1,20). Mądrość to nie tylko wiedza o świecie rzeczywistym, to pojmowanie świata w duchu: “Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić” (1 Kor 2,14).

Człowiek mądry ma zdolność słuchania innych i czerpać wiedzę z cudzej mądrości. Mądry nie chwali się nadaremnie. Mądry pozostaje skromny.

Zdawałoby się, że ateiści nie mogą być mądrzy. Mogą, bo wiara wynika z woli serca i argumentacji sumienia. Po za tym, ja nie wierzę ateistom. Dla mnie jest to tylko ich poza i przekora. W ich umysłach rozgrywa się ciągła walka przekonań, niepewności, nadziei i pragnienia szczęścia. Ateiści to zazwyczaj ludzie, którzy mają za sobą walkę o prawdę. To wytrawni i inteligentni poszukiwacze i Bóg to wie. Brakuje im tylko aktu wiary i słów akceptacji – “Jestem, który Jestem” (Wj 3,14). Zdolność wyboru jest darem, z którego wynika wolność wyboru.

Brak wiedzy nie ogranicza mądrości, choć oba pojęcia ze sobą współdziałają. Po ludzku można być mądrym w jakimś temacie. Omnibusy zdarzają się rzadko.

On nie widzi swojej winy

Ksiądz Jacek Stryczek był założycielem projektu Szlachetna Paczka i został jego prezesem. Szkopuł w tym, że władzę podjąć sam założyciel, który ma dotkliwą słabość – parcie na władzę. Uprawiał mobbing, zastraszał swoich pracowników. W tej roli się nie sprawdził. Sprawa zakończyła się, na szczęście, jego rezygnacją.

Wokół nas istnieją osoby, które funkcjonują w miarę poprawnie dopóki nie otrzymają stanowisk kierowniczych. Osiągając władzę stają się “potworami”. Z czego to wynika? Najczęściej z kompleksów. Mogą też wynikać z ukrytych genów, czyli predyspozycji, które ujawniają się przy sprzyjających okolicznościach. Na taką postawę ma też wpływ własny życiorys, okresy niespełnienia się oczekiwać, osoby frustrowane, o słabej osobowości.

Znam takie osoby z własnego otoczenia. Osoby które polubiłem, szanuję w sytuacji kierowniczej są nie do poznana. Przede wszystkim są bezwzględne w respektowaniu swoich poleceń i żądań. Poniżanie pracowników niższego szczeblu jest u nich normą. Osób silnych po prostu się boją. Strach napędza u nich chęć odwetu i tak się nakręca spirala złości i nienawiści.

W przypadku Jacka Stryczka dochodzi jego kapłaństwo. Taka postawa, u księdza, czyni zgorszenie. On nie widzi swojej winy i to jest najbardziej przykre. Jak tłumaczył się pan Jacek w wywiadzie telewizyjnym – on był tylko wymagający.

Podobne sytuacje zdarzają się w więzieniach. Straż więzienna lubi się znęcać nad więźniami. Wyczuwają oni przewagę nad jednostkami słabszymi. Przeżył to na własne skórze niesłusznie skazany za morderstwo i gwałt pan Tomasz Komenda. Odsiedział niewinny 18 lat otoczony ludzką nienawiścią. Ile trzeba mieć w sobie pogardy do drugiego człowieka, aby pokazywać swoją wyższość? Osoby takie nie są chyba świadome, że reprezentują najgorszą formułę grzechu. Jak rozliczą się przed Bogiem? Czy oprócz swojej okrutności są ślepi?

Wiele lat temu przyjmowałem w swoim gabinecie młodych, świeżych przedsiębiorców. Rozmawiało się jak równy z równym. Dzisiaj między nami jest bariera nie do pokonania. Mnie spotkało inne zadanie życiowe. Kto wie, czy nie lepsze. Moi dawni znajomi krezusy pozostali w swoim kokonie obojętności, zadufania w sobie. Gdy przyjdzie pora stanąć przed Bogiem ręce ich są puste.

Czy tak trudno pogodzić swoją majętność z ludzką życzliwością. Widać – trudno.

Biblijne drzewa

Jestem pod stałym zachwytem Pisma Świętego. W tej mądrej księdze zapisano mądrości dotyczące Boga, Świata i ludzi. Zadziwia sposób przedstawiania Prawdy. Przykładowo. Istnienie zła na świecie do dnia dzisiejszego bulwersuje wielu. Stawiane są pytania. Po co i komu zło jest potrzebne?

Przed tak trudnym pytaniem przed tysiącem lat stanęli hagiografowie. Jak wytłumaczyć, to zdawało się, niedorzeczne zjawisko. Bóg jest doskonały i mógł stworzyć świat pozbawiony zła?

Otóż, zło jest potrzebne do poznania dobra. Tak jakby nikt nie mógł rozpoznać światła, gdyby nie było cienia. Zło jest kontrastem poznawczym. Genialny hagiograf ujął ten problem w opisie metafory: “drzewo poznania dobra i zła ” (Rdz 2,8). Kto spożyje owoc z tego drzewa posiądzie wiedzę o istnieniu tych dwóch kontrastów. Ten kto ma tą wiedze będzie jak Bóg, który wiedzę tę posiada. Ciekawość ludzka sprawiła, że ta boska wiedza stała się wiedzą powszechną. Bóg dopuścił zło, aby człowiek miał możność porównania i wyboru. Obok drzewa poznania dobra i zła mowa jest o drzewu życia”: drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła ” (Rdz 2,8). To Drzewo Życia miało zapewnić nieśmiertelność. Kto karmi się jego owocami ma zapewnioną wieczność. Drzewo Życia postrzegane jako wzorzec kulturowy symbolizowało wieczne odradzanie się przyrody, a równocześnie przemijanie ludzkiego losu. Dla chrześcijan utożsamiane z nim drzewo krzyża jest miejscem, w którym śmierć stała się początkiem życia.

Z chwilą pozbycia się nawyku literalnego czytania Biblii uruchamiam egzegetyczny sposób odbierania treści. W tym wyłania się pytanie. Jak hagiograf chciał przedstawić treść teologiczną? Wiedza o Bogu, świecie i człowieku jest fascynująca. Nikt nie przekona mnie do innego odbioru tej mądrej Księgi. Rozumowy odbiór jest mądrą modlitwą i wspaniałym przeżyciem duchowym. Jej liturgiczna narracja pomaga w uroczystościach religijnego kultu.

Biblia jej literacką sztuką, nigdzie nie spotykaną. Ona sama dla siebie jest perłą. O Biblii można, bez końca, ujawniać jej fantastyczne walory. Pomimo tysięcy błędów, które wkradły się w jej redakcję przez stulecia nie straciła swojego przesłania, mądrości i piękna. Stary Testament z względu na użyte metafory i inne zabiegi literackie, nie przez wszystkich jest zrozumiały. Potrzebny jest mądry egzegeta, który posiada szeroką wiedzę, nie tylko teologiczną.

Parenaście lat temu, proponowałem za darmo, wykłady z fizyki (sam byłem nauczycielem fizyki w liceum) w Kielecki Seminarium Duchowym. Miały być one połączone z wiedzą teologiczną. Propozycja moja była odrzucona. Był czas na konfrontację i dyskusję. Nie skorzystano z tej inicjatywy.

Dałbym jej jeszcze jedną szanse

Paradoksalnie, ale sam Kościół wyprowadza Boga z Kościoła. Nie może tego uczynić dosłownie, bo każdy wierny nosi Go w sobie, ale w skali instytucji Bóg jest nagminnie obrażany.

Od początku człowiek wkładał w “usta Boga” swoje własne koncepcje. W Piśmie Świętym roi się od zdań w których znajdują się słowa: “Bóg powiedział” (Rdz 3,1 i inne). Teksty podobne wyrażają pogląd autorów (hagiografów). Używanie słów “Bóg powiedział” ma silną wymowę i silny akcent. Kto może sprzeciwić się tym słowom?

Przez taką manipulacji Kościół osiągnął zamieszony cel – dyscyplinowanie wiernych. Kościół wie najlepiej i nikt nie może tych słów podważać. Kto podważa stanowisko Kościoła może być usunięty z jego grona.

Bóg stworzył Świat i ludzi, aby spełniły się Jego zamysły. Wprowadził prawa i zasady współistnienia. Czuwa nad jego istnieniem, ale nie ingeruje w sposób brutalny w jego przebieg. Bóg jest Bogiem dyskretnym. Obrazowanie Go na Władcę tego świata, według obrazu władcy ziemskiego, jest nadużyciem. Jaki jest Bóg, ukazał Jego Syn Jezus Chryste. O Nim też mówią Jego dzieła. Reasumując całą wiedzę na ten temat, Bóg jest uosobieniem dobroci, delikatności, miłosierdzia, kultury po ludzku rozumianej. Nie ma w Nim ludzkiej złości. Wszystko jest analizowane przez Niego pod kątem miłości i jej braku. Nawet w złych uczynkach Stwórca dopatruje się uczciwych zamiarów.

Ludzkie sądy w większości nie są sprawiedliwe. Nie są, bo być nie mogą. Prawa ludzkie są skonstruowane na suchych faktach, a w zdarzeniach codziennych występuje tysiące parametrów i uzależnień. Ludzkie sądy nie mogą uwzględniać wszystkich okoliczności, a Bóg to może. Sprawiedliwość Boża opiera się na sumieniu, w które jest wyposażony każdy człowiek. To własne sumienie najlepiej rozstrzyga o prawdach i uczynkach – dobrych i złych. Po śmierci, to nie Bóg będzie sądził, ale własne sumienie. Nie ma tu teologicznego zgrzytu. W każdym sumieniu jest holograficzna cząstka Boga. To co się rodzi we własnym sumieniu jest nie do podważenia. Trudno samemu sobie zaprzeczać. Nawet jak sumienie jest uśpione, to w nim są boskie ideały. Po śmierci, sumienie bardziej uwrażliwia się ma Boga i staje się boskim narzędziem.

Oprócz sprawiedliwości Bóg kieruje się swoim Miłosierdziem, a to jest czysty dar Miłości. Nawet kiedy sądy uwzględniają empatie do skazanego, to i tak jest to karykatura sprawiedliwości. Może to jest prawidłowe względem prawa, ale na pewno nie doskonałe.

Ostatnio pijana młoda (sama wygląda jak dziecko) matka zostawiła trzyletnie dziecko w lesie. Czyn należy potępić, ale tylko ona sama wie, jak trudne jest życie samotnej matki obarczonej nowymi obowiązkami. Jeżeli sąd pozbawi ją praw rodzicielskich, to będzie to przeciwne do mojego spojrzenia. Ja w imię dobra dziecka i jej samej dałbym jej jeszcze jedną szanse.

 

Bóg na usługach Kościoła

Gdyby ktoś spytał mnie jakie są prawa boskie, to bym wskazał te które wypowiedział Jezus Chryste: “Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!” (Mt 19,16–19). Jezus mówiąc te słowa do młodzieńca powtórzył słowa dekalogu, tym samym autoryzował zapis starotestamentowy. Hagiograf dobrze odczytał zamysł Boga i udokumentował to w Księdze Wyjścia.

Jezus pytany przez faryzeuszy powtórzył najważniejsze przykazanie: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy». (Mt 22,34–40).

Kościół powołuje się na bardzo wiele praw przywołując Boga. To nadużycie. Wiele praw jest ludzkiego autorstwa. Np. sakrament małżeński. Według nauki Kościoła to akt autoryzowany przez Stwórcę. Bóg swoją powagą łączy ze sobą kobietę i mężczyznę. Udział Boga w ludzkiej przysiędze należy traktować bardzo poważnie. Według nauki KK sam Bóg uczestniczy w tej uroczystości. Zaznacza ten związek i czyni go trwałym.

W praktyce nie jest trudno unieważnić ten sakrament. Trzeba mieć trochę grosza i znajomości w kurii. Powód można wymyślić i nagiąć do potrzeb proceduralnych. Dobrym przykładem jest trzecie sakramentalne małżeństwo córki zmarłej paru prezydenckiej. Pierwsze małżeństwo rozpadło się, de facto, z powodu grzechu cudzołóstwa. Ojcem powitych dzieci w pierwszym małżeństwie okazały się dziećmi jej drugiego męża. Drugie małżeństwo rozpadło się ze względu na jego działalność przestępczą. Kościół otrzymał od Boga plenipotencje do zmian, ale w jakiś świetle postawiono Boga?

Kościół manipuluje Bogiem i przywołuje Go do własnych usług. Czyniono to od zarania dziejów. Manipuluje się Bogiem i dzisiaj? Kto chce poznać prawdę, niech pomyśli.

Pouczające doświadczenie śmierci

Gdyby człowiek mógł wielokrotnie doświadczać śmierci, to to wydarzenie byłoby bardzo popularne i nagminnie wykorzystywane, bo dowodziłoby, że śmierć jest przede wszystkim wyzwoleniem. Im bardziej człowiek słaby na ciele, po przekroczeniu bariery śmierci, odczuwa radość pozbycia się własnych dolegliwości i cierpień. Drugim momentem towarzyszącym i radosnym jest poznanie, że jego istnienie dalej trwa. Istnieje na wzór słów Boga z krzaku gorejącego: “Jestem, który jestem” (Wj 3,14). Te słowa są stwierdzeniem istnienia. Po śmierci człowiekowi pozostaje tylko świadomość. Jego ciało i jego członki nie mają znaczenia. Dusza odczuwa, że jest, myśli i rozpoznaje. Świadomość pozostająca na ziemi na uwięzi ciała rozpoczyna swoje królowanie. Rozpoczyna się retrospekcja, w którym człowiek poznaje swoje życie ziemskie wg sumienia które ma w sobie. Jak w filmie pojawiają się obrazy z życia aby mógł sobie uświadomić jakie było jego życie, jak brzydko w życiu postępował, jakim był samolubny i grzeszny. Jakość jego duszy nie pasuje do idealnego światła boskiego. To poczucie winy, ten świetlisty dysonans jest barierą do połączenia się z Bogiem. Następują cierpienia duchowe (tęsknota) z racji tej dolegliwości, braku doskonałości. Dusza sama wie, że nie może połączyć się z Bogiem. Takie odczucia były sygnalizowane ewangeliczną przypowieścią o osobach zapraszanych na wesele (Mt 22). Ze względu na pedagogiczny charakter przypowieści użyto mocnych słów: “Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22,12–14). Goście, którzy nie mieli odpowiedniego stroju nie mogli uczestniczyć w radościach weselnych.

Dusza ludzka zostaje zawieszona pomiędzy ziemią, a niebem. Na szczęście cierpienie duszy jest oczyszczające. Poznanie wynikające ze świadomości ukazuje tak inną rzeczywistość, że dusza zdaje sobie sprawy, że człowiek żyjący nie może tego pojąć. Inność natury nie pozwala na kontakt. Dusza pozostaje tyko w otoczeniu sobie podobnych. Po oczyszczeniu dusza łączy się z promieniami Boga. Jego bliskość do Źródła (Boga) uzależniona jest od jego zasług zdobytych za życia.

Zdeklarowani ateiści przeżywają dodatkowo szok prawdy. “On (Bóg) na prawdę istnieje“. Dusze zdają sobie sprawę z marności materii. Za życia walczyli o to, co przemija, co jest kruche. To wobec radości niebiańskich nie ma żadnej wartości.

Dusze grzeszne mogą tylko tęsknić (cierpieć) za zbawieniem. Dobro wypływające z naszych modlitw może im pomóc. Pamiętajmy o tym.

 

Wszystko w swoim czasie

Każdy z nas ma za sobą jakieś doświadczenia mistyczne. Czasami nie wie się o nich bo są z pogranicza realności, przypadku losowego. Doświadczenia o mocnym wyrazie zdarzają się rzadko. Takie wydarzenia niosą jakieś przesłanie, treść które nadają się do szerszego nagłośnienia. Tak się zdarzyło wielu osobom świętym. Zostały one spisane i nagłośnione. Ciekawe, ze dotyczą wiedzy już znanej. Np. św. Faustyna mówiła o Bożym Miłosierdziu. Jak by pogrzebać, to temat ten był znany już ze starego Testamentu. W objawieniu Bozym zostało przekazane to co pochodzi z Bożego namysłu. To wystarcza, aby ugruntować wiarę. Tylko ciekawscy, taki jak ja szukają głębiej. Można się rozczarować, bo informacje są skromne. Czyżby Stwórca nie miał nic więcej do przekazania? Ma i to wiele. W Jego ekonomii jest ukazywane to, co jest człowiekowi potrzebne w miarę jego rozwoju i potrzeb. Wszystko w swoim czasie. Aby zrozumieć, trzeba być do tego przygotowany. Niewiele osób w XX wieku przypuszczało, że nauka dojdzie do przekonania, że materia jako taka nie istnieje, a jest tylko produktem energetycznym. Dzisiaj jak o tym piszę nie znajduję wielu zwolenników, którzy aprobują tą wiedzę. Świat materialny jest osnową bytowania, a “dyrdymały” o jest energetycznej strukturze to dziwactwo filozoficzne. Podobnie jak piszę o dynamicznym obrazie świata nie jest przyjmowane, bo lepiej sobie wyobrażać byty zmysłowo. Obraz materialny świata jest zrozumiały. Świat dynamiczny nie jest uchwytny. Gdyby Stwórca przekazywałby jego treść wcześniejszych pokoleniom nie byłoby to zrozumiałe.

Przykładem jest światło. Od zarania przyjmowane było za promienie (później nazwane falami elektromagnetycznymi), a okazało się w XX wieku, że światło to strumień cząstek o dynamicznym działaniu (efekt fotoelektryczny). Badania francuskiego fizyka Luisa de Brogle’a (1987 –1929) wykazały falową strukturę materii (elektronów). Dostał on za swoje odkrycie nagrodę Nobla (1929). Aby odkrycia były rozumiane muszą być podporządkowane regułom, prawom elementarnym, wiedzą podstawową. Do tego dochodzi się latami, albo przez wieki.

Gdyby Mieszko wyszedł z grobu i spojrzał w około, to by z powrotem skoczył tam skąd wyszedł. Wszystko by go przerażało.

Ludzie współcześni muszą dostosowywać się do istniejących realiów, by funkcjonować. Ci, którzy nie nadążają (osoby starsze) za zmianami czują się zagubieni. Nie jest ważne, czy osobom starszym to się to podoba, czy nie. Np. komórki stały się stałym wyposażeniem człowieka i towarzyszem życia.

Z przykrością powiem, że takie są realia.

Nic jest pełne treści

Zadaję sobie pytanie, dlaczego ja piszę na tematy religijne od ponad 10 lat na dwóch blogach i na facebooku. Wydałem 9 książek i napisałem ok. 3 tys. postów? Co mnie dopinguję do tej pracy? Temat jest trudny bo dotyka transcendencji, a wiec tego, co jest na zewnątrz, niedostępne przez zmysły i dotyczy sanktuarium ludzkiego sumienia. Łatwo się narazić osobom myślących inaczej, ateistom i osobom innych wyznań.

W moim nieokrzesanym ego tkwi przekonanie, że oprócz świata rzeczywistego istnieje świat nadprzyrodzony. Istnieje Przyczyna sprawcza, bo wynika to ze zwykłej logiki – każdy skutek ma swoją przyczynę. Ten aksjomat wystarcza, żeby się tą nowiną podzielić. U mnie uzbierało się tyle dobrej energii z tym związanej, że czuję, że bez jej wyzwolenia eksploduję. W sposób naturalny i bez większego interesu daje upust swojej energii. Na razie nie spotkałem się z większymi oporami. Moi czytelnicy obchodzą się ze mną Łagodnie. Komentarze niegrzeczne, agresywne, głupie kasuję i nie przywiązuję do nich większej wagi.

Bardzo zależy mi na osobach pozbawionych radości eschatologicznych. Osoby, które na nic nie czekają i nie mają nadziei są po prostu smutne, Chciałbym je przekonać, że świat jest faktem wynikający z woli, a nie przypadkiem natury. Świat bez Stwórcy nie miałby sensu. W świecie obserwuje się chaos, który tworzy porządek. Tak jak potrzebny jest porządek, tak chaos napędza rozwój świata. Jedno jest w pasowane w drugie. Świat jest wspaniałą inżynierią, który ma swojego rozumnego i inteligentnego Projektanta. Życie ludzkie poddane losowi, kształtuje charaktery. Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem tego jest egzamin, który człowiek musi zdać, aby osiągnąć swoją wielkość. Życie człowieka wymyka się z prawideł życia zwierzęcego. Wszak cel jest inny. Człowiek jest wyróżniony w życiu biotycznym, jest na miarę Stwórcy. Wielką tajemnicą jest, że występuje relacja pomiędzy istniejącym światem, a światem rodzącym się w umyśle. Kto może to pojąć, niech pojmuje, że Bóg narodził się w umyśle człowieka, bo Bóg jest jego stwórcą.

Opatrzność Boża nie jest zrozumiała, bo pochodzi z innego kodeksu, z innego wymiaru. Ludzki rozum tego nie zgłębi, dopóki tego nie dotknie. Wiedza, która do mnie dotarła nie mogła być ukryta tylko w moim umyśle. Ona sama musi eksploatować na zewnątrz. Prawda sama w sobie jest wartością i nie może istnieć bez swojego dynamizmu.

Cała prawda o świecie i istnieniu podpowiada, że Nic jest pełne treści. Nic jest nieskończonością sama w sobie. Nic nie ma granic, jest doskonałością niezmąconą profanum. Nic jest czyste, pełne nadziei. Jest udostępnione przez Stwórcę do zapełnienia przez inteligentne stworzenia jakim są ludzie.

To tylko się zdarzyło

Wydarzenia które nas dotyczą zawsze mają dla nas jakieś znaczenie. One wpisują się w historię człowieka. Opisują nie tylko faktografię, ale zmieniają i kształtują naszą osobowość. Zawsze są pouczające, nie zawsze są miłe. One to powodują, że stajemy się dojrzalsi, mądrzejszy, odporniejsi na nowe wyzwania.

Ja przez swój niezamierzony upadek finansowy otrzymałem dużą porcję nowej wiedzy. Poznałem wspaniałe osoby, ale również liche charaktery. Osoby, które do tej pory były w tle mojego życia pokazały swoją cudowną naturę. Jedna z nich, całkowicie obca, przeszła wszystkie moje oczekiwania. To ludzki anioł wynajęty przez Stwórcę do posługi zamierzonej przez Stwórcę. Do tej pory nie miałem okazji poznać boskiego mechanizmu angażowania ludzi do boskiej posługi czynienia dobra. Z drugiej strony poznałem słabość natury ludzkiej i brak u nich empatii. Spotkałem się również z wrogością na miarę nienawiści. Jak w świecie zwierząt łowne drapieżniki rzucają się na słabsze, chore istoty, bo są łatwiejsze do zranienia. Wiele osób “pomogły” mi, angażując innych, aby ponieść jak najmniejsze koszty. Odczuwam ich kalkulację ekonomiczną – ile mogę na tym zyskać, albo stracić. Wydarzenia które przeżywam są wspaniałą szkołą życia. Pragnę tylko dożyć momentu, że spojrzę na to z dystansu czasu i powiem. Nic to. To tylko się zdarzyło. Takich słów nie użyłby człowiek pozbawiony nadziei. Ja mam wiarę w Opatrzność Bożą. Ja wiem i Bóg to wie, że nie wydałem ani jednej pożyczonej złotówki dla swojej przyjemności, a motywem była miłość do osoby mi bliskiej. To wszystko nie wydarzyło się bez powodu. Mnie tylko pozostało poddać się z pokorą doświadczeniu, którego zaznałem.